Duch na wyrębach
Co za nudna książka! Co za szkolny, beznadziejny, niewprawny styl!
Przez kolejne strony brnęłam jak przez zwały śniegu. Głowa rozbolała mnie z nudów, ziewałam niezliczoną ilość razy.
Mężczyzna z miasta przeprowadził się na wieś. Miał około czterdziestu lat, za sobą rozwód. Nie wierzył w duchy.
Zamieszkał w odosobnionym miejscu. Wiejscy ludzie przyjęli go dość miło, jedynie najbliższy sąsiad sprawiał problemy.
Pewnego razu bohater wróciwszy do swojej chatki zobaczył, że jego rzeczy, zostawione w bezwładnej stercie, są poukładane. Wezwał policjanta, który, jako że nic nie zginęło, przyjął opowieść dość sceptycznie.
Pojawił się duch, ale żadnego strachu nie poczułam, bo autorowi nie udało się stworzyć nastroju grozy.
Narracja toczy się w wyjątkowo monotonny sposób, mało się dzieje, drobiazgowo opisywane są zwyczajne codzienne czynności: picie piwa, picie wódki, zamykanie oczu, zamykanie okna itd.
Wciąż powtarzają się te same czasowniki. Ktoś dziwi się, że krytykuję styl Dardy? Proszę więc policzyć, ile razy w poniższym fragmencie pojawia się słowo "sen":
"Wydarzenia ostatniej doby skutecznie odpędzały sen. Wreszcie moje myśli zaczęły się rwać, a przed oczami pojawiły się obrazy charakterystyczne dla pierwszej fazy zasypiania. Łagodnie spłynąłem w sen"[1].
Autorowi chyba bardzo podoba się czasownik "być", bo używa go z zamiłowaniem i wstawia wszędzie, gdzie tylko się da. Zauważcie, że nie narzekam, gdy słowo to powtarza się w dwóch kolejnych zdaniach, bo aż tak "czepliwa" nie jestem, ale... dwa razy w jednym zdaniu?! To lekka przesada!
"Jedno było pewne - faktycznie byłem trochę spokojniejszy"[2].
"Robienie zakupów wciąż było dla mnie nie lada wyzwaniem i to wcale nie dlatego, że we Wrocławiu była to czynność zarezerwowana dla mojej żony"[3].
"Byłem tam kilka razy; jedynym pożytkiem płynącym z tych wycieczek było przeświadczenie, że remont dachu muszę przeprowadzić w pierwszej kolejności"[4].
"Oczywiście nie było mowy o spoufalaniu się, jednak widać było wyraźnie, że nie traktują mnie z taką rezerwą jak na początku znajomości"[5].
Uuuh, jak trudno to czytać!
Wynudziłam się śmiertelnie. Autora odesłałabym do szkoły. Chyba jeszcze za wcześnie na pisanie książek.
-----------
[1] Stefan Darda, "Dom na wyrębach", wyd. Videograf II, 2008, str. 48.
[2] Tamże, str. 31.
[3] Tamże, str. 33.
[4] Tamże, str. 25.
[5] Tamże, str. 91.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.