Dodany: 17.10.2016 15:48|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Najlepsze chwile w życiu
Haran Maeve

Czy wiesz, co robi Twoja babcia?



Recenzent: Maria Długołęcka-Pietrzak


„Ageizm (ang. agism i ageism, od age – wiek, wym. ejdżyzm; także: wiekizm) – dyskryminacja ze względu na wiek. Najczęściej, choć nie zawsze, dotyczy problemów na rynku pracy (tak z jej znalezieniem, jak i utrzymaniem). Widoczny jest także w lekceważącym traktowaniu osób starszych oraz braku oferty rozrywkowej i rekreacyjnej. Dotyka ludzi starych, postrzeganych jako niepotrzebnych (…). W Polsce ofiarami ageizmu najczęściej padają kobiety po 35. roku życia oraz mężczyźni po 45.”[1]

Niech Was nie zwiedzie jaskrawo kolorowa okładka – powieść Maeve Haran dotyka bardzo gorzkiego problemu społecznego, którym w czasach globalnego kultu młodości staje się… starość. Hasło z Wikipedii nieco przerażająco głosi, że w Polsce ofiarami ageizmu najczęściej są kobiety po 35 roku życia – w tym rozumieniu bohaterki „Najlepszych chwil w życiu” są nieomal muzealnymi eksponatami, które jednak bardzo dobitnie obrazują wykluczenie (bądź nawet – auto(!)wykluczenie) osób starszych z życia publicznego.

Laura, Sal, Ella i Claudia to cztery zaprzyjaźnione „kobietki” po sześćdziesiątce – nadal całkiem sprawne, a przynajmniej za takie się uważają. Od ponad czterdziestu lat co miesiąc spotykają się na plotkach przy szampanie („zlot czarownic” – jak określa to żartobliwie Don, mąż Claudii), aby podzielić się swoimi problemami i wysłuchać porad przyjaciółek. Jednak w ich dotychczas uporządkowanym życiu nagle zaczyna się coś dziać: Sal traci pracę, mąż Laury po trzydziestu latach małżeństwa odchodzi do koleżanki z pracy, z którą będzie miał dziecko, Claudia przenosi się z ukochanego Londynu na nudną wieś, Ella, naciskana przez wmawiające jej chorobę Alzheimera córki, rozważa sprzedaż domu… Do tego jeszcze problemy sprawiają rodzice-staruszkowie i dzieci z wnukami. Czy sześćdziesiątka to naprawdę dobry wiek na radykalne zmiany?

Bohaterki „Najlepszych chwil w życiu” poza swoimi prywatnymi sprawami muszą stawić czoło permanentnej presji środowiska, nieustannie udowadniając wszystkim, że są zadbane, sprawne, potrzebne, samowystarczalne. Na dłuższą metę staje się to męczące, gdyż przez cały czas muszą „trzymać fason”, nie pozwalając sobie na najmniejsze zapomnienie, które mogłoby zostać wykorzystane przeciwko nim. Czy tak jednak jest naprawdę? Czy może pokolenie lat 60., które jeszcze niedawno zmieniało obyczaje świata, samo stawia sobie zbyt wysokie wymagania, tracąc umiejętność spontanicznego cieszenia się codziennością?

Powieść Maeve Haran pokazuje życie współczesnych kobiet w przełomowym momencie: gdy są już zbyt stare, aby przynależeć do tweetującej, internetowej „młodzieży 30+” z jej wszystkimi iPhone’ami, Macami i zawodowymi ambicjami, a zarazem zbyt młode, aby dołączyć do, jak mówi autorka, „pań sprzątających kościół”[2]. Dużym problemem bohaterek, oprócz społecznego wyobcowania, staje się samotność: ich dzieci dawno wyprowadziły się z domu i założyły własne rodziny, mężowie albo zmarli, albo zajmują się swoimi sprawami. Bez tradycyjnych obowiązków pozostaje im do zagospodarowania mnóstwo wolnego czasu, lecz przeszkodą w podejmowaniu jakichkolwiek działań staje się strach przed odrzuceniem i (często tylko wmawiana im przez innych) starość na tle nowoczesnego świata. Haran mimo tej niewesołej perspektywy napisała książkę niebywale optymistyczną: uświadamia, że każdy czas jest dobry na nowe przedsięwzięcia, a wartości człowieka nie określają jego sprawność i wiek, ale to, co sobą reprezentuje. Przede wszystkim jednak pokazuje, że należy cieszyć się codziennością, bez względu na – wyimaginowane lub rzeczywiste – społeczne presje.

Mimo że skłaniają do poważnych refleksji, „Najlepsze chwile w życiu” są bardzo ciepłą, momentami zabawną powieścią: uśmiech budzą córka Laury – gotka i jej perypetie; Wacław – polski emigrant uczący Ellę korzystania ze smartfona; rozrywkowa matka Claudii… Instynktownie odczuwa się sympatię dla czterech „zakręconych babć”, kibicuje im się w kolejnych przedsięwzięciach – nie ma znaczenia, czy chodzi o pielenie ogródka sąsiadów, czy nową pracę. W tym kontekście można przytoczyć krążącą w Internecie anegdotę o pewnej kwalifikacyjnej rozmowie:

„– Dzień dobry, proszę usiąść. Ile ma pani lat?
– Och, bliżej mi do 30 niż do 20 – mówi kokieteryjnie kandydatka.
To znaczy ile?
50…”.

Dokładnie tak można streścić słodko-gorzką fabułę powieści Maeve Haran, która bardzo słusznie otwiera czytelnikom oczy na problem współczesnej kobiecej starości.


---
[1] Patrz: Wikipedia, hasło: „ageizm”.
[2] Maeve Haran, „Najlepsze chwile w życiu”, przeł. Dobromiła Jankowska, wyd. Marginesy, 2016, s. 306.





Autor: Maeve Haran
Tytuł: Najlepsze chwile w życiu
Tłumacz: Dobromiłą Jankowska
Wydawnictwo: Marginesy, 2016
Liczba stron: 560

Ocena recenzenta: 5/6


Recenzentka jest autorka bloga Mea Culpa Bibliophilia

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1848
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: natanna51 18.10.2016 09:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzent: Maria Długoł... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Świetna i wartościowa recenzja.....zostałam przekonana do przeczytania książki.
Sama mam 65 lat...nie czuję się odrzucona, może dlatego, że bardzo późno założyłam rodzinę / 32 lata / i jestem w jej centrum. Chociaż czuję jak mentalnie odstaje od dzieci. Sama korzystam z dobrodziejstw postępu na ile potrafię, ale muszę przyznać, że jego tempo we wszystkich dziedzinach mnie przeraża.
Nie znałam tego terminu....wiele sobie dzięki temu wpisowi wyjaśniłam.

Trafiłam również na blog.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: