Pierwsza powieść twórcy "Testosteronu" i "Lejdis".
40-letni neurochirurg Jakub Solański, świeżo po rozwodzie, przeżywa drugą młodość, objawiającą się intensywnymi romansami. Wpływa to istotnie na sposób widzenia świata przez jego 11-letniego syna Mateusza; tym mocniej, iż przedmiotem licznych podbojów miłosnych ojca są matki szkolnych kolegów i koleżanek chłopca.
Ostra obyczajowo, a jednocześnie pełna ciętego humoru i niepozbawiona szczerych wzruszeń, powieść Andrzeja Saramonowicza przypomina jego najbardziej znane filmowe megahity: "Testosteron" i "Lejdis". Idzie jednak o krok dalej: jest przenikliwą dekonstrukcją wielkomiejskiej klasy średniej, która w pogoni za nieustannym kolekcjonowaniem życiowych podniet zapomina, że – trawestując Milana Kunderę – "życie jest gdzie indziej": w miłości rozumianej jako odpowiedzialność i poświęcenie, a nie łapczywie wprowadzany do serc i podbrzuszy narkotyk.
"Dziś kobiety mówią: nie traktuj mnie jak niewolnicę, bo czasy waszej infantylnej dominacji już zdechły i śmierdzą w grobie dziejów. Teraz żadna viagra wam nie pomoże. Teraz jest era kobiet. Aktualnie my się deklinujemy: ja, mnie, mi, moje, ze mną, o mnie i niech będzie pochwa na wieki wieków amen. A tobie, mężczyzno, od dziś biada, prostata i sikanie na siedząco. Ale ja mam czterdzieści lat i jestem wreszcie szczęśliwy. Bo żeby poczuć się naprawdę szczęśliwym w tym wieku potrzebne są właściwie tylko dwa warunki: udanie się ożenić, a potem równie udanie rozwieść".
Jakub Solański
"Mam dopiero jedenaście lat i tylko sto pięćdziesiąt dwa centymetry wzrostu. I jestem dzieckiem. Ale jestem też mężczyzną. I wiem, że z wszystkich ważnych spraw w życiu mężczyzny najważniejsza jest przyjaźń".
Mateusz Solański
[Wielka Litera, 2015]