Dodany: 16.02.2015 22:07|Autor: kj

W kalejdoskopie wcieleń


Udana, stworzona z rozmachem ekranizacja filmowa dzieła literackiego potrafi zdziałać wiele na korzyść swojego pierwowzoru. Sięgając po książkę miewamy różne oczekiwania, ale często spodziewamy się już konkretnych rzeczy. Jest tak, ponieważ czasem decydujemy się na lekturę danej powieści pod wpływem różnych inspiracji. Bywa, że inspirację tę stanowi właśnie dobrze zrealizowany film.

Pierwszy seans „Atlasu chmur” pozostawił mnie w głębokiej konsternacji. Głębokiej, gdyż usilnie próbowałam zrozumieć film i połączyć nieprzystające do siebie wątki niczym niekompletne puzzle. Przyznaję, początkowo praktycznie nic nie zrozumiałam. Obecnie, już po lekturze Mitchella, jestem skłonna uznać nawet, że by przynajmniej w połowie pojąć to, co się dzieje na ekranie, niezbędnym jest uprzednie przeczytanie powieści.

Motyw wiary w reinkarnację być może przemawia nie do każdego. Jednak dla mnie stanowi fascynujący temat. Temat, któremu – moim zdaniem – można by poświęcić znacznie więcej miejsca we współczesnej literaturze.

W książce tej urzekł mnie nieuchwytny mistycyzm, sfera reinkarnacji, czyli echa poprzednich wcieleń, nurtowało mnie też tajemnicze znamię w kształcie komety, naznaczające określone postaci. Jednak właśnie te niedopowiedziane, zawieszone pomiędzy zdaniami idee nie pozwalają na to, aby w pełni opisać całą głębię „Atlasu chmur”. Struktura powieści długo pozostaje nieodkryta, a jej fabuła zdaje się nieoczywista. Odkrycie klucza do rozwiązania zagadki, którą postawił przed czytelnikiem jej autor, zajmuje trochę czasu.

Wciąż jestem pod wrażaniem kunsztu pisarskiego Davida Mitchella, który zdumiewa czytelnika, żonglując stylami i sposobami prezentowania różnych, odległych w czasie historii. Jego postacie są barwne i wielowymiarowe. To wręcz wspaniale nietuzinkowe charaktery, ale ich perypetie również są opisane w sposób unikatowy i orzeźwiający.

Początkowe i końcowe wątki pozornie nie mają ze sobą związku. Jednak w trakcie lektury pojawiają się wyraźne styczne bądź delikatnie zaznaczone elementy scalające kolejne rozdziały i prezentowane w nich historie. Pamiętnik, listy do kochanka, sensacyjna powieść, film nakręcony w przyszłości… wszystkie te elementy mają swoje przeznaczenie i określony cel. Wreszcie, mniej więcej w połowie powieści, okazuje się, że jest to naprawdę dobrze przemyślane, kilkupłaszczyznowe uniwersum. Nagle czytelnik zdaje sobie sprawę, że „Atlas chmur” ma określony, logiczny układ i każdy rozdział wiąże się z poprzedzającym go oraz z następującym po nim. Tak poznajemy unikatowy wzór nakładających się na siebie rozdziałów.

Dość wyjątkowo nie zamierzam się rozpisywać o samej treści „Atlasu chmur”. Uważam, że w przypadku tej powieści najlepszym rozwiązaniem jest, by każdy sam prześledził losy głównych bohaterów, poznał ich odmienne charaktery oraz przyjrzał się relacjom, które przyjdzie im nawiązać, i – wreszcie – by dostrzegł tę ponadczasową więź, która scala ich dusze na przestrzeni wielu, bardzo wielu lat.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 415
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: