PRYWATNOŚĆ TO KRADZIEŻ
Mae Holland (bohaterka
Krąg (
Eggers Dave)
) zaczyna wymarzoną pracę w najlepszej firmie na świecie - Circle. To swoiste połączenie Microsoftu, Facebooka, wielkiej czwórki i miasteczka akademickiego. Prócz pracy ma za zadanie uczestniczyć w życiu społeczności firmy - tworzy ona szklarniowe warunki i oczekuje integracji. Oraz wytłumaczenia przypadków nieuczestniczenia w czymkolwiek. Także podbijania współczynnika partycypacji oraz przynajmniej 90 komentarzy dziennie na firmowej odmianie fejsbuka. Niedługo potem na bieżąco przez cały dzień prócz powyższego odpowiada na pytania ankietowe, sączone jej do ucha, w celu tworzenia trendów i budowania marketingu. Mae jest prawdziwym stachanowcem! Odnajduje się (będąc poddawana praniu mózgu przez przełożonych) tak doskonale, że ma stać się 'przezroczysta' - rejestrowane przez specjalną bransoletkę są wszelkie jej czynności życiowe, a od zmierzchu do świtu na szyi nosi zawieszoną kamerę z mikrofonem, przekazującą milionom ludzi w sieci każdą chwilę jej aktywności. Przecież pozbawienie możliwości oglądania czegoś potencjalnie interesującego dla innych jest okradaniem ich! PRYWATNOŚĆ TO KRADZIEŻ!!!
Arab Strap śpiewa "Jeśli nie masz nic do ukrycia, czemu to kryć?" https://www.youtube.com/watch?v=GIJotk8AgJo
Mózg pierze Mae jeden z właścicieli firmy: "Ale co by było, gdybyśmy wszyscy zachowywali się tak, jakby nas obserwowano? Prowadziłoby to do bardziej moralnego stylu życia. Któż bowiem zrobiłby coś nieetycznego, gdyby był obserwowany?"[282]
Zaś
Kantyczka dla Leibowitza (
Miller Walter M.)
diagnozuje: "Minimalizowanie cierpienia i maksymalizowanie bezpieczeństwa to naturalne i właściwe cele społeczeństw i cesarzy. Ale w jakiś dziwny sposób stają się celami wyłącznymi i jedyną podstawą prawa, a to już jest wynaturzenie. Tak więc jeśli szukamy tylko ich, w sposób nieunikniony docieramy wyłącznie do ich przeciwności, do maksimum cierpienia i minimum bezpieczeństwa" [403]
Książkę polecono mi (paradoksalnie na FB) słowami: "Wizja transparentnego świata, w którym nie ma miejsca na prywatność i prawdziwe uczucia. Trudno oprzeć się wrażeniu, że potrzeba ciągłej obecności w necie potwierdza prawdopodobieństwo wizji takiego świata w przyszłości."
To bardzo dobra książka o odzieraniu z prywatności, tak dziś rosnącym w siłę. O tym, jak społeczeństwo staje się bogiem - owym wiecznie czuwającym, wszechwidzącym policjantem. Podobnie jednak jak komunizm rozszerzył (splugawił) idee chrześcijańskie, usprawiedliwiając robinhoodyzm, tak tutaj idea boga-kontrolera została podniesiona ze sfery wiary tudzież spekulacji do poziomu bytu faktycznego. Wycofanie pieniądza papierowego, permanentna inwigilacja, przedstawiane przez pracowników Circle pomysły na coraz głębszą kontrolę człowieka - nawet bez jego zgody, z czipowaniem włącznie, oczywiście w imię zwiększenia bezpieczeństwa - wszystko to tworzy świat nowego totalitaryzmu. Entuzjaści tej nowej rewolucji (z Mae na czele) są bezrefleksyjnymi idealistami, marionetkami, pozbawionymi całkowicie asertywności, by sprzeciwić się nakręcaniu koła odzierania z prywatności, które nie potrafią dostrzec, że będąc 'przezroczyste', nie są naturalne, same z siebie nie są dobre i moralne. Zaś pilnowanie bycia lepszym, przestrzegającym prawa i moralności ma ważną lukę - nie ujawnia, kto tworzy owe regulacje, kto steruje procesem kontroli, nie gwarantuje mechanizmów kontroli kontrolerów. Co więcej - jest to kontrola wszechogarniająca bez punktu stopu - nie potrafi postawić sobie granic. Zaczyna brakować miejsca na nieprawomyślność, istnieje jedynie słuszna linia, a pracownicy Circle zdają się mówić tym, którzy wyrażają wątpliwości: "nie można sobie takich opinii wyrażać w moim internecie".
Czyżbyśmy byli daleko od takiego świata? Czyż media społecznościowe nie pochłaniają nas, naszego życia, naszej prywatności, naszych uczuć? Kogo nie ma na FB, ten nie istnieje; kogo nie ma w googlu, ten nie istnieje; kto nie ma cyferki, numerka, dokumenciku, nie może funkcjonować w świecie. Nieprawdaż?
Jeśli macie jeszcze wątpliwości, przeczytajcie parę zdań, którymi próbuje obudzić Mae jej były chłopak, który ceni sobie prywatność, pragnie żyć po swojemu, lecz Circle w toku akcji coraz bardziej mu to uniemożliwia:
"(...) dwadzieścia lat temu posiadanie zegarka z kalkulatorem nie było niczym fajnym, prawda? Spędzanie całego dnia na zabawie z nim w czterech ścianach stanowiło wyraźny sygnał, ze nasza pozycja towarzyska nie jest zbyt dobra. A oceny typu "podoba mi się" i "nie podoba" oraz ikonki z uśmiechniętą oraz skrzywioną buźką ograniczały się do poziomu gimnazjum. Ktoś napisałby krótki list z pytaniem: "Lubisz jednorożce i naklejki?", a ty odpisałabyś "Taak, Lubię jednorożce i naklejki! Uśmiech!" lub coś w tym rodzaju. Teraz jednak czynią to nie tylko gimnazjaliści, ale wszyscy, i mam wrażenie, że znalazłem się w strefie odwróconych znaczeń, w odbitym w lustrze świecie, całkowicie zdominowanym przez gówniane bzdury. Świat doprowadził się do zidiocenia.
(...) pamiętam, jak oglądałaś Johna Wayne'a lub Steve'a McQueena i mówiłaś: "No, no! Ci goście to twardziele. Konno i na motocyklach przemierzają świat, naprawiając zło". (...) Teraz gwiazdy filmu błagają ludzi, żeby śledzili ich wpisy na komunikatorze. Wysyłają błagalne wiadomości, prosząc, by wszyscy się do nich uśmiechali. No i, kurwa mać, te listy subskrybentów! Wszyscy nadają niezamawiane przesyłki reklamowe. Wiesz, na co poświęcam godzinę dziennie? Na wymyślenie sposobów na wypisanie się z list subskrybentów bez urażenia czyichś uczuć. Ta nowa zależność emocjonalna... szerzy się jak zaraza.
(...) Wy kreujecie, a właściwie wytwarzacie nienaturalnie skrajne potrzeby towarzyskie. Poziom kontaktu, który zapewniacie, nikomu nie jest potrzebny. On niczego nie poprawia, nie krzepi. Przypomina przekąskę. Wiesz, jak one są produkowane? Naukowo określa się, ile soli i tłuszczu trzeba w nich zawrzeć, żebyś nieustannie jadła. Nie jesteś głodna, nie potrzebujesz tego jedzenia, ono ci nic nie daje, ale dalej spożywasz te puste kalorie. To właśnie lansujecie, to samo. Niezliczone puste kalorie, tyle że w cyfrowo-społecznościowej postaci. I serwujecie to w takich dawkach, że uzależnia w ten sam sposób." [134-5]
"Telefony milionów osób już teraz przeszukują ich domy i komunikują wszystkie te informacje światu. (...) W tym przypadku jednak nie ma żadnych gnębicieli. Nikt cię do tego nie zmusza. Z własnej woli podpinasz się do tych smyczy. Dobrowolnie popadasz w zupełny autyzm społeczny. Przestajesz wychwytywać podstawowe tropy niezbędne w komunikacji międzyludzkiej. Siedzisz przy stole z trzema osobami, które na ciebie patrzą i próbują z tobą rozmawiać, a ty gapisz się w ekran, szukając jakichś obcych ludzi w Dubaju.
(...) Powiem to w przykrością, ale rzecz w tym, że przestałaś być interesująca. Siedzisz przy biurku 12 godzin dziennie i nie masz z tego nic z wyjątkiem jakichś liczb, które za tydzień będą nieaktualne lub nikt nie będzie ich pamiętał. Nie zostawisz po sobie żadnych świadectw swojego istnienia. Nie ma na nie dowodu. (...) A co gorsze, nie robisz już nic ciekawego. Niczego nie widzisz, nic nie mówisz. Dziwaczny paradoks polega na tym że myślisz, że jesteś w centrum wszystkiego, i to czyni twoje opinie cenniejszymi, ale w tobie samej jest coraz mniej życia. Założę się, że od miesięcy nie zrobiłaś niczego prywatnie.
(...) Wiesz co myślę, Mae? Myślę, że twoim zdaniem siedzenie przy biurku i klikanie w emotikony jakimś cudem sprawia, że naprawdę prowadzisz fascynujące życie. Komentujesz różne rzeczy, zamiast je robić. Oglądasz zdjęcia z Nepalu, klikasz ikonkę z uśmiechniętą buźką i sądzisz, że to się równa wyjazdowi. No bo cóż by się stało, gdybyś rzeczywiście tam pojechała? Twoje kretyńskie oceny, czy co tam kurwa wam przyznają, spadłyby poniżej dopuszczalnego poziomu. Mae, czy zdajesz sobie sprawę, jak niewiarygodnie nieciekawą osobą się stałaś?" [255-6]
Na koniec trochę krytyki.
Książka nie jest szóstkowa (lecz piątkowa) z paru powodów:
- autor zbyt wiele krytyki pozostawia w gestii czytelnika, za mało sugestywnie kreśli niebezpieczeństwa - pranie mózgu Mae może udzielić się czytelnikom, szczególnie młodym, dla których internet, media społecznościowe, chatroomy itp. to immanentna, naturalna część życia
- rażą pewne luki logiczne, jak np. 'przezroczystość' polityków - jakkolwiek zapobiegłaby korupcji i kombinatorstwu, to równocześnie uniemożliwiłaby planowanie działań prewencyjnych wobec nieprawidłowości, albo wręcz ułatwiała życie oszustom, jak gra w jednostronnie otwarte karty
- dość istotną rolę pełni wątek z udziałem egzotycznych zwierząt, przywiezionych z Rowu Mariańskiego (pod koniec staje się wręcz zbyt łopatologiczną analogią następstw polityki Circle) - niestety jest ona totalnie bezsensowna i błędna z punktu widzenia biologii oraz fizyki: autor chyba nie słyszał nigdy o ciśnieniu osmotycznym i nie pływał w basenie głębszym od 2m!
- pisana jest trochę zbyt lekkim językiem - czyta się jednym tchem (chyba, że jesteście z dzieciakami na wakacjach ;) ), ale przez to jej brzmienie przypomina czytadło dla młodzieży; choć muszę przyznać, że w coraz mocniejszych objęciach Circle stopniowo zaczynałem się dusić...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.