Dodany: 27.12.2014 23:11|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Półbrat
Christensen Lars Saabye

5 osób poleca ten tekst.

Zatrzymany w kadrze


Recenzuje: Aleksandra Urbańczyk


„Mundus vult decipi”*

Pokój zatopiony w mroku. Trzy kobiety skupione wokół stołu z namaszczeniem czytają list. Warto zwrócić uwagę na ten rekwizyt, gdyż scena w rytmicznych sekwencjach powróci wielokrotnie, w różnych momentach życia bohaterów. Pod stołem mali chłopcy, równie przejęci, starają się nie uronić z lektury ani słowa…

Wspomniany epizodzik to najwcześniejsze dziecięce wspomnienie Barnuma Nilsena – genialnego i nie do końca docenianego norweskiego scenarzysty filmowego, a także jedna ze scen jego najważniejszego filmu. Nie zrozumiemy jednak autobiografii Nielsena i nie uchwycimy przesłania, jeśli poznamy historię od tego momentu. Żeby ją należycie ocenić, trzeba zatrzymać film i przewinąć taśmę. Musimy cofnąć się w czasie, gdyż historia nabrała kształtu dużo wcześniej – zanim nasz bohater został ochrzczony na skalistej i wietrznej wysepce Røst, zanim nawet pojawił się na świecie. Stop! Zwróćmy uwagę: zatrzymany kadr przedstawia tłum na ulicach i radosne święto. To zdarzenie ma dokładną datę. Jest 8 maja 1945 roku, mieszkańcy Oslo hucznie fetują pierwszy dzień wolności. W chwili (której sobie nigdy nie wybaczą), gdy w kominku płoną dzieła Knuta Hamsuna, Stara i Boletta wznoszą toast za swoje smutne szczęście i za tych, którzy nie wrócą. W tym samym czasie na strychu kamienicy wybrzmiewa ostatni akord wojny i zaczyna powstawać zarys pierwszego rozdziału naszej opowieści… Cofnijmy film jeszcze o parę kadrów, aż do samego prologu. Początków tej historii należy bowiem szukać w wydarzeniu bezpośrednio poprzedzającym wejście pradziadka na pokład statku, którym udał się na Grenlandię w poszukiwaniu swego przeznaczenia…

Teraz już możemy powrócić do Barnuma, do jego wspomnień i do sceny z listem. Od tej chwili będziemy śledzić jego losy chronologicznie.

Chłopiec wychowywany jest przez silne kobiety. Stara, Boletta i Vera stanowią dla siebie wsparcie i zawsze mogą na siebie liczyć (to ważne, gdyż w ich świecie mężczyźni zwykle są nieobecni). Kobiety zrobią wszystko, by chronić swoją rodzinę, chociaż często ich dobra wola i cierpliwość zostają wystawione na ciężką próbę. Obserwujemy ich życie i dramaty oczami Barnuma, który potrafi odczytać każdy nastrój, rejestruje zmiany niczym rodzinny sejsmograf. Kumuluje w sobie te wydarzenia, a gdy przyjdzie czas, opowie swoją historię. Jego misją będzie wypowiedzenie na głos tego, co dotąd pokrywała gruba warstwa ciszy…

Na razie jednak Barnum jest zakompleksionym dzieckiem. Niski wzrost przyczynia mu kłopotów z rówieśnikami, ale to nie jedyny powód do zmartwień. Chłopiec szuka autorytetów, gdyż jego ojciec nie stanowi zbyt pewnej przystani. Nie wiadomo, gdzie przebywa ani kiedy zagości w domu. Pojawia się na krótko – jak aktor na scenie – po to tylko, by wystąpić w krótkim epizodzie, zrobić show, zebrać oklaski i zniknąć znowu za kulisami powieści…

W literaturze sceneria nie zawsze odgrywa ważną rolę, w filmie jest elementem kluczowym, wprowadzającym widza w nastrój i klimat. Christensen poważnie potraktował ten aspekt. Odnosimy wrażenie, że kamera stale towarzyszy bohaterowi i ukazuje ważne dla niego miejsca, jego rodzinne miasto w różnych odsłonach. Ulice Oslo sfilmowane w deszczu, słońcu, w czerwieni jesiennych liści i zaspach śniegu. Uliczki zanurzone w szarej barwie codzienności, ale też uchwycone w chwilach odświętnych, gdy zdają się przeżywać radosne wydarzenia wraz z mieszkańcami; wreszcie ulice, które zostały ucharakteryzowane, całe w dekoracjach, kiedy zmieniły się w plan filmowy i przez chwilę snują własną opowieść… Kamera zatrzymuje się przed kamienicą, w której mieszka rodzina Barnuma. Oto podwórze z praniem suszącym się w słońcu. Za chwilę zobaczymy mieszkanie i pokój chłopców. Teraz zbliżenie – widz musi dostrzec linię narysowaną na podłodze. To symboliczna granica, która dzieli pokój, a raczej całą życiową przestrzeń, na dwie połówki: świat Barnuma i świat jego starszego brata – Freda…

Fred jest jedną z najważniejszych postaci, osią tej powieści. Jest „pamiątką” traumatycznego przeżycia; dzieckiem, które Vera postanowiła obdarzyć miłością wbrew okolicznościom. Tyle tylko, że Fred niczego nie ułatwia. Jest nieco szalony, nieobliczalny i trudny we współżyciu. Barnum wychowuje się w jego cieniu, a ten cień, i związany z nim niepokój, wkrada się w beztroskę, odbiera radość, wdziera się nawet w dziecięcą niewinność… Chłopiec do końca nie wie, czy kocha go, czy nienawidzi… Fred sprawi kłopot nawet czytelnikowi, gdyż wymyka się jednoznacznej ocenie. Jest nieuchwytny i niejednoznaczny. Taki pół na pół. Półbrat.

L.S. Christensen stworzył niezapomnianą galerię postaci. Każdy z bohaterów jest w jakiś sposób niedoskonały i świadomość tej skazy utrudnia mu normalne funkcjonowanie. Jeśli się zastanowić, to problemy Barnuma na tym tle mogą się nawet wydać trywialne… Dochodzimy do wniosku, że autor napisał powieść o stawaniu się człowiekiem przez definiowanie tego, czego w życiu brakuje i czytelnik/widz zaczyna rozumieć, że określenie „półbrat” wcale nie dotyczy wyłącznie Freda. Powieść/film pełna jest „pół-mężów” i „pół-braci”, „pół-synów” i „pół-matek”… ludzi, którym czegoś brakuje bądź nie dorastają do swych obowiązków. Autor ich nie potępia. Raczej pokazuje proces, jaki muszą przejść, by odnaleźć drogę do siebie i zrozumieć, że różnice mogą się uzupełniać, tworząc jedność. To przesłanie, którego odkrycie może przynieść bohaterom spokój i ukojenie, ale nie każdemu będą one dane.

„Półbrat” jest jedną z tych książek, których nie obawiamy się nazwać arcydziełem. Wszystko tu zachwyca: od kunsztu autora, przez świeżość sformułowań, poetycki i hipnotyzujący język, kreację bohaterów, aż po stylizację filmową oraz wizję świata i metaforę ludzkiego życia. Dużą przyjemność sprawia nie tylko odkrywanie tajemnic rodzinnych, aluzji filmowych, ale też poszukiwanie znaczeń, bo historia jest wielopiętrowa. Można odczytywać ją jako sagę rodzinną, uniwersalną historię dojrzewania, biografię; można dojrzeć w niej subtelny proces stawania się artystą, a nawet historię narodzin arcydzieła… Pozostaje jeszcze niepokojąca dewiza utworu, która każe zastanowić się nad szczerością lub kreacją bohatera… Ale ten problem wypada już zostawić czytelnikowi, który sięgnie po książkę. Warto się z nią zmierzyć. Warto wgłębić się w świat, gdzie czas płynie według zegara na pieniądze, w szafie stoi walizka, w której uwięziono oklaski, a do mierzenia odległości służy „linijka Barnuma”. Tej prozy się nie czyta, ona bierze we władanie.



* Mundus vult decipi (łac.): Świat pragnie być oszukiwany; cyt. Za: Lars Saabye Christensen, „Półbrat”, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie, str. 180.





Tytuł: Półbrat
Autor: Lars Saabye Christensen
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 900

Ocena: 6/6


Aleksandra Urbańczyk prowadzi blog ksiazkioli.blogspot.com.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2072
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: