Spotkanie śląsko-krakowskie w Wodzisławiu Śląskim
Moi drodzy,
spotkanie w Wodzisławiu Śląskim odbyło się! Choć po prawdzie nie tylko tam..
Nie wiem, kto przybył pierwszy, ale wiem, kto przyjechał ostatni. Oczywiście zestaw krakowski z niekrakowską już Firmin, ale wszak najdalej miałyśmy!
Statystycznie ujmując, do pizzerii "7 dni" dotarli szczęśliwie:
- Agulka315,
- Joyeuse,
- Marylek,
- Aquilla,
- AquilloMichał,
- EPA!,
- Minutka,
- Jelonka,
- Warwi,
- Firmin,
- Esterka,
oraz Szaraczek.
Nieopodal Rynku na biblionetkowiczów oczekiwali Leon, Błękitna Strzała i Yellowtaxi. Prawdopodobnie także aquillowóz, choć to ostatnie akurat pewne nie jest, gdyż jak wiadomo orły z rzadka korzystają z dróg lądowych. Spośród biblionetkowiczów, którzy dawali nam lichą choć nadzieję na przyjazd, niestety nie dotarli do nas jednak Dot59 z Miciusiem, Stephanie oraz Espinka. Cirilla i Dot59 pozdrawiały!
Dla wszystkich, którzy - mniej lub bardziej planowo - nie dojechali do Wodzisławia, informuję, iż wszystkie drogi tam właśnie prowadzą. Można mylić drogę, ile się chce, ale zgubić się jej de facto nie da, gdyż drogi są tak sprytnie zaplanowane, że zawsze doprowadzą intuicyjnie do celu właściwego. Przynajmniej jeśli właściwie i fachowo nagina się czasoprzestrzeń! Informacja niniejsza myślę, iż przyszłościowo przydatną będzie, gdyż z całą pewnością nie było to ostatnie spotkanie wodzisławskie!
Na spotkaniu poruszaliśmy następujące wątki:
- dlaczego droga 933 via Jastrzębie-Zdrój jest rzekomo przejezdna dla Yellowtaxi, ale kompletnie zabarykadowana dla krakowskiego Leona,
- i kto właściwie ustawiał te barykady, hę?????
- ile radości mają szaraczki z zobaczenia złego wilka,
- jak uszczęśliwić Marylka przy użyciu kawałka materiału,
- ile much może się zmieścić w jednej pizzerii,
- dlaczego wszystkie muchy uczą się pływać wyłącznie w szklance z napojem Agulki?
- o kolorach, w szczególności w odcieniach różu, fuksji i fioletu,
- jak praktycznie się szuka Mmyszuni pod miotłą,
- jak brzydki może być Kopernik na pomniku,
- jakie elementy odzieży można zgubić na plaży nudystów,
- dlaczego tak trudno zapamiętać wygląd twarzy nudysty, z którym się rozmawiało,
- dlaczego znajomość języków obcych szkodzi,
- na jakie manowce wyprowadza GPS,
- dlaczego z Gdyni do Babich Dołów (odległych o 17km) powinno się jechać via Łódź,
- jak cudownie wszystkim było w Wejherowie,
- jak było na ostatnim zlocie i czego nieobecni mogli żałować,
- jak udostępnić nieotwieralną prezentację pospotkaniową,
- kto kogo masował pod wodą i jak wykorzystać luźne bąbelki,
- dlaczego należy się b. dobrze zastanowić, zanim przyjedzie się do mamusi z czworonożnym pupilem,
- ile może być kota w kocie,
- kto wytrzyma z informatykiem,
- do czego niezbędny jest tłumacz w rozmowie między informatykiem a użytkownikiem komputera,
- jak wysokiej pensji może zażądać kompletny żółtodziób,
- jak najskuteczniej skręcić nogę, a jak protezę,
- jak przyjść na wesele jako gość szeregowy, a następnie skupiać na sobie zainteresowanie większe niż panna młoda,
- jak przejechać Europę wzdłuż i wszerz,
- jak utrzymać zapalenie spojówek do 2016 roku,
- dla niewtajemniczonych ponownie: jak najskuteczniej przytrzasnąć sobie głowę samochodem,
- jakie korzyści towarzyskie płyną z przetrzymywania cudzych książek,
- jak trudno eksmitować pająka, któremu dziecko nadało już imię,
- jak sprytnie mafia książkowa wciąga niewinnych w pułapki spotkaniowe,
- jak szybko zdrowieje dobrze zmotywowana Agulka,
- dlaczego Warwi z Jelonką urwali się tak szybko (i czego konkretnie winni żałować)
- dlaczego cieliste portele są najlepsze,
- jak zrobić wrażenie na barmanie w Krakowie,
- jak zabezpieczyć na imprezie majątek osobisty, np.klucze od mieszkania,
- jak logistycznie rozmieścić majątek w małej torebce, tak by złodziej, który ją ukradnie, niczego ciekawego w niej nie znalazł,
- dlaczego nikt nie mówi po francusku w ambasadzie Belgii,
- dlaczego właściwie siatkówka rozbija spotkania?
Generalnie spotkanie było bardzo udane i w pewnym sensie przypominało spotkanie olsztyńskie, tj.także ciekawie zaczęło się po tym, jak się już skończyło.
Wtedy okazało się, że:
- droga 933 biegnie na jednym rondzie w 3 kierunkach,
- wszystkie drogi prowadzą do Pszczyny,
- jak łatwo pomylić "NEXTO" z "MediaExpert",
- jak trudno rozpoznać osobisty samochód, gdy aktualnie nie ma w nim męża,
- ile radości i wzruszeń przynoszą rozmowy o domowych czworonogach,
- jak smakuje herbatka, przeliczona na kilometry (dziwne uczucie deja vu??),
- do czego służą współlokatorzy,
- jak znaleźć obcego Francuza we własnym (choć niestety nieszaraczkowym) pokoju, po powrocie z Wodzisławia,
- jak nie pomylić miasta Tuluza (fr.Toulouse) z Toulouse-Lautrec'iem,
- jak trudno kupić kondomy we Francji,
- ile Szaraczek rozumie po angielsku, a ile potrafi powiedzieć,
- jak smakuje pasta ciastkowa,
- jak się biblionetkuje bez dostępu do internetu,
- jaki istnieje związek między brakiem prądu i zmęczeniem Francuza, a pospotkaniowym zapoznaniem tajemniczej, nie bywającej na spotkaniach biblionetkowiczki z blond warkoczem!!!!
I tym ostatnim gwoździem do trumny (mocniejszego akcentu nie mogłabym sobie wyobrazić) przybiję niniejszą relację. Kto nie był, niech zazdrości!! I na drugi raz niech nie powtórzy raz jeszcze tego samego, karygodnego błędu! :)
* Szaraczek z Leonem ze spotkania wrócili do domu o 1 w nocy.
** Tajemnicza biblionetkowiczka o imieniu Ewa utrzymywała, iż podobno nasi wygrali..