Dodany: 24.03.2015 22:36|Autor: petnar

Otwórz oczy


Zapewne wiele osób pamięta Morpheusa z filmu „Matrix”. Ten oświecony haker komputerowy trzymał w rękach dwa rodzaje pigułek: czerwone, dzięki którym można było trwać w iluzji oraz niebieskie, które wyzwalały i objawiały prawdę o aktualnej kondycji bohatera filmu, niejakiego Neo – będącego tanim źródłem zasilania dla grupy inteligentnych maszyn rządzących Ziemią.

Autor „Od zwierząt do bogów. Krótkiej historii ludzkości” to taki Morpheus z 2014 roku, który mówi do nas, lecz trzyma w ręku tylko niebieskie pigułki. Yuval Noah Harari jeszcze nie jest ujęty w polskiej Wikipedii, ale to kwestia czasu – o izraelskim historyku będzie głośno także w Polsce.

Harari ma 39 lat, jest wykładowcą historii na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, wcześniej studiował w Oxfordzie, zajmując się głównie mediewistyką. W oryginale książka „Od zwierząt do bogów” ukazała się w 2012 roku; wydana po angielsku w 2014, stała się bestsellerem, który w ciągu półtora roku doczekał się 30 tłumaczeń – w tym na polski.

To niezwykła synteza. Nie dałoby się napisać jej wcześniej. Autor na 400 stronach opisuje losy ludzkości począwszy od pojawienia się gatunku homo sapiens gdzieś we wschodniej Afryce, a skończywszy na inżynierii genetycznej, bionicznych kończynach, podróżach w kosmos i mechanice kwantowej. Wręcz uderzające są błyskotliwość i inteligencja Harariego, który klarownie i przekonująco prezentuje swój wywód. Umiejętnie łącząc fakty i podając błyskotliwe przykłady, formułuje zaskakujące twierdzenia. Twierdzenia dające wiele do myślenia, o treści wskazującej, że posiadł niesłychany dar patrzenia na wiele kwestii związanych z historią, kulturą, religią i ekonomią z szerokiej, jakby „pozaziemskiej” i „pozaludzkiej”, perspektywy. Zdumiewająca jest również erudycja autora, który nie tylko swobodnie operuje wiedzą z zakresu historii, lecz również radzi sobie na polu religioznawstwa, filozofii, memetyki i psychologii.

Harari, serwując nam niebieską pigułkę, mówi na wstępie, że gatunków homo na Ziemi było więcej niż jeden i że prawdopodobnie wytłukliśmy neandertalczyków, którzy byli gorzej zorganizowani i nie dali sobie z nami rady. Posługując się wynikami badań genomu ludzkiego, wskazuje na domieszki w nim genów innych gatunków człowiekowatych. Następnie próbuje prześledzić zdumiewającą karierę homo sapiens, który u zarania swego istnienia bytował na sawannie w Afryce i zdolność do przekształcania środowiska miał nie większą niż pasące się obok żyrafy i słonie. Opisując rozprzestrzenienie się ludzi na całym globie, rewolucję agrarną, powstanie imperiów, odkrycia geograficzne i kapitalizm, pokazuje, jak z owłosionych zbieraczy-łowców staliśmy się stopniowo panami świata, który mogą w każdej chwili unicestwić swoją planetę za pomocą arsenałów nuklearnych. I robi to naprawdę koncertowo!

Nie ulega wątpliwości, że autor stoi na pozycjach ateistycznych i ewolucjonistycznych. Raczej czytał „Boga urojonego” i „Samolubny gen” Richarda Dawkinsa, zresztą przywołuje jego nazwisko w tekście. Natomiast do religii odnosi się jak do jeszcze jednej pożytecznej fikcji, która pomaga ludziom dążyć do wspólnych celów i kooperować ze sobą pomimo tego, że się nie znają i pochodzą z różnych stron świata. W podobny sposób przedstawia ideologie, mitologie, systemy – ekonomiczne i inne – oparte na zbiorowej wierze w pewne fikcje. Wskazuje, że bez wiary w system mitów, utartych znaczeń i pojęć ludzkość nigdy nie osiągnęłaby dzisiejszego poziomu. Podaje przykład fikcji prawnych – m.in. osobowości prawnej, która pozwala powoływać do życia korporacje. Spółka akcyjna, gdyby nie „obrzędy” współczesnych „kapłanów” – notariuszy czy sędziów rejestrowych – byłaby tylko pewnym fikcyjnym konstruktem. Dzięki odpowiednim zabiegom, kilku aktom notarialnym i wpisowi do właściwego rejestru staje się realnym bytem, który może władać nieruchomościami i ogromnymi środkami pieniężnymi oraz dawać pracę setkom ludzi. Co więcej, pod szyldem wielkiej korporacji osoby, które się nie znają, mogą kooperować i mieć wspólne cele, albowiem wiedzą, że pracują dla Shella, Peugeota czy McDonalda, znają etos firmy i jej „misję”. Harari podaje przykłady korporacji, które już w epoce kolonialnej władały całymi krajami i miały prywatne armie.

W zaskakujący sposób autor odnosi się do pieniądza, uznając go również za uzgodnioną przez ludzi fikcję, mocą której ucieleśnia on pewną wartość, co pozwala na swobodną wymianę towarów według jednego przelicznika i przepływ majątku bez potrzeby jego transportu. Wskazuje, że np. w imperiach prekolumbijskich chętniej posługiwano się jako pieniądzem tkaninami czy ziarnem, zupełnie ignorując złoto. Podaje również przykład muszelek kauri (porcelanek) – tych samych, które zdobią góralskie kapelusze – służących jako pieniądz w Chinach i w Afryce.

Wywód Morpheusa jest pesymistyczny. Po lekturze Dawkinsa i Darwina każdy ma zły humor. Dodajmy jeszcze do tego „Na szczytach rozpaczy” Emila Ciorana – filozofa nihilisty – i już czujemy się niepotrzebną pleśnią na nieorganicznej materii wszechobecnego Wszechświata. Pleśnią, która przez jakiś kosmiczny przypadek posiadła, inaczej niż pozostałe żywe istoty na Ziemi, korę mózgową zdolną do kreowania fikcji i abstrakcji. Jest jednak światełko w tunelu. Harari wierzy w nasz potencjał; wierzy, że jeszcze nie wszystko stracone. W odróżnieniu od innego proroka naszych czasów, Michela Houellebecqa, nie wieszczy, że zaleje nas islamska rewolucja. Jednak niektóre poglądy obaj panowie mają zbieżne – gdy przypomnimy sobie końcówkę „Cząstek elementarnych” Houellebecqa i zestawimy ją z ostatnim rozdziałem „Od zwierząt do bogów”, zobaczymy, że ich zdaniem panaceum na trawiące ludzkość od milleniów tragedie i cierpienia jest wyzbycie się przez nią części ludzkich przymiotów. Czy to jedyne wyjście? Oby nie.

Warto przeczytać „Od zwierząt do bogów” i zadumać się nad naszą kondycją w 2015 roku. Harari nie powie nam, jak żyć, ale na pewno zmusi do zastanowienia się, czy przypadkiem nie jesteśmy zbyt indywidualistyczni, czy nie przestaliśmy dbać o naszą wspólnotę rodzinną i lokalną, czy nie przestaliśmy być wśród innych, zamykając się w naszych domach z elektronicznymi zabawkami. Na dodatek dowiemy się, dlaczego rodzaj ludzki lubi się obżerać i co spowodowało plagę otyłości.

Polecam każdemu. Naprawdę warto.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11915
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: petnar 05.04.2015 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewne wiele osób pamięt... | petnar
Postscriptum: wyborcza.pl/1,75475,17705218,Z_iPadem_w_nowe_sredn​iowiecze__Nadciagaja_zbedni_ludzie.html#BoxGWImg
Użytkownik: carmaniola 06.04.2015 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Postscriptum: wyborcza.pl... | petnar
Dzięki wielkie! Doskonały artykuł i... przerażająca wizja. A ja mam coraz większą ochotę na lekturę.
Użytkownik: aniampm 10.07.2015 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewne wiele osób pamięt... | petnar
Książka jest świetna! Polecam lekturę nie tylko miłośnikom historii...

Napisana z rozmachem, z całym mnóstwem dość kontrowersyjnych i ciekawych tez, jednak skrupulatnie uargumentowanych, więc do mnie to trafia.
Czyta się szybko, przyjemnie i z poczuciem "wow". Nie jest to beletrystyka ale wciąga jak beletrystyka. Trochę więcej szczegółów o książce jest na blogu psychologicznym www.psycho-tropy.org

www.psycho-tropy.org/2015/07/najlepsza-ksiazka-jaka-przeczytaam.html
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: