Jak pisałem w innej notatce:
2016 rok - 13 ksiąg wielkich nie należy się wstydzić swoich błędów, tylko zwalczać je. Jeżeli ktoś za dużo pije - bywa, że przyznaje się do alkoholizmu, a później jest mu lżej i może pracować nad sobą.
Pisanie o alkoholizmie w kontekście nieprzeczytanych książek brzmi srogo - ale tylko pozornie. Analfabetyzm wtórny to też problem społeczny. Nie można pisać o zgłupieniu społeczeństwa, o braku wrażliwości, obojętności i znieczulicy, jeżeli nie ujrzy się tych cech w sobie.
1.
Biblia (antologia;
< autor nieznany / anonimowy >)
Mieszkać w sercu katolickiego kraju, od 1050 lat chrześcijańskiego, wychowanym zdalnie przez urzędującego prawie 30 lat papieża Polaka - i nigdy nie przeczytać Biblii to wstyd. Niezależnie od tego, że z Kościołem katolickim, ani z wiarą nie jest mi po drodze od lat może nawet i dziesięciu, do końca roku Biblię skończyć muszę.
2.
Wojna i pokój (
Tołstoj Lew)
- największa powieść XIX wieku, historia wojen napoleońskich pisana z perspektywy dwóch par. Jeden z dwóch najwybitniejszych rosyjskich pisarzy. Książka którą zna każdy, nawet ten, co jej nie czytał. Na dodatek naród Mickiewicza opisującego te same czasy w zaściankowym kontekście może poszerzyć sobie horyzont patrząc na Napoleona nie jak na Wybawcę, ale jak na XIX wiecznego, nieco bardziej lightowego Hitlerka, Destabilizatora Ładu w Europie, bardziej ekspansywną wersję dzisiejszego Putina.
3.
Archipelag GUŁag 1918-1956: Próba analizy literackiej (
Sołżenicyn Aleksander)
"Inny Świat" Grudzińskiego to przy tym pikuś. Sołżenicyn opisuje Rosję Stalina totalnie, od środka, ukazując, że męki Polski z sąsiadem zwanym ZSRR to cola zero w porównaniu z mękami, jakie ZSRR miał sam ze sobą.
4.
Proust Marcel - 7 tomów, każdy z nich oddzielnie osadzony w Biblionetce. Nie do zebrania w jednym miejscu. Nie do przeczytania. A jednak! Są żywi ludzie co ją czytali. Tylko proza Georga R. R. Martina - z tej ogólnie znanej - ma więcej stron. Gdyby HBO nakręciło serial według Prousta, ludzie rozmawialiby o tym, kto miał stosunek homoseksualny z kucharzem w ostatnim odcinku, albo czyja żona okazała się niewierna. Parę osób trzeba by było przedwcześnie uśmiercić.
5.
Czarodziejska góra (
Mann Thomas (Mann Tomasz))
- cały XX wiek w jednym tomie. Settembrini i Naphta = Hitler versus Stalin, id wersus superego i klasa wyższa wersus lud. "Młodość" Sorrentono, Miłosz - jego proza i biografia, ulubiona książka Lecha Kaczyńskiego... Tytuł wiecznie znany, wiecznie niepoznany.
6.
Boska komedia (
Alighieri Dante)
Kolejna walka ego (Czyściec) z superego (Niebo) i id (Piekło).
7.
Gra w klasy (
Cortázar Julio)
Podobno nie można mieć matury bez Cortazara: jeżeli ktoś go nie czytał, to znaczy, ze nie chodził do liceum. Z drobną dozą zażenowania czytać więc będę prozę nastolatków, suchą, nieco lepszą od Coelho, ale taką, której w moim wieku czytać już nie wypada, a później - jeszcze bardziej, więc chyba ostatni czas.
8.
Chłopi (
Reymont Władysław (Reymont Władysław Stanisław; właśc. Rejment Stanisław Władysław))
Kolejna nieskończona w liceum książka - ta jednak zaczęta. Zapewne dylematy Boryny, Jagny i rataja, co sobie obciął nogę nie będą mnie wzruszać, czuć będę twardość krzesła licealnego nawet gdy będę leżał na łóżku, a z trudem powstrzymam się przed notowaniem na marginesie charakterystyki bohaterów, ale cóż - jak się czytuje noblistów obecnych i przyszłych, Reymonta też trzeba odznaczyć i iść dalej.
9.
Język filmu (
Płażewski Jerzy) To akurat moja osobista afiliacja - jedyna, z której powinienem się tłumaczyć, ale nie będę. Bez filmu nie mam życia. Płażewski wcale nie musi być najlepszy, może nawet Kracauer albo ktoś inny o filmie pisze lepiej - ale przydałaby się jakaś baza do nadbudowy. Płażewskiego daję więc jako przykład, niekoniecznie akurat nim w kontekście filmu zaczytywać się muszę.
10.
Życie instrukcja obsługi (
Perec Georges)
Być może najmniej znana książka z listy (nie licząc Płażewskiego). Skoro jednak na liście jest Cortazar - Perec jawi się przy nim jako nieco ambitniejsza forma literackiej zabawy, gry z czytelnikiem. Czy znów "Gra o tron"? Gdyby HBO miało nakręcić film o życiu francuskich intelektualistów w jednej kamienicy - skacząc od mieszkania do mieszkania metodą konika szachowego (umownie) - ktoś z tym konikiem w końcu zacząłby współżyć, by pod koniec pierwszego odcinka pierwszego sezonu budynek runął od rockowego koncertu (jak w "Vinylu"), a akcja przeniosłaby się do Nowego Jorku lat 70.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.