Dodany: 30.07.2008 16:41|Autor: croXy
Śmierć dawniej i dziś
"Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią" to utwór, który poznałam w liceum na lekcjach języka polskiego. Literatura średniowieczna, do której dzieło to należy, wcześniej nie wydawała mi się interesująca. Pisana anonimowo, odnosząca się ciągle do tych samych, związanych z wiarą problemów, narzucająca ciągle jednakowe wzorce, w dodatku napisana językiem archaicznym, z dziwnymi dla nas, czasami trącącymi groteską wyrażeniami, rzeczywiście może odrzucać współczesnego czytelnika. "Rozmowa mistrza Polikarpa..." w pełni zachowuje średniowieczne kanony. Utwór jest anonimowy, porusza tematy religijne (konkretnie - temat życia pozagrobowego), ma wymowę w pewnym sensie parenetyczną, bo chociaż nie ukazuje może idealnego wzorca do naśladowania, zawiera pewne istotne pouczenia, a język - no cóż, wyrażenia typu "kiedy nawiedzą mą szkołę, będę jim lać w gardło smołę"* mogą wywoływać uśmiech. Czyż więc mamy "Rozmowę..." rozpatrywać tylko w kategorii starego utworu, mówiącego coś o ludziach żyjących przed nami, a zupełnie nieaktualnego dla współczesnego człowieka? Uważam, że nie.
Dwie postaci występujące w tym niecodziennym dialogu to mistrz Polikarp i Śmierć. Mistrz - wydawałoby się ktoś nieomylny, doskonały. Tymczasem w tym wypadku ten tytuł jest wręcz wybitną ironią. Polikarp to naiwny głupiec, który pragnie poznać naturę śmierci, aby umieć się przed nią ustrzec. Groteskowość tej postaci podkreślają pytania, które zadaje swej niezwykłej Rozmówczyni, typu: "Mógłli bych się skryć przed Tobą, gdybych się w ziemi chował albo twardo zamurował?"*.
Śmierć została przedstawiona w całym majestacie swej grozy. Naga, blada, chuda, zgrzytająca zębami, przewracająca oczami, z nieodłączną kosą w ręku. Nic dziwnego, że ujrzawszy ją, Polikarp traci na kilka minut przytomność! Po chwili jednak nawet taki tchórz jak nasz mistrz jest w stanie wysłuchać zjawy, a nawet wydukać kilka śmiesznych pytań. Cóż się stało? Czyżby Śmierć przybrała wdzięczniejszą postać? Nie, nie dlatego. Po prostu stara kostucha okazała się całkiem swojskim stworzeniem. Coś tam wykrzykuje, wdzięcznie wymachuje kosą, ironizuje na temat ludzkich przywar jak znajoma przekupka na targu. A z wadami potomków Adama i Ewy jest wyjątkowo obeznana. Nie ukryją się przed nią karczmarze warzący złe piwo ani rozpustni księża. Nikt nie umknie jej kosie, niezależnie od pochodzenia, majątku, wiedzy. Śmierć jest po prostu sprawiedliwa.
Treść utworu objawia pewne proste, znane prawdy: każdy musi umrzeć, a zamiast zastanawiać się, jak tego uniknąć, całą energię należy skupić na jak najlepszym przeżyciu swoich dni. Celem człowieka jest życie wieczne, a ziemski żywot służy tylko przygotowaniu do niego. Właściwie takie wnioski płyną z lektury każdego średniowiecznego dzieła. O "Rozmowie..." można powiedzieć znacznie więcej. Przede wszystkim, warto zastanowić się, czemu służyło groteskowe przedstawienie Śmierci? I dlaczego objawiła się ona naiwnemu i tchórzliwemu Polikarpowi? Czy ukazanie bohaterów w taki sposób jest tylko przypadkiem? Odpowiedź nasuwa się sama - nie, z pewnością nie mamy do czynienia ze zbiegiem okoliczności. W literaturze średniowiecznej nic nie jest przypadkowe - każdy drobiazg może się okazać ukrytą alegorią.
Wieki średnie odznaczały się dość specyficznym podejściem do umierania. Ludzie tamtej epoki bali się czarów, duchów, krasnoludków, pioruna. Śmierci także się obawiali, ale ten strach ich nie paraliżował. Wychodzili mu naprzeciw: pisali wiersze, malowali obrazy przedstawiające taniec śmierci. W czasach, gdy średnia życia wynosiła mniej więcej 25 lat udawanie, że śmierć nie istnieje, spychanie jej na granice świadomości, nie było sensowne. Nasi przodkowie oswajali kostuchę, posypywali ją szczyptą humoru, tak jak w "Rozmowie...", gdzie zjawa sypie żartobliwymi docinkami i uwagami, przez co mogli ją traktować jak starą znajomą.
A my, ludzie XXI wieku, zdobywcy kosmosu? Żyjemy dłużej, bez wątpienia, co jednak i tak nie zmienia faktu, że śmierć w końcu i po nas przyjdzie. Ciągle jednak zdajemy się sami siebie oszukiwać, że tak się nie stanie. Powszechny w naszych czasach kult młodości wypycha z naszej świadomości wszelką myśl o starości, a co dopiero o końcu życia. I jaki tego skutek? Boimy się śmierci bardziej niż ci śmieszni dla nas ludzie średniowiecza, wierzący w czarownice lub leczący ból zęba trzykrotnym obejściem kościoła, którzy w przeciwieństwie do nas umieli się pogodzić z jej nieuchronnością.
Przyjrzyjmy się raz jeszcze postaci Polikarpa. Jego naiwność i bezmyślność budzą śmiech, ale mistrz jest postacią uniwersalną. Sztandarowe cechy tego bohatera: tchórzostwo, głupota, wiara w możliwość odwrócenia ostatecznych wyroków są bowiem cechami charakteryzującymi postawę całej, z małymi może wyjątkami, ludzkości wobec tematu śmierci. Mimo wielkich postępów medycyna nie odkryła leków dających nieśmiertelność, nawet wielcy mistrzowie nie mogą w całości zrozumieć zjawiska umierania, wobec którego zawodzi ludzka mądrość, więc człowiekowi nie pozostaje nic poza strachem, który zawsze towarzyszy zjawiskom tajemniczym i niezrozumiałym. A jednak ten naiwny Polikarp z orężem własnych obaw chce poznać szanowną kostuchę, aby w przyszłości się przed nią uchronić. Nadzwyczajne spotkanie zmienia jednak jego nastawienie do sprawy - wie już, że Śmierci można się bać, ale nie należy przed nią uciekać, warto więc podejmować próby oswojenia się z jej istotą.
A zatem zachęcam do zapoznania się z "Rozmową mistrza Polikarpa ze śmiercią", jak i z innymi średniowiecznymi tekstami, bo z tych utworów, przybranych w szatą mistycyzmu i natchnionych głęboką religijnością, przebija życiowa mądrość, jakiej my, praktyczni ludzie XXI wieku, nawet nie znamy.
---
* Andrzej Z. Makowiecki, Andrzej Markowski, Włodzimierz Paszyński, "»Pamiętajcie o ogrodach«. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego, liceum profilowanego i technikum", Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2002.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.