Dodany: 01.10.2016 21:20|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

1 osoba poleca ten tekst.

PIWNICE i PODZIEMIA w LITERATURZE - KONKURS nr 201


Przedstawiam KONKURS nr 201, który przygotowała Tygrysica.



Piwnice i podziemia w literaturze


We wrześniu dzięki Klivie bujaliśmy wszyscy w gwiazdach, teraz więc pora zejść na ziemię, a nawet niżej, pod ziemię, bowiem tematem mojego konkursu są piwnice, podziemia i lochy.



ZASADY:

Odpowiedzi przysyłajcie na adres [...], w temacie wpiszcie proszę “konkurs” i swój biblionetkowy login. Termin przysyłania odpowiedzi mija w czwartek, 13.10 o godz 23:59.
Na maile będę odpowiadać raczej wieczorami, więc gdyby ktoś nie dostał do rana dnia następnego odpowiedzi, proszę o sygnał na forum lub PW.

Do rozpoznania jest 26 dusiołków, przy 14 z nich umieściłam pytanie dodatkowe. W tej sytuacji do zdobycia jest w sumie 66 punktów - po 1 punkcie za tytuł (za tytuł zbioru wierszy lub opowiadań ½ punktu) i za autora, za prawidłową odpowiedź na pytanie dodatkowe też przyznaję 1 punkt.
Gwiazdki otrzymają trzy osoby z największą liczbą punktów. W sytuacji, gdyby dwie lub więcej osób zdobyło tyle samo punktów, pod uwagę będzie brana data ostatniego punktowanego maila.

W odpowiedzi na pierwszego maila z odpowiedziami będę wysyłać standardowe wskazówki odnośnie znajomości dusiołków (czyli czy są one w ocenach uczestnika/uczestniczki). Jeśli ktoś z Was nie potrzebuje/nie chce takich podpowiedzi, bardzo proszę, żeby poinformować mnie o tym w mailu.
Podpowiedzi na forum są jak najbardziej wskazane, tylko proszę, ukrywajcie je , a przy tych, które wydają się, że mogą być zbyt oczywiste, zaznaczcie proszę, że to czołgi, żeby nie psuć sobie nawzajem zabawy – często to, co dla jednej osoby jest „czołgiem”, dla innych jest dopiero nikłym światełkiem w tunelu.

Mała podpowiedź na początek: Zdecydowaną większość książek znajdziecie albo w moich ocenach, albo w moim schowku, jeden z fragmentów dostałam w prezencie od mojego Męża i tej książki nie mam nigdzie.



Przed nami drzwi, otwieramy je powoli, trochę skrzypią. Przed nami mrok…
Idziemy!


1.


Do piwnicy
schodzi
się
po
schodkach.

I nigdy nie wiadomo,
kogo
się
tam
spotka:

pająka - który się błąka,
kota - w kłopotach

Pytanie: A czy można spotkać tam chochliki?



Spotkać można tam cuda...


2.


Każdej nocy wędrowałem w towarzystwie X po podziemiach. Widziałem tam wiele ciekawych rzeczy, o których być może później trzeba będzie wspomnieć, ale na razie poprzestańmy na wymienieniu tylko kilku z wszelakich osobliwości Podspodzia. Razem zwiedziliśmy takie cuda, jak: Padół, Klasy, Las, Wykop, Strumyczek, Dychy i Świecznik...
Te nazwy, z początku zupełnie pozbawione sensu, okazywały się idealnie dostosowane do rzeczywistości, kiedy w końcu przychodziło mi ją zobaczyć na własne oczy. Las oczywiście w niczym nie przypominał normalnego lasu. Była to amfilada zrujnowanych korytarzy i komnat, których stropy podtrzymywała konstrukcja z grubych drewnianych dźwigarów i filarów – las kolumn. W Strumyczku po jednej ze ścian spływała cieniutka strużka świeżej wody, do której ciągnęły świerszcze, napełniając długie, niskie pomieszczenie swoimi piosenkami. Klasy były wąskim korytarzem, którego posadzkę przecinały głębokie szczeliny. Nazwa stała się jasna dopiero, kiedy X przedostała się na drugą stronę charakterystycznymi skokami – jak dziewczynki w dziecięcej zabawie.
Wreszcie po kilku dniach X zabrała mnie do Zawodzia, które stanowiło gmatwaninę krzyżujących się tuneli. Mimo iż znajdowaliśmy się przynajmniej sto stóp pod ziemią, tunelami stale hulały przeciągi, niosąc woń kurzu i skóry.

Pytanie: Dlaczego Narratorowi tak bardzo zależało na tym, żeby dostać się do Zawodzia?



Najczęściej jednak piwnice służą nam jako przestrzeń magazynowa.


3.


Otóż, żeby porządnie przechować pewne rzeczy - ziemniaki, przetwory - trzeba to robić w ziemiance, czyli ziemnej piwnicy. Takie funkcjonowały na wsiach od dawna, więc postanowiłam wskrzesić to, bo gdzieś trzeba trzymać warzywa, kapustę kwaszoną i ziemniaki. Składzik naziemny, nieogrzewany, może przemarznąć, a spiżarnia domowa bywa za ciepła. Ziemianka jest w sam raz.
Bartek ze Stefanem mają opracowaną technologię, bo taka sama jest u nich na podwórzu. Więc oni są wykonawcami. Powstała na zapleczu kuchni pensjonatu. Ma wygodne zejście schodkami w dół. Podwójne drzwi, ściany wyłożone polnymi kamieniami, betonową podłogę i porządny strop. Nie wiem, z czego, ale od strony samego wnętrza są dechy. Dalej - tajemnica Bartka i Stefana. Na pewno maty słomiane, jakieś inne warstwy i na wierzchu - ziemia usypana w zaokrąglony nasyp. Na nasypie trzeba zasiać trawę. I już!
Jestem oczarowana. W środku mam regały drewniane wzdłuż ściany długiej i krótszej, a po przeciwległej stół i drewnianą skrzynię na ziemniaki. Inną z piaskiem na warzywa korzeniowe. Jest też miejsce ze słomą na kapustę.



4.


Pewnego wieczoru poszła córka po piwo do piwnicy. Aż tu nagle spojrzała w górę i zobaczyła młotek wetknięty między belki stropu. Musiał tam już być od dawna, ale jakoś go przedtem nie zauważyła, i zaczęła się nad tym zastanawiać. Przyszło jej do głowy, że młotek w tym miejscu to bardzo niebezpieczna rzecz, i powiedziała do siebie: “Gdybym tak wyszła za mąż za tego szlachcica i mielibyśmy syna, i ten syn byłby już dorosłym mężczyzną, i przyszedłby do piwnicy nalać piwa tak, jak ja to teraz robię, a młotek spadłby mu na głowę i zabiłby go - och, jakież by to było straszne!” Odstawiła na bok świecę i dzbanek, usiadła na ławce i dalejże w płacz!

Pytanie: Pod jakim warunkiem szlachcic obiecał ożenić się z naszą bohaterką?



5.


Doktor z teściem minęli dwa przechodnie dziedzińce, cerkiewny i koszarowy, i wprost z dworu weszli pod kamienne sklepienie głębokiej, obniżającej się stopniowo piwnicy. Szerszy koniec pomieszczenia zamykała długa lada, za którą, czasem wychodząc do składu po towar, spokojny, flegmatyczny magazynier ważył i wydawał żywność, zamaszyście wykreślając z listy kolejno wydawane produkty.
Odbiorców było niewielu.
— Proszę o opakowanie — zwrócił się magazynier do profesora i doktora, rzuciwszy okiem na ich przydziały. Oczy wprost wyszły im na wierzch, gdy magazynier w nastawione poszewki od jaśków i poduszek zaczął im sypać mąkę, kaszę, makaron i cukier, włożył słoninę, mydło i zapałki i dodał jeszcze po kawałku czegoś, opakowanego w papier, co potem, w domu, okazało się kaukaskim serem.



6.


Tymczasem gospodarz i jego żona pośpieszyli z lampami do piwnicy, dokąd wstęp był im tak długo wzbroniony; straszny widok ukazał się ich oczom. Za linią fortyfikacji, w których X uczynił wyłom, by wyjść z piwnicy, a które składały się z wiązek chrustu, desek i pustych beczek ułożonych ściśle wedle reguł strategii, widać było tam i sam kości ze zjedzonych szynek pływające w kałużach oliwy i wina; góra potłuczonych butelek zapełniała lewy róg piwnicy; beczka z otwartym kurkiem roniła ostatnie krople krwi. Obraz spustoszenia i śmierci, jak powiada poeta starożytny, roztaczał się tu niczym na polu bitwy.

Pytanie: Ile osób było zabarykadowanych w piwnicy?



7.


Wyszli do sieni. A. schylił się i odsunął leżący na podłodze chodnik. Pomanipulował przy deskach i szarpnął niemal niewidoczne stalowe kółko. Fragment podłogi uniósł się z cichym skrzypnięciem. X przyglądał się zaskoczony prowadzącym w dół kamiennym schodom. A. jak młodzieniaszek wskoczył do środka. Gdy wystawała mu już tylko głowa, zapytał:
- Idzie ksiądz?
X ruszył za nim. Przy jego wzroście zejście po takich schodkach było czystą ekwilibrystyką, ale w końcu się udało. Stanęli w małej kamiennej sklepionej piwniczce. W świetle słabej żarówki X zobaczył półki i (…)

Pytanie: Co jeszcze zobaczył X?



A w ciężkich czasach jako schronienie.


8.


Ten schron wydawał się dziecku ogromny, choć była to prowizoryczna dziura w ziemi, w której siedziało około 10 osób. Nie mógł być duży, skoro został wykopany naprędce przy domu Jancewiczów w Łyntupach, przykryty tylko deskami, by ziemia ryta granatami, nie wpadała do środka. Ta prowizoryczna osłona spełniała rolę opiekuńczych, raczej dziurawych skrzydeł. Do środka schodziło się po drabinie. Było dość głęboko, tylko wysoki Jan mógł wyjrzeć na zewnątrz. Baby zabrały ze sobą jedzenie, jak na majówkę. W kącie stało wiadro czystej wody. Nie wiadomo przecież, jak długo trzeba będzie tu siedzieć.



9.


Wilgotny zaduch, jakby pleśni, uderzył mnie w nozdrza w chwili, gdy K. otworzył drzwi do skrzypiących schodów prowadzących w dół. Schodziliśmy gęsiego, schody zajęczały pod ciężarem B. Stanąłem w zimnej piwnicy i poczułem na sobie wzrok mrugających w ciemności oczu. Wokół pomieszczenia tkwiły skulone postacie, a dwie ledwo tlące się lampy naftowe rzucały na ściany ich niewyraźne cienie. W piwnicy cały czas rozbrzmiewał cichy pomruk, mieszający się z dźwiękiem kapiącej gdzieś wody i jeszcze innym dźwiękiem, jakby skrobaniem.
Stojący za mną B. westchnął i rzucił walizki na ziemię.
K. powiedział, że naprawa ciężarówki zajmie już tylko parę dni, a potem wszyscy ruszymy do Peszawaru. A tam będziemy wolni. Wolni i bezpieczni.
Przez następny tydzień piwnica była naszym domem. Trzeciej nocy uświadomiłem sobie, co to za skrobanie: szczury.

Pytanie: W jakim mieście znajdował się schron?



10.


I tak skończyli w piwnicy.

Nie było tam oświetlenia, więc brali ze sobą lampę naftową i tak pomału, między szkołą a domem, między rzeką a piwnicą, między lepszymi i gorszymi dniami L. uczyła się czytać i pisać.
– Już niedługo – zapowiedział jej papa – będziesz umiała przeczytać tę okropną książkę o kopaniu grobów z zamkniętymi oczami.
– I przepiszą mnie z tej klasy dla maluchów.
Wypowiedziała te słowa z wisielczym poczuciem humoru.



11.


W schronie pod kinem miało nie być tak duszno i gorąco, jak w tych zwyczajnych, zaprojektowanych, by przeżyć w nich sam wybuch i najwyżej kilka - kilkanaście dni największych radioaktywnych opadów. M. już od jakiegoś czasu wypatrywał okazji do odwiedzenia tego owianego legendą przybytku.
Wychował się w schronach, dlatego przywykł do ostrożnego stawiania kroków, by nie podeptać odpoczywających w korytarzach ludzi i ich skromnego dobytku; przyzwyczaił się do dusznych gorących nocy, gdy schrony na powrót wypełniały się ludźmi, i do wszechobecnej ciasnoty. Bywało, że uciekali całą trupą do korytarzy, byle tylko nie spać na betonowych podłogach schronów, pomiędzy dziesiątkami ludzi, wtulających się w siebie nawzajem i złorzeczących, jeśli przyszło im nocować obok jakiegoś wiercipięty. Korytarze pomiędzy schronami były ciemniejsze, jeszcze bardziej niewygodne, ale przynajmniej nocowało w nich mniej ludzi.

Pytanie: Akcja dusiołka dzieje się w autentycznych schronach, w jakim polskim mieście są one zlokalizowane?



Mogą też być miłym miejscem na spędzenie wieczoru,


12.


„Piwnica Biskupia” przy Helmuth-Bruckner-Strasse, dawnej, przednazistowskiej Bischofstrasse, w budynku Dworu Śląskiego znana była z wyśmienitych zup, pieczeni i golonki. Ściany lokalu ozdabiały olejne obrazki bawarskiego malarza Eduarda von Grütznera, przedstawiające scenki z mało ascetycznego życia mnichów. X. najbardziej lubił boczną salkę, którą oświetlało przebijające przez umieszczony pod sufitem witraż zielone, zamglone światło. Kiedyś X. zachodził tu bardzo często. Oddawał się marzeniom wśród falujących cieni, ukołysany podziemną ciszą, cichym oddechem piwnicy. Ale rosnąca popularność restauracji zniszczyła uwielbianą przez radcę senną atmosferę. Cienie falowały i teraz, ale mlaskanie sklepikarzy i właścicieli składów oraz wrzaski esesmanów, którzy ostatnio tłumnie tu przychodzili, sprawiało, że wyimaginowane fale oceanu zamiast ukojenia napełniały wyobraźnię X. mułem i szorstkimi wodorostami.



13.


Głęboka kupiecka piwnica przy krakowskim Rynku Głównym. Mury pamiętają XVI stulecie. Na pociemniałych cegłach ciągle widać odciski palców ludzi, którzy je lepili. Ściany trwają, podczas gdy ślady ich budowniczych dawno pokryły piaski czasu. W piwnicy urządzono pub. Tego sobotniego wieczora wypełnili go raczej niezwykli goście. Gdzieś tam na mieście dogasa konwent miłośników fantastyki.
W lochu królują żupany, kontusze i delie. Futrzane czapy lecą pod sufit. Połyskują guzy, zza słuckich pasów sterczą malowniczo krócice. Szlachta pije. Szlachta się bawi. Szlachta ścina szablami świece… U szczytu stołu siedli Król Polski, pisarz — imć X, oraz jego wydawca w mundurze szwedzkiego oficera. Piją, strzelają z krócic, warcholą. Panuje radość.

Pytanie: Jak naprawdę nazywa się X?



14.


Lokal "Negro Negro" został wybrany przez X na godne zakończenie wieczoru dlatego, że było to miejsce opromienione swoistą aurą cyganerii intelektualnej - we czwartki wystawiano tam niewielkie spektakle: jednoaktówki, monologi, recitale, w których zwykli uczestniczyć malarze, muzycy i pisarze - ale także i dlatego, że był to najciemniejszy lokal w L, mała piwnica pod arkadami placu San Martin, nie mieściło się tam więcej jak dwadzieścia stolików, a wystrój jej wnętrza uważaliśmy za "egzystencjalistyczny". Było to miejsce, które - ilekroć się w nim znalazłem, co zdarzało się rzadko - robiło na mnie wrażenie piwnicy z Saint-Germain-des-Pres.



Albo miejscem, gdzie można skrywać jakieś tajemnice.


15.


Po śniadaniu poszedłem z Klaksonem do piwnicy odwiedzić Napoleona. Pudło po telewizorze było puste. Nieźle się wystraszyliśmy, bo pani Wróblowa ma chore serce i jakby się natknęła na węża w kartoflach, to mogłaby tego nie przeżyć. Przerzuciliśmy stertę ziemniaków, sztuka po sztuce, w drugi kąt piwnicy. Zeszło nam do obiadu. Napoleona ani śladu. Jak skończyliśmy z ziemniakami - zabraliśmy się do koksu. Rany boskie, po co pani Wróblowej trzy tony koksu? Przecież ma centralne ogrzewanie. Prawie pod koniec trzeciej tony znaleźliśmy Napoleona. Był dziwnie gruby pośrodku. Chyba połknął kartofel! Klakson zabrał go do domu i schował w skrzynce radia. Radio od dawna jest zepsute, a skrzynka pojemna, w sam raz dla zaskrońca.
Mama pochwaliła mnie, że z własnej woli posprzątałem piwnicę pani Wróblowej. Nic nie wie o wężu.



16.


Odtąd nie domagali się już niczego, pracując w podziemnym lochu swej rezydencji, skąd dobiegały dzikie ich śpiewy, nieustanny łoskot młotów, a od zmierzchu błękitny blask padał przez okratowane okienka piwniczne, upiornie dziwacząc kształty drzew ogrodowych. X i Y z pomocnikami, w sinym świetle elektrycznych wyładowań, krzątali się pośród kamiennych ścian, widząc, gdy podnosili głowy, przylepione do szyb twarze rozmaitych sług, którzy niby to z płonej ciekawości fotografowali każdy ruch. Jednej nocy, gdy zmęczeni poszli spać, cząstki aparatury, którą właśnie konstruowali, przewieziono niezwłocznie tajnym balonem ekspresowym do laboratoriów królewskich, gdzie drżącymi palcami składało je osiemnastu najznakomitszych cybernetyków sądowych po uprzednim zaprzysiężeniu wielką klątwą koronną. Za czym spod ich rąk wypełzła szara myszka cynowa, która, puszczając pyszczkiem bańki mydlane, zarazem biegała po stole, a spod ogonka sypał się jej biały kredowy pył tak kunsztownie, iż powstał z tego kaligrafowany napis: A WIĘC NAPRAWDĘ NAS NIE KOCHACIE?



17.


Miły staruszek zdjął z haka żelazną latarnię i ruszył przed siebie, mijając czarny basen oraz szeregi milczących, pogrążonych w mroku bogów, aż wreszcie dotarł do schodów położonych z tyłu świątyni. Bezdomna dziewczynka ruszyła za nimi w dół. Nikt się nie odzywał. Jedynym słyszalnym dźwiękiem było ciche szuranie ich pantofli. Po osiemnastu stopniach dotarli do krypt. Pięć korytarzy o łukowatych sklepieniach rozchodziło się tam na wszystkie strony niczym palce dłoni. Schody były tu węższe i bardziej strome, ale dziewczynka chodziła nimi już tysiąc razy i przestała się ich bać. Dwadzieścia dwa kolejne stopnie i znaleźli się w dolnej piwnicy. Tunele były tu kręte i ciasne, szare robacze korytarze wydrążone w sercu skały. Jeden z nich zamknięto masywnymi żelaznymi drzwiami. Kapłan powiesił lampę na haku i wydobył spod szaty zdobny klucz. Ramiona dziewczynki pokryła gęsia skórka. Sanktuarium. Schodzili jeszcze niżej, na trzeci poziom podziemi, do tajnych komnat, do których wolno było wchodzić tylko kapłanom.

Pytanie: Jak nazywała się dziewczynka?



Czasami służą za więzienie,


18.


Niech mnie X ukarze w jakikolwiek inny sposób. Może mnie zamknąć w ciemnym, wilgotnym lochu, zamieszkałym przez węże i jaszczurki, może za pożywienie dawać mi jedynie chleb i wodę, a nie będę się skarżyła… Ale nie mogę iść prosić pani Y o przebaczenie.
Nie przywykliśmy zamykać ludzi w ciemnych, wilgotnych lochach - rzekła X sucho - Zwłaszcza, że trudno byłoby je znaleźć w A.

Pytanie: Czemu bohaterka miała przeprosić panią Y?



19.


Doszedłem do drzwi piwnicy. Czerwona plama, coraz bardziej przechodząca w mdły brąz, ciągnęła się do wewnątrz. Postąpiłem trzy kroki w głąb i uniosłem świecznik wysoko nad głową. Ujrzałem skrzynki z winem; ujrzałem pająki łażące po ścianach; na podłodze ujrzałem kilka pustych butelek; i wreszcie, w odległym kącie, ujrzałem leżące na wznak ciało mężczyzny, z rozrzuconymi rękoma i ze szkarłatną raną ziejącą na poderżniętym gardle. Podszedłem do niego, ukląkłem i poleciłem Bogu duszę wiernego sługi. Gdyż były to zwłoki J., drobnego człowieczka, co zginął pilnując króla.



20.


- Wypuśćcie mnie! - wrzeszczał histerycznie. - Muszę ją powstrzymać przed tym ślubem! Wypuśćcie mnie! - Z drugiej strony nie dobiegał żaden dźwięk. Wołał dalej, ale jego żądania przeszły w prośby, a głos zelżał do pisku, a następnie do szeptu; wreszcie popłynęły mu łzy bezsilnej wściekłości. W końcu łzy wyschły i już nie mógł płakać. Odwrócił się od drzwi. W celi nie było zupełnie ciemno, gdyż odrobina światła spod drzwi rozjaśniała nieco czerń i potrafił z grubsza zorientować się w otoczeniu. Przeszedł wzdłuż ścian, macając je rękami. Po wzorze dłut mógł stwierdzić, że ten budynek stawiano dawno temu. Izba jawiła się jako bezkształtna. Miała około sześciu stóp kwadratowych powierzchni, kolumnę w jednym rogu i wyginający się ku górze strop - najwyraźniej kiedyś stanowił część większej komnaty, a ścianę wybudowano w związku z potrzebą zrobienia więzienia. W jednej ścianie było coś, co wydawało się kiedyś służyć jako wąskie okienko oświetleniowe, ale teraz zostało szczelnie zamknięte okiennicą, i tak byłoby za małe dla kogoś, kto chciałby przez nie wydostać się na zewnątrz. Kamienna podłoga wyglądała na wilgotną. X słyszał monotonny szmer, dobiegający spod podłogi. Po zastanowieniu doszedł do wniosku, że pewnie kanał płynie pod podłogą celi. To by wyjaśniało, dlaczego podłoga jest kamienna, a nie z ubitej ziemi. Poczuł się wyczerpany.

Pytanie: Jak X wydostał się z zamknięcia i kto mu pomógł?



21.


Rygiel Ludzki zapalił żywiczną pochodnię i wskazał drogę schodząc jako pierwszy wąskimi krętymi schodami, które ginęły w podziemnych czeluściach więziennej baszty.
Zeszli gęsiego po mniej więcej czterdziestu wyślizganych stopniach i znaleźli się w izbie rozjaśnionej tylko jednym promieniem słońca wpadającym przez wąską strzelnicę. Z haków wbitych w ściany zwisały żelazne łańcuchy, obroże, naramienniki. Między drabiną a skrzynią wypełnioną zapasowymi obręczami, na kowadle spoczywały młot oraz para obcęgów. Obok – beczka oleju oświetleniowego i stos drewnianych misek. Pośrodku posadzki klapa zaopatrzona w solidny pierścień wskazywała drogę do właściwego lochu, posępnego pomieszczenia, przylegającego do jednej z grot, jakimi podziurawione było zbocze wulkanicznego stożka.
Breduś chwycił pierścień, podniósł klapę i spuścił do środka drabinę. Mdły odór ścisnął więźniom gardła. Do jakiejż to kloaki ich teraz wpakują? Beaulouis zszedł pierwszy, w ślad za nim – rzeczony Baldomer (zwany przez przyjaciół Baldem), którego Breduś obarczył kowadłem, podczas gdy Justynian i Witold pospołu dźwigali łańcuchy i obręcze, w które miano ich zakuć.
To, co odkryli u stóp drabiny, okazało się jeszcze gorsze, niż oczekiwali. Obszerny, długi loch był tak zawilgocony, że od strony groty potworzyły się stalaktyty, z których kapały krople na ubitą ziemię, zamieniając ją w zimne i lepkie błoto. Druga część lochu, przylegająca do fosy, nie była bardziej zachęcająca. Nieświeże powietrze z trudem wydostawało się przez malutkie okrągłe okienko skąpo sączące światło. Zionęło kałem, moczem i zgnilizną.
Ze skutymi rękami, stopami i szyjami, na cuchnącym czarnym oborniku, który niegdyś był słomianą ściółką, leżeli czterej mężczyźni. Był wśród nich wolarz, który odmówił posłuszeństwa swemu panu, gdy ten zabił jego psa za to, że polizał osełkę masła; bezrobotny najmita aresztowany, gdy zrywał jabłka z gminnego drzewa; lepiarz (taki wiejski murarz wznoszący domy z ziemi i błota), nazbyt skłonny do hulanki, który spiwszy się na ulicy Rusznikarskiej wszczął burdę z patrolem i został przezeń pokonany. Czwartym był cudzoziemiec zamknięty za włóczęgostwo – nie popełnił żadnego przestępstwa, ponieważ jednak nikt nie rozumiał jego gwary, zarobił dożywocie na galerach, gdy tymczasem pozostali trzej dostali tylko po dziesięć lat odsiadki. Od swego procesu czekali na konwój straszliwego kapitana Cabrela.



22.


Ciemność. Zapach…
Zapach? Nie, odór. Smród uryny, zgniłej słomy i mokrych łachmanów. Smród kopcącej pochodni zatkniętej w żelazny uchwyt osadzony w ścianie z nierównych kamiennych bloków. Rzucany przez pochodnię cień, cień na pokrytym słomą klepisku…
Cień kraty.
X zaklął.
— Nareszcie. - Poczuł, jak ktoś unosi go, opiera plecami o zawiłgły mur. - Już się zaczynałem martwić, że tak długo nie przytomniejesz.
— Y? Gdzie… Cholera, głowa mi pęka… Gdzie my jesteśmy?
— A jak ci się wydaje?
X przetarł twarz, rozejrzał się. Pod przeciwległą ścianą siedziało trzech oberwańców. Widział ich niewyraźnie, siedzieli w miejscu najbardziej oddalonym od światła pochodni, w zupełnych niemal ciemnościach. Pod kratą oddzielającą ich od oświetlonego korytarza przycupnęło coś, co jedynie z pozoru było kupą łachmanów. W rzeczywistości był to chuderlawy staruszek z nosem jak bociani dziób. Długość poskręcanych w strąki włosów i stan odzieży, świadczyły, że nie przebywa tu od wczoraj.
— Wsadzili nas do lochu — stwierdził ponuro.



A czasami za tak potrzebne przejście.


23.


Tunel był tak wąski, że ledwie można się było przez niego przecisnąć. Sama w życiu nie odważyłaby się tu wejść, bez towarzystwa spanikowałaby natychmiast. Nawet teraz, w obecności rosłego mężczyzny, z lampka oliwną rozświetlającą ciemności, oddychała szybko, próbując nie myśleć, co by się stało, gdyby nagle utknęli.
Ze zdziwieniem stwierdziła, że w tunelu było sucho. Spodziewała się kałuż, tymczasem gdzieniegdzie tylko było czuć wilgoć. Za to przeciąg targał włosami niemiłosiernie!
Po kwadransie mozolnego czołgania poczuła zmianę powietrza. Wcześniejszą woń wilgoci zastąpił zapach cementu albo wapna. Po chwili nad głową dostrzegła kamienny strop. Po kolejnych dziesięciu minutach L. zatrzymał się i ostrzegawczo syknął. Następnie usłyszała zgrzyt metalu o metal i cichy pisk, najwidoczniej krata nie była oliwiona.
Jesteśmy - stolarz podał hrabinie dłoń, pomagając wyjść.
Nic nie widzę - mrużyła oczy, próbując dostrzec jak najwięcej szczegółów, ale zobaczyła jedynie wielką kolumnę podpierającą strop.

Pytanie: Gdzie było wejście do tunelu, z którego skorzystali nasi bohaterowie?



24.


Na samym początku podziemia znajdowały się wąskie schody kamienne, oślizgłe od wilgoci. Schodów tych było piętnaście i trzeba było bardzo ostrożnie po nich stąpać, gdyż były wąskie i śliskie nadzwyczajnie. Gdy na koniec wszyscy czterej z nich zeszli w milczeniu, znaleźli się w niewielkiej, sklepionej mocno z głazów polnych, półokrągłej piwnicy. Owionęło ich tu powietrze zimne, przejmujące wilgocią, zwłaszcza po upale tam na górze, ale zupełnie czyste. Był nawet lekki przeciąg, co świadczyło, że gdzieś tam w głębi znajdował się jakiś otwór, przez który przedostawało się do lochu świeże powietrze. Panowała tu zupełna, martwa, senna cisza; żaden odgłos ze świata zewnętrznego nie dostawał się do tych murów potężnych, w głębi ziemi zanurzonych, mrocznych i ponurych.



25.


Dlatego pewnego dnia zeszła do podziemia, gdzie dawno już nie była. Nie lubiła tych starych mrocznych lochów. Tworzyły tam w dole całe korytarze, powstałe w miejscach, gdzie rozsadziło skałę. Wprawdzie Y twierdził, że nikogo tu nie więziono już od niepamiętnych czasów, kiedy to jeszcze wielcy panowie władali Zamkiem Z, na długo przedtem, zanim stał się zbójecką warownią, mimo to X, zszedłszy w ten stęchły chłód pod piwnicznym sklepieniem, czuła, jak gdyby po tamtych dawno zmarłych więźniach pozostały w kamiennych ścianach jakieś jęki i westchnienia i zrobiło jej się nieswojo.

Pytanie: Kim był Z dla X?



Bywa też tak, że trafia się do podziemi, choć wcale się tam nie podążało.


26.


Słyszałem swój urywany, nieregularny oddech (wstyd mi się przyznać - ale wszystko było tak nieoczekiwane i niepojęte). Minuta, dwie, trzy - ciągle w dół. Wreszcie - miękkie szarpnięcie: to, co zapadło się pod moimi nogami - znieruchomiało. W ciemnościach wymacałem jakiś uchwyt, szarpnąłem - otworzyły się drzwi - matowe światło. Zdążyłem dostrzec: za moimi plecami szybko unosiła się w górę niewielka kwadratowa platforma. Skoczyłem - ale było już za późno: zostałem odcięty... Tutaj - nie wiem gdzie.
Korytarz. Tysiąctonowa cisza. Pod półokrągłymi sklepieniami - żarówki, bezkresny, migotliwy, drżący wielokropek. Podobne to było trochę do „rur” naszych podziemnych kolei, choć znacznie węższe i nie z naszego szkła, lecz z jakiegoś starodawnego materiału. Przeleciało mi przez głowę - o podziemiach, gdzie jakoby ukrywano się podczas Wojny Dwustuletniej... Tak czy owak: trzeba iść.
Szedłem, przypuszczam, ze dwadzieścia minut. Skręciłem w prawo, korytarz stał się szerszy, żarówki mniej jaskrawe. Jakieś niewyraźne echo. Może maszyny, może głosy - nie wiem. Doszedłem do ciężkich, nieprzejrzystych drzwi: echo stamtąd.

Pytanie: Jak bohater dusiołka dostał się do podziemi?



===========


Dodane 14 października 2016:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 2941
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: asia_ 01.10.2016 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
W lochach można spotkać smoki, a w piwnicach - szczury ;) Co oprócz nich? Poczytajcie!

Zapraszamy!

Spośród uczestników tego konkursu wylosowany zostanie zdobywca książki Oblubienice wojny Helen Bryan. Zasady losowania: tutaj.
Użytkownik: Tygrysica 02.10.2016 08:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Zapraszam na wspólny spacer po podziemiach :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2016 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam na wspólny spac... | Tygrysica
Właśnie się zapuściłam w meandry piwnic i lochów :-).
Użytkownik: Neelith 03.10.2016 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Piwnice z reguły omijam, bo tam pająki straaaaszne, wieeeelkie, zgroza po prostu! Ale na konkurs się skuszę, może jakoś przetrwam :)
Użytkownik: ahafia 03.10.2016 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Piwnica jest mi bardzo bliska jeśli chodzi o czytanie, bo w dzieciństwie oboje z bratem spędzaliśmy tam mnóstwo czasu ... czytając. Między jednym, a drugim oddaniem makulatury, wszystkie papiery z domu były znoszone właśnie tam i gdy mama wysyłała któreś z nas po kompot czy ziemniaki, to nie mogła się spodziewać szybkiego powrotu, bo zawsze się znalazła jakaś niedoczytana wcześniej gazeta :)
Wziąwszy pod uwagę powyższe, podoba mi się temat konkursu i może nawet zdążę wziąć z nim udział.
Użytkownik: joanna.syrenka 05.10.2016 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Piwnica jest mi bardzo bl... | ahafia
Ale sympatyczne wspomnienie :-) :-) :-)

Niestety znana jest mi tylko jedna konkursowa piwnica, ale spróbuję rozjaśnić inne podziemne mroki...
Użytkownik: Tygrysica 03.10.2016 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
W ciągu 2 dni na wyprawę w podziemia wybrały sie tylko 2 osoby. Dzielnie pokonują kolejne korytarze, wszak na końcu czeka na śmiałków skarb świecący jak gwiazdy.
Gdyby ktoś jeszcze chciał dołączyć do poszukiwań - zapraszam.
Na odkrycie czekają jeszcze piwnice numer 8,14, 19, 20, 21, 23, 26 i 26
Użytkownik: Tygrysica 04.10.2016 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: W ciągu 2 dni na wyprawę ... | Tygrysica
Raportów ciąg dalszy - minęły 3 doby konkursu i po piwnicach błądzi już 3 śmiałków - widać podziemni szperacze wolą schodzić w dół pojedynczo i w dużych odstępach. Nie odkryte zostały jeszcze piwnice nr 19, 23 i, co troszkę mnie dziwi, 25.
Użytkownik: korodzik 05.10.2016 08:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Jakie mroczne i tajemnicze fragmenty. Na razie mam tylko dwa, 16 i 19.
Użytkownik: jolekp 05.10.2016 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakie mroczne i tajemnicz... | korodzik
A podpowiesz coś na temat 19? ;)
Użytkownik: korodzik 05.10.2016 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A podpowiesz coś na temat... | jolekp
To może tak: akcja 19 rozgrywa się w kraju, którego próżno by szukać na mapie...
Użytkownik: Tygrysica 05.10.2016 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Minęły 4 doby, w podziemiach mamy 4 śmiałków :)
Widzę, że kolejni szykują latarki i prowiant - zapraszam, skarb nadal czeka na swojego odkrywcę.
Użytkownik: pierwsza 05.10.2016 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
piwnicy się boję ale wchodzę w to:)
Użytkownik: Tygrysica 07.10.2016 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Kolejne dni płyną, mroki piwnic z wolna umykają przed latarkami poszukiwaczy. Broni się jeszcze fragment nr 23.
Zapraszam kolejnych śmiałków - po podziemiach krążą dobre skrzaty i czasem obdarowują podpowiedziami.
Użytkownik: _nika_ 07.10.2016 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Tygrysiczko, czy moje wczorajsze wiadomości późno - wieczorne nie dotarły ?
Użytkownik: Tygrysica 09.10.2016 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | asia_
Po tygodniu zmagań większość piwnic zostało już spenetrowanych, ciągle jeszcze broni się nr 23. Włączyłam go do konkursu z premedytacją - w końcu gdyby nie biblionetkowe konkursy nigdy bym tej książki nie poznała.
Użytkownik: Tygrysica 09.10.2016 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Po tygodniu zmagań większ... | Tygrysica
Dziś o godzinie 17:26 zostały otwarte drzwi do ostaniej ukrytej piwnicy - już wszystkie dusiołki mają swoje tytuły. Nikt jednak nie ma kompletu, gwiazdki ciągle czekają na poszukiwaczy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: