Dodany: 25.11.2014 02:19|Autor: Pani_Wu

Angielska mgła


Nieoczekiwany gość przybywa do przypadkowo napotkanego domu podczas gęstej, angielskiej mgły. To, co zastaje wewnątrz oraz relacje pomiędzy członkami rodziny i służbą to kolejna, równie gęsta mgła. Można powiedzieć, że wręcz matnia, pułapka, sytuacja bez wyjścia.

„Nieoczekiwany gość” jest sztuką teatralną, wystawioną na scenie w 1958 roku. Według Johna Currana została napisana krótko przed premierą w teatrze. Nigdzie w zapiskach nie ma informacji, którą podaje Wikipedia, jakoby sztuka ta powstała w 1923 roku. Z drugiej strony niezwykle trudno ustalić, kiedy Agatha wpadła na ten czy inny pomysł i kiedy zaczęła nad nim pracować. Jak pisze Curran, w notatnikach autorki brakuje dat: „We wszystkich siedemdziesięciu trzech zeszytach zapisanych jest zaledwie siedemdziesiąt siedem, najczęściej niekompletnych [dat]”[1]. Podaje także, że „Najwcześniejsze zapiski do »Nieoczekiwanego gościa« (Notatnik 31) opatrzone są datą 1951, czyli powstały siedem lat przed premierą sztuki”[2]. Dlatego za pewną można przyjąć jedynie datę wydania lub, w przypadku sztuki, premiery na deskach teatru.

W Polsce znamy wyłącznie adaptację powieściową tego utworu, dokonaną przez Charlesa Osborne’a.
Niewątpliwie - w przeciwieństwie do innych sztuk Agathy, np. „Werdyktu” - jest to opowieść stricte kryminalna. Jednakże odpowiedź na pytanie „kto zabił?” nie jest tak istotna, jak pytanie „czy uda im się wyrwać z matni?”[3]. Mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji kończy brawurowa wolta, która robi ogromne wrażenie na czytelniku, i na widzach w teatrze zapewne także.

Dodatkowym wyzwaniem, które postawiła sobie Agatha Christie, było sportretowanie chorego psychicznie dziewiętnastolatka. Sztuka zawiera też pewien rys autobiograficzny. Bohater „Niespodziewanego gościa”, Richard Warwick, ma kilka cech wspólnych z bratem autorki – spędzenie wielu lat w Afryce, kłopot z przystosowaniem się do życia w Anglii po powrocie oraz okrutny zwyczaj strzelania z okna do ptaków, a niekiedy i do ludzi. Opis sytuacji, gdy Richard strzela do tęgiej kobiety przechodzącej po podjeździe jego domu, a także jego komentarz co do joty zgadzają się z opisem incydentu z udziałem Monty’ego, opisanym przez autorkę w „Autobiografii”. Curran w „ABC zbrodni Agathy Christie” zastrzega, że podobieństwo charakterów obu panów na tym się kończy.

Sama konstrukcja zagadki kryminalnej jest mistrzowska. Przeszkadzała mi tylko interpretacja Osborne’a. Zabrakło w niej typowej dla autorki finezji, językowych smaczków, spostrzeżeń. Pyszne są jedynie dialogi, ponieważ napisała je sama Agatha.

Serdecznie polecam tę niewielką opowieść ze względu na niesamowity pomysł, spiętrzenie zwrotów akcji i zakończenie ze sporym przytupem.

Ach, jak cudownie byłoby obejrzeć to dzieło na scenie albo podczas niezapomnianych telewizyjnych czwartków z Teatrem Sensacji „Kobra”!


---
[1] John Curran, „Sekretne zapiski Agathy Christie”, przeł. Beata Długajczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2010, s. 48.
[2] Tamże, s. 49.
[3] John Curran, „ABC zbrodni Agathy Christie. Sekrety z archiwum pisarki”, przeł. Beata Długajczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012, s. 280.


[Opinię opublikowałam także na swoim blogu oraz w serwisie Lubimy Czytać]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1051
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: