Dodany: 27.12.2014 22:42|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Zło zawsze powraca



Recenzuje: Dominika Staszenko


Rob Zombie jawi się jako człowiek mający niespożytą energię zawodową i tysiąc pomysłów na to, jak zaistnieć. Jest odnoszącym sukcesy muzykiem heavymetalowym, ale dał się także poznać jako reżyser horrorów gore oraz autor popularnych komiksów. Nic więc dziwnego, że postanowił spróbować swoich sił również w literaturze i razem z B.K. Evensonem stworzył powieść grozy zawierającą zarówno motywy charakterystyczne dla horrorów satanistycznych, jak i sceny pełne przemocy oraz okrucieństwa.

Fabuła koncentruje się na wątku odwiecznej walki dobra ze złem, o której współcześnie żyjący ludzie nie mają pojęcia. Akcja została umiejscowiona w Salem, będącym dziś jedynie miejscem atrakcji dla turystów spragnionych historii o kobietach uznanych niegdyś za wiedźmy, nawiązujących kontakt z piekielnymi mocami. Obecnie raczej nikt nie bierze na poważnie oskarżeń o czary, więc nawet w Salem procesy sprzed kilku stuleci uznawane są za przejaw zbiorowej histerii ówczesnego społeczeństwa. Ale czy rzeczywiście można z całą pewnością stwierdzić, że czarownice nigdy nie istniały? Pracująca w miejscowej rozgłośni radiowej Heidi Hawthorne na własnej skórze przekonuje się, że w każdej plotce tkwi ziarno prawdy, a uśpione zło w końcu powraca.

Ta powieść skierowana jest głównie do miłośników horrorów i nie sądzę, żeby czytelnicy stroniący od makabrycznych, budzących strach historii mogli czerpać przyjemność z lektury. Autorzy nie bawią się w subtelności i od samego początku wiadomo, że bohaterowie będą świadkami brutalnych zjawisk, których nie sposób logicznie wytłumaczyć. „Panowie Salem” to rasowy horror, odwołujący się do klasyki gatunku, więc jeśli lubicie motywy rodem z „Dziecka Rosemary” czy też popularnych powieści Stephena Kinga, z pewnością docenicie również tę książkę. Moim zdaniem, jej największą zaletą jest właśnie niesamowicie mocny początek, przygotowujący czytelnika na to, co wydarzy się później. Część pierwsza zawiera wydarzenia jak z najgorszego koszmaru, które zostały opisane tak sugestywnie, że w trakcie czytania czułam się naprawdę nieswojo, mimo że jestem raczej odporna na literacką grozę. Druga część zawiera już więcej spokojnych momentów, pozwalających nabrać oddechu i chwilowego dystansu, ale za to skontrastowanie tych pozornie zwyczajnych fragmentów z czysto horrorowymi scenami wzbudziło we mnie ogromne emocje i udowodniło, że autorzy potrafią skutecznie przestraszyć czytelnika.

Znając filmy Roba Zombie obawiałam się, że w powieści będzie on bazować na krwawych i brutalnych opisach, które uważam za bardziej odrażające niż przerażające, więc cieszę się, że zdecydował się wykorzystać także inne sposoby budowania mrocznej atmosfery. Oczywiście elementów gore tu nie brakuje, wszyscy fani takiego rodzaju horroru powinni być zatem usatysfakcjonowani - pojawiają się strumienie krwi, rozczłonkowane ciała oraz piekielne istoty z owrzodzoną lub płonąca skórą. Na szczęście groza zostaje wprowadzona również poprzez bardziej subtelne zabiegi, pozwalające odbiorcy wczuć się w opisywaną historię i przejąć losami bohaterów. Jednym z takim chwytów jest kwestionowanie poczytalności głównej bohaterki oraz jej zdolności do trzeźwej oceny zdarzeń. W gruncie rzeczy przez większą część historii nie wiadomo, czy Heidi rzeczywiście doświadcza wszystkich opisanych okropieństw, czy może są one wytworem jej wyobraźni, swoistym snem na jawie lub też oznaką problemów zdrowotnych. Bardzo podobała mi się ta niepewność, wzmacniana przez wydarzenia, które przez pewien czas można interpretować co najmniej dwojako. Z jednej strony wskazują one na ingerencję nieczystych, nadnaturalnych sił, z drugiej – mogą być oznaką przewrażliwienia lub szaleństwa bohaterki. W ciekawy sposób wykorzystano także motyw muzyki mającej ogromny wpływ na słuchaczy. Nie mogę zdradzić, jaką dokładnie rolę odegrało pewne nagranie, ale zapewniam, że ten zabieg bardzo przysłużył się książce.

Jedyną wadą, jaką dostrzegłam w „Panach Salem” jest przewidywalność fabuły mniej więcej od połowy powieści. Wspomniana dwuznaczność wydarzeń niestety nie trwa długo, dlatego dość wcześnie można się zorientować, jaki będzie dalszy rozwój wypadków i co stanie się w finałowej scenie. Zdaję sobie sprawę, że horror jest gatunkiem, w którym niezwykle trudno o oryginalność i odejście od stereotypów, ale niektórym pisarzom udaje się wprowadzić element zaskoczenia. W historii Roba Zombie i B.K. Eversona tego brakuje, co sprawia, że na końcu wkrada się nuda, mimo że jedno makabryczne wydarzenie goni drugie. To oczywiście nie jest powód, żeby zdecydowanie odrzucić tę powieść, dlatego ostatecznie nie waham się polecić jej wszystkim miłośnikom mocnych wrażeń. Jeśli nie boicie się stawić czoła historii, w której pierwsze skrzypce grają wiedźmy, demony, klątwy oraz przerażające zjawy i jesteście pewni, że zniesiecie sceny pełne bluźnierczych wyznań, orgii, rytualnych mordów oraz innych mrożących krew w żyłach zdarzeń, sięgnijcie po „Panów Salem” i przekonajcie się, co tym razem przygotował dla Was Rob Zombie.


Tytuł: Panowie Salem
Autor: Rob Zombie, B.K. Everson
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 376


Ocena recenzenta: 4/6

Dominika Staszenko jest autorką bloga dosiakksiazkowo.blogspot.com.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1174
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: