Dodany: 14.06.2015 23:41|Autor: Blanacz

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Trzej panowie na śniegu
Kästner Erich

5 osób poleca ten tekst.

Bałwan Kazimierz, Grand Hotel i syjamskie kocięta


Moja babcia mawia, że najlepsze komedie to takie, w których postaci zamieniają się rolami lub – przede wszystkim! – płciami. Nie myślała wprawdzie ani o Arystofanesie, ani o Szekspirze – dla niej komedie to filmy w stylu "Poszukiwany, poszukiwana" – ale w istocie nazwała jeden z nastarszych toposów komediowych: zmianę maski, przyjęcie innej roli i wynikłe z tego konsekwencje. Erich Kästner w powieści „Trzej panowie na śniegu” sięgnął właśnie po ten topos i wykorzystał go do granic wytrzymałości, darowując sobie jednak niesmaczne i często obsceniczne, wyświechtane żarty z zamianą płci: pozamieniał jedynie warstwy społeczne.

Bogacz z berlińskiego Grunewaldu, tajny radca Tobler wyznaje swojemu słudze Johannowi (i tu już bije dzwon w odpowiednim kościele, bowiem że niemiecki kamerdyner nazywa się Johann jest tak samo topiczne jak to, iż polski sługa ma na imię Jan), że dla żartu zgłosił pod pseudonimem pracę w konkursie organizowanym przez swoje własne przedsiębiorstwo – i, rzecz jasna, wygrał. Nagrodą jest tygodniowy pobyt w Grand Hotelu w Alpach. Aby dopełnić żartu, Tobler postanawia wybrać się tam pod przyjętym wcześniej pseudonimem: Schulze, a że we dwójkę raźniej – nakłania swojego kamerdynera do przebrania się za milionera i pojechania razem z nim. Oczywiście córka i cała służba usiłują nakłonić go do porzucenia tych planów: bo jakże on przeżyje tydzień – udając biedaka – bez syjamskich kociąt w swojej sypialni? Bez najdroższego koniaku? Albo, nie daj Boże!, bez termoforu w łóżku? Nie, tak być nie może. Gdy tylko pan Schulze wyrusza w Alpy, córka dzwoni do hotelu i uprzedza dyrekcję, że oczekują przebranego milionera. I że bez syjamskich kociąt ani rusz!

Sprawa załatwiona, chciałoby się powiedzieć. Niestety: drugą nagrodę w tym konkursie zdobył inny mężczyzna, bezrobotny biedak na utrzymaniu matki, który robił, co mógł, by wymienić wygraną na pieniądze. Nie dało się. Z ciężkim sercem uznał więc, że pojedzie „odpocząć”. Tylko od czego odpocząć?, marudzi doktor Hagedorn. Od bezrobocia?

Jak na komedię omyłek przystało, właśnie jego dyrekcja Grand Hotelu bierze za przebranego milionera, jego wsadza do pokoju z syjamskimi kociętami i jemu uzupełnia barek najdroższymi trunkami. Zaraz po nim przybywa łachmyta nazwiskiem Schulze... jak tu się go pozbyć? Bo jeszcze zniechęci milionera! Jeszcze sprawi, że ten będzie niezadowolony z pobytu! Najlepiej wcisnąć go do kanciapy na strychu, gdzie nawet służba nie wytrzymywała z zimna, i kazać czyścić lodowisko albo biegać po sprawunki do wsi, o! Może wreszcie pojmie lump, gdzie jego miejsce i przestanie dręczyć milionera Hagedorna.

Tak rozpoczyna się porywająca opowieść Kästnera o przyjaźni „międzystanowej”: o przebranym za milionera kamerdynerze, o branym za przebranego milionera bezrobotnym i o przebranym za biedaka milionerze. To właśnie w tym towarzystwie pan Schulze lepi śnieżnego bałwana i nazywa go Kasimirem (Kazimierzem), po raz pierwszy od lat pije z kimś bruderszaft przeznaczonym dla siebie koniakiem i bawi się z kociętami syjamskimi w pokoju swego nowego przyjaciela, by potem marznąć w ruderze na poddaszu.

„Trzej panowie na śniegu” to pełna zaskakujących zwrotów akcji prześmiewcza powieść społeczna z lat trzydziestych ubiegłego wieku, napisana znakomitym językiem i rewelacyjnie skonstruowana, niepozwalająca czytelnikowi oderwać się od lektury aż do ostatniej linijki. Nie brak w niej zdrowego humoru, autoironii literackiej, groteskowego tragizmu, wątków miłosnych ani zwalającego z nóg zakończenia. Śmiało mogę powiedzieć, że jest jedną z najlepszych zapomnianych powieści i najpiękniejszą historią o przyjaźni, jaką kiedykolwiek czytałam.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2743
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: sowa 15.06.2015 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja babcia mawia, że naj... | Blanacz
No proszę. Bardzo lubię Kästnera, a nawet nie wiedziałam, że wyszła u nas taka powieść... Nieskończone doprawdy są pożytki z Biblionetki :-))).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: