Dodany: 29.07.2015 10:58|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Między panem, księdzem a rabinem


[Zachęcam do poznania przed przeczytaniem recenzji – choćby pobieżnie, ale z kilku niezależnych od siebie źródeł (najlepiej leżących po przeciwnych stronach barykady polityczno-światopoglądowej) – historii suspensy, którą nałożył na księdza Wojciecha Lemańskiego bp Henryk Hoser, wypowiedzi abp. Michalika o pedofilii oraz oficjalnego stanowiska Kościoła katolickiego w sprawie in vitro.]


(Nie)sławny dziś ksiądz (czy jeszcze ma prawo do tego tytułu?) Wojciech Lemański, nim stał się centrum frondy wewnątrzkościelnej, ulokowanej na plebanii w Jasienicy, był przez bez mała 10 lat proboszczem w mojej parafii. Już wówczas stawiał pierwsze kroki na drodze do swej kontrowersyjności, która – jako że jest wodą na młyn wszelkich maszyn medialnych – zaowocowała, oprócz reportaży, dysput i „łamiących wieści”, także recenzowaną tu książką, będącą wywiadem przeprowadzonym przez dziennikarkę radia TOK-FM, a wydaną przez Agorę (te informacje później staną się istotne). Rozmowa rozpoczyna się wspomnieniami Lemańskiego z domu rodzinnego, z młodzieńczych spotkań z wiarą i księżmi, opisami przeżyć w seminarium. Dowiadujemy się o kolejnych parafiach, wielkim wyzwaniu bycia misjonarzem na Białorusi, a potem o powrocie do Polski i wejściu na drogę kustosza pamięci i dialogu polsko-żydowskiego. Ksiądz Lemański opowiada z dużą swadą, acz – nie całkiem zgodnie ze swą skromną deklaracją: „nie mam specjalnego wykształcenia, jestem człowiekiem prostym”[1] – nie mówi językiem prostych ludzi (tak jak nie wygłaszał banalnych kazań – lubiłem go słuchać właśnie z powodu eleganckiego języka i wyzwania intelektualnego, którymi charakteryzowały się jego homilie), bez namów zadając razy mniejszym bądź większym wadom i potknięciom Kościoła katolickiego w Polsce. Właściwie druga połowa książki w całości poświęcona jest krytyce bolączek Kościoła oraz przybliżaniu przez ks. Lemańskiego własnych poglądów na różnorodne tematy. I pewnie nie byłoby sensu wiele o tym pisać, gdyby owe poglądy nie budziły kontrowersji i wątpliwości. Co w nich kontrowersyjnego? Już piszę. (Postaram się odnosić wyłącznie do tego, co zostało ujęte w wywiadzie, a co do pochwały i krytyki Lemańskiego jako księdza i człowieka wystarczy).

Jeżeli chodzi o sprawy teologiczne i doktrynalne, Lemański ciekawie przedstawia (broni) celibat, podaje też – jako że książkę zapewne czytają głównie przeciwnicy Kościoła katolickiego lub ci, którzy są z nim na bakier – cenne wyjaśnienia paru niejasnych dla „ludzi z zewnątrz” kwestii. Niestety, często miałem odczucie, że mówi: „może i jestem słaby, ale przynajmniej dystansuję się od reszty Kościoła, bo tam wszyscy są beznadziejni, nie ma niczego pozytywnego”. Jest dość arogancko przekonany o swej racji i nieomylności: „Nie należy się cofać, chyba że zrobiło się coś złego”[2], dlatego w sporze nie ustąpi – być może takie same stanowisko przyjął bp Hoser, próbując nieco „siłowo” zdyscyplinować jasienickiego proboszcza, co pozornie wygląda na dziwaczną wewnątrzkościelną przepychankę, jednak należy pamiętać, kto tu jest czyim zwierzchnikiem – a więc kto jest komu winien posłuszeństwo.

Trafiłem w recenzowanym wywiadzie na mądre wypowiedzi, jak ta: „Wiedziałem, że ludzie bardzo wiele wybaczą, ale nie jestem zwolniony z tego, aby od siebie wymagać”[3], będąca właściwie kwintesencją konserwatywnego liberalizmu. Lemański jest ostrożny w ferowaniu arbitralnych sądów, mówi np.: „Nie wierzę, że człowiek jest zdeterminowany do tego, żeby być złym, dobrym, homoseksualistą, celibatariuszem. Uważam, że konstrukcja człowieka nie jest jednoznaczna, że może podlegać dalszemu kształtowaniu”[4], chociaż gubi się w kwestii homoseksualizmu, a raczej nie potrafi jednoznacznie opowiedzieć się po którejś ze stron w konflikcie ideologicznym. (Tu uwaga: w wywiadzie piętnowane jest homolobby wśród księży i w książce wydanej przez Agorę znajduje to poklask, podczas gdy zdanie J. Szczepkowskiej o możliwości krytyki homolobby np. wśród artystów jest odbierane w lewicowych mediach z oburzeniem). Ksiądz tak wypowiada się o związkach partnerskich: „(...) lepsze niż to, co nazywamy życiem na kocią łapę, i pokazuje że dobro jest w nas, bo gotowi jesteśmy brać odpowiedzialność za drugiego człowieka z jego słabościami i zobowiązaniami, które dźwiga”[5]. Czemuż zatem nie małżeństwo? Ono także zakłada odpowiedzialność, tyle że w odróżnieniu od związków partnerskich, przy wszystkich ich zaletach, nie pomija wymagania nierozerwalności. To sprawa dyskusyjna, jednak w ustach księdza apologia taka jest co najmniej nie na miejscu. Czasem Lemański błądzi i mówi rzeczy, które mogłyby zostać napiętnowane (tak jak piętnowana była wypowiedź abp. Michalika o tym, że dzieci są niekiedy winne molestowaniu): „Dzieciak molestowany przez całe lata w pewnym momencie może zacząć nawet odczuwać przyjemność. Nikt nie powie, że to, czego doświadczył, było dobre. To zło w czystej postaci, ale u tego dziecka nie ma to nic wspólnego z grzechem”[6].

Czy Lemańskiemu w Kościele katolickim wszystko się nie podoba? Nie, tak źle nie jest, zaś najbardziej cieszą go gesty papieża Franciszka: „Papież Franciszek (...) potrafi po konferencji prasowej powiedzieć: »Nie pobłogosławię wam tak, jak zazwyczaj, bo wiem, że są wśród was tacy, którzy mogliby to odebrać jako formę dominacji«. Zamiast tego mówi: »Dobrej nocy«”[7]. Cóż, miałem ogromną ochotę pozostawić po tej anegdocie wielokropek, bo tylko oczy można ze zdziwienia otworzyć, że sam papież nie wierzy w przyjazność gestu, moc i ściśle pozytywne działanie Bożego Błogosławieństwa. Brzmi to jak „nie podam wam ręki na pożegnanie, bo się obrazicie”. Jednak parędziesiąt stron dalej na jaw wychodzi niekonsekwencja, gdy okazuje się, iż krytyka dopuszczalna jest dlatego, iż to katolik udziela błogosławieństwa, czyli są równi i równiejsi: „Zapamiętałem z filmu (...) »Po-lin«, że żydowscy cadycy błogosławili całą ziemię, na której żyli, wszystkich ludzi, żydów i gojów. Tylko myśmy o tym nie wiedzieli. Teraz ksiądz prowadzi tu [do Treblinki] ludzi, aby otrzymali spóźnione błogosławieństwo i sami je dali tamtym”[8].

W większości jednak Lemański wypowiada się bardzo krytycznie o Kościele, celnie punktuje przypadki nadużyć i przestępstw, tuszowania niewygodnych faktów, nieeleganckiego, a nawet bufońskiego podejścia duchownych do innych. Można sądzić, iż ksiądz ten odważnie woła o prawdę i przemianę polskiego Kościoła. Być może jest on istotnie jednym z katalizatorów zmian, otwartego przyznania się do słabości i rozpoczęcia procesu wiodącego do większej przejrzystości i „nadzoru publicznego” działań instytucji i ludzi Kościoła. Oby się to udało, a wtedy może i instytucje państwowe pójdą tym śladem i przestaną ukrywać swe brudy, w skrajnych przypadkach nasyłając „seryjnego samobójcę”! Co niepokojące jednak, krytyka dotyka także klasycznej i sztandarowej funkcji społecznej Kościoła: „Można powiedzieć, że to nie jest »nasz prezydent«, można zażądać całkowitego zakazu aborcji, in vitro, rozwodów, handlu w niedzielę. Kościół czuje w sobie wielką siłę, więc uważa, że nie tylko powinien, ale musi stawiać żądania”[9]. Lemański zdaje się nie dostrzegać w tych działaniach obrony przez Kościół swoich członków (np. zmuszanych do pracy w niedzielę czy do działań niezgodnych z sumieniem – przeprowadzania aborcji, eutanazji) i innych (zapomniał ksiądz Wojciech, jak wiele Kościół zrobił w sprawie ochrony życia każdego człowieka niezależnie od wyznawanej przezeń wiary, i jak wiele w skali społeczeństw osiągnięto dzięki nauce społecznej Kościoła – nie mówiąc o księżach i zakonnicach Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, a także fatalnym odwróceniu i zakłamaniu faktów o postawie papieża Piusa XII wobec Żydów w czasie II wojny światowej). Jeśli zaś podnoszone są kwestie wolności osobistej, którą jakoby ogranicza Kościół katolicki, to warto pamiętać o przemocy państwa – nawet jeśli prawo kogoś nie broni, to czasem mu czegoś zakazuje: kazirodztwa (negatywne skutki społeczne, przy pozornym „niekrzywdzeniu nikogo”), ale i wolnego handlu, tłamsząc leseferyzm (pozytywne skutki).

Z drugiej strony jednak swoim wszechogarniającym krytycyzmem wobec Kościoła ksiądz zachęca do analogicznej krytyki własnej osoby; zdaje się, że jego mowa to woda na młyn środowisk antykościelnych – dlatego chętnie go słuchają i udzielają miejsca w swych mediach. Ksiądz Isakowicz-Zaleski zauważa: „Jego ustawiczne odwoływanie się do »Gazety Wyborczej«, szukanie w tym środowisku wsparcia jest co najmniej zaskakujące. Jest to przecież środowisko antykościelne, które wielokrotnie próbowało ingerować w wewnętrzne sprawy Kościoła, skłócić wiernych z duchownymi”[10]. Ludzie stający w obronie ks. Lemańskiego z Kościołem nie mają zbyt wiele wspólnego, najczęściej tylko tyle, że konsekwentnie od lat go zwalczają. (Dziwne, że nie przeszkadza księdzu przekręcanie przez prowadzącą wywiad znaczenia słów: „Na to, co Kościół nazywa grzechem, współczesny świat ma swoje określenia, na przykład pycha to poczucie własnej wartości, a chciwość to przedsiębiorczość”[11]. Zrozumiałe, iż sztandarowy dziennik koncernu Agora dialektycznie zmienia (łagodzi lub odziera z treści) wymowę pojęcia grzechu, który we współczesnym, postępowym świecie jest passé, ale że duchownemu to odpowiada i tego nie prostuje?). Prócz „Gazety Wyborczej” są to m.in. portal Tomasza Lisa, politycy SLD i politycy Ruchu Palikota (w tym Wanda Nowicka, główna aktywistka walki o legalizację aborcji na życzenie), i Stanisław Obirek, i Tadeusz Bartoś, i pionierzy postsekularyzmu, dziwnym trafem wywodzący się ze środowisk programowo antyklerykalnych. Zastanawiające, że ks. Lemańskiemu nie daje to do myślenia – a powinno. Może osoby o poglądach lewicowych (laickich, liberalnych światopoglądowo) odczuły potrzebę religii i chcą mieć „swojego” księdza, bo lata indoktrynacji antyreligijnej/antykościelnej jednak nie potrafiły dążenia do transcendencji i potrzeb duchowych wyrugować? I jasne jest, że zamiast dostosować siebie do wymogów wiary, Kościoła, Ewangelii, lepiej znaleźć takiego duchownego, który będzie dopasowany do ich „postępowych” poglądów. Z lektury „Z krwi, kości i wiary” wynika, iż Lemański jest zwolennikiem legalizacji małżeństw homoseksualnych, związków partnerskich, in vitro, adopcji dzieci przez gejów i lesbijki („Oczywiście w pierwszej kolejności prawo do adopcji powinny mieć pary heteroseksualne, nie dlatego, że są lepsze, ale dlatego, że zawierają ten naturalny wzorzec – ojciec i matka – który realizuje się od pokoleń”[12]). Czy dziwić może, że bp Hoser najpierw zabronił księdzu o takich poglądach wypowiadać się dla mediów, a potem go suspendował, skoro w opinii wielu członków tak rozsadzanej od wewnątrz wspólnoty ten człowiek powinien zostać za swoje poglądy natychmiast ekskomunikowany, to znaczy definitywnie wykluczony z życia Kościoła? Czy trzeba też przypominać, iż wszystkie dotychczasowe rekursy do Watykanu zostały oddalone, a w mocy pozostały decyzje jego biskupa? (tu świeżutki fakt: pod koniec lipca lekarzowi stosującemu eksperymentalną terapię marihuaną leczniczą jego Rada Lekarska zakazała wypowiedzi dla mediów).

Oczywiście nie mogło zabraknąć bardzo ważnego tematu – stosunków polsko-żydowskich i Lemańskiego w nich roli. Charakterystyczne, że prowadząca wywiad od początku namolnie i w każdym punkcie życiorysu księdza doszukuje się związków ze starozakonnymi. On cierpliwie przemilcza te emanacje fiksacji semitocentrycznej, ale w końcu przychodzi część wywiadu, gdzie temat Żydów zostaje w pełni rozwinięty. Rola Lemańskiego jako kustosza pamięci o Żydach polskich jest nie do przecenienia, wielkie są także jego zasługi na polu porozumienia i uzdrawiania relacji. Skupia się on jednak głównie na przypadkach negatywnych, jeśli nie przykładach zbrodniczego traktowania Żydów przez Polaków. Nie jestem pieniaczem filo- ani antysemityzmu, dlatego nie będę odnosił się do tych elukubracji. Nie do końca przypadło mi jednak do gustu także wybielanie Żydów – podobnie jak i inne narody, także oni mają swoje ciemne karty; nawet z moją wybitnie wybiórczą wiedzą historyczną mogę przywołać fakt nadreprezentacji żydowskiej w szeregach oficerskich NKWD i UB.

Na koniec zostawiłem crème de la crème, czyli kabalistyczne pojmowanie szatana[13] przez Lemańskiego:

„Szatan to jest niezwykle poważna i niezwykle tajemnicza rzeczywistość, w której Pan Bóg macza palce, i z tym jest pewien kłopot. Gdy sobie uświadomimy, skąd wziął się szatan, to demonologia przestaje być przerażająca, a staje się niezwykle ciekawa i inspirująca. Szatan nie przestaje być aniołem, a rolą anioła jest służyć Najwyższemu. (...) Szatan nie jest po to, żeby człowieka niszczyć, jest po to, żeby kształtować wolnego człowieka. (…) Jeżeli przedstawiamy szatana jako nieprzyjaciela, źródło zła, wystarczy z diabłem się rozprawić, i sprawa jest załatwiona. [Szatan] kusi, to nie znaczy podstępnie walczy z człowiekiem, ale stawia przed nim możliwość wyboru. (...) Sam szatan nie jest złem, jest możliwością wyboru zła, które albo będzie w nas rozpalane, rozdmuchiwane, albo będziemy mu się przeciwstawiać, odrzucać je. (...) Oczywiście istnieje też możliwość paktowania z szatanem, na tej samej zasadzie, jak można się dogadać z kumplem w celi”[14].

Cóż, jakkolwiek prywatnie PAN Lemański może sobie głosić dowolne poglądy, a gdyby był RABINEM, powyższe treści zostałyłby nawet dobrze przyjęte (współczesny judaizm opanowują gnoza oraz ezoteryka), to KSIĄDZ tak pojmujący szatana już całkiem wyraźnie ociera się o herezję. Po kolei:

– diabeł jest aniołem zbuntowanym, tj. niewypełniającym woli Boga,
– inspiracje demonologiczne, tak jak i paktowanie z szatanem, mają swe miejsce w okultyzmie i satanizmie – sapienti sat,
– w Biblii szatan jest nazywany „nieprzyjacielem”, „złym” i od niego pochodzi zło, do którego usiłuje człowieka skłonić, aby ten odwrócił się od Boga,
– to Bóg, dając wolną wolę, stawia człowieka przed możliwością wyboru, i może to być wybranie uległości wobec podszeptów szatana – takie jest nauczanie Kościoła w kwestii obecności zła w świecie stworzonym przez dobrego Boga. Lemański pomylił Boga z szatanem...

Jak tu zakończyć te nazbyt obszerne rozważania, w których z trudem przyszło mi wybrać między próbą obiektywnej oceny tak literackiej, jak i faktograficznej wartości wywiadu a emocjonalną oceną niejednokrotnie niespójnych lub dalekich mi poglądów księdza Lemańskiego oraz prywatnym doświadczeniem znajomości z nim? Może myślą o tym, dlaczego pomimo dobrych intencji został on odebrany tak skrajnie różnie i spolaryzował społeczeństwo (niewątpliwie słuszny zarzut negatywnego skutku dla wspólnoty): ksiądz Wojciech, przekonany o swej racji, zapragnął w myśl sentencji „prawda was wyzwoli” uderzyć w skostniały, miejscami podgniły gmach Kościoła katolickiego. I to był jego błąd, gdyż od czasów Sokratesa wiadomo, że „prawda nie jawi się i nigdy nie jawiła nieupiększona. Musi się ona ukazać we właściwej szacie, w przeciwnym razie nie zostanie uznana, inaczej mówiąc, »prawda« jest rodzajem kulturowego uprzedzenia”[15]. A dodatkowo Lemańskiemu chyba owa prawda po drodze uciekła na manowce dumy, poczucia krzywdy i synkretyzmu religijnego ukochanego przez liberałów i lewicę „kościoła wyzwolonego” (cokolwiek miałoby to w istocie znaczyć).


---
[1] Anna Wacławik-Orpik, Wojciech Lemański, „Z krwi, kości i wiary. Ksiądz Wojciech Lemański”, wyd. Agora SA, 2013, s. 22.
[2] Tamże, s. 143.
[3] Tamże, s. 94.
[4] Tamże, s. 103.
[5] Tamże, s. 102.
[6] Tamże, s. 77.
[7] Tamże, s. 166.
[8] Tamże, s. 224.
[9] tamże, s. 193.
[10] „Ks. Isakowicz-Zaleski dla Fronda.pl: »Ks. Lemański chyba sam prosi się o suspensę«”, Fronda.pl, 14.04.2014.
[11] Anna Wacławik-Orpik, Wojciech Lemański, dz. cyt., s. 78.
[12] Tamże, s. 106.
[13] Por.: internetowa strona kabbalah.info/pl, zakładka „Język Kabały”.
[14] Anna Wacławik-Orpik, Wojciech Lemański, dz. cyt., ss. 201-203.
[15] Neil Postman, „Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-businessu”, przeł. Lech Niedzielski, wyd. Muza SA, 2006, s. 44.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5955
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Agnieszka-M4 15.08.2015 08:11 napisał(a):
Odpowiedź na: [Zachęcam do poznania prz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Bardzo ciekawa recenzja - przepracowana intelektualnie, ale - jak już wspomniałam w inny miejscu - widać też, że temat wciągnął cię pod względem emocjonalnym. Tekst obszerny, owszem, ale trudno byłoby podejść do takiego tematu "po łebkach". Księdzu Lemańskiemu w wielu sprawach można, a czasami trzeba, przyznać rację, ale mnie osobiście zraża jego postawa, trącąca jakimś zadufaniem i chęcią zabłyśnięcia. A jego przemyślenia na temat szatana - bezcenne :D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: