Dodany: 17.07.2015 14:04|Autor: Agnieszka-M4

Spisek Agathy


Średnia ocena "Pasażera do Frankfurtu" Agathy Christie – zaledwie 3,6 – zaskoczyła mnie z początku. Fakt, sama czasami wystawiam jej książkom słabsze noty, ale to aż tak często się nie zdarza. Jeszcze przed rozpoczęciem lektury otrzymałam więc delikatne ostrzeżenie. Czy rzeczywiście powieść należy do grupy tych mniej udanych? Na pewno muszę przyznać, że jest dziwadełkiem, w którym to, co uważam za świetne miesza się z tym, co słabe, a nawet nieco żenujące. W zaprezentowaną w niej historię nie angażuje się ani Hercules Poirot, ani Jane Marple. Jest to opowieść szpiegowsko-sensacyjno-polityczna o wielkim spisku, ogarniającym swoim zasięgiem cały świat.

"Pasażer do Frankfurtu" został opublikowany w roku 1970, co jest niezwykle istotne dla właściwego zrozumienia go i ocenienia. Po pierwsze, pisarka liczyła sobie wówczas już osiemdziesiąt lat. Weźmy więc pod uwagę, że był to schyłkowy okres jej twórczości, z czego właśnie mogła wynikać nieco gorsza jakość jej pracy. Po drugie, była najwidoczniej pod silnym wrażeniem rozruchów społecznych, jakie przetaczały się przez wiele krajów na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Wystarczy wspomnieć falę tego typu niepokojów we Francji, Stanach Zjednoczonych, ale także w Polsce i Czechosłowacji. Ich przyczyny nie zawsze były takie same, ale łączyło je jedno: duży udział ludzi młodych i studentów, wokół których skupia się fabuła powieści. O tym, co skłoniło Christie do podjęcia takiego tematu, informuje zresztą ona sama we wstępie: "Gazety. Codziennie rano mam przed oczyma gotowe scenariusze zamieszczane na pierwszych stronach gazet (...). Rodzi się strach. Strach przed tym, co niesie przyszłość. Nie tyle przed tym, co zdarza się każdego dnia, ile przed tym, co może się za tym kryć"[1].

Motywacja do podjęcia tematu spiskowego jest więc zrozumiała, jednak sposób jego realizacji niestety kuleje. Fabuła to miszmasz rozmaitych wątków i pomysłów: neonaziści, anarchiści, komuniści, handel bronią i narkotykami, zakamuflowane tuzy światowej finansjery, szaleni naukowcy ratujący świat albo niszczący go. Trochę za dużo tego wszystkiego. Problem stanowią także postacie. Niektóre z nich są tak przerysowane, że aż groteskowe; najlepszy przykład to Charlotte Krapp czy Robert Shoreham. Być może autorka nadała im takie cechy fizyczne, które miały wzmocnić wrażenie grozy, ale efekt niestety okazał się raczej komiczny. Śmieszno-straszne są też sceny, w których ci bohaterowie występują, czego przykładem może być pompatyczna kolacja na zamku Charlotty Krapp, nie wspominając o Staffordzie Nye wykrywającym wroga za pomocą... gry na flecie.

Obok tych karykaturalnych postaci możemy jednak spotkać także nakreślone bardzo udanie. Chodzi tu przede wszystkim o lady Matyldę Cleckheaton – ironiczną, nieco złośliwą, ale dobrotliwą starszą panią, bystrą obserwatorkę otaczającej ją rzeczywistości. Jej rozmowa ze Staffordem Nye w jednym z pierwszych rozdziałów należy chyba do najzabawniejszych dialogów, jakie miałam okazję czytać w utworach Królowej Kryminału. Przypuszczam też, że w wypowiedziach ciotki Matyldy – czy wręcz w całym obrazie tej postaci – autorka ukryła samą siebie, wyraziła swoje własne opinie i obawy na temat zmian politycznych i społecznych, jakie nastąpiły od czasów jej młodości. Oto przykład: "Moim zdaniem mamy zbyt wiele partii. To niepoważne. A już zwłaszcza nie podobają mi się ci okropni laburzyści – ciotka Matylda uniosła dumnie swój konserwatywny nos. – Za moich czasów nikomu przez myśl by nie przeszło, że można założyć Partię Pracy. Każdy by się tylko w głowę pukał. No, są jeszcze liberałowie, ma się rozumieć, ale to wymoczki. No i torysi, oczywiście, choć zabij mnie, ale nie wiem, czemu znowu przemianowali się na konserwatystów"[2].

Dzięki ciotce Matyldzie powieść zdecydowanie stała się ciekawsza. Ale wydaje mi się, że z punktu widzenia współczesnego czytelnika interesujące są również te fragmenty, które pozwalają poznać sposób myślenia przeciętnego, acz starszego wiekiem Anglika – z bagażem doświadczeń związanych z wojnami światowymi czy upadkiem brytyjskiego imperium kolonialnego – obserwującego sytuację polityczną na świecie u progu lat siedemdziesiątych XX wieku. Zapewne poszczególne dialogi odzwierciedlają obawy nie tylko samej Agathy Christie, ale i wielu współczesnych jej rodaków. Motywem nieustannie przewijającym się w rozmowach bohaterów jest strach przed bronią atomową. Spotkamy też ostrożne uwagi na temat postępującej integracji europejskiej. Dwadzieścia pięć lat po zakończeniu II wojny światowej wyraźnie dostrzegalny jest również resentyment wobec Niemiec:

"(...) Zdaje pan sobie sprawę, że w Niemczech odnotowują niezwykły rozkwit neofaszyzmu?
– Chyba nie myśli pan poważnie, że Niemcy...
– Nie twierdzę, że stoją za tym wszystkim, ale mogliby z łatwością. Już to kiedyś robili. Przygotowywali wszystko z wyprzedzeniem kilkuletnim, planowali, zapinali na ostatni guzik. Niemcy są dobrzy w planowaniu. (...)
– Ale Niemcy wydawały się takim spokojnym i dobrze zarządzanym krajem.
– Oczywiście, ma pan rację. Ale na przykład w Ameryce Południowej aż się roi od młodych niemieckich neofaszystów (...)"[3].

To wszystko tworzy niezwykle ciekawą oprawę dla głównego wątku akcji. W zasadzie należałoby powiedzieć, że właśnie wypowiedzi bohaterów, które odzwierciedlają tło historyczne, obyczajowe i społeczne, są znacznie bardziej interesujące niż zagmatwane i surrealistyczne działania bohaterów. Dzięki nim – i ciotce Matyldzie – powieść jest nie tylko strawna, ale też intrygująca, choć prezentuje inne niż zwykle, mniej znane oblicze twórczości Agathy Christie.


---
[1] Agatha Christie, "Pasażer do Frankfurtu", przeł. Leszek Śliwa i Anna Pełech, wyd. Hachette, 2002, s. 9-10.
[2] Tamże, s. 65.
[3] Tamże, s. 154.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4370
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Agnieszka-M4 17.07.2015 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Średnia ocena "Pasażera d... | Agnieszka-M4
Recenzja została zamieszczona także na moim blogu.
Użytkownik: misiak297 17.07.2015 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Średnia ocena "Pasażera d... | Agnieszka-M4
Zaciekawiłaś mnie, może dam temu "Pasażerowi..." szansę.
Użytkownik: Agnieszka-M4 18.07.2015 09:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaciekawiłaś mnie, może d... | misiak297
Cóż, szansę na pewno warto dać. Ciekawa jestem twojej opinii na temat książki :)
Użytkownik: Pani_Wu 18.07.2015 01:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Średnia ocena "Pasażera d... | Agnieszka-M4
Alleluja! Agatha odkurzona w 125 rocznicę urodzin!
Zauważam coraz ciekawsze zjawisko, otóż książki Agathy Christie nie tylko fascynują doskonałą (nie zawsze, nie zawsze) konstrukcją zagadki kryminalnej, ale stają się świadkami czasów, w których powstały - wydarzeń, zbiorowych lęków, poglądów. Odzwierciedlają dyskusje toczone w domach, zawirowania polityczne oraz zmieniające się obyczaje.
Tego się chyba autorka nie spodziewała!
Użytkownik: Agnieszka-M4 18.07.2015 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Alleluja! Agatha odkurzon... | Pani_Wu
Wydaje mi się, że na pewno miała świadomość, że świat zmienia się w coraz szybszym tempie - może dlatego właśnie notowała swoje obserwacje na ten temat. W wielu jej książkach (chyba najczęściej tych późnych) można przecież przeczytać takie porównania "kiedyś-teraz". W tej książce te obserwacje są wyraźnie zauważalne, bo: nie ukrywajmy, są o wiele bardziej wartościowe od samej akcji spiskowej, a poza tym jest ich tutaj dość dużo.
Użytkownik: joanna.syrenka 11.08.2015 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Alleluja! Agatha odkurzon... | Pani_Wu
Dla mnie to jedyny plusik jej książek :P
Użytkownik: Pani_Wu 12.08.2015 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie to jedyny plusik... | joanna.syrenka
Ach! Ty zatwardziała anty-agatko :D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: