Dodany: 23.08.2014 21:00|Autor: male_czarne

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wagina: Nowa biografia
Wolf Naomi

4 osoby polecają ten tekst.

Wagina - nowa biografia?


Jeśli masz coś wspólnego z feminizmem, to pewnie wiesz, kim jest Naomi Wolf. Tak, to ta pani, która w latach 90. napisała głośny „Mit urody” – książkę, która do dnia dzisiejszego wzbudza niekiedy gorące dyskusje. Czytałam wersję anglojęzyczną kilka lat temu z wypiekami na twarzy, konfrontując swoje podejście do wyglądu, ideału piękna, kobiecości, urody z twardą polityką korporacyjną, której celem było przekonanie mnie do takich, a nie innych wzorców. Czy nakładanie na twarz warstwy podkładu i malowanie oczu przed wyjściem po bułki to potrzeba własna, czy może wynik przekazu upychanego do głowy od dzieciństwa?

Temat-rzeka i na zupełnie inną dyskusję (zrobię kiedyś takie zestawienie książek feministycznych, które warto przeczytać, chcecie?). Tymczasem zostańmy przy pani Wolf i jej miednicy.

Wiosną 2009 roku Naomi Wolf dostrzegła, że coś niepokojącego dzieje się z jej ciałem i umysłem. Zauważyła, że od pewnego czasu jej poczucie satysfakcji z życia spada na łeb, na szyję. Pojawiły się trudności nie tylko w życiu seksualnych, ale i w codziennym funkcjonowaniu – Wolf powoli, powoli zapadała się w jakąś dziwaczną otchłań rozpaczy i przygnębienia, których źródła nie potrafiła odnaleźć. Niespodziewanie wizyta u ginekologa dostarczyła jej odpowiedzi – niedomaganie nerwu miednicznego, ucisk na jego rozgałęzienie spowodowane wypadkiem z przeszłości. Operacja i rekonwalescencja sprawiły, że życie znowu nabrało odpowiedniego kolorytu, a w Wolf wstąpiła nowa energia do pracy i działania. Prawdopodobnie właśnie wtedy, zastanawiając się: „co mi się właściwie przydarzyło?”, zajęła się na serio niezbyt zagospodarowanym dotąd tematem macic i wagin. Jakim cudem zwykłe niedomaganie jakiejś odnogi nerwu nie tylko spowodowało dolegliwości fizyczne, ale też solidnie skopało zadowolenie z życia? Jakim cudem fakt, że „seks czegoś smutny” sprawił, iż jej świat pogrążył się na dłuższy czas w odcieniach szarości? Mówi się, że mężczyźni mają dwa mózgi, może u kobiet wcale nie wygląda to inaczej? A jeśli nie dwa mózgi, to ewentualnie łącze światłowodowe na trasie mózg – wagina?

Powiem szczerze, że zabierając się za książkę „Wagina” Naomi Wolf spodziewałam się czegoś bardziej w stylu „Boskiego przyrodzenia” Toma Hickmana, które czytałam niedługo wcześniej. Czyli dowcipnego, lekkiego tekstu o niezwykłej więzi z jedną z ważniejszych części ciała, podlanego historyczno-kulturoznawczym sosem. I w sumie trochę to właśnie dostałam. Tylko bez takiego nasycenia poczuciem humoru, z większym ładunkiem intymności, a także przerażających oraz budujących informacji o tym, jak łatwo dać się stłamsić/znaleźć źródło wewnętrznej siły.

Z reporterskim zacięciem Wolf udaje się w naukową, antropologiczną, psychologiczną i polityczną podróż śladem „wrót Bogini”. Dla mnie była to podróż niezwykle ciekawa i nie mogłam się nadziwić, jakie to tajemnicze ścieżki wiodą przez moje ciało. Autorka nie bawi się w newage’owe pitolenie – w jej pracy w większości pojawiają się poważni naukowcy prowadzący równie poważne badania. Dużo tu neurobiologii, która jest arcyciekawą dziedziną nauki. Zafascynował mnie rozdział o dopaminie i serotoninie. Zdaniem Wolf dopamina to najważniejszy feministyczny związek chemiczny, a badania naukowe potwierdzają, że nie ma w tym przesady.

Gdy układ dopaminowy kobiety zostanie odpowiednio pobudzony – tak dzieje się, gdy spodziewamy się dobrego seksu, a efekt jest wyraźniejszy, gdy kobieta wie, co ją podnieca, pozwala sobie o tym myśleć i umie po to sięgać – pojawia się lepsza koncentracja, wyższa motywacja i więcej energii skierowanej na osiąganie celów. Wszystko to są skutki działania dopaminy. Można powiedzieć, że jeśli kobieta, dążąc do dobrego seksu, pobudza swój układ dopaminowy, jej mózg potrafi przenieść ów stan podwyższonej koncentracji oraz zwiększonego poziomu energii na inne przedsięwzięcia i dziedziny życia.

Na początku roku czytałam „Kobietę epoki wiktoriańskiej” Agnieszki Gromkowskiej-Melosik. Zaprawdę, powiadam Wam: w świetle obecnych badań społeczeństwo wiktoriańskie doskonale wiedziało co robi, pętając kobietom nogi. Szczególnie boli też w tym kontekście rozdział o przemocy seksualnej. Wolf rozmawia z ofiarami konfliktów zbrojnych, gdzie gwałt jest metodą walki i z lekarzami, którzy zajmują się takimi przypadkami – znów nauka przedstawia twarde dowody, że przemoc seksualna to wyrządzenie realnej szkody nie tylko ciału i psychice kobiety. To „morderstwo na raty”, zabicie w kobiecie iskry życia, przeprogramowanie jej na najgłębszym możliwym poziomie, by stała się osobą pozbawioną odwagi, poczucia bezpieczeństwa, siły, determinacji i stabilności „ja”. Przeglądając świadectwa chociażby na Hollaback, doszłam do wniosku, że molestowanie w miejscach publicznych daje podobne efekty – najzwyczajniej w świecie sprawia, że stajesz się zaniepokojoną, nieufną, kurczącą się w sobie i zawstydzoną istotą. Badania naukowe i rozmowy z klinicystami, jakie przywołuje Wolf, są po prostu… przerażające. Żadne inne słowo tu nie pasuje. Przerażające tym bardziej, że często tematyka gwałtu sprowadza się do obrzydliwego obarczania winą ofiary, tłumaczenia sprawcy i innych parszywości, o których nawet nie chce mi się pisać. Serio, jeśli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości, czy z tymi gwałtami i molestowaniami feministki przypadkiem nie przesadzają – niech sięgnie po wyniki badań przytaczane przez Wolf. Jeśli to nie pomoże, ratunku już nie ma.

Naomi Wolf przebiega przez wieki, sprawdzając, jaki stosunek do waginy prezentowali ówcześni ludzie. Jak jest teraz? Co kryje się w radosnych tekstach bluesowych artystów i artystek dwudziestolecia międzywojennego? Czym się różni wagina Anaïs Nin od tej Henry’ego Millera? Jak się do tego wszystkiego ma pornografia i jej wpływ tak na mężczyzn, jak i kobiety? Czułe słówka na określenie waginy (czyli te pomiędzy „śmietnikiem rzeźnika” a „bramą Bogini”)? Czy „uzdrowiciel świętej seksualności” biorący 500 funtów za godzinę to kombinator świadczący diablo drogie usługi seksualne dla smutnych, samotnych kobiet, czy mężczyzna przepełniony dogłębnym szacunkiem dla każdej pacjentki i jej joni*?

Przyznam, że „Wagina” Naomi Wolf jest tak pełna niezwykle interesujących i ubogacających wiadomości, iż trudno by mi było przytoczyć wszystkie wątki – tę książkę trzeba po prostu przeczytać samemu, by zachwycić się ogromem pracy wykonanej przez Wolf i wielowątkowością narracji o waginie. A wreszcie końcówka książki kryje to, co dla mnie jest perełką, czyli rozdział „Radykalna przyjemność, radykalne przebudzenie. Wagina jako wyzwolicielka”. Uważam, że tę część powinien przeczytać KAŻDY mężczyzna będący w związku z kobietą. KAŻDY. I jestem głęboko przekonana, że dwadzieścia minut poświęcone na lekturę plus odrobina, dosłownie odrobina wysiłku włożonego we wdrożenie przedstawionych tam zasad byłyby paliwem rakietowym dla więzi i radości z życia obojga partnerów.

Dwadzieścia stron czystego, no nie wiem, paliwa wodorowego dla związku. Czemu nikt tego jeszcze nie przedrukowuje i nie rozprowadza w drugim obiegu?

Nie ze wszystkim się zgadzam. Zdarzało mi się podczas lektury krzywić, mruczeć pod nosem „no tak, ale nie do końca”, zastanawiać się, czy dlaczego feministka (bo za taką uważa się Wolf) pisze: „feministki twierdzą…”, popadając w uogólnienia i stosując szeroki wór poglądów. Nie zmienia to faktu, że „Wagina” jest książką przesyconą szacunkiem tak dla kobiecej, jak i męskiej seksualności, że dużo w niej wrażliwości, dociekliwości i zwyczajnego uznania dla niezwykłej towarzyszki kobiecego życia, jaką jest joni. Z tego względu naprawdę warto ją przeczytać – niezależnie od tego, czy jesteś nastolatką, czy już świętowałaś sześćdziesiątkę. Czy Twoje pierwsze kontakty intymne z kobietami dopiero majaczą na horyzoncie, czy może są codziennością małżeńską.

Marzą mi się czasy, w których każda kobieta myśli z dumą, czułością i spokojem o swojej kobiecości. Czerpie z niej siłę, inspirację, energię do działania. W których nikt nie jej nie upokarza słowami ani gestami, nic jej nie zagraża. Bo świat, cały świat, obdarza waginy i ich właścicielki szacunkiem i pozwala bez przeszkód rozkwitać tak męskiemu, jak i żeńskiemu potencjałowi.

Oj, fajnie by było.



---
* Używam słowa „joni” oznaczającego zarówno żeńskie organy płciowe, jak i „łono”, „źródło”, bo, moim zdaniem, lepiej odzwierciedla całość, jaką stanowią kobiece genitalia. Naomi Wolf podobnie używa słowa „wagina” – ale biologicznie przecież wagina to nic innego jak pochwa, czyli przewód łączący macicę z przedsionkiem pochwy. A gdzie tu miejsce dla łechtaczki, wzgórka łonowego, warg i całej radosnej reszty? Poza tym umówmy się: wszystko jest lepsze od „śmietnika rzeźnika”, „spienionej szpary”, „rozwalonego kebabu”, „pizdy” czy „wtryskora” (Naomi Wolf, „Wagina. Nowa biografia”, przeł. Elżbieta Smoleńska, wyd. Czarna Owca, 2013, s. 221). Boże, nawet nie mogę patrzeć na te słowa. Czy w Tobie, droga Czytelniczko, też wywołują one fizyczne spięcie i niepokój? We mnie tak, stanowczo tak. Natężenie wstrętu, przemocy i szyderstwa przekracza wszelkie rejestry. O tym, co kontakt z takimi „cudeńkami” robi kobietom, również przeczytasz w „Waginie”.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2634
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Que_Sabe 25.08.2014 08:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli masz coś wspólnego ... | male_czarne
Świetna recenzja, śmiem twierdzić, że lepsza od recenzowanej książki. Wolf mnie rozczarowała, jej książka jest przegadana i niepotrzebnie rozwlekła. Dużo lepszym tekstem na ten sam temat jest Wagina: Kobieca seksualność w historii kultury (Blackledge Catherine) - dużo konkretów na temat kobiecej anatomii i fizjologii, wzbogaconych o wiadomości dotyczące biologii samic innych gatunków, do tego przegląd tego, jak żeńskie narządy płciowe i kobieca seksualność były postrzegane w różnych epokach i kulturach. Wolf zamiast pisać od razu o konkretach, opisuje swoją drogę do nich - gdzie była, z kim rozmawiała, jak ten ktoś wyglądał i co ją wtedy bolało. Taki popularnonaukowy Pudelek, który mnie strasznie zirytował. Oczywiście sama warstwa faktograficzna jest bardzo ciekawa i wartościowa, ale - na Boga! - czemu żaden redaktor nie zmusił autorki do "odcedzenia" tego tekstu z nadmiernie lanej wody...
Użytkownik: male_czarne 25.08.2014 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, śmiem t... | Que_Sabe
Dzięki serdeczne! Świetnie się składa, ze wspominasz akurat książkę Catherine Blackledge, bo czeka na mnie na półce i mniemam, że tak jak piszesz, z niej właśnie dowiem się więcej konkretów - szczególnie w kulturowym ujęciu. Wydaje się bowiem, że kulturoznawczo tematyka waginy jest strasznie bogata i fascynująca.
Myślę, że może dlatego książka Wolf Cię zawiodła? Poniekąd opis wydawniczy i podtytuł obiecuje właśnie "nową biografię" a dostajemy książkę w gruncie rzeczy intymną, w której to do drogi Naomi Wolf dopisane są odpowiednie waginalne fakty. Przyznam, że ja się na ten "lep wydawniczy" złapałam - myśląc właśnie, że dostanę coś a la "Wagina" Blackledge. Jak myślisz, czy u Ciebie mogła zajść podobna sytuacja?
Podoba mi się niezmiernie określenie "popularnonaukowy Pudelek" - jeśli pozwolisz, pożyczę je sobie od Ciebie :)
Użytkownik: Que_Sabe 25.08.2014 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki serdeczne! Świetni... | male_czarne
Pożyczaj, pożyczaj ;)
Jest tak jak piszesz - dałam się nabrać na wydawniczy marketing. Muszę się zastanowić nad swoją podatnością na reklamę. A tak na serio - wydawcy od pewnego czasu tak formułują blurby, że nie mają one nic wspólnego z treścią książki, za to są skuteczne - klient kupuje. Nieważne, że jak przeczyta, to będzie rozczarowany. Już się tak parę razy nacięłam na książkach Czarnej Owcy, W.A.B. czy Prószyńskiego. Trochę jestem obrażona na te wydawnictwa i do tego, co próbują mi sprzedać, podchodzę jak do jeża.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: