Dodany: 17.10.2015 18:56|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Świat Agaty Christie
Fido Martin

4 osoby polecają ten tekst.

I kto tu bajdurzy, choćby nawet niesklerotycznie?


Właściwie o tej książce powiedziano już dosyć, skusiło mnie jednak, żeby dodać swoje trzy grosze, które w jakiś niewytłumaczalny sposób rozrosły się do stroniczki tekstu. Gdybym w nią zainwestowała blisko 50 zł (dokładnie 49,90), miałabym powód żałować wydanych pieniędzy; jednakże tak się złożyło, że trafiła do mnie w obrocie bezgotówkowym, nad czym zatem ubolewać? Ano nad tym, że z tak bogatego materiału można było zrobić coś, co byłoby nie lada jakim przeżyciem czytelniczym dla miłośnika twórczości Lady Agaty – a zamiar udał się co najwyżej w połowie.

Być może dlatego, że o ile w chemii kosmetycznej i gospodarczej strategia „dwa w jednym” (ba, nawet i specyfiku „siedem w jednym” używałam!) często się sprawdza, o tyle w literaturze niekoniecznie. A „Świat Agaty Christie” usiłuje być takimi właśnie „kilkoma w jednym” – i biografią, i wydawnictwem albumowym, i studium krytycznoliterackim. Najwięcej jednak ma z tego drugiego. Jest, trzeba to przyznać, pięknie wydany, z okładką co najmniej równie interesującą (a bardziej nastrojową) jak oryginał i perfekcyjnie zaprojektowaną wewnętrzną szatą graficzną, z masą zdjęć doskonałej lub co najmniej niezłej jak na ich wiek jakości (sam Hercules Poirot ze strony 4. to wystarczająca gratka dla fana!). Nieco szczegółów biograficznych w takim albumie bywa zawsze rzeczą pożądaną; nikt nie pogardzi drzewem genealogicznym, kalendarium najważniejszych wydarzeń z życia pisarki czy też garstką ciekawostek wiążących się w jakiś sposób z prezentowanym w danym miejscu materiałem fotograficznym. Autor postanowił jednak trochę te obowiązkowe komentarze rozbudować, nadając im formę odcinków o mniej więcej jednolitej objętości; każda partia tekstu wraz z dopasowanymi do treści zdjęciami tworzy osobny dwustronicowy rozdzialik na określony temat („Rodzina”, „Zaloty”, „Poirot”, „Stabilizacja”). Rychło się można zorientować, że jest tego za mało, by usatysfakcjonować czytelnika pragnącego naprawdę poznać koleje losu wybitnej autorki kryminałów i/lub dowiedzieć się czegoś więcej o jej pisarstwie.

Jednak prawdziwą wadą jest nie mała objętość tekstu, lecz jego chaotyczność (układ tematyczny nieco się kłóci z układem chronologicznym, wskutek czego poruszamy się po biografii Christie trochę po omacku, zupełnie jakbyśmy korzystali z wehikułu czasu z zepsutymi biegami; to się zbliżamy do końca jej życia, to znów raptem wracamy do II wojny światowej) i wybiórczość (w rozdziałach poświęconych ekranizacjom wymieniona została Angela Lansbury, która pannę Marple zagrała raz, a pominięta Geraldine McEwan, odtwarzająca tę rolę w 12 filmach), zaś jeszcze większą – styl autora.

Oto dość reprezentatywny fragment:

„A Agata zawsze miała swoją Nursie [angielski wyraz »nurse« oznacza zarówno pielęgniarkę, jak opiekunkę, piastunkę, niańkę; tu, w wersji zdrobniałej, mógłby być przełożony jako »Nianiusia«]. Dziewczynka uwielbiała tę starą wieśniaczkę, o której pamięć sprawiła, że przez resztę życia pisarka określała spadkobierczynie Florence Nightingale mianem »szpitalnych pielęgniarek«, niezależnie od tego, czy pracowały w szpitalu, czy nie. Faktycznie, wyobrażenie o piastunce niemal należącej do rodziny było tak silne, że w »Zerwanych zaręczynach« Agata pozwoliła, by jedno słowo, »Morland«, sugerowało przewidywalne koleje losu pewnej postaci, chociaż co najmniej 70 procent czytelników prawdopodobnie nigdy nie słyszało o najlepszej szkole dla niań w Wielkiej Brytanii”[1].

I jeszcze jeden, w dodatku mylący:

„Nie potrzeba autora kryminałów złotego wieku, by uczynić rozpoczynające akcję przestępstwo tak nikczemnym, że natychmiast zaczynamy odczuwać sympatię do bohatera. Ofiara nie musi być aż tak niesympatyczna, byśmy zaczęli czekać na jej śmierć – chyba że ten zabieg służy zwiększeniu grupy podejrzanych, mających motyw. Ciekawi nas tylko, kto i jak. Ponieważ w grze Cluedo streszczono całe mnóstwo fabuł, musimy zadać sobie pytanie, czy (…) [tu następuje wyliczenie motywów z gry]? Świat Cluedo był dla Agaty większą inspiracją niż cokolwiek innego”[2].

Obok widnieje zdjęcie wspomnianej w tekście gry, nigdzie jednak wcześniej nie ma wzmianki, by Christie miała zwyczaj w nią grywać. A choćby tak było, trzeba pamiętać, że rozrywka a inspiracja to dwie różne rzeczy, zwłaszcza że przed wejściem Cluedo na rynek Lady Agata zdążyła napisać około 30 powieści kryminalnych…

Fido ma też skłonności do używania nieprecyzyjnych sformułowań – najciekawsze z nich to: „wykształcenie z dużą liczbą książek, poruszających ogólną tematykę”[3] (jaka książka „porusza ogólną tematykę”? Encyklopedia? A może almanach rolniczy?) i: „kawałek wspaniałej błękitnej tafty (…) został wkomponowany w przepiękną szatę. Był jednak tak stary, że podczas tańca odpadł od spódnicy, rękawa i kołnierza…”[4] (może ja nie mam wyobraźni plastycznej, ale jak ten jeden kawałek miałby być umocowany równocześnie do spódnicy, rękawa i kołnierza?) – i tak zwanych „oczywistych oczywistości”: „Wojna, wywołana przez Hitlera…”[5].

A to też jeszcze nie największy mankament. Jeśli chaos nie jest zbyt duży, a potknięcia – zbyt liczne, nie ma co rozdzierać szat. Chęć rozdarcia czegoś budzi się natomiast, gdy zdamy sobie sprawę, że autor traktuje swą bohaterkę, łagodnie mówiąc, bez sympatii. Spójrzmy tylko na te stwierdzenia (nie przytaczam wszystkich wyłapanych, żeby nie dublować recenzji Czy to naprawdę świat Agathy Christie?):

„Inna znajoma z Bagdadu była pewna, że pisarka miała kochanka, zastanawiała się tylko, czy jednego, czy kilku”[6]. Intencje biografów, którzy korzystają z domniemań anonimowych postaci, żeby podsunąć jakąś niemiłą sugestię, wydają się niezbyt czyste…

„Christie nigdy nie była zdecydowanie antyniemiecka, jednak jej apolityczność, tak wychwalana przez apologetów jej twórczości, była w rzeczywistości polityczną naiwnością. Wojnę pisarka potraktowała jako okazję do zajęcia się czymś pożytecznym i zarazem interesującym, natomiast jej tragiczne skutki i wpływ na losy Europy po prostu zignorowała.
Podobnie postąpiła z panującym w Styles matriarchatem. Jedna z bohaterek nazwała zależnych materialnie od matki Cavendishów »stadem rekinów«. Natomiast sama Christie, choć była przecież żoną bohatera wojennego, który w późniejszych czasach dowiódł, że potrafi zarobić na siebie, nie krytykuje osób pasożytujących na innych. Po prostu robi z nich idealnych podejrzanych”[7].

A co ma jedno z drugim wspólnego? I dlaczego Fido domaga się, by w powieściach kryminalnych poruszać kwestie tragicznych skutków wojny?

„Poirot jest niski – kolejna cecha, dowodząca jakoby niższości Francuzów”[8]. Parę zdań wcześniej dowiadujemy się, że „nie miała pojęcia, co wyróżnia Belgów”, dlatego „obdarzyła go wszystkimi stereotypowymi cechami, które przeciętny, konwencjonalny brytyjski dżentelmen jej epoki przypisywał pogardzanym, burżuazyjnym Francuzom”[9]. A niskich Anglików w ogóle w jej powieściach nie ma?

„Bezmyślny brak wyczucia w kwestiach rasizmu stanowił prawdziwą piętę achillesową Agaty Christie i wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej stał się przyczyną jej fatalnej gafy”[10]. Na tym rozdział się kończy. Nie dowiemy się, o jaką fatalną gafę chodzi; na pewno nie o omawianych w poprzednich akapitach „Dziesięciu Murzynków”, bo tych wydano jeszcze przed wojną…

„…w tej zasługującej na uznanie książce [tj. »Tajemnicy bladego konia«] objawiło się stetryczenie autorki (…). W latach 70. sklerotyczne bajdurzenie zaatakowało już niemal wszystkie powieści (…). W dodatku tytuł powieści [chodzi o »Tajemnicę Wawrzynów«], zaczerpnięty z raczej mętnego poematu Jamesa Elroya Fleckera, mógłby posłużyć jako argument tym krytykom, którzy – niesłusznie – utrzymywali, że Christie miała kiepski gust literacki”[11].

Pamiętajcie, pisarze, by nie cytować mętnych poematów w jakimkolwiek kontekście, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto podsunie to jako argument dla tych, ach, oczywiście, niesłusznie krytykujących krytyków! A kiedy już śp. autor nie będzie się mógł bronić, jeszcze rzuci obraźliwym określeniem, zamiast kulturalnie wytknąć konkretne słabości tekstu…

„W końcu wierzyła, że czyjeś niskie pochodzenie poznaje się po pospolitych nogach!”[12]. Mamy słowo pana Fido, że było to jej własne mniemanie, a nie kogoś z jej bohaterów!

To, co można zarzucić zespołowi przygotowującemu polskie wydanie – czyli przepuszczenie w tekście przekręconych nazwisk (jeden z konkurencyjnych twórców literatury kryminalnej na tej samej stronie 7. raz nosi nazwisko Stuart, raz Stewart) i błędów stylistycznych/językowych („chcieli podwyższyć statusy społeczne swych córek”[13], „nie wiemy, aby czytał”[14]) – to doprawdy drobiażdżek w porównaniu z grzechami samego biografa...

Ponieważ oceniałam książkę jako całość, ostatecznie nie wypadła tak źle, do czego przyczyniła się szata zewnętrzna (te zdjęcia!), mam jednak poczucie, że jestem dla autora zbyt łaskawa…


---
[1] Martin Fido, „Świat Agaty Christie”, przeł. Beata Długajczyk i Emilia Skowrońska, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, s. 14-15.
[2] Tamże, s. 61.
[3] Tamże, s. 17.
[4] Tamże, s. 21.
[5] Tamże, s. 45.
[6] Tamże, s. 41.
[7] Tamże, s. 65.
[8] Tamże, s. 67.
[9] Tamże, s. 66.
[10] Tamże, s. 89.
[11] Tamże, s. 99.
[12] Tamże, s. 115.
[13] Tamże, s. 14.
[14] Tamże, s. 67.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1394
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: sowa 19.10.2015 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie o tej książce p... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na podstawie niektórych przytoczonych przez Ciebie i Misiaka fragmentów można by powiedzieć, że książkę zamówił jakiś tabloid. No i z obu recenzji wynika (popraw mnie, jeśli się mylę :-D), że główną zaletą tej publikacji są zdjęcia, treść natomiast czytelnika-miłośnika bohaterki i jej twórczości zdenerwuje, wielbiciela in spe - zniechęci, a obojętnego nie przyciągnie. To dla kogo toto jest?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 19.10.2015 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Na podstawie niektórych p... | sowa
Podejrzewam, że wydawca się nad tym nie zastanawiał, po prostu wybrał książkę, po której oczekiwał, że "popłynie" ona na fali popularności wznawianych obecnie powieści Lady Agaty. Polskiego wydawcę winiłabym mniej, niż angielskiego - ten tylko wziął coś gotowego i dał przetłumaczyć, ale tamten miał okazję popolemizować z autorem, czy nawet otwarcie zakwestionować pewne jego stwierdzenia, czego nie uczynił...
Użytkownik: sowa 19.10.2015 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że wydawca s... | dot59Opiekun BiblioNETki
...a szkoda.
Użytkownik: Vemona 20.10.2015 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie o tej książce p... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Stetryczenie"? "Sklerotyczne bajdurzenie"? Nie wiem, ile lat ma autor, ale sądząc po cytowanych fragmentach - sam bajdurzy straszliwie, aczkolwiek może nie sklerotycznie...
Użytkownik: Pani_Wu 21.10.2015 00:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie o tej książce p... | dot59Opiekun BiblioNETki
Fido jest profesorem uniwersyteckim (w USA), zajmujący się sprawami kryminalnymi. Prowadził program radiowy na temat prawdziwych spraw kryminalnych, szczególnie interesował go Kuba Rozpruwacz. Odnośnie "ilustrowanych biografii", Fido obdarzył świat kilkoma. Jego "ofiarami" padł m.in. Dickens? Szekspir i ... Sherlock Holmes.
Użytkownik: sowa 21.10.2015 01:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Fido jest profesorem uniw... | Pani_Wu
Gdyby ktoś wydał u nas tę Holmesa - na pewno bym natychmiast przeczytała, choćby mnie przy tym miał szlag trafiać :-).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: