Dodany: 21.10.2008 07:06|Autor: inferre

Recenzja nagrodzona!

Książka: Życie jest gejem
Polak Jędrzej

Polokatolicki katastrofizm


Polokatolicyzm, czyli nie do końca chrześcijańskie nastroje połączone z przenarodowioną megalomanią, to jeden z głównych problemów współczesnego państwa polskiego. Społeczeństwo wykazuje przy tym niemalże agresywną dwoistość. Naprzeciw siebie stają wyrośli jeszcze z tradycji oświeceniowej sarkastyczni ateiści oraz trwający w konserwatywnym świecie czerni i bieli polokatolicy. Nie szczędzą sobie kąśliwych uwag i – jak to zwykle w tego typu konfliktach bywa – nie dopuszczają się nawzajem do głosu.

Gdzieś obok tego nieustającego, wciąż zaostrzającego się dyskursu dwóch skrajności znajdują się ci próbujący pogodzić racje. Zwolennicy dialogu logiki z wiarą, którzy chcą naprawić relacje „wewnątrznarodowe” i – czasem wbrew zdrowemu rozsądkowi – próbują pojednać to, co z definicji podzielone i wrogie. Z tego powodu ci mniej liczni muszą uciekać się do formy nieznającej krzyku, a przynajmniej nie dosłownego – do literatury.

Literatura jednak nie wystarcza. Dobry komentarz potrzebuje wizji, a do tego wizji przemawiającej do każdego. Stąd najprostszym wyborem zdaje się katastrofizm, wszak nic tak nie otrzeźwia, jak wizja końca dziejów. Wiedział to dobrze Jędrzej Polak, gdy zabierał się pisania książki „Życie jest gejem”.

Pochodzenia tytułu można się jedynie domyślać i zapewne każdy, w zależności od poglądów, inaczej go odczyta. W ramach prywatnej refleksji mógłbym stwierdzić, że znaczy on tyle co: „jest jak dzisiejszy gej”, a zatem zastraszony, niepewny własnego statusu politycznego, pozbawiony praw tylko z powodu jednej cechy, która według niektórych wystarcza za cały schemat osobowości. Życie, drodzy czytelnicy, w takim układzie będzie naznaczone pewnym stygmatem, sprowadzone do czystej biologii, niedomówione i, co najgorsze, kompletnie zlekceważone.

Za równie zlekceważonego możemy uznać głównego bohatera opowieści, jednego z niewielu pozostałych w Polsce katolików. Adam – bo tak brzmi imię tego szlachetnego, prawie czterdziestoletniego młodzieńca – podobnie jak większość osobników noszących to nieprzypadkowe imię znalazł się na ziemi, by coś zmienić, by nadać sens, a może go przywrócić - trudno to orzec z perspektywy czytelniczej, a jeszcze trudniej, gdy jest się centrum opowieści. Gdy jako człowiek znaczy się o wiele więcej, niż powinno się znaczyć.

W jakim świecie żyje Adam? Otóż jego najbliższe otoczenie, ojczyzna – jeśli mielibyśmy sięgać do słownictwa emocjonalnego, czyli ulubionej broni populizmu – przedstawia klasyczną katastroficzną wizję opierającą się na największych lękach współczesności.

Polska późniejszego XXI wieku to kraj opanowany przez redemptosarmatyzm – polityczno-religijny ruch, który doskonale steruje wszelkimi obszarami życia obywateli. Na tyle doskonale, że znaczna część społeczeństwa pragnie uciec od rzeczywistości, dzięki czemu nielegalna produkcja alkoholu osiąga poziom dotąd niespotykany, a alkoholizm staje się właściwie wyznacznikiem polskiej mentalności. Przypomina to obrazy znane chociażby z książek Orwella, jednak w przeciwieństwie do autora „1984” Jędrzej Polak nie rezygnuje z religii w próbie budowania „społeczeństwa idealnego”, wprost przeciwnie – szkicuje jej ironiczny i niezwykle przejaskrawiony portret. Dość powiedzieć, że w redemptosarmackiej Polsce rolę środka płatniczego grają święte obrazki, złoty – jako symbol demokratycznego ucisku – został raz na zawsze skreślony z kart historii.

W świecie mistycznej obłudy – gdzie życie stanowi najwyższą wartość (nawet jeśli spędza się je wiecznie „pod wpływem” albo, co gorsza, w nieustającym strachu przed światem zewnętrznym) – nie ma miejsca dla namacalnych przywódców, wszystko musi rozgrywać się na płaszczyźnie duchowej. A tego typu wsparcia redemptosarmatyzm z chęcią udziela, pod warunkiem, że potrzebujący należy do Nowego Ludu Wybranego. Wszak, jak głosi Objawienie Toruńskie: „Bóg jest niezmienny w swej polskości, co rozumie się samo przez się”.

Książkę Polaka należy czytać ostrożnie. Z każdym możliwym rodzajem dystansu. Zarówno religijnego, jak i społecznego, a nawet historycznego. Oderwanie się od emocjonalnego bagażu naszej tradycji to najlepsza droga do zadowalającej lektury. Obiektywizm staje się tu fundamentem odpowiedniej recepcji. Jeśli czytelnikowi uda się zachować taką postawę – polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5226
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Astral 29.10.2008 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Polokatolicyzm, czyli nie... | inferre
Dzięki za ciekawą recenzję. Wkładam do schowka :)
Gdyby nie Twoja recenzja, nigdy bym po tę książkę nie sięgnął. Wydawca zrobił wszystko, żeby do niej zniechęcić. A przecież tej książki raczej w księgarni nie zobaczę (jak i bardzo wielu innych!), na ślepo zaś książek nie sprowadzam - z oczywistych względów.
Użytkownik: inferre 30.10.2008 05:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za ciekawą recenzj... | Astral
Ależ proszę. ;) Mam nadzieję, że książka się spodoba. Ma w sobie coś mistycznego, przy tej całej otoczce katastroficznej, niekiedy wpada w ton wręcz biblijny, ale to atut w tym przypadku. :)
Użytkownik: dansemacabre 10.11.2008 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Polokatolicyzm, czyli nie... | inferre
Jestem w trakcie lektury. Staram się to wszystko, co tam autor wymyślił, traktować z duużym dystansem, ale - póki co - zwyczajnie męczy mnie ta powieść. Chociaż nie wiem, czy słowo "powieść" jest adekwatne. Pozwolę sobie o niej napisać, gdy przeczytam. Na razie uważam, że Twoja recenzja jest dużo lepsza od samej książki :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: