Dodany: 26.06.2015 22:23|Autor: meinhard
Szaman literatury
Po lekturze kilku stron powieści Egona Bondy'ego pomyślałem sobie: oho! To będzie proza łatwa, lekka i przyjemna. Fakt, czyta się ją jednym tchem, autor nie szczędzi czytelnikowi żartów (niekiedy całkiem sprośnych), ale jednak "Szaman" zostawia po sobie coś więcej. Swoisty osad, który nie pozwala zapomnieć o tej książce po odłożeniu jej na półkę.
Skąd ten osad? Ano z pytań, które Bondy, a raczej jego porte-parole – czyli stary szaman – zadaje sobie i czytelnikowi. Co odróżnia nas od zwierząt? Czy rzeczywiście możemy czuć się lepszymi od nich? Jak żyć, by u kresu życia nie mieć poczucia przegranej? Czym jest sprawiedliwość? Jeśli wierzyć pisarzowi, te i inne egzystencjalne pytania towarzyszyły człowiekowi już od czasów najdawniejszych. Pojawiają się one w głowie tytułowego szamana, kiedy jego paleolityczni współplemieńcy polują na renifery i mamuty. Kobiety w tym samym czasie eksperymentują z zasiewem trawy, której nasionami można się pożywić, zaś główny bohater zastanawia się nad przyczyną znikania niektórych gatunków, takich jak mamuty czy włochate nosorożce (jeszcze nie przeczuwa cofania się lądolodu).
Próba odtworzenia uniwersum człowieka pierwotnego to dla prozaika nie lada wyzwanie. Bondy nie sili się na naukową precyzję. Narrator zdaje się wybiegać nieraz daleko w przyszłość (zabieg, który znamy np. z "Bóg wie" Josepha Hellera). Tytułowy bohater zna pojęcia, które pojawiły się bodaj dopiero w naszych czasach (to element humoru i satyry). Wykreowany przez autora obraz pozostaje mimo to przekonujący i sugestywny. Fragment, który wywarł na mnie największe wrażenie, to opis wielkiego transu, w który wchodzi szaman niemal pod koniec książki. Świadczy on o olbrzymiej wyobraźni autora. Można ulec wrażeniu, że Bondy (a właściwie Zbyněk Fišer) sam miał jakieś doświadczenia szamańskie. A to, że potrafił je przenieść na karty powieści, czyni go szamanem literatury.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.