Dodany: 30.09.2016 04:05|Autor: yyc_wanda

Czytatnik: Przeczytane... oglądane...

1 osoba poleca ten tekst.

Przeczytane: Q3, 2016


LIPIEC
Black Hole Blues and Other Songs from Outer Space – Janna Levin (US-NY-2016); ocena: 5
Kiedy 100 lat temu Albert Einstein opublikował ogólną teorię względności, nie przeszło mu pewnie przez myśl, że fale grawitacyjne, które były dla niego konceptem teoretycznym i których istnienia sam nie był pewny, zostaną któregoś dnia zarejestrowane przez skonstruowaną przez naukowców wysoce wyspecjalizowaną aparaturę. Budowa laserowego inerferometru, od pomysłu do wyposażenia wersji ulepszonej, trwała ponad pół wieku i kosztowła ponad miliard dolarów. Janna Levin spędziła wiele lat obsertwując rozwój projektu od zaplecza, przeprowadzając wywiady z grupą zaangażowanych naukowców; była świadkiem ich frustracji, stresów, problemów organizacyjnych, podchodów i nieuniknionej walki ścierających się osobowości, a na koniec wymarzonego sukcesu. O tym wszystkim jest jej książka, w której informacje naukowe, podane w formie zrozumiałej dla laika, przeplatają się z historiam osób zaangażowanych w realizację projektu.
Jest czytatka: LIGO i fale grawitacyjne

Buntownik bywalec (Kałużyński Zygmunt) (Pol-1998); ocena: 5
Felietony filmowe słynnego krytyka-indywidualisty i ekscentryka, którego osoba budziła wiele kontrowersji. Teksty zebrane w tym zbiorze mają charakter - jak sam autor to określił – „po pierwsze kronikarski, po drugie konfrontacyjny”. Są przekrojem przez różne trendy i mody w kinie światowym i polskim i odbiciem zmian w kulturze i obyczajowości danej epoki. Wiedza Zygmunta Kałużyńskiego na tematy filmowe jest przeogromna. Dowcip ostry, czasami bezlitosny, ale nigdy chamski. Dlatego zaskoczyły mnie epitety którymi rzucali w niego luminarze polskiej kultury: „debil, który wymęcza felietony” (Jan Englert); „jak widzę jego małpią gębę to mi się rzygać chce” (Andrzej Żuławski). Nie powiem, dostało się polskiemu filmowi, ale czy niesłusznie? Tak jak my nie chcemy czytać grafomańskich powieści, tak kinomani nie chcą oglądać szmirowatych filmów. I o to walczył Kałużyński. O szacunek dla widza. O nie wciskanie mu kiczu i miernoty, za jego własne pieniądze. Felietony czytałam z przyjemnością, choć kinoman ze mnie żaden, marząc z cicha o recenzjach literackich w wykonaniu Kałużyńskiego. Toż to by była uczta! Temat książek często się przewijał przy okazji filmów, ale jak dla mnie, było tego zbyt mało.

SIERPIEŃ
Mistrz i Małgorzata (Bułhakow Michaił (Bułhakow Michał)) (ZSRR-1940/1968); ocena: 3.5
Odnoszę wrażenie, że Bułhakow był mistrzem krótkiej formy i tego powinien się był trzymać, zamiast tworzyć wielowątkową i wielogatunkową hybrydę, jaką jest „Mistrz i Małgorzata”. Powieść ta składa się z trzech nowelek sztucznie ze sobą połączonych. Tematem głównym jest wizyta Szatana i jego asysty w Moskwie, a ich figle i niewybredne wybryki sieją zamieszanie i wpędzają w kłopoty niewinnych obywateli. W tej części najlepiej widać satyryczny talent Bułhakowa, a parodia sowieckiej rzeczywistości jest zabawna i cięta, choć ludziom, którzy to przeżyli, zapewne nie było do śmiechu. Równie ciekawie została przedstawiona historia ukrzyżowania Jezusa z perspektywy Pontiusa Piłata. Natomiast opowieść o wielkiej miłości tytułowego mistrza i Małgorzaty była nudna, wydumana i z trudem przez nią brnęłam. Ciągłe zmiany akcji i nastrojów w powieści miały, jak dla mnie, wybitnie negatywny wpływ na jej odbiór. Gdyby nie to, że „Psie serce” bardzo mi się podobało, prawdopodobnie na tym utworze skończyłabym swoją przygodę z Bułhakowem. A swoją drogą ciekawe, że spośród kilkunastu tysięcy zachwyconych „Mistrzem” czytelników, zaledwie garstka kontynuuje znajomość z autorem.

Laughter on the 23rd Floor – Neil Simon (US-NY-1993); ocena: 3
Sztuka zainspirowana początkową karierą Neila Simona, kiedy pracował w grupie pisarzy-komików, przygotowujących teksty do popularnego showu telewizyjnego lat 50. Jednak gusty telewidzów się zmieniają, show traci na popularności, fundusze się kurczą i jego czas na antenie jest obcinany. Pisarze radzą sobie ze stresem jak potrafią najlepiej, czyli dowcipkując, wymyślając zabawne powiedzenia i pracując nad nowymi tekstami. Gwiazda showu, Max Prince, na którym spoczywa cała odpowiedzialność, stacza się powoli na dno alkoholizmu, jego zachowanie nakręca zabawne sytucje, ale mnie akurat humor pijacki nie bawi. Sztuka bez specjalnej akcji, oparta na szermierce słownej, która na początku śmieszy, potam zaś nuży. Bardziej przypomina stand-up comedy niż sztukę teatralną.

WRZESIEŃ
The Elephant Whisperer: My Life with the Herd in the African Wild - Lawrence Anthony & Graham Spence (UK/South Africa-Zululand-2009); ocena: 6
Kiedy Lawrence Anthony kupił Thula Thula – prawie 5.000-hektarowy rezerwat przyrody – wprowadzenie tam słoni nie leżało w jego najbliższych planach. Ale jak to zwykle bywa, plany sobie, a życie sobie. W 1998 roku Anthony otrzymał wiadomość o hordzie słoni skazanych na zagładę, jeśli nie znajdzie się dla nich nowego właściciela. Anthony, wyczulony na nieszczęścia i cierpienia zwierząt, wbrew temu co doradzał rozsądek, podjął się wyzwania i wkrótce siedem dzikich i wrogo nastawionych do człowieka słoni znalazło się na jego posesji. Rehabilitacjia zestresowanych zwierząt trwała długo i wymagała niewyobrażalnych pokładów cierpliwości, dobrej woli i wiary w możliwość komunikacji. Ale nić porozumienia jaka nawiązała się pomiędzy Anthonym i hordą dzikich słoni, przekroczyła wszelkie oczekiwania.
„The Elephant Whisperer” to wzruszająca opowieść o miłości do zwierząt, ale także o morderczej pracy i niebezpieczeństwach, jakie czyhają na człowieka w rezerwacie pełnym dzikich zwierząt – zagrożeń zarówno ze strony zwierząt jak i zdesperowanych i gotowych na wszystko kłusowników. Przepiękna książka, która przywraca wiarę w człowieka i przybliża czytelnikowi słonia afrykańskiego, jego zwyczaje, emocje, komunikację i niezwykle silne relacje między osobnikami stada.

Discover Your Destiny with the Monk Who Sold His Ferrari: The 7 Stages of Self-Awakening – Sharma Robin (CAN-NovaScotia-2004); ocena: 6
Żyjemy w tłumie i staramy się do niego dostosować. Koncentrując się na zdobyciu akceptacji tłumu, zapominamy o tym, że każdy z nas jest indywidualnością wyposażoną w talenty, których nie zawsze jesteśmy świadomi, a które mają nam służyć i ułatwiać nawigację przez życiowe tarapaty. Książka Robina Sharmy jest o tym, jak lepiej poznać samego siebie, odkryć swoje możliwości i żyć w zgodzie ze swymi pasjami. Dla ułatwienia przekazu, autor wprowadza fikcyjnych bohaterów i krok po kroku prowadzi ich przez 7 etapów samodoskonalenia i transformacji.
Ponieważ gonił mnie termin zwrotu do biblioteki, przeleciałam przez tę książkę wyjątkowo szybko. Bez notatek, bez spisywania wiekopomnych cytatów, A było ich wiele. Może nawet zbyt wiele, bo opowieść czasami robiła wrażenie epatowania cudzymi mądrościami. Muszę jednak przyznać, że całość – łącznie z cytatami – zrobiła na mnie duże wrażenie. Czy wykorzystam mądre rady Mnicha w życiu codziennym? – czas pokaże. Póki co, Robin Sharma wchodzi na listę autorów do przeczytania. A do „Dicover Your Destiny” na pewno jeszcze wrócę i poświęcę jej więcej czasu.

Dowód: Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo (Alexander Eben) (USA-VA-2012) powtórka; zmiana oceny z 5,5 na 6.
Wspomnienia neurochirurga z przeżytej śmierci klinicznej i podróży w zaświaty, napisane z pozycji naukowca i redukcjonisty, który uważał NDE za wizje spowodowane niedotlenieniem mózgu ... póki sam ich nie doświadczył.
Wrażenia z pierwszego czytania opisałam tutaj: Podróż do Nieba i z powrotem

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1115
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: margines 30.09.2016 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: LIPIEC Black Hole Blues ... | yyc_wanda
„Toż to by była uczta!”

Popieram w całej rozciągłości!

Kałużyński Zygmunt i Raczek Tomasz to był duet recenzentów filmowych, „opowiadaczy” wg mnie na miarę światową.
Cieszmy się, że był ktoś taki, jak Kałużyński, ale że jest Raczek.
Ich przekomarzanie się miało swój urok, było takie swoiste.

Z trochę innej bajki filmowej moim ulubieńcem jest Janicki Stanisław oraz (już niestety była chociaż na swój sposób dalej jest) Laszuk Anna.
Użytkownik: yyc_wanda 01.10.2016 05:51 napisał(a):
Odpowiedź na: „Toż to by była uczta!” ... | margines
Kilka książek Kałużyńskiego pojawiło się ostatnio w formie ebooka, między innymi Alfabet na cztery ręce (Kałużyński Zygmunt, Raczek Tomasz). Może się skuszę na tę pozycję, choć bardziej pociąga mnie Pamiętnik orchidei: Zapiski ocalonego z XX wieku (Kałużyński Zygmunt).
Oj, spłodził Kałużyńskich tych książek/felietonów niemało. Chciałoby się to wszystko przeczytać. Niestety, czasu nie starcza, a i z dostępem do jego książek nie jest łatwo – przynajmniej w moim przypadku.
Użytkownik: helen__ 01.10.2016 08:20 napisał(a):
Odpowiedź na: LIPIEC Black Hole Blues ... | yyc_wanda
Dlaczego niektórzy mówią o Kałużyńskim źle, pisze mi. Antczak w książce "Noce i dnie mojego życia".:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: