Dodany: 02.11.2016 13:48|Autor: misiak297

Słowa, literatura, świat(y)


"Słowo i sens. Rozmowy Janiny Koźbiel" to poniekąd kontynuacja wydanego kilka lat temu świetnego zbioru wywiadów "Słowa i światy". Na powiązanie obu pozycji wskazuje już wstęp, który narodził się z refleksji po rozmowach przeprowadzonych właśnie w "Słowach i światach". Na "Słowo i sens" składa się osiem wywiadów z ludźmi kultury operującymi słowem literackim na różnych poziomach i płaszczyznach. Rozmówcami Janiny Koźbiel są: Justyna Bargielska, Joanna Bartoń, Marek Bieńczyk, Julia Hartwig, Hanna Krall, Andrzej Stasiuk, Olga Tokarczuk i Piotr Tomaszuk.

"Słowo", "sens" to pojęcia idealnie nadające się do wykorzystania w tytule takiego zbioru – rozległe i pojemne. Chciałoby się powiedzieć: bezpieczne, kiedy trudno właściwie znaleźć wspólny trzon przeprowadzonych wywiadów. Nie jest to wada omawianej publikacji, wręcz przeciwnie. Wypowiedzi płyną bardzo swobodnie; naznaczone doświadczeniem, zainteresowaniami i temperamentem kolejnych interlokutorów, nie dają się wtłoczyć w sztywne ramy. Oczywiście, wracają w nich słowa/tematy-klucze: język, kondycja i rola literatury, zadania pisarza, Bóg, religia, tabu to tylko niektóre z nich. Te rozmowy skupiają się tak samo na literaturze, jak na życiu w ogólności.

To naprawdę udane, dające do myślenia spotkania. Ich siłą są nie tylko twórcy, którzy niewątpliwie mają coś ważnego do powiedzenia. Na uwagę zasługuje również sposób przeprowadzania kolejnych wywiadów. Janina Koźbiel chce poznać swoich rozmówców, ich metody twórcze, postrzeganie świata. W dialogu z nimi ustawia się zawsze jako równorzędna partnerka. Unika poruszania kwestii banalnych i płytkich. Ma dla nich szacunek, pozostaje czujna, potrafi się łatwo przystosować do ich języka, toku myślenia. Jej pytania są przemyślane, nierzadko odważne, stanowią świadectwo starannej lektury rozmaitych dzieł, a także imponującej erudycji. Janina Koźbiel nie boi się ani bronić swoich poglądów i odczytań, ani przyznać, że być może zinterpretowała coś nie do końca zgodnie z intencją twórcy. Do każdego interlokutora podchodzi indywidualnie – dlatego w "Słowie i sensie" nie ma monotonii. Jedne rozmowy układają się harmonijnie, inne okazują się nie lada wyzwaniem (warto tu przytoczyć słowa Andrzeja Stasiuka: "na tym polegają nasze role: pani mnie chce dopaść, a ja będę przed panią uciekał"[1]), jeszcze inne przyjmują nieoczekiwany obrót (jednym z najbardziej interesujących wywiadów jest ten z Hanną Krall. Autorka "Zdążyć przed panem Bogiem" wchodzi Janinie Koźbiel w słowo, nie chce odpowiadać na niektóre pytania, pozwala sobie na ironiczne uszczypliwości. Zarazem atmosfera jest niezwykle ciepła, widać tu porozumienie dwóch intelektualistek). Powtórzę – oczywiście najważniejsi w tego typu pozycjach są rozmówcy. Natomiast rozmowy być może nie mogłyby się udać, gdyby ktoś umiejętnie nimi nie sterował. Mówiąc wprost, Janina Koźbiel po raz kolejny udowodniła swoją dziennikarską klasę.

Pozostaje mi oddać głos tym, z którymi rozmawiała:

"Ciężko mi wyobrazić sobie więcej niż dwa porównywalne z macierzyństwem ludzkie doświadczenia. To hit, coś, na czym można zbudować siebie. Widzę to u moich koleżanek. Brzmi niepoprawnie politycznie, ale tak było: one stworzyły siebie dopiero po urodzeniu dziecka; fakt, potem dołożyły do tego inne elementy, ale macierzyństwo było podstawą. (…) Mamy dziecko i nagle, w trybie błyskawicznym, dowiadujemy się o sobie wielu rzeczy fundamentalnych; od tego, ile potrzebujemy snu, do tego, czy jesteśmy w stanie oddać własnemu dziecku nerkę albo pół wątroby"[2].

"Z tego, co pani mówię, może wynikać, że powinnam zająć się teatrem zamiast pisać, ale jest coś, co w literaturze pociąga mnie szczególnie - tworząc ją, ja jestem zdana tylko na siebie i biorę pełną odpowiedzialność za efekt końcowy, bo to ja jako autor będę z niego rozliczana. Mówiąc krótko, to chyba najbardziej właściwe zajęcie twórcze dla skrajnych indywidualistów i outsiderów"[3].

"A w skali mniejszej, malutkiej, widzę, że mój świat, świat moich przyzwyczajeń, odchodzi; choćby świat książek i marzeń z nimi związanych. Ryszard Koziołek (…) opowiedział mi niedawno, że jako dziecko marzył, by zamieszkać w kiosku Ruchu. Bo wtedy wreszcie miałby nieograniczony dostęp do wszystkich gazet, pism, książek tam wystawionych. Dzisiaj wszyscy żyjemy w kiosku Ruchu, wszystko – słowa, nuty, obrazy – jest dostępne w okamgnieniu. Nikt już nie marzy o książkach, filmach, muzyce. Zmieniła się przestrzeń marzeń. Powstanie zapewne nowa. Bez histerii; nie utyskuję i nie jęczę, choć wiem, że pisząc, a już zwłaszcza w taki a nie inny sposób, robię coraz bardziej w anachronii"[4].

"[W Polsce] Nikt nikomu nie wytyka tego, że coś napisze źle, okropne są skutki panoszenia się polszczyzny gazetowej, która jest nie tylko chuda, ale też jakaś podła w gatunku. Nawet nie wiem, czy to jest celowe, aby walczyć, może to jest naturalny proces. Ludzie coraz krócej mówią; to nie są już zdania, tylko odpowiedniki zdań, pojedyncze słowa. Wskutek tego słownik, którym dysponujemy, staje się coraz uboższy. Mnie się to nie podoba, ale nie mogę postulować czegoś, co będzie zawieszone w powietrzu. Nie widzę środków, aby odzyskać pewne obszary"[5].

"Bo zawsze dobro i zło są tuż koło siebie. I zawsze niedaleko siebie w przestrzeni. Jakby to zło chciało powiedzieć »przepraszam, ja też tu jestem, proszę o mnie nie zapominać«. Jest może mało odkrywcze, co mówię, ale tak właśnie myślę o świecie. I wcale się nie dziwię, kiedy słucham opowieści o czymś nadzwyczajnie dobrym. Wiem, że zaraz pojawi się inna, że zaraz będzie równie wielkie zło. Dlatego kiedy się opowiada na lekcjach historii o świecie, należy zawsze mówić o obu prawdach… Nie dwóch, nie. To jest jedna prawda. I nie jest tak, że jak jedni opiszą dobro, a drudzy opiszą zło, to się złoży w całość. Żaden z tych opisów nie będzie prawdziwy. Trzeba mówić o dobru i złu jednocześnie"[6].

"Pisanie jest nieodłącznym składnikiem mojego życia, jest najważniejsze. (…) Nigdy nie robiłem problemu ze swojego nieprzystosowania. To jest jednak pewna wygrana. Niedostosowanie tak naprawdę jest ciekawością życia, ustawia życie w dystansie, w odległości, w sprzeciwie – i to jest cudne. Najgorszą rzeczą jest nuda. Ludzie nudzący się bez przerwy potrzebują jakiegoś zastrzyku, rozrywki, obrazu. A nieprzystosowanie daje nieustannie zdziwienie. Umożliwia stawianie pytań o dolegliwości świata. A jak jeszcze można zrobić z tego coś na kształt zawodu, czyli opisywać w książkach własne niedostosowanie, i ludzie chcą to kupować, zrobić ze swojego nieprzystosowania profesję…"[7]

"Literatura bywa niesamowitym sposobem komunikowania się między ludźmi, zupełnie wyjątkowym. Wierzę w tę komunikację. Kiedy ludzie czytają te same książki, rodzi się między nimi więź dość tajemnicza - przebywali przez moment w tym samym świecie, współodczuwali z tymi samymi bohaterami, oglądali te same miejsca. A jednocześnie zetknęli się mocno z językiem drugiego człowieka – w sensie jego percepcji, rozumienia i temu podobne. (…) Ludzie, którzy przeczytali tę samą książkę, tworzą coś w rodzaju wspólnoty, grupy społecznej. (…) Może sztuka jest naturalną potrzebą komunikacji, nie ma w niej nic natchnionego? Piszemy, żeby połączyć nasze wewnętrzne światy, dać sobie wzajemnie dostęp do siebie. To rodzaj odwiecznego fejsbuka"[8].

"Zgubna jest naiwność i przekonanie, że szczerość [w sztuce] – niekiedy będąca pozorem, udawaniem szczerości – jest tym, czego odbiorca potrzebuje najbardziej, co najbardziej go fascynuje. Ta szczerość jest odrażająca, niesmaczna, jeśli nie ukryjemy jej pod warstwą symboli, metafor, jakiejś formy. Odbiorca gotów jest wybaczyć twórcy szczerość, pod warunkiem, że jest ona pięknie opowiedziana"[9].

Warto sięgnąć po "Słowo i sens. Rozmowy Janiny Koźbiel" i uczestniczyć na prawach czytelnika w tych rozmowach o literaturze, o twórcach, o człowieku i o świecie. Uczestniczyć – a zatem i szukać sensu słów, i oddawać się refleksjom, i polemizować, i zgadzać się, i wyciągać wnioski, i, co chyba najważniejsze w tym wszystkim, próbować zrozumieć drugiego człowieka.



---
[1] Andrzej Stasiuk, "O podróżowaniu, mizantropii, Bogu i brzydkich słowach", w: "Słowo i sens. Rozmowy Janiny Koźbiel", Wydawnictwo JanKa, 2016, s. 102.
[2] Justyna Bargielska, "Ale co to jest tabu", tamże, s. 12.
[3] Joanna Bartoń, "Tabu nasze i wasze", tamże, s. 28.
[4] Marek Bieńczyk, "Efemeryczne przejawy pełni", tamże, s. 53.
[5] Julia Hartwig, "Jestem", tamże, s. 73.
[6] Hanna Krall, "Historie splecione przez życie", tamże, s. 87.
[7] Andrzej Stasiuk, dz. cyt., s. 102.
[8] Olga Tokarczuk, "Połączyć wewnętrzne światy", w: "Słowo i sens...", dz. cyt., s. 158-159.
[9] Piotr Tomaszuk, "Co krzepnie w języku", tamże, s. 171.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1209
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: