Dodany: 02.11.2016 18:32|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Napisali sobie taki pomnik


Od jakiegoś czasu znają się z widzenia i ze słyszenia, co jest praktycznie nieuniknione: należą do tego samego środowiska i mieszkają w tym samym mieście. Kiedy się spotykają oko w oko, są – by użyć ponadczasowego zwrotu, wymyślonego, choć nie w odniesieniu do nich, przez jej młodszą koleżankę po fachu – „kobietą po przejściach, mężczyzną z przeszłością”[1]. Ona jest troszkę po czterdziestce i ponad dziesięć lat po rozwodzie. On, o równą dekadę starszy, zdążył już raz owdowieć (z tego związku ma dorosłego syna) i raz się rozwieść (drugi syn, kilkuletni, został z matką). Oboje dużo podróżują, jak to ludzie żyjący z pióra: wieczory autorskie, krajowe i zagraniczne zjazdy organizacji literackich, pobyty w domach pracy twórczej (lub w innych miejscach, gdzie da się pisać, nie kłopocząc się domową codziennością), on ponadto ma zwyczaj co roku parę tygodni spędzać na biwakowaniu i wędkowaniu. Oboje też należą do tego pokolenia, które – nie znając elektronicznych mediów i nawet do zwykłych telefonów mając ograniczony dostęp – porozumiewa się na odległość za pomocą poczty.

Do pierwszego – nie wiadomo, czy pierwszego w ogóle, czy pierwszego, który się zachował – listu, a raczej liściku (jedno zdanie) on załącza narysowany długopisem „kwiatek od mężczyzny”[2], a pół roku później nadal zwraca się do niej per „Droga Pani”. W kolejnym roku wymieniają też tylko parę listów, króciutkich, o niezobowiązującej treści, ale są już ze sobą po imieniu. W następnym – dodają do imienia „kochany(-a)” (chyba że się akurat bawią w jedną ze swoich listownych gier, udając a to hrabinę i jej plenipotenta z początków wieku, a to ledwie piśmienne osoby, które, popełniając horrendalne błędy ortograficzne, jednemu z nich donoszą na drugie bądź ubiegają się o względy „literata dla filmu i telewizji”[3]).

Trudno dokładnie określić, w którym momencie zostają parą; może wtedy, gdy zaczynają na końcu dopisywać „całuję”, może wcześniej lub później (to będą wiedzieli tylko krewni i znajomi, reszta świata się nie zorientuje, że są razem, w tamtym bowiem miejscu i czasie nie ma jeszcze paparazzich, czyhających z aparatami na każdą mniej lub bardziej znaną osobę, nie ma też mediów, w których można by upublicznić wyśledzone w ten sposób tajemnice), ale wszystko wskazuje, że bliższą relację nawiązują, zanim ona trafia na sześć miesięcy do sanatorium. Bo czyż inaczej pisałaby z Zakopanego: „czy w ogóle w tych warunkach mam prawo zajmować Cię moją osobą?”[4]? I „dla Ciebie chcę być prędko zdrowa”[5]? I „najlepiej w życiu ma Twój Kot, bo jest przy Tobie”[6]? A on, czy zapewniałby: „bardzo czekam jeśli nie na Ciebie, to przynajmniej na Twój głos”[7]? Przeżyją ze sobą z górą dwadzieścia lat; nie wezmą ślubu, nawet wspólnie nie zamieszkają, będą się rozstawać na całe tygodnie – i nadal pisać listy i liściki.

O wszystkim. O pogodzie i – bardzo oględnie, bez roztrząsania szczegółów – o chorobach. O codziennych zajęciach i niecodziennych wydarzeniach z życia towarzyskiego/zawodowego, o wrażeniach z lektur i filmów, o tym, co widzieli/słyszeli w podróży. O myszkowaniu w antykwariatach w poszukiwaniu kolekcjonowanych przez oboje starych pocztówek i (to już tylko on) o złowionych rybach. O kotach – może nie aż tak często, ale zawsze z czułością i ciepłem – a raz nawet DO kota (piękny ten tekst aż chciałoby się zacytować w całości, ale zajmuje on całą stronę). I o uczuciach też, lecz tak skromnie i tak subtelnie (nawet bez zdrabniania imion!), że czasem trzeba czytać między wierszami, żeby odczuć ich temperaturę.

Jeśli ktoś się spodziewa znaleźć w tych listach wybór pikantnych plotek o krakowskim (lub jakimkolwiek innym) środowisku literackim czy też sensacyjne fakty z życia autorów, może sobie ich lekturę darować. Ale za to kapitalnie przemycony jest w nich obraz peerelowskiej codzienności, tych wszystkich zjawisk dziwnych, śmiesznych, irytujących, tak dobrze znanych pokoleniu 50+, a dla młodszych będących niemal egzotyką. Popatrzmy, co jadali krakowscy intelektualiści na przełomie lat 60. i 70.: „zostałem zaproszony na obiad (…). Była kiełbasa z ziemniakami”[8]. Albo przyjrzyjmy się trudnościom zaopatrzeniowym, narastającym powoli od połowy lat 70. – „załatwiam Ci w PKO [sic! – przyp. rec.] boczek”[9], „brak grzybów na targu, brak grubych wełnianych skarpetek wszędzie”[10], „była dzisiaj rano kiełbasa krakowska; kolejka stumetrowa, nie stanąłem”[11], „na październikową kartkę dostałem już 1½ kg cukru. Udało już się też wykupić 60 dkg mięsa I gat., ale to czysty przypadek, akurat przywieziono, kiedy przechodziłem koło sklepu, byłem 3 w kolejce”[12], „byłem w »Eldomie« – nie ma uszczelek”[13], „Kizia zagłodzona (nie ma ryb, w ogóle!), przy obiedzie włazi do talerza. Ale rozumie sytuację, zadowala się ziemniakami z sosem, a nawet grysikiem”[14], „do tej koperty wkładam środek z kartki cukrowej, na który podobno można dostać kawałek mydła. Tutaj nie mogę tego zrealizować, bo to mydło wydają tylko dla stałych mieszkańców…”[15] – które oboje przyjmowali do wiadomości bez malkontenctwa, wręcz, jak by się dziś powiedziało, na luzie. Zawsze pogodni, zawsze skorzy do zabaw i żartów, jeśli nie słownych, to obrazkowych (rzadziej rysowanych, częściej wyklejanych z rozmaitych, niekiedy iście przedpotopowych wycinków prasowych czy też pochodzących z przeznaczonych na makulaturę książek, na przykład encyklopedii „z czasów, kiedy w ZSRR wymyślono marksistowską genetykę”[16]), których część możemy zobaczyć na włączonych w tekst reprodukcjach.

Obojga już nie ma, ale listy i pocztówki zostały. Taki napisany pomnik. Mniej trwały niż ze spiżu czy z marmuru, ale o ileż bardziej żywy i autentyczny!


---
[1] Agnieszka Osiecka, „Czy te oczy mogą kłamać”, cyt. z pamięci.
[2] Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz, „Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy”, wyd. Znak, 2016, s. 4.
[3] Tamże, s. 336.
[4] Tamże, s. 32.
[5] Tamże, s. 42.
[6] Tamże, s. 105.
[7] Tamże, s. 125.
[8] Tamże, s. 210.
[9] Tamże, s. 339.
[10] Tamże, s. 369.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2109
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: leszczyc 19.03.2018 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Od jakiegoś czasu znają s... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobra książka i dobra recenzja. Warto sięgnąć po ten szczegółny dialog dwojga znanych literatów. Ona czeka na Jego Nobla a tymczasem... chichot historii. Zdecydowanie polecam!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: