Dodany: 28.06.2008 11:47|Autor: glivinetti

Dialog jednak możliwy


Książka „Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi” jest zbiorem tekstów publikowanych na łamach kwartalnika „Życie Duchowe”, a następnie „Tygodnika Powszechnego”, zawierających wypowiedzi mniej lub bardziej nawiązujące do zaproponowanego przez Stanisława Obirka tematu: „W co wierzy ten, kto nie wierzy?”. Osią książki jest dyskusja pomiędzy filozofem Janem Woleńskim a teologiem Dariuszem Kowalczykiem; ponadto wypowiedzi udzieliło wiele innych osób rozmaitych specjalności, m.in. socjolodzy, publicyści, psychoterapeuci, historycy, politycy, pisarze i prawnicy.

Zbiór zawiera teksty niezwykle różnorodne, traktujące tematykę dialogu wierzących z niewierzącymi z rozmaitych punktów widzenia i na różnych poziomach, nazwijmy to, uduchowienia. Obok argumentów racjonalnych pojawiają się wyznania wiary, wywody logiczne ścierają się z wywodami metafizycznymi, niektóre głosy są stonowane i rozsądne, inne namiętne i rozsądku pozbawione.

Oprócz głównego (teoretycznie) tematu dyskusji, czyli „W co wierzy ten, kto nie wierzy?”, w wielu miejscach pojawiają się również inne pytania, z których najważniejszym jest to, czy dialog wierzących z niewierzącymi jest w ogóle możliwy, a jeśli tak, to jaki jest zakres tematów, w którym obie strony są w stanie posługiwać się tym samym zbiorem pojęć i traktować poważnie swoje argumenty.

Niewątpliwie najbardziej pasjonującą, chociaż niekoniecznie mającą największe walory poznawcze, jest dyskusja Jana Woleńskiego z Dariuszem Kowalczykiem. Zawiera rozważania na temat metodyki dialogu wierzących z niewierzącymi (np. czy brać pod uwagę jedynie wymiar doczesny Kościoła, czy również wymiar metafizyczny), próby uściślenia pojęć będących tematem debaty (np. czy należy odróżnić „Kościół” od „ludzi Kościoła”), a także liczne argumenty za oraz przeciwko Kościołowi rzymskokatolickiemu w Polsce. Niestety, nie jest to dyskusja rzeczowa, gdyż rozmówcy posługują się całkowicie odmiennym zestawem pojęć, innego rodzaju argumentami, niejako egzystują w prawie zupełnie rozłącznych światach. Jest to znakomity przykład na to, że dialog wierzących z niewierzącymi nie jest możliwy.

Na szczęście nie są to jedyne głosy w dyskusji. Do wypowiedzi zarówno Woleńskiego, jak i Kowalczyka odnoszą się także inne osoby, najczęściej ostrożnie przyznając rację pierwszemu i równie ostrożnie oceniając pochopność argumentacji drugiego (co ciekawe, z Kowalczykiem polemizują również inni, mniej zaciekli teologowie). W najbardziej taktowny sposób dyskutuje sam Stanisław Obirek, nie wahając się pisać zarówno o swoich nadziejach związanych z wiarą, jak i wątpliwościach, co jest znakomitym dowodem, że dialog z niewierzącymi jednak jest możliwy.

W większości tekstów, wbrew zaproponowanej tematyce, mowa jednak nie o wierze jako takiej, lecz o religii, przede wszystkim o polskim Kościele rzymskokatolickim. Zamiast argumentów za i przeciwko wierze padają argumenty dotyczące instytucji religijnych, kapłanów, błędów i grzechów z przeszłości itp. Zdecydowanie brakuje psychologicznych i socjologicznych uzasadnień potrzeb religijnych, wiele jest natomiast jałowych i nieważnych z dalszej perspektywy dywagacji o różnicach między postawą księdza takiego czy innego.

Niektórzy zaproszeni do dyskusji ociągają się z przedstawieniem swoich poglądów ze względu na nieprawidłowo według nich zdefiniowany temat. Stanisław Lem w pierwszej swojej wypowiedzi dowodzi, że postawione przez Stanisława Obirka pytanie o to, w co wierzy ten, kto nie wierzy, jest wewnętrznie sprzeczne i nie ma o czym dyskutować (jednak później, dzięki konsekwentnym i ujmującym zachętom Obirka, temat podejmuje). Z kolei Ewa Łętowska pisze, że jako agnostyk czuje się nieswojo, będąc zobowiązana do przedstawiania uzasadnienia swoich moralnych racji, podczas gdy wierzący trudzić się tym nie muszą.

Pomimo sporego zamieszania spowodowanego pomieszaniem pojęć wiary i religii, stosowania zupełnie odmiennych sposobów argumentowania czy polemizowania na tematy poboczne, książka daje pewne pojęcie o tym, kim są niewierzący i jakie mają poglądy. Agnostycyzm bardzo dobrze uzasadniany jest między innymi w poniższych wypowiedziach Michała Głowińskiego, Stanisława Lema, a zwłaszcza Hanny Świdy-Ziemby.

„Jestem agnostykiem w sensie dosłownym. Nie wierzę nie tylko w »prawdy« jakiejkolwiek religii, ale także w umysł ludzki. […] W moim głębokim przekonaniu nasz mózg wyznacza nie tylko możliwości, ale i granice naszego poznania. […] Poznajemy to, co leży w możliwościach naszego umysłu […], ale poza własny umysł nie jesteśmy w stanie wykroczyć. […] Tak więc po prostu nie wiem, co kryje się poza granicami poznania, do których jako człowiek mogę dotrzeć”[1]. Hanna Świda-Ziemba, socjolog.

„Wiem, że nic nie wiem, tego jestem pewien… Wiem, że otaczają mnie tajemnice, których wyjaśnienia nie znajdę […]. »Nie wiem« to jedno słowo, określające pewną postawę wobec świata. […] »Nie wiem« to oznaka w pełni uzasadnionego, i to pod każdym względem, stosunku do świata”[2]. Michał Głowiński, historyk literatury, pisarz.

„Moje przekonanie o nieistnieniu konfesyjnego wymiaru transcendencji niejako zarodkowo narzuciło mi się jakieś siedemdziesiąt lat temu, w postaci swego rodzaju zobojętnienia na treści religijne, zaś owa dość prymitywna i naiwna zrazu obojętność chłopięca przeoblekała się w trakcie następnych lat siedemdziesięciu mego życia w informacje (wiadomości), które potwierdzały ją, pogłębiały i umacniały. W trochę przenośnym sensie mogę powiedzieć, że wszystko, czego się uczyłem […], cementowało moje przeświadczenia o tym, że każde istnienie, każdy byt mający początek, ma też koniec”[3]. Stanisław Lem, pisarz.



---
[1] „Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi”, wyd. WAM, Kraków 2002, s. 146.
[2] Tamże, s. 180–181.
[3] Tamże, s. 123.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5464
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Speculum 01.07.2008 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka „Co nas łączy? Di... | glivinetti
Dziękuję za znakomitą recenzję, która sprawiła, że umieściłam książkę w schowku, a potem kliknęłam od razu na zakładkę katalogu biblioteki. Jest w mojej czytelni.

Najciekawsze w recenzji wydało mi się wyłapywanie niuansów rozmaitych podejść poszczególnych dyskutantów do kwestii ateizmu. Niechęć Lema do określania się (jakże się cieszę, że namowy Obirka były 'ujmujące'!) kontrastuje dla mnie z siłą wyrazu niedawno przeczytanej przeze mnie "Fantastyki i futurologii". Okazuje się, że Lem niejedno oblicze miał ;-).

Szkoda, że w książce "pomieszano pojęcia wiary i religii". Czy to oznacza, że czytelnik ma traktować te dwa pojęcia intuicyjnie? Czy może zagłębiać się dodatkowo w twórczość i dorobek dyskutantów, żeby zrozumieć, jak oni definiują wiarę? Granice niewiary (Woleński Jan) Woleńskiego mogą być punktem wyjściowym do dalszych poszukiwań. Nie mogę się doczekać sprawdzenia, czy w "Dialogu z niewierzącymi" jest choć króciutka bibliografia.
Pomogłaby w "uściślaniu pojęć".

Przed lekturą nie mogę stwierdzić, czy to źle, że w książce padają przykłady "postaw księdza takiego czy innego"; myślę jednak, że rzeczywiście dobrze byłoby najpierw poczynić próbę _syntezy_ socjologicznej czy psychologicznej (bo, jak rozumiem, filozoficzna jest?) zagadnienia, a potem Ale może to metoda indukcyjna ;-)?

Nie zgodzę się z tylko jednym stwierdzeniem: "Jest to znakomity przykład na to, że dialog wierzących z niewierzącymi nie jest możliwy." - jak rozumiem jest to, Glivinetti, Twoja opinia, do której masz pełne prawo jako autor recenzji i czytelnik "Dialogu z niewierzącymi"... Brzmi bardzo... ostatecznie i... w zasadzie terminuje próby kolejnych dialogów?

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że przedmową książkę opatrzył Leszek Kołakowski, człowiek kontrowersyjny acz ciekawy. Czy wstęp wnosi coś do dyskusji?

Idę czytać. Niby wakacje się zaczęły, a tu ot, ciekawa recenzja, i człowiek wraca do czytelni.
Użytkownik: glivinetti 01.07.2008 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za znakomitą rec... | Speculum
> Niechęć Lema do określania się [...]

Lem nie tyle miga się od dyskusji, ile kieruje do swojej twórczości beletrystycznej, w której zawarł swoje poglądy na temat wiary i religii.


> Szkoda, że w książce "pomieszano pojęcia wiary i religii".

O ile pamiętam, Jan Woleński bardzo precyzyjnie określił o czym się wypowiada (Kościół Rzymskokatolicki w Polsce), natomiast w pozostałych przypadkach można się domyślić z kontekstu (najczęściej chodzi o polski Kościół, najrzadziej o wiarę jako taką).


> Nie mogę się doczekać sprawdzenia, czy w "Dialogu z niewierzącymi"
> jest choć króciutka bibliografia.

Zdaje się, że nie ma.


> Przed lekturą nie mogę stwierdzić, czy to źle, że w książce padają przykłady
> "postaw księdza takiego czy innego";

Porównywanie księdza Tischnera z księdzem Rydzykiem wydaje mi się niewiele wnosić do dyskusji oprócz podnoszenia temperatury. Obaj są jednymi z wielu kapłanów jednej z wielu religii w jednym z wielu krajów, natomiast mnie najbardziej interesuje aspekt uniwersalny.


> Nie zgodzę się z tylko jednym stwierdzeniem: "Jest to znakomity przykład na to,
> że dialog wierzących z niewierzącymi nie jest możliwy."

To chwyt stylistyczny. :-) Patrz zakończenie następnego akapitu.


> Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że przedmową książkę opatrzył Leszek Kołakowski,
> człowiek kontrowersyjny acz ciekawy. Czy wstęp wnosi coś do dyskusji?

Ze wstępu nie zrozumiałem prawie ani jednego zdania.
Użytkownik: Kuba Grom 01.07.2008 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: > Niechęć Lema do okre... | glivinetti
chwyt stylistyczny ciekawy, a i książka przedstawia się całkiem obiecująco. Świetna recenzja!
Użytkownik: kakaz 14.07.2008 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: > Niechęć Lema do okre... | glivinetti
>> Przed lekturą nie mogę stwierdzić, czy to źle, że w książce padają przykłady
>> "postaw księdza takiego czy innego";

>Porównywanie księdza Tischnera z księdzem Rydzykiem wydaje mi się niewiele wnosić do dyskusji oprócz >podnoszenia temperatury. Obaj są jednymi z wielu kapłanów jednej z wielu religii w jednym z wielu krajów, >natomiast mnie najbardziej interesuje aspekt uniwersalny.

Sądzę że pochopnie powzięte stanowisko. Nader często byłem świadkiem rozumowań których dowodzi się, że Kościół jest doskonały, niewinny, dobry, bezgrzeszny a wszelkie winy są wynikiem wyłącznie konkretnych ludzi. Oczywiście rozumowanie takie jest doskonale podobne do wszelkich scholastycznych wywodów. Właśnie analizując postępowania ludzi uzyskujemy wiedzę o ich motywacji, zaś analizując ich postępowanie en masse możemy dociekać jakie są konsekwencje ich wspólnego światopoglądu.
Nie da się analizować danej postawy światopoglądowej uniwersalnie w oderwaniu od ludzi.
Użytkownik: verdiana 09.07.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka „Co nas łączy? Di... | glivinetti
Świetna recenzja. Dziękuję, do schowka. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: