Dodany: 17.07.2015 17:17|Autor: maggie.p

Najważniejsze – przeżyć... czy na pewno?


Ile jest w stanie wytrzymać człowiek? Czy ci, którzy przeżyli piekło wojny byli od nas silniejsi fizycznie i psychicznie? Czy żeby żyć, jesteśmy gotowi na wszystko?

Adam, Honza i Halina – troje ludzi, którzy przetrwali wojnę uznaną za najokrutniejszą w historii. Wreszcie koniec… wreszcie kapitulacja Niemiec… wreszcie radość, lepszy świat, życie… czy na pewno?

Wbrew stereotypom pokutującym nadal w społeczeństwie, 9 maja 1945 roku nie dla wszystkich stanowił początek lepszego, powojennego życia. Niestety o tym etapie w dziejach Polski wiemy bardzo niewiele. W szkołach nie uczą, jak wyglądała codzienność ludzi, którzy po wyzwoleniu obozów lub zakończeniu pracy przymusowej u niemieckich bauerów musieli zdobyć się na kolejny wysiłek i wrócić do Polski, niby wolnej, ale jakże innej od tej, którą znali sprzed wojny. Jak wyglądała ich droga? O tym opowiada niezwykle przejmująco i prawdziwie Grzegorz Kozera w swojej najnowszej książce, „Króliki Pana Boga”.

Grzegorz Kozera jest jednym z bardziej znanych współczesnych polskich prozaików. Jego twórczość zapada w pamięć i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. „Berlin, późne lato” (2013), do której „Króliki…” nawiązują, „Droga do Tarvisio” (2012), „Co się zdarzyło w Hotelu Gold” (2014) i „Biały Kafka” (2014 – wznowienie debiutu) – to jego powieści, z których dwie ostatnie udało mi się poznać. Wszystkie poruszają ważne i trudne tematy, wszystkie napisane są łatwym, prostym językiem, wszystkie pozostają w naszej duszy na bardzo długo. A jak na ich tle wyglądają „Króliki Pana Boga”?

Adam, młody kielczanin, trafił w czasie wojny na przymusowe roboty do niemieckiego chłopa Stolza. Na pewno nie miał tam żadnych luksusów, ale po ciężkiej, całodziennej pracy zawsze otrzymywał miskę strawy. Jego plecy dość często spotykały się z batem trzymanym przez ciężką rękę gospodarza, ale jego organizm nie był aż tak wyniszczony, jak ludzi, którzy wojnę spędzili w obozach i przeżyli ich piekło. Po ucieczce od Stolza w ostatnich dniach wojny i skierowaniu się w stronę Polski, Adam spotkał Honzę. A właściwie znalazł go wśród leżących wokół ciał odzianych w pasiaste ubrania, wycieńczonego do tego stopnia, że nie miał siły sam iść. Honza był jedenastoletnim dzieckiem, bezradnym, potrzebującym pomocy, chorym, a przy tym już bardzo doświadczonym przez okrutny los. Urodził się w Cieszynie jako syn czeskiego Żyda i Polki. Razem z ojcem trafił do obozu, gdzie ojca wkrótce spalono w piecu krematoryjnym. On jakimś cudem przeżył. Czy Adam mógł zostawić to dziecko na pastwę losu? Jest jeszcze jedna bohaterka. Halina – więźniarka obozu dla kobiet, wyzwolonego przez Amerykanów. Przestraszona, wycofana, ukrywająca straszną tajemnicę.

Los połączy tych troje. Razem będą usiłowali wrócić do Polski. Przez Cieszyn, bo Adam obiecał Honzie, że go zawiezie do matki, która być może przeżyła wojnę. Czy uda im się pokonać trudy tej drogi?

Wszystko wydaje się takie proste. Wojna zakończona, można świętować, można wracać do kraju. Ale czy jego wyzwoliciele zdają sobie sprawę z cierpień, które stały się udziałem wyzwolonych? Ileż upodleń, strachu i bólu musieli oni przeżyć w czasie swojej obozowej historii. Czy to wszystko pozwoli im na zachowanie człowieczeństwa? Czy jakieś cechy ludzkie jeszcze w nich drzemią? A może tragiczne losy pozbawiły ich ludzkich odruchów i teraz chcą jedynie przetrwać, nie poddać się, dążyć po trupach do celu?

Trudno odpowiedzieć na te pytania, bo zapewne odpowiedzi znajdzie się tyle, ile istnień ludzkich. Każdy ma swoją teorię, każdy w inny sposób przeżywa swój los, każdy inaczej go ocenia, każdy ma inny system odpornościowy. Szczególnie my, pokolenie powojenne, nie znajdziemy żadnej satysfakcjonującej odpowiedzi, nie jesteśmy bowiem w stanie wczuć się w tych, którzy na własnej skórze przeżyli okrucieństwa wojny i okresu tuż po niej. Nie nam oceniać ich działania, zachowania, myśli…

Ale na pewno możemy zagłębić się w lekturę „Królików Pana Boga” i postarać się zrozumieć ogrom bólu i cierpienia, które płyną do nas z każdej strony tej niezwykłej książki. Chodzi nie tylko o ból fizyczny, bo ciało ludzkie jest w stanie wytrzymać bardzo wiele. Dowiodła tego cała trójka bohaterów, którzy przetrwali piekło obozu, totalnego upodlenia, warunków niegodnych ludzi, poniżania, bicia, katorżniczej pracy ponad siły, głodu i braku jakiejkolwiek opieki medycznej. Zmęczenie, osłabienie, choroby, wycieńczenie nie pokonały ich. Zdecydowanie gorsze było cierpienie psychiczne. Gorsze, bo to ono odbierało niejednokrotnie chęć do życia. To ono powodowało, że zanikała w ludziach istota człowieczeństwa, przestawało być ważne czyjeś życie, a cel zaczynał uświęcać środki. Za jakikolwiek środek lokomocji przybliżający choć o parę kilometrów upragniony dom człowiek był skłonny podeptać słabszego, odepchnąć go, wypchnąć z pociągu. Za kromkę chleba, łyżkę kaszy, szczyptę soli czy plasterek ogórka mógł nawet zabić. Przestawało być ważne, czy po drugiej stronie stoi rodak, czy wróg, czy okradasz dziecko, kobietę, starca. Do tego dochodził paraliżujący strach, jak zachowa się armia sowiecka, bo przecież tereny przez nią opanowane znajdowały się na trasie każdego powracającego Polaka. Teraz już wiemy, że przyjaźń polsko-radziecka, tak często opiewana w socjalistycznych produkcjach serialowo-filmowych, była tylko mitem. Wyzwoliciele okazywali się niewiele lepsi od dotychczasowych ciemiężycieli. Czy droga do domu, do przysłowiowego raju musiała prowadzić przez golgotę? Jak w takiej sytuacji zachować godność ludzką i jakiekolwiek poczucie wartości?

Wśród tego ogromu zła, cierpienia i krzywdy pojawia się jednak mała iskierka nadziei, że są mimo wszystko ludzie, którzy ludźmi być nie przestali. Ludzie, którzy mimo całkowicie niesprzyjających okoliczności potrafią wzbudzić w sobie odruch współczucia, litości, empatii. Ludzie, którzy wbrew wszystkiemu i wszystkim, narażając się na nieprzyjemności, niebezpieczeństwa, a nawet utratę życia, będą nieść pomoc potrzebującemu, słabszemu, choremu. Taki jest Adam, który do końca opiekuje się Honzą i Haliną; taki jest Stan Ostrowski, który udostępnia bezprawnie samochód powracającym Polakom, dostarcza żywność i leki; taki jest Paweł, który naraża życie w obronie Honzy. To tylko przykłady i choć takich ludzi jest niewielu, to jednak właśnie oni pozwalają mieć nadzieję, że ten świat nie jest do końca zły, że można liczyć na drugiego człowieka, że nie wszyscy stali się nieczuli, bezduszni i bezwzględni.

Zastanawiające jest, że o tak trudnych i złożonych problemach można było napisać lekko, przystępnym, trafiającym do każdego językiem. Powieść bowiem czyta się bardzo szybko, nie wyczuwa się w niej żadnych dłużyzn ani zbędnych morałów, ocen czy pouczeń. I choć trudno zaliczyć „Króliki Pana Boga” do łatwych lektur, wspaniały warsztat pisarski Grzegorza Kozery sprawia, że trudno się od nich oderwać. Siadasz, zaczynasz czytać i przepadasz na parę godzin. Czujesz się częścią tego bezosobowego tłumu, wybierasz tak jak on między dobrem a złem, między potępieniem a zbawieniem. Tak jak on odczuwasz cierpienia, ból, klęskę ideałów; zastanawiasz się, czy jesteś w stanie jeszcze się odrodzić, zmyć z siebie ten ogrom niesprawiedliwości i żyć dalej… już normalnie. Te myśli pozostają w tobie jeszcze długo po zakończeniu lektury, po przeczytaniu ostatniej strony, po zamknięciu książki. Nie sposób przejść koło niej obojętnie, nie sposób przestać o niej myśleć.

Powieść wypełniona tak ogromnym ładunkiem emocjonalnym wzruszy każdego, udowodni, jakim okrucieństwem jest wojna, jak wielkie spustoszenie pozostawia po sobie. I nie chodzi tu tylko o tych, co zginęli, choć ofiar ludzkich pochłonęła miliony… chodzi również o tych, co przeżyli, bo ich psychika, ich dusza doznała wielkiej, nieuleczalnej krzywdy. Czy można z tym żyć dalej? Czy człowiek potrafi zapomnieć, a przynajmniej nie myśleć?

„Króliki Pana Boga” to książka wybitna, z najwyższej półki zarówno ze względu na trudną tematykę, jak i wspaniały kunszt pisarski autora. Książka, którą każdy Polak powinien przeczytać. Książka bolesna, ale również niosąca nadzieję. Książka, przy której łzy lecą z oczu niepohamowanym strumieniem. To w końcu wspaniała, prawdziwa lekcja historii tych okrutnych, a jakże mało znanych czasów, gdy dominowały głód, gwałt, bezprawie. Poznajmy ją, bo nie wolno nam o tych czasach zapomnieć.


[recenzja publikowana również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 636
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: