"Ludzie, rany boskie, to Auschwitz!"*
Święto Zmarłych. Byłam, oczywiście, na cmentarzu. Przechadzałam się alejkami, zapalałam znicze. Niewątpliwie najsmutniejszą częścią cmentarza jest teren, gdzie stoją pomniki malutkie jak poduszeczki. Pisze na nich: "Bóg tak chciał", "Powiększyła grono aniołków" i inne podobne mądrości.
Śmierć dziecka to najbardziej niezrozumiała i okrutna rzecz na świecie. Trudno uwierzyć, że istnieli - i nadal istnieją - ludzie, którzy dążyli do uśmiercania dzieci, do powiększania tego grona aniołków.
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po książkę Bartnickiego, to wiedzcie, że zaludniają ją małe figurki, którym odebrano prawo do życia. Niektórym udało się przeżyć. Na pewno na zdjęciach widzieliście, jak wyglądali ci, którzy ocaleli. Może dziwiliście się: "Jak ktoś tak chudy i wyniszczony może żyć?"
Jeżeli zechcecie przeczytać "Dzieciństwo w pasiakach", wiedzcie, że znajdziecie tam wszystko to, co najgorsze: ból, głód, śmierć.
"Patrzę. Esesman wyjął z naczynia strzykawkę, wraca do Baśki. Co on robi? Zastrzyk! Taką wielką igłą? Maca Baśkę po lewej piersi, wbija igłę! szybko, głęboko, tak głęboko, że od samego patrzenia robi mi się słabo. Dziewczyna drgnęła, otworzyła na chwilę oczy, oddycha szybko, coraz szybciej. Podnoszą ją. Co? Kładą na stos pod ścianą. Dlaczego?!
- Następna - mówi ten od selekcji.
A co z Baśką?! Rusza się... o! Piersi jej uniosły się, opadły, jeszcze, jeszcze, jeszcze, jak mocno, jak szybko! Oczy wytrzeszczone, okropne..." **
Ale znajdziecie także dowody poświęcenia, przyjaźni. Wiedzcie, że ta krótka książka niesłychanie wzrusza.
Dzieci w Auschwitz. Kilkunastoletnie i całkiem malutkie. Dzieci aktywne, żywotne, biegające po obozie i wtykające nos we wszystkie kąty, dzieci - króliki, wybrane do eksperymentów medycznych, i dzieci takie jak Nel, niereagujące już na otoczenie, poruszające się jak roboty, niedbające nawet o jedzenie.
Zamiast zabawek - pluskwy, wszy.
Zamiast przyjemności - głód skręcający trzewia.
A zamiast rodziców - doktor Mengele, który przypominał naiwnym dzieciom ojca.
"Jak ten drań przychodzi na dziecięcy blok, to tylko po to, aby sobie wybrać nową grupę królików. Zabija te dzieciaki, oślepia, a one lecą do niego jak do ojca. Co ten drań ma w sobie, że tak dzieci go lubią, skurczybyka..." *** - mówi blokowy.
Książka zaczyna się opisem koszmarnej podróży, kiedy to narrator nie rozumie jeszcze grozy sytuacji, nie wie, co to jest ten Auschwitz, co to za dymy...
"Za okienkiem przesuwają się szeregi lamp na niskich słupach, a daleko, zza kępy drzew, z kwadratowych kominów bucha wysoki na parę metrów płomień. Och... wstrząsnął mną smród ohydny i nieznany.
- Gdzie my jesteśmy? - pytam. - I co to tak śmierdzi?
Kolejarz nie odpowiedział. Postawił mnie na podłodze wagonu mocno, aż zabolało"****.
A potem jest już opis walki o przetrwanie.
Ile już czytałam książek o obozach? Każda z nich straszna. Książki te zazwyczaj ze szczegółami opisują "posiłki", robactwo, okrucieństwo, wydawałoby się, że wobec mnóstwa szczegółów prostą rzeczą będzie wyobrazić sobie ten obozowy świat - a jednak nie, nie da się, wyobraźnia zawodzi. Gdy po raz pierwszy oglądałam zdjęcia ocalonych, myślałam, że to fotomontaż, że to niemożliwe, by tak mało ważyć, mieć takie oczy, takie ciała.
Książka napisana językiem dziecka, bez silenia się na oryginalność, bez filozofowania. Autor przebywał w obozie, opowiedział więc o tym, co widział, czego doświadczył. I o czym wtedy marzył:
"Gdzieś są sklepy, gdzieś ludzie jedzą. Gdzieś jest chleb, dużo chleba, i ziemniaki, i brukiew, i wszystko. Jeść... Już nawet nie burczy w brzuchu, tylko ciągnie i piecze. A do wieczora daleko. Usiądziemy wtedy kołem na pryczy, wlepimy oczy w cegiełkę chleba, którą nóż, wręczony godnemu zaufania koledze, podzieli na najrówniejsze części. A potem jeden z nas odwróci się, a inny będzie wskazywał palcem kromki. Komu ta? Komu ta? Komu ta? Komu ta..." *****
Tę krótką książkę czytałam cały miesiąc. Pomalutku, kawałeczkami. Inaczej się nie da. Nie dlatego, że jest słaba, o nie. Tylko ta tematyka...
Może ktoś z Was zechce przeczytać?
---
* Bartnikowski Bogdan, "Dzieciństwo w pasiakach", Nasza Księgarnia, 1989, str. 7
** tamże, str. 91
*** tamże, str. 74
**** tamże, str. 10
***** tamże, str. 23
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.