Dodany: 30.09.2016 08:23|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Czytatnik: Półka pełna książek do przeczytania

1 osoba poleca ten tekst.

Znajdźże sobie robotę, Martinie Eden!


Chyba Martin Eden (London Jack (właśc. Chaney John Griffith)) nie jest do końca reprezentatywną książką Londona - nie ma przygód, nie ma włóczęgi, nie ma dzikich zwierząt...

[W czytatce poniższej odnoszę się do szczegółów akcji i zakończenia utworu!]

Martin Eden jest ambitny jak cholera. I pracowity. Chce nadrobić w miesiące czy niewielką liczbę lat to, co symbolizuje dlań sukces i wyżyny ludzkiej pozycji - arystokratyczne maniery, sposób wysławiania się, wykształcenie uniwersyteckie. I, niech go cholera, udaje mu się to, a ten jeszcze niezadowolony!

"Dawniej, choć byłem już tym wszystkim, czym jestem dzisiaj, nikt poza ludźmi z mojej sfery nie dbał o mnie ani trochę. Kiedy wszystkie moje dzieła były już napisane, nikt z tych, co je czytali, nie doszukał się w nich żadnej wartości. W gruncie rzeczy fakt, że je napisałem, zdawał się nawet szkodzić mi w ich opinii. Wyglądało na to, że pisząc je dopuściłem się czynu w najlepszym wypadku poniżającego. "Znajdźże sobie robotę" - powtarzali wszyscy." [426]

Eden nie pojmuje istoty sławy, słabo u niego z przenikliwością psychologiczną. Dziwi go, że nie wszyscy są tak wybitni i ambitni jak on. Pomimo nabytego wykształcenia nie rozumie, że "nikt poza ludźmi z mojej sfery nie dbał o mnie ani trochę" wzięło się także skądinąd - po prostu wcześniej już posiadał to, co było dla owej sfery cenione. Po zyskaniu sławy i powodzenia zaczął być ceniony (właśnie za bogactwo i sukces) przez "burżuazję". Ale wcześniej też nie był ceniony za nic - tylko nie potrafi sobie tego uświadomić, gdyż to, za co ceniły go "niskie sfery" było dlań naturalne, nie zdobył tego z tak wielkim wyrzeczeniem i świadomością przemiany, jak uznanie prostych ludzi.

"Po co mężczyźni i kobiety mają się spotykać, jeśli nie wolno im dzielić się tym, co jest w nich najlepszego? Tym najlepszym zaś jest przedmiot ich zainteresowań, źródło, z którego czerpią środki utrzymania, to, co jest ich specjalnością i zaprząta im myśli w dzień, w nocy i nawet we śnie. (...) Co do mnie, jeśli już mam słuchać pana Butlera, wolę, żeby mówił o swoim prawie, bo to jest w nim najlepsze, a życie jest tak krótkie, że od spotykanych ludzi powinniśmy żądać tylko tego, co najwartościowsze. (...) Wszyscy ludzie i kliki towarzyskie, a ściślej mówiąc, znaczna większość jednostek i klik małpuje lepszych od siebie. A kto jest najlepszy spośród tych lepszych? Oczywiście próżniacy, bogate nieroby. Z reguły nie mają oni pojęcia o sprawach znanych ludziom, którzy zajmują się czymś poważnym. Przysłuchiwanie się rozmowie o takich sprawach musiałoby być dla nich nudne, więc próżniacy uchwalają, że o tym wszystkim, jako o rzeczach fachowych, w towarzystwie mówić nie należy.
Podobnie orzekają też, jakie sprawy wolne są od zarzuty fachowości i mogą być omawiane, a do takich zaliczają się ostatnie opery, najnowsze powieści, gra w karty, bilard, cocktaile, samochody, wystawy koni, łowienie pstrągów i tuńczyków, łowy na grubego zwierza, żegluga na jachtach i tym podobne, czyli zauważ: same sprawy, na których właśnie próżniacy się znają, a więc prowadzą w gruncie rzeczy własne rozmowy fachowe."[253]

Martin Eden pięknie wzywa do tego, aby nasza mowa nie była pustosłowiem. Przestańmy udawać życie - żyjmy! Tyle że... nie wiem, czy to stylizacja wybrana przez Londona, czy po prostu autor także nie rozumie, czym jest prawdziwy arystokratyzm. Cóż, w tej chwili czytam Lampart (Lampedusa Giuseppe Tomasi di) , i mogę rzec jedno - Martin Eden zostałby przez księcia Salina zjedzony w kaszy. Rodzina jego ukochanej Ruth Morse to tak naprawdę bogaci mieszczanie, takie "wyższe sfery" nie z tytułu urodzenia i wytworności, lecz dzięki kupie kasy. Nie ma się co dziwić, że ich dulszczyzna i miałkość intelektualna razi Martina.

Wydaje się, że książką zachwycona musiała być Rand Ayn (właśc. Rosenbaum Alissa) - wybitna osobowość bohatera, niechęć do "socjalistycznego niewolnictwa", żerowanie prymitywów intelektualnych na sukcesie utalentowanej jednostki; dodatkowo nawet wzór pisarski Edena autorka wcieliła w życie: napisała książkę wykładającą jej filozofię, a później dopisała także beletrystykę, która pokazuje tę filozofię "w działaniu". Czytać mógł w sumie także Raspail Jean

Książkę czytałem w wydaniu Iskier z 1972 - możliwe więc, że to kwestia propagandy komunistycznej, wpływającej na tłumaczenie, że "burżuazja" odmieniana jest przez wszystkie przypadki. W jednym z przypisów (do fragmentu, gdzie Eden czyta Marksa, Smitha, Milla, D. Ricardo) objaśnieni są Smith Adam , Mill John Stuart i David Ricardo jako "ekonomiści angielscy, twórcy klasycznej burżuazyjnej ekonomii politycznej" - a Marks nieobjaśniony, wszyscy powinni znać, czyż nie?

Wrażenie ogólne: "Martin Eden" to opowieść o idealizmie, wygórowanych i mylnych oczekiwaniach, o rozczarowaniu. Słuszna krytyka braku wyższych dążeń intelektualnych tak u nizin społecznych (wówczas pochłoniętych walką o byt i o przeżycie każdego kolejnego dnia), jak i u wyższych sfer (próżniaków, zajętych li tylko błahostkami). Dzisiaj społeczeństwo jest ogłupiane - w jakim celu? Tylko dla pieniędzy, bo łatwa rozrywka dobrze się sprzedaje?

Zaś końcowa część książki - świetny obraz wypalenia zawodowego, zbieżny z objawami klinicznej depresji, prowadzi do anhedonii, anomii, a w końcu do samobójstwa bohatera.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2432
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Marylek 30.09.2016 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba Martin Eden nie jes... | LouriOpiekun BiblioNETki
Czy Ty nie jesteś już za stary na tę książkę?

Czytałam "Martina Edena" gdy miałam 16 lat, może 17, i byłam zachwycona. "Wolę jak piorun uderzyć i zginąć, ale o gwiazdy zahaczyć w swym biegu" - to moje pierwsze skojarzenie. Dziś nie chciałabym ani szybko ginąć, ani czytać tego ponownie. Co do gwiazd - sprawę można przedyskutować po ustaleniu jednoznacznej definicji tychże.

Idealizm Martina Edena wydaje mi się bardzo "młodzieżowy". Sama jego postać, dążenia, mogą być bliskie i dzisiejszym idealistom, choć w dobie drapieżnego kapitalizmu trudniej ich chyba znaleźć. Dążenie do samorealizacji jest czymś w rodzaju archetypu zawartego w wielu utworach literackich, ale tę samorealizację różnie pojmuje się w zależności od epoki, świadomości historycznej i społecznej. Martin wpisany jest w swój czas.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.09.2016 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Ty nie jesteś już za ... | Marylek
Poetyckie skojarzenia miałem raczej z:

Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka

No i idealizm trochę mnie wkurza - miałem do czynienia z idealistami: takimi, dla których jakiś pomysł samym pięknem swej wizji (albo nawet tylko górnolotnym opisem) był wystarczającym argumentem za nieoglądaniem się na nic przy realizacji, najlepiej jeszcze "siły na zamiary", alleluja i do przodu!

Oczywiście dla mnie kwestią dyskusyjną jest to, czy istotnie dziś jest "doba drapieżnego kapitalizmu", bardziej bym "winił" tu pragmatyzm płynący z globalizacji i szerszego dostępu do informacji, do weryfikacji pomysłów - nikt nie musi wymyślać idealistycznego koła, co więcej: jak tylko się nim podzieli, zaraz wsiądzie na niego kilku "życzliwych", co go w 5 minut usadzą ;)

Ale właśnie - przypomniałaś mi tym o jednej uwadze, którą miałem umieścić w czytatce: Martin Eden zdobywa wiedzę bez przygotowania - chłonie "niebezpieczne idee" bez wcześniejszego przygotowania aparatu krytycznego: nie zna filozofii, nie poznaje dróg dochodzenia do pewnych przekonań po kolei (inaczej, niż to jest w Świat Zofii (Gaarder Jostein) ), nie zapoznaje się z odpowiednimi dziełami krytycznymi, daje się złapać na wędkę chwytliwych sloganów, bo wskakuje na głęboką wodę bez sprawdzenia dna - i to marynarz! A takie postępowanie jest podstawą studiów humanistycznych. I stąd się biorą jego rozczarowania, fascynacje i nonkonformizm (pozorny).

Czy-m za stary? Może... Ale znać Londona wypada, dlatego znalazł się w CSA. Choć chyba powinienem chwycić bardziej za jakąś przygodówkę.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.09.2016 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Ty nie jesteś już za ... | Marylek
Ach, Marylku, ależ wspomnienia we mnie obudziłaś tym cytatem! Miałam go wypisanego jako motto w pamiętniku, a może w pierwszym zeszycie z kolekcją wierszy - nie pamiętam, bo żaden się nie zachował - zobaczyłam go teraz i przypomniały mi się licealne lata, szalone, górne i chmurne. Autor wiersza, z którego on pochodzi, opuścił natomiast moją pamięć na dobre. W epoce analogowej pewnie by tam już nie wrócił, a tu poszperałam i proszę:

"Co mi z lat życia, jeśli mają płynąć
Ciche, jednakie w bladych dni szeregu?
Wolę jak piorun uderzyć i zginąć,
Ale o gwiazdy zawadzić w swym biegu...
Wolę uczucia, kióre w swojej głębi
Na proch mię zetrą, na popiół przepalą,
Niźli spokojny, słodki byt gołębi
Z słońcem u proga i błękitną dalą... (...)"
Wacław Sieroszewski, "Znicz. Noworocznik literacki", Warszawa 1903


A do "Martina Edena" też się boję wrócić, bo chyba bym go już przestała rozumieć.
Słońce u proga... o, tak, ale z piorunem jakoś przestałam mieć cokolwiek wspólnego, a gwiazdy? Nie potrafię tego ująć lepiej niż Ty!
Użytkownik: Marylek 30.09.2016 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, Marylku, ależ wspomn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Też miałam ten cytat wpisany w notesiku z cytatami i przez czas jakiś przenosiłam go do kolejnych notesów, uznając za swoje motto życiowe. Ech, młodość... ;)
Użytkownik: Monika.W 03.10.2016 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, Marylku, ależ wspomn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ech, dziewczyny - i teraz nie wiem: powtarzać czy nie powtarzać? Od jakiegoś czasu Martin Eden leży sobie koło łóżka i ma być powtórzony. A ja bardzo rzadko powtarzam książki, cały czas mi się wydaje, że za dużo dobrych jeszcze przede mną. Ale ten Martin jakoś kusi. Bo pamiętam zachwyt tą książką. Ale właśnie - miałam pewnie z 15 lat, jak czytałam. I może nie warto rozwiewać wrażeń i wspomnień?
Nastraszyłyście mnie:).
Użytkownik: Pok 30.09.2016 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba Martin Eden nie jes... | LouriOpiekun BiblioNETki
W sumie Jack London z przekonań był zdecydowanie bardziej socjalistą niż kapitalistą (może też dlatego pieniądze się go nie trzymały, a jego robotnicy - pracujący np. nad budową jego wielkiego domu - okradali go na każdym kroku). W Martinie Edenie idzie to wyraźnie odczuć. Zajrzałem do Wikipedii:

"Był socjalistą, ale inspirację czerpał z idei głoszonych przez Marksa, Darwina, Spencera i Nietzschego, dlatego w swoim światopoglądzie łączył idee socjalistyczne z teorią walki o byt i podziwem dla silnych jednostek."

Warto też podać następny fragment:

"Po przedwczesnej śmierci Londona ukuto popularną do dziś plotkę, jakoby miał on popełnić samobójstwo. W ostatnich dniach życia pisarz uśmierzał wprawdzie bardzo silny ból morfiną i jest teoretycznie możliwe, że świadomie ją przedawkował, teza ta jednak nie znajduje potwierdzenia ani w dowodach, ani w świadectwach z pierwszej ręki. Na akcie zgonu pisarza jako oficjalna przyczyna jego odejścia figuruje mocznica, efekt ciężkiej niewydolności nerek. Przyczyną plotki prawdopodobnie był motyw samobójstwa w jego powieściach, w jednej z nich bohater w obliczu rychłej śmierci i strasznego bólu z pomocą lekarza popełnił samobójstwo przedawkowując morfinę."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jack_London

W anglojęzycznej wiki można poczytać o Londonie dużo więcej.

Osobiście mogę polecić niezłe Żeglarz na koniu (Stone Irving), choć nowsze biografie na pewno posiadają więcej konkretnych i rzetelnych informacji.

Ja "Martina Edena" uważam za jedną z moich ulubionych książek (całość przeczytałem chyba w 2 dni), ale nie wiem, czy teraz wywarłaby na mnie tak samo mocne wrażenie (pewnie nie).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: