Dodany: 21.04.2014 22:46|Autor: szlonko

"Przestrzeń, człowiek, mistycyzm"


Czytając "Patrząc na Wschód. Przestrzeń, człowiek, mistycyzm" - zbiór reportaży-wywiadów z osobami, które żyją, mieszkają, podróżowały, wracają tam i stamtąd... dopiero zrozumiałam, że ich słowa są tym, co czuję patrząc na krajobraz Wschodu... zrozumiałam, że to mi w duszy gra, to jest częścią mnie - w tych słowach, w tym krajobrazie czuję się jak w domu, jak u siebie - czuję się sobą… Po książkę sięgnęłam trochę przez przypadek, "bo potrzebne było mi coś lekkiego na drogę", ale okazała się ona bardzo dobrym kluczem do zrozumienia (w każdym razie - lepiej), czym Wschód jest, gdzie się zaczyna i na czym polega inność duszy tamtejszych mieszkańców. Jest to pozycja o tyle dobra, że daje spojrzenie z perspektywy jedenastu osób, z którymi rozmawia Piotr Brysacz - ludzi mieszkających na stałe na Wschodzie, podróżujących tam pierwszy raz lub powracających cyklicznie; związanych ze Wschodem przez fascynację, pasję lub ze względu na rodzaj pracy, jaką wykonują. Rozumienie jest więc różne - od zakochania się w krajobrazie, ludziach, poprzez zimny dystans pozwalający na reporterską obiektywność, aż po zanurzenie się w teraźniejszości i życie cyklami natury i ludzi ją tworzących.

Piotr Brysacz dobrze przygotował się do wywiadu z każdym z rozmówców, odwołując się do podróży, jakie odbyli i książek, które w ich wyniku powstały. Spaja te rozmowy, jak klamrą, pytaniami wspólnymi dla wszystkich - czym jest Wschód, gdzie jest jego granica, czym jest Przestrzeń i na czym polega dusza Wschodnia. Czasami odpowiedzi powstają poprzez opisanie, czym Wschód nie jest, porównanie go z Zachodem… czasami przez przekazanie subiektywnych doświadczeń z miejsc zawierających się w przestrzeni Wschodu. Opowieści są różne, bo też dotyczą bardzo różnych miejsc - Kaukazu, Rosji (Północy, Moskwy, Jakucji), Mołdowy, trochę także zahaczając o nasz, polski, Wschód: Podlasie, Bieszczady. Do każdego trafią pewnie inaczej - inne punkty widzenia będą każdemu czytelnikowi bardziej znajome, a przez to bliższe.

Ja najbardziej odnalazłam się w Andrzeju Stasiuku - to on porusza strunę w duszy tęskniącą za wolnością, za Przestrzenią…

"Jak się pojedzie do Rosji, daleko - Syberia, Daleki Wschód - i się zobaczy ten ogrom, otchłań materii, to przychodzi taka myśl, że ci co gadają o Rosji, że taka-śmaka-owaka i że raczej powinna być taka-owaka, czyli wszyscy, bo wszyscy się na jej temat mądrzą, po prostu nie wiedzą o czym gadają. Nie wiedzą.
Przestrzeń jest ontologiczną podstawą »wschodniego światopoglądu«. Siedzi się w takiej Czycie i wszędzie jest tysiąc kilometrów. A i tak niewiele po drodze się zmieni. To jest nieludzkie, okrutne, ale zarazem przejmujące. Przywraca proporcje. Przy tym Europa to obercywilizowany grajdół. My się tego Wschodu wyrzekliśmy i jesteśmy skończonymi prowincjuszami przez to. Jeżeli w naszej ojczyźnie działy się rzeczy epickie, szalone i szekspirowskie to na Wschodzie. Sienkiewicz to ostatecznie zamordował, upupił i zrobił literaturę dla młodzieży i ciotek...
(...) Ta nasza »zachodniość« to przecież wieczny pościg, wieczna próba dorównania, przypodobania, to wieczne merdanie ogonem, przebieranki. Z drugiej strony, gdy próbujemy budować samoistną tożsamość, to grzęźniemy w jakimś powiatowym nacjonalizmie, w jakiejś parafiańszczyźnie duchowej i Wschód służy jedynie jako pokarm dla idiotycznej narodowej wzgardy"[1].

Mariusz Wilk mnie urzekł, oczarował autentycznością przekazu, mądrością i prostotą, którą można osiągnąć tylko przez odnalezienie siebie w ludziach, krajobrazie:

"Moja tropa kapryśnie się pisze:
to zygzakiem kluczy, jakby od kuli bieżała, to krąży-kołuje wytrwale z nosem przy ziemi,
to w esach-floresach się gmatwa (...)
Moja tropa często mnie zawodzi na bezludzie:
to w głąb tundry saamskiej,
gdzie się można spotkać z samym sobą raczej -
niż z kimś innym,
to do wymarłej wsi karelskiej,
gdzie tylko duchy opowiadają o tamtym życiu - 
jeśli ich posłuchać,
to na stronice dawno czytanych książek,
których autorzy opisują nieistniejący już świat - 
rodem z ruskich bylin,
to na koniec na manowiec,
na którym różne dziwy tudzież dziwożony
harce wyprawiają
mamiąc."[2]

...i do której trzeba dojrzeć:

"Dom z drewnianych bali. To mnie zauroczyło. Dom - jako tropa. Widzisz sens tropy tkwi w domu. Nad tym użeram się już od wielu lat, próbując pojąć, że dom - to droga, a droga - to dom"[3].

Magda Skopek przedstawia urokliwy obraz nieznanych mi terenów Jamału - niby już z punktu widzenia kogoś unurzanego w błocie i przesiąkniętego dymem czumu, ale jednak wciąż "z boku". Wojtek Górecki mówi o Kaukazie - czytałam wcześniej całą trylogię jego autorstwa, więc tu nie było dla mnie nic nowego, ale jestem pewna, że dla kogoś czytającego po raz pierwszy o Planecie Kaukaz będzie to odkrywanie tygla narodowości, konfliktów, gościnności połączonej z zapalczywością i rodową dumą - intrygujący obraz różnorodności ściśniętej na bardzo małej przestrzeni. Maciek Jastrzębski i Wacław Radziwinowicz piszą głównie o Rosji - wielkiej, niepojętej, do której podchodzimy przez pryzmat naszych stereotypów… i próbują opowiedzieć, jak oni sobie z nimi poradzili i czym dla nich one już nie są - jaka jest prawdziwa współczesna Rosja, jak bardzo jednolita nie jest i jak trudno zawrzeć w kilku stronach obraz czegoś tak wielkiego i skomplikowanego, na co składają się elementy układanki bardzo różne - i czy mają jakąś część wspólną, którą można właśnie będzie opisać jako duszą ruską bądź rosyjską (po przeczytaniu "Patrząc na Wschód" to właśnie rozróżnienie staje się niezwykle istotne dla zrozumienia tego obszaru).

Kulminacją jednak dla mnie było zmierzenie się z opowieścią Wojciecha Śmiei - zadziwiające podobieństwo (może przez to samo zamiłowanie do bycia ironistą?), a jednak inność (na tyle taki sam, by zrozumieć, na tyle inny, by "pokochać" - cóż, w wielu kwestiach bym się nie zgodziła, ale mówią, że kto się czubi, ten się lubi). Najlepiej istotę fascynacji Wschodem oddadzą słowa:

"A mnie się to wydaje po prostu autentyczniejsze, jak Grochowiakowi brzydota, która jest bliższa krwioobiegu słów. (…) autentyczniejsze, czyli bardziej ludzkie, bez blichtru, bez czerwonych dywanów, bez obawy, że błota się naniesie?"[4]

i fragment z osobistych porównań W. Śmiei - Wschodu z Zachodem (odczucia sprzed katedry w Reims):

"A ja stoję przed tą katedrą i patrzę na swoje ręce. A mam je chłopskie, masywne, krótkopalczaste, z łopatkowatymi paznokciami, które łatwo gromadzą brud. Patrzę na te swoje ręce i na tę katedrę… I cholera mnie bierze, bo ja jestem nierasowy, a ona jest rasowa"[5].

Przeczytawszy te słowa pomyślałam sobie: i kogo ja próbuję oszukać…? niby ręce mam pianisty - długie palce, tworzące pozory smukłej delikatności, ale… jest i ta druga część mnie: prosta, inna, hołdująca szczerości i lubiąca bliskość natury; wszystko jedno, której z nich będę próbowała zaprzeczyć - tej "rasowej" czy tej "chłopskiej" - efekt zawsze będzie fałszem.

Książka "Patrząc na Wschód" jest próbą poszukiwania autentyczności, określenia i odnalezienia miejsca nas, Polaków. pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Jak we wcześniej cytowanym fragmencie rozmowy A. Stasiuk mówi, że wyrzekając się Wschodu stajemy się prowincjuszami, tak W. Śmieja uznaje za cechę wspólną Środkowoeuropejczyków zamiłowanie do ironii (w moim rozumieniu - dystans do siebie samych i otaczającej nas rzeczywistości, nabyty dzięki bagażowi doświadczeń, jakimi obdarowała nas historia). Kim jesteśmy i gdzie przynależymy: do Wschodu czy Zachodu? Odpowiedzi na to pytanie nie szuka Piotr Brysacz - trochę szkoda? - ale po lekturze książki każdy może sam spróbować ją znaleźć.

Pomaga w tym ostatnia rozmowa - z chyba najstarszym w tym gronie Piotrem Pawluczukiem. Nie bez powodu wspominam tu wiek autora - z jego odpowiedzi przebija bowiem mądrość, ale nie ta płynąca z książek i wygłaszana z katedry uniwersyteckiej. W jego słowach czuje się prostotę i doświadczenie - połączone w spójną ocenę. W sposób jasny i usystematyzowany Pawluczuk dociera do źródeł różnic i przekonująco mówi, czym charakteryzuje się dusza ruska, a właściwie duchowość (dusza w jego opinii jest pojęciem "kolokwialnym" - a duchowość można odnieść do związku ze wzrastaniem w kulturze, religijności rzymskiej i bizantyjskiej: analogicznie do odniesienia do Zachodu i Wschodu).

"Chodzi o zupełnie inne podejście do świata, o czerpanie sił do życia z zupełnie innych źródeł (…) znalazło to odzwierciedlenie i w religijności ludowej, ukształtowało kulturę duchową, wpłynęło na postrzeganie świata i na to jaką się ma wizję życia - po co się jest na tym świecie"[6].

Chrześcijaństwo zachodnie ukształtowało się w oparciu o prawa ustanowione przez Boga - zagrożone sankcją grzechu i kary. Chrześcijaństwo wschodnie opiera się w pierwszej kolejności na zasadzie łaski (W. Pawluczuk sięga aż do rozprawy meropolity Hilariona z 1051 roku: "Słowo o prawie i łasce", w którym dowodzi się wyższości tej drugiej w kontaktach Boga z człowiekiem). Tu W. Pawluczuk dopatruje się źródła różnic w postrzeganiu świata. Na pytanie P. Brysacza, czy ma duszę ruską, odpowiada: "Tak, tę od narodu Rusinów, okresu Jagiellonów i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Proszę nie mylić jej z rosyjską"[7]. Bo Wschód nie powinien być utożsamiany tylko z Rosją - to jeden z wniosków płynących z lektury "Patrząc na Wschód"; inne każdy może wyciągnąć sam, w zależności od indywidualnych doświadczeń, charakteru, potrzeb i pojawiających się pytań - czym jest Wschód?

Po okresie doświadczeń dzieciństwa w komunizmie, czasie silnej potrzeby wyrwania się do Europy, wyrzekałam się tej części duszy, która za Wschodem tęskniła i która czuła, że jest częścią tej Przestrzeni.

To krajobrazy mojego dzieciństwa - Wschodu - wakacji u Babci, przestrzeni jak okiem sięgnąć, wolności biegania po polach aż po horyzont, lasów bukowych, iglastych, gęstych i jeszcze dzikich... po lekturze wiem, że wyrzekając się tej części mnie, mojej osobowości, nie jestem cała - bez niej brakowałoby mi autentyczności i siły płynącej z umiejętności doświadczania Przestrzeni. Znalazłam swoją odpowiedź na pytanie Piotra Brysacza - gdzie jest granica, za którą zaczyna się Wschód: ona jest we mnie; jak rzeka - Bug czy Narew - której jeden brzeg zwrócony jest ku Zachodowi, Europie, gdzie są korzenie i cywilizacja, w jakiej wzrastaliśmy - a drugi, jeszcze nieuporządkowany, porośnięty trzcinami i spowity mgłą mistycyzmu, pierwotnych wierzeń czerpiących z sił natury, wyznaczających skraj wielkiej Przestrzeni, ku Wschodowi…


---
[1] Andrzej Stasiuk, "Rozbić namiot na Gobi, patrzeć jak Bug płynie...", w: "Patrząc na Wschód. Przestrzeń, człowiek, mistycyzm", wyd. Fundacja Sąsiedzi, 2013, s. 18.
[2] Mariusz Wilk, "Wilcza tropa", w: "Patrząc na Wschód, dz. cyt., s. 22.
[3] Tamże, s. 35.
[4] Wojciech Śmieja, "Do Wschodu wracam jak łosoś na tarło…", w: "Patrząc na Wschód...", dz. cyt., s. 259.
[5] Tamże, s. 259.
[6] Włodzimierz Pawluczuk, "Duszę ruską lepiej mieć", w: "Patrząc na Wschód...", dz. cyt., s. 276.
[7] Tamże, s. 277.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 135131
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: zsiaduemleko 23.04.2014 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając "Patrząc na Wsch... | szlonko
Najdalej na wschodzie (o, przepraszam - Wschodzie) byłem we Wrocławiu, to się liczy?
Poza tym jestem Twoim skrytym fanem (no, od tej chwili mniej skrytym) i trochę uprawiam stalking, ale niegroźny, nie dzwoń po policję. Za wyróżniający fragment recenzji wybieram ten o długich, smukłych palcach pianisty i w ogóle gratuluję wyróżnienia!
Użytkownik: szlonko 23.04.2014 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Najdalej na wschodzie (o,... | zsiaduemleko
nie no… w Krakowie nie byłeś nigdy?! z tym fanem to wiesz, że ze wzajemnością? dzięki za miłe słowa (te o fragmencie o palcach również!).
Użytkownik: Monika.W 29.05.2020 08:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Najdalej na wschodzie (o,... | zsiaduemleko
Przez Dehnela i Goya'ę tutaj dotarłam. I już przy drugiej recenzji też jestem fanką.
I nagle okazuje się, że fanką spóźnioną, ostatnie logowanie w 2015r. Smuteczek. Spieszmy się kochać ludzi. A ja nie zauważyłam, choć wtedy byłam tutaj.
Użytkownik: Pok 26.04.2014 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając "Patrząc na Wsch... | szlonko
Ja w Polsce tylko w Bieszczadach czuję ten przyjemny wschodni zew wolności. Reszta już jest zbyt "cywilizowana". Mimo to żyję w mieście i nie narzekam. Może jednak kiedyś uda mi się osiąść na stałe w jakimś spokojnym domku, oddalonym nieco od tego całego gwaru i pędu. Byłoby miło :)

O Rosji polecam dwie książki. Przede wszystkim tę:
Pojedynek z Syberią (Koperski Romuald)
Na 100% Ci się spodoba. Autor opisuje swoją podróż przez Syberię z wielką dozą emocji i uniesienia nad jej pięknem.

Z drugiej strony warto też przeczytać tę:
Biała gorączka (Hugo-Bader Jacek)
I poznać mroczniejszą stronę Rosji.

Za to w odkrywaniu Dalekiego Wschodu nieoceniony okaże się Terzani:
Terzani Tiziano
Jego książki ogromnie cenię i zawsze z całego serca polecam.


Ps. Ta recenzja ma takie wzięcie, czy może z liczbą wyświetleń jest coś nie tak? ;)
Użytkownik: szlonko 26.04.2014 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w Polsce tylko w Biesz... | Pok
dzięki! nie znam "Pojedynku z Syberią" tylko - chętnie sięgnę.

co do wyświetleń - to chyba coś nie tak z licznikiem - choć na wynik miło popatrzeć, ale raczej nie podejrzewam, by średniej wielkości miasto przeczytało moje rozmyślania o Wschodzie i wywiadach przeprowadzonych przez Piotra Brysacza ;)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: