Dodany: 15.03.2010 00:10|Autor: miniwa
Dla każdego Ziemia Obiecana leży gdzie indziej
Do tej pory Éric-Emmanuel Schmitt był dla mnie pisarzem tworzącym lekką literaturę dla kobiet. Ponadto posiada niezwykłą umiejętność wczucia się w postać kobiety pełnej lęków i kompleksów (sic!). Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytawszy pierwszych kilka zdań. Zaniepokoiłam się. Nawet nie chodzi o to, że narratorem jest mężczyzna. Ani o to, że nigdzie nie było informacji, że jest szarą myszką i drogę do pracy przemierza jak najprędzej, unikając swojego spojrzenia w oknach wystawowych.
Ta powieść to reinterpretacja mitu o tułaczce Odyseusza powracającego do Itaki. Ulissesem jest jednak Irakijczyk, który nie powraca z wojny do domu, ale z wojny w domu ucieka w świat. A mianowicie do Anglii, która dla Saada jest, niczym Ziemia Obiecana, miejscem, gdzie czeka go lepsza przyszłość, a co za tym idzie - praca, by mógł zarobione pieniądze wysyłać rodzinie w Bagdadzie. Saad większą część rodziny utracił w wyniku wojny, pozostały przy życiu tylko jego matka i owdowiałe siostry. Zginęła także jego ukochana, Lejla - od tamtej pory oprócz bezradnej matki i sióstr nic Saada nie trzymało w Iraku. Wyrusza więc do Anglii. Jednak by dotrzeć tam, Saad musi najpierw dojechać przez Arabię Saudyjską do Egiptu, potem w maleńkiej łódce na włoską Lampedusę, następnie przemierzyć całe Włochy i Francję, by dotrzeć do celu. Tymczasem we Francji Saad spotyka kobietę łudząco podobną do zmarłej Lejli...
Droga do upragnionego Londynu jest daleka i bardzo niebezpieczna, zwłaszcza że w żadnym z przemierzanych krajów nie lubi się zbytnio nielegalnych imigrantów. No właśnie, i tu autor dotyka dość delikatnego tematu, a mianowicie "problemu" nielegalnych i ich postrzegania przez nas. I nie mam na myśli jedynie Francuzów czy Anglików. W Polsce nielegalnych również jest wielu - wystarczy odwiedzić warszawski Stadion Dziesięciolecia czy krakowską "Tandetę" albo mnóstwo innych bazarów w polskich miastach. Albo udać się do województwa lubelskiego czy podlaskiego. Szczerze mówiąc, po przeczytaniu tej książki, widząc Wietnamczyka czy innego cudzoziemca handlującego na bazarze zastanowię się, jaką podróż musiał odbyć, by móc tu dojechać, by pracować na życie swoje i swojej rodziny.
Ale oczywiście, mimo ponurych refleksji, jakie nachodzą przeciętnego czytelnika "Ulissesa z Bagdadu", książka aż tryska pełnym ciepła humorem i wiele w niej zabawnych sytuacji. Na szczęście jest tu bardzo dużo miejsca na nadzieję i szczęśliwe zakończenie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.