Kim jest Józefina Napier?
Ivy Compton-Burnett (1884-1969) wydaje się dziś zupełnie zapomniana przez polskich czytelników (sam trafiłem na nią dzięki wzmiance w dziennikach Jarosława Iwaszkiewicza). A była to przecież bardzo ciekawa postać. Jej życie oraz twórczość naznaczyły komplikacje w życiu rodzinnym. Przyszła pisarka była najstarszym z siedmiorga dzieci despotycznego lekarza i jego drugiej żony. Mając dwadzieścia siedem lat została głową rodziny. Niektórych z jej braci i sióstr spotkał tragiczny los, co przypłaciła załamaniem nerwowym. W jej powieściach (których akcja zawsze była osadzana w okresie późnowiktoriańskim) widać echa trudnej sytuacji rodzinnej - niemal każda z nich oscyluje wokół skomplikowanych relacji między najbliższymi ludźmi. Zazwyczaj pod przekonującymi pozorami "szczęścia rodzinnego" kryją się konflikty i wielkie namiętności. Nie inaczej jest w przypadku "Więcej pań niż panów".
Oto ekskluzywna pensja dla panien, którą rządzi niepodzielnie pięćdziesięcioczteroletnia Józefina Napier. Może się ona uważać za osobę spełnioną - jako przełożona zajmuje wysoką pozycję, zdobyła uznanie personelu. Równie dobrze wiedzie jej się w życiu prywatnym - kieruje swoim oddanym mężem Simonem i przybranym synem (a właściwie bratankiem) Gabrielem. Jednak ten poukładany świat wkrótce obróci się w gruzy. Seria mniej lub bardziej dramatycznych zdarzeń sprawi, że Józefina będzie musiała na nowo budować swoją pozycję. Czy to jej się uda?
Główną siłą tej prozy są zdecydowanie postaci - a zwłaszcza główna bohaterka, która jakby zagarnia całą powieściową przestrzeń dla siebie. Jawi się ona (przy czym akurat ten czasownik jest tu znaczący) jako dobra, mądra, rozważna, zdecydowana w działaniu. Od wszystkich zbiera słowa podziwu, otoczenie oklaskuje ją niczym grupa klakierów w teatrze. Ale u Compton-Burnett postaci właściwie przedstawiają się same (jako że w powieści dominuje dialog, charakteryzujący bohaterów narrator ma znaczenie drugorzędne), przede wszystkim poprzez rozmowę i działania. Jeśli przyjrzeć się uważnie Józefinie, można stwierdzić, że jej portretowi daleko do jednoznaczności. Kim naprawdę jest pani Napier? Chodzącą świętą czy podłym czarnym charakterem? Kobietą pełną życiowej mądrości czy może raczej wiedzy o tym, jak skutecznie manipulować innymi? Czy to podła kreatura, czy może bohaterka tragiczna?
"Więcej pań niż panów" nie jest powieścią łatwą w odbiorze. Składa się w zasadzie z szeregu kunsztownych dialogów, szermierek słownych między bohaterami. Tylko uważna lektura pozwoli odkryć wszystkie subtelności, ukryte znaczenia, drobne kłamstwa, fałszywe nuty, złożone motywy działania. Jeśli damy się nabrać na obraz zmyślnie wykreowany przez Compton-Burnett (a może przez Józefinę Napier), staranne śledzenie kolejnych rozmów otworzy nam oczy. Jak pisze w posłowiu tłumaczka powieści, Bronisława Bałutowa:
"Śledząc uważnie dialog Compton-Burnett z całą jego sztucznością i wieloznacznością, która każe czytać między wierszami, czytelnik może stwierdzić, jak bogata w skomplikowane treści bywa najprostsza wymiana zdań między bohaterami, najprostsza sytuacja. Tropiąc zawiłą motywację ludzkich poczynań, jej sprzeczności i niekonsekwencje, i wykrywając w nich swoistą logikę, daleką od łudzącej logiki pozorów, jaką zwykle dostrzega otoczenie, autorka idzie drogą drobnych odkryć i rewelacji, które składają się na wyczerpujące studium człowieka - przede wszystkim jako istoty społecznej"*.
I na koniec chciałbym wyrazić swój czytelniczy żal. Takie perły jak "Więcej pań niż panów" leżą przykurzone na bibliotecznych półkach lub w antykwariatach. Ich twórcy, choć wybitni, są często zapomniani. A tymczasem w księgarniach (i powszechnej świadomości czytelniczej) pyszni się wielu jednosezonowych nagich królów - o których historia literatury i tak zapewne szybko zapomni.
---
* Bronisława Bałutowa, "Posłowie", w: Ivy Compton-Burnett, "Więcej pań niż panów", przeł. Bronisława Bałutowa, wyd. Czytelnik 1976, s. 397-398.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.