Dodany: 20.05.2015 17:21|Autor: misiak297

Co pamiętają słonie?


"Słonie mają dobrą pamięć" to jeden z ostatnich kryminałów Agathy Christie i ostatni z Herculesem Poirot, jaki wyszedł spod jej pióra ("Kurtyna" – która zamyka działalność słynnego Belga – została napisana podczas wojny i wydana dopiero po śmierci Królowej Kryminałów). Jak wszystkie późne powieści Christie, jest utrzymany w mrocznym klimacie, nieco niespójny, nie odznacza się zawikłaną intrygą, wreszcie – do pewnego stopnia został oparty na wcześniejszych pomysłach i rozwiązaniach, choć oczywiście motyw główny jest świeży i bardzo intrygujący.

Ceniona pisarka kryminałów Ariadna Oliver udaje się na spotkanie literackie (w jej niechęci do tego typu wydarzeń, pewnej nieśmiałości i nieumiejętności promowania siebie odkrywamy samą Christie i jej problemy). Tam spotyka kobietę, która wcale nie chce – jak można by się spodziewać – rozmawiać o książkach. Pani Burton-Cox pyta o Celię Ravenscroft – swoją synową in spe i chrześniaczkę pani Oliver. Rodzice Celii – generał Ravenscroft i jego żona Margaret "Molly" Preston-Grey – zmarli kilkanaście lat wcześniej w niejasnych okolicznościach. Oboje znaleziono nad urwiskiem, a między nimi rewolwer. Trudno było dociec, czy żona zabiła męża, a potem odebrała sobie życie, czy też mąż zastrzelił żonę, a potem siebie. A może było to wspólne samobójstwo? Pani Oliver zwraca się o pomoc do Herculesa Poirota. Wspólnie próbują rozwiązać zagadkę z odległej przeszłości. Starają się dotrzeć do ludzi (których nazywają słoniami o dobrej pamięci – stąd tytuł) pamiętających rodzinę Ravenscroftów. Początkowo poruszają się po omacku wśród plotek, domysłów i sprzecznych wersji (czy generał miał romans z sekretarką spisującą jego wspomnienia z pobytu na Malajach i dlatego chciał usunąć żonę? A może Molly – znacznie młodsza od niego – zadurzyła się w uroczym nauczycielu syna? Albo chodziło o śmiertelną chorobę któregoś z oddanych sobie małżonków? Tropów jest wiele. Poirot i pani Oliver stopniowo odkrywają niezwykle dramatyczną historię Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Agatha Christie miała – jak zwykle – wspaniały pomysł na fabułę, zagadka jest naprawdę porywająca. A jednak "Słonie..." należą do jej najmniej udanych powieści. Nie mogą się równać choćby z bardzo podobnym, ale przy tym rewelacyjnym, opublikowanym trzydzieści lat wcześniej kryminałem "Pięć małych świnek". Podobieństwa są uderzające (nic więc dziwnego, że bohaterowie ciągle wspominają tamtą sprawę). W obu przypadkach Hercules Poirot bada zbrodnię sprzed lat i aby znaleźć zabójcę, musi przeanalizować zarówno fakty, jak i emocje paru osób zaplątanych w morderstwo. "Pięć małych świnek" zachwyca wyrafinowaną intrygą, psychologią postaci, napięciem. Tymczasem w "Słoniach..." napięcie się rozmywa, tonie w szeregu długich, niewiele wnoszących dialogów. Brak tu ciekawych, wyróżniających się postaci (poza głównymi dramatis personae – generałem, Molly Ravencroft i Dorotheą Jarrow). W zasadzie nietrudno odgadnąć, co naprawdę stało się tamtego tragicznego dnia (choć nawet jeśli się domyślamy, rekonstrukcja tej historii robi wrażenie). Dorzućmy do tego błędy rzeczowe (różnica wieku między Ravenscroftami wynosi dwadzieścia lat, a z późniejszej wzmianki możemy wnioskować, że była nieznaczna), nieścisłości (są rozbieżne zdania odnośnie do tego, kiedy Ravenscroftowie zginęli, a przecież stosunkowo łatwo byłoby to ustalić. Ponadto córka Jarrowów w którymś momencie zupełnie znika ze sceny, choć niewątpliwie była ważną postacią).

Czy winę za te mankamenty ponosi Christie? Można by zapytać – któż inny, jeśli nie autorka? A jednak trzeba pamiętać, że kiedy ukazała się omawiana powieść, pisarka miała już ponad osiemdziesiąt lat, była też schorowana. I jeśli weźmie się pod uwagę, że "Słonie..." napisała osoba tak posunięta w latach – trudno nie kryć podziwu. Bo mimo słabszych stron ta książka się broni, potrafi zaciekawić, wciągnąć, może nawet zaskoczyć czytelnika. Warto zauważyć, że do najbardziej przejmujących scen należą w niej te dotyczące starości: zapominalstwa, życia wśród umarłych (kiedy bliscy i przyjaciele odchodzą) i wspomnień, ograniczeń, problemów ze sztuczną szczęką (i tutaj Królowej Kryminałów nie zabrakło charakterystycznego dla niej poczucia humoru, choć tym razem to humor nieco gorzki). Tak jak w "Karaibskiej tajemnicy", "Nemesis" czy "Zwierciadło pęka w odłamków stos", i tu widać, że Christie – podobnie jak jej bohaterki – niekiedy przestaje rozumieć współczesny świat, nie akceptuje jego przemian. Ariadna Oliver i stara Julia Carstairs narzekają na nowoczesne śluby:

"Śluby nie są już tak ładne, jak za naszych czasów. Niektórzy ubierają się naprawdę dziwacznie. Parę dni temu moja znajoma wybrała się na ślub i opowiadała mi, że pan młody miał na sobie jakiś pikowany biały atłas z kryzą przy szyi. Z walenckiej koronki, jak sądzę. Bardzo dziwaczne. A dziewczyna nosiła osobliwy kostium ze spodniami. Też biały, ale z góry na dół zadrukowany zielonymi koniczynkami.
- No popatrz, droga Ariadno. Doprawdy niezwykłe. W kościele to samo. Gdybym ja była księdzem, odmówiłabym im ślubu"[1].

Z kolei pani Buckle, komentując sprawę Ravenscroftów, stwierdza:

"Wtedy nie było tak źle jak dziś. Musi pani pamiętać, że to działo się, zanim ludziom przyszło do głowy używać przemocy. Niech pani spojrzy, o czym czyta się teraz w prasie każdego dnia. Młodzi ludzie, praktycznie jeszcze chłopcy, biorą narkotyki, tracą rozum i zaczynają szaleć strzelając do ludzi zupełnie bez powodu, zapraszają dziewczynę w pubie na drinka, odprowadzają ją do domu, a następnego dnia ktoś znajduje w rowie jej ciało. Porywają niemowlęta z wózków, zabierają dziewczyny na tańce i mordują je albo duszą w powrotnej drodze. Człowiek czuje się tak, jakby mógł zrobić wszystko"[2].

Nie da się ukryć, że powieść "Słonie mają dobrą pamięć" rozczarowuje na tle wcześniejszych dokonań Agathy Christie, ale nadal może stanowić miłą rozrywkę czytelniczą. I tylko trudno uciec od myśli, jaka by była, gdyby Królowa Kryminałów stworzyła ją jakieś trzy dekady wcześniej...


---
[1] Agatha Christie, "Słonie mają dobrą pamięć", przeł. Agnieszka Bihl, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2000, s. 80.
[2] Tamże, s. 101-102.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2729
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Agnieszka-M4 23.05.2015 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: "Słonie mają dobrą pamięć... | misiak297
No proszę - sądząc po dacie dodania recenzji, wnioskuję, że czytaliśmy "Słonie..." mniej więcej w tym samym czasie. Właśnie skończyłam lekturę. Zgadzam się, że rozwiązanie zagadki nie jest zbyt zaskakujące - Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Myślę też, że portrety psychologiczne głównych bohaterów nie są zbyt wiarygodne. Ale... Agacie Christie potrafię wybaczyć wiele. Książkę czytało się przyjemnie, a sama intryga i proces rozwiązywania zagadki przez Poirota i Ariadnę Oliver są ciekawe.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: