Dodany: 27.09.2016 13:09|Autor: Lykos

Czytatnik: Fascynacje i drobiazgi

5 osób poleca ten tekst.

Stefan Kisielewski (7.3.1911 - 27.9.1991)


27. września mija 25 lat od śmierci Stefana Kisielewskiego. Był to człowiek - instytucja, jeden z najbardziej wpływowych w czasach komuny. Dla mnie Kisiel był wielkim autorytetem i nauczycielem. Czytywałem jego felietony na ostatniej stronie "Tygodnika Powszechnego" od czasu, gdy chodziłem do siódmej, a może nawet szóstej klasy - gdzieś od roku 1958/1959. Lubiłem jego styl - lekki i kpiarski, a nade wszystko - chłonąłem treści zawarte, a jeszcze bardziej zasugerowane i zasygnalizowane w felietonach. Uczyłem się jego specyficznego kodu, tych niedopowiedzeń, mrugania do czytelnika, jakby mówił: no, przecież wiesz, co chcę powiedzieć i wiesz, że literalnie nie mogę tego zrobić, ale to jest dokładnie to, co ty czujesz i w gruncie rzeczy też wiesz, tylko musisz odważyć się do tego przyznać sam przed sobą. W miarę gdy dorastałem, coraz bardziej przekonywałem się, że Kisiel prowadzi subtelną grę z cenzura i ciągle obmacuje mur komunistycznych ograniczeń wypowiedzi. Imponowała mi jego inteligencja i towarzysząca jej złośliwość. Czasami zdarzały się dopiski, skierowane najwyraźniej do cenzora (zaczynające się od "Koteczku"), których cenzor zaniedbał wykreślić, a Kisiel z lubością publikował. Najbardziej ucieszyły mnie felietony (?) "Moje typy", w których zamieszczał zestawy imion i nazwisk szczególnie "zasłużonych" aparatczyków i reżimowych dziennikarzy bez żadnego komentarza. Do niczego nie można się było doczepić, a wszyscy doskonale wiedzieli, o co chodzi.

Oczywiście interesowałem się także szczegółami z życia Kisielewskiego, czerpiąc je z Polskiego Radia i oficjalnej prasy w czasach, gdy nie było "zapisu na Kisiela", a jeszcze bardziej - z Radia Wolna Europa. Jako nieletnie pacholę wysłuchałem kryminalnego słuchowiska według Kisiela - była to chyba "Zbrodnia w Dzielnicy Północnej" - w ramach niezapomnianego "Klubu Sześćdziesięciu" programu I PR. Dowiedziałem się też, że Kisielewski jest kompozytorem, krytykiem i publicystą muzycznym, jednak nigdy nie dorosłem do entuzjazmowania się jego twórczością w tej dziedzinie. Podobnie - nie zmogłem jego powieści. Jedyna próba z "Cieniami w pieczarze" zakończyła się po kilkunastu stronach. Może jeszcze do tego wrócę?

Kibicowałem mu w jego ośmioletnim epizodzie w Sejmie PRL-u. Początkowo popierał Gomułkę licząc na odwilż, lecz gdy zorientował się , że jego polityka staje się coraz bardziej zamordystyczna, stał się filarem wątłej opozycji sejmowej. To on właśnie jest twórcą określenia "dyktatura ciemniaków". Zdenerwowało ono bardzo towarzysza Wiesława. Niedługo potem "nieznani sprawcy" dotkliwie pobili pisarza.

Ku mojemu zdziwieniu wiele moich koleżanek i kolegów z mojej uczelni, zdawałoby się niezłej - przynajmniej w skali krajowej, już po przełomie 1989 roku nie wiedziało, kim jest Kisiel. Ożywiali się dopiero, gdy wspomniałem, że jest ojcem Wacka Kisielewskiego, który wraz z Markiem Tomaszewskim tworzył znany wówczas duet fortepianowy Marek & Wacek. Oznaczało to, że Kisiel jednak nie trafił nie tylko "pod strzechy", ale nawet do części inteligencji. Mogło to wynikać z nikłego nakładu "Tygodnika Powszechnego". Mimo to uważam go za osobę niezwykle wpływową wówczas, a i obecnie ślady jego działalności i twórczości widoczne są w naszym życiu politycznym i kulturalnym.

Dzisiaj wielu ludzi z elit politycznych i kulturalnych, zarówno z Platformy jak i z PiS-u, chętnie przyznaje się do duchowego pokrewieństwa z Kisielem. Ciekawe, z kim sympatyzowałby dzisiaj Kisielewski, gdyby żył? Towarzysko związany był z obozem późniejszej Unii Demokratycznej/ Unii Wolności, zwłaszcza z twórcami piszącymi do "Tygodnika Powszechnego". Ale już pod koniec lat osiemdziesiątych zaczął się dystansować od środowiska TP, a ostatnie felietony pisał do "Wprost". To był człowiek niepokorny, często prowokujący niekonwencjonalnymi zachowaniami, z jednej strony potrafiący narazić się swoim przyjaciołom, z drugiej - utrzymujący jakieś kontakty z przeciwnikami politycznymi, np. z Sokorskim. Myślę, że zapewne stałby z boku i punktował osiągnięcia i wpadki obydwu dominujących obecnie partii. Co jego zdaniem należałoby pochwalić, by pochwalił, co zganić czy napiętnować, zganiłby i napiętnował. Tak jak potrafił pochwalić tzw. reformę Wilczka.

Chyba brakuje nam takiego właśnie bezstronnego autorytetu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 923
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: joanna.syrenka 28.09.2016 00:30 napisał(a):
Odpowiedź na: 27. września mija 25 lat ... | Lykos
Piękne wspomnienie!
Użytkownik: Lykos 27.09.2021 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 27. września mija 25 lat ... | Lykos
Minęło kolejnych pięć lat i chyba jeszcze bardziej niż w roku 2016 widać wielkość Kisiela, jego przenikliwość i profetyczność. Oj, jak bardzo mi go brakuje! NAM go brakuje.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: