Dodany: 09.02.2014 11:20|Autor: Farary

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Neurodydaktyka: Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi
Żylińska Marzena

7 osób poleca ten tekst.

Jak zagonić neurony do nauki?


Od tego, jak wychowujemy i uczymy, zależy kształt przyszłych pokoleń. Dawno, dawno temu wyobrażano sobie, że wiedzę do głowy można po prostu - jak oliwę do butelki - wlewać dydaktycznym lejkiem kolejnych godzin wykładowych (tzw. lejek norymberski). Założenie, że dzieci nauczą się wszystkiego, co im podamy, pokutuje do dziś, choć jest z gruntu fałszywe. Z tego mniemania właśnie biorą się próby "reformatorów", którzy według swojego gustu chcą przykrawać programy nauczania, traktując je jako centrum całego systemu. Tu też ma źródło sprzeciw wielu nauczycieli, którzy potrafią namiętnie spierać się o to, które teksty powinny się znaleźć w kanonie lektur i dlaczego. Czytając wydaną w minionym roku książkę Marzeny Żylińskiej „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”, utwierdzam się w przekonaniu, że dyskutują oni o rzeczach drugo- i trzeciorzędnych. Właściwym punktem wyjścia jest nasze narzędzie poznania: ludzki mózg. Jak pisze niemiecki neurodydaktyk Manfred Spitzer: mózg ucznia to miejsce pracy nauczyciela.

Czym jest neurodydaktyka? Ta dziwna zbitka dydaktyki i neurobiologii rozwija się od niedawna, od czasu, kiedy można prowadzić w miarę precyzyjne badania pracy mózgu w trakcie różnych aktywności. Dla neurodydaktyków ważne jest, co robią nasze neurony, kiedy my się uczymy. Jak sprawić, by nauczanie było bardziej przyjazne uczniowi? Czy współczesna szkoła spełnia warunki miejsca, w którym mózg dziecka będzie czuł się dobrze i z powodzeniem się rozwijał?

Trudno sobie wyobrazić badacza mózgu i pedagoga zarazem. Takich jest niewielu, bo i dziedziny od siebie odległe. Jeden spędza lata w laboratorium, drugi w szkolnej sali. Neurodydaktycy to specjaliści wywodzący się z kierunków medycznych bądź pedagogicznych. Do tej pierwszej grupy należy niemiecki badacz Manfred Spitzer (nieformalny patron książki Żylińskiej), tych drugich reprezentuje sama Marzena Żylińska, dydaktyk języków obcych (jeśli jeszcze nie zetknęliście się z jej poglądami, warto zajrzeć na blog autorki: Neurodydaktyka, czyli neurony w szkolnej ławce).

Książka Żylińskiej jest jedną z pierwszych większych publikacji z tej dziedziny w polskiej nauce. Reprezentuje neurodydaktykę w wersji soft, czyli widzianą oczami nauczyciela pracującego na co dzień ze studentami. Co ważne - choć opublikowana w wydawnictwie uniwersyteckim, napisana jest bardzo przystępnym dla laika językiem.

Mózg ludzki zużywa 20% energii wykorzystywanej przez nasz organizm. To potężna chemiczno-elektryczna maszyneria, która rządzi się swoimi prawami. Jak zagonić neurony do nauki? Czy to w ogóle możliwe? Żylińska pokazuje, że mózg sam wybiera z zalewającej nasze zmysły fali bodźców to, co może okazać się dla niego przydatne. Sam się tworzy: kierując się doświadczeniem tysięcy lat ewolucji, decyduje, kiedy uruchomić swoją aktywność i zapisać istotne dla niego fakty w sieci 100 miliardów neuronów. Jest wciąż aktywnym detektorem nowości, preferuje to, co nietypowe, jeśli czegoś nie uzna za ważne, odrzuca bez wahania. Natura nie przystosowała go (jak chciałoby wielu nauczycieli) do gromadzenia informacji niczym na dysku pamięci komputera; choć pojemność ma sporą, samo utrwalanie danych jest procesem żmudnym. Dlatego woli uogólniać, wynajdywać reguły i dopasowywać je do rzeczywistości. Rozwija się w działaniu znacznie dynamiczniej niż poprzez bierną obserwację. I, co niezmiernie ważne: uczy się przede wszystkim od innych (to dzięki neuronom lustrzanym). Żaden podręcznik, tablet ani tablica interaktywna nie aktywuje tak naszego mózgu, jak drugi człowiek.

„Neurodydaktyka” to książka frapująca, lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy są związani z systemem oświaty. Napisana przejrzyście, dobrym stylem i z wyjątkową empatią. Jak w świetle spostrzeżeń Marzeny Żylińskiej wygląda szkolna rutyna? Wydaje się, że nasza szkoła została stworzona wbrew mózgowi. Że ktoś nam zrobił głupi kawał i odwrócił wszystkie reguły efektywnej nauki. Jednak nawet w niesprzyjających warunkach nauczyciel może wiele zmienić i sprawić, że lekcje będą ciekawe i uczniowie wyniosą z nich coś więcej niż zeszyt pełen skrupulatnych, ale całkowicie nieprzydatnych poza klasą notatek.

W gruncie rzeczy Marzena Żylińska nie mówi nic odkrywczego. Daje naukowe podparcie pedagogicznym teoriom wysnutym przez mistrzów pedagogiki już przed stu laty. Pokazuje, że w intuicjach Marii Montessori czy A.S. Neilla było wiele racji. Tylko tyle i aż tyle. Zakończę cytując dedykację, jaką zamieszcza w książce autorka:

"Tym, którzy wierzą, że możliwa jest szkoła, w której uczniowie zachowują chęć do nauki – dla ich serc pokrzepienia...
oraz tym, którzy w to nie wierzą – aby uwierzyli!"*


---
* Marzena Żylińska, „Neurodydaktyka: Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2013, s. 5.


[Tekst opublikowałem również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 47370
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 02.04.2015 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Od tego, jak wychowujemy ... | Farary
Niestety nie jest tak różowo z tym naukowym podparciem. Pojawiła się ostra krytyka neurobiologów z PAN: https://tomwitkow.wordpress.com/2015/03/25/komitet​-neurobiologii-pan-przeciwko-neurobzdurom/ - tam jest też więcej linków w komentarzach, z którymi warto się zapoznać.
Pełny tekst krytyki: http://www.cen.uni.wroc.pl/Pliki/Wydawnicza/22_fra​gment.pdf

Marzena Żylińska odpowiedziała: https://osswiata.pl/zylinska/2015/03/25/ostrzezeni​e-przed-niebezpieczna-neurodydaktyka/

Niestety zarzuty są merytorycznie poprawne (w kwestiach neurobiologicznych - bo poglądy światopoglądowe pana Mozrzymasa mi nie pasują) i wskazują na niewiedzę (czy nawet manipulację?) autorki, co już odbiło się echem w tekstach innych:
https://osswiata.pl/kasprzak/2015/03/30/smierc-mozgu/
https://osswiata.pl/stojda/2015/03/30/neurosekciar​stwo/

Można też posłuchać audycji, wywiad z doktorem Witkowskim: https://tomwitkow.wordpress.com/2015/03/29/neuroma​rketing-neurodydaktyki-audycja-w-rdc/
I na koniec audycja z Marzeną Żylińską: http://audycje.tokfm.pl/odcinek/24359


Szkoda, bo pomysły, które ona głosi nie są złe, ale w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do koncepcji znanych od lat, tylko opakowanych przez nią w neurodydaktyczny mit.
Użytkownik: ketyow 02.04.2015 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nie jest tak róż... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Interesujący spór. Książki nie czytałem, z neurobiologią na pewno mi nie po drodze, ale faktycznie nietrudno odnieść wrażenie, że ktoś tu wystosował oderwaną od rzeczywistości manipulację, by dać podstawy swoim poglądom. Szkoda tylko, że człowiek będący ignorantem w tej dziedzinie (a jak widać tekst był właśnie do ignorantów kierowany) będzie musiał wierzyć autorce na słowo i zapewne uwierzy. Ech, powinno się prowadzić otwartą walkę z takimi publikacjami, fajnie że to znalazłeś.
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 02.04.2015 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Interesujący spór. Książk... | ketyow
Ja jestem żywotnie zainteresowany tematem. Mi się książka podobała, ale nie ze względu na neurobiologiczne informacje, bo to mnie nie przekonuje (w tych kwestiach mniej więcej się orientuję, bo dużo na ten temat czytam i raczej podchodzę do rewelacji sceptycznie) i jakoby założyłem z góry, że to nie będzie rzetelne źródło informacji w tym względzie, a raczej próba obrazowego przybliżenia zagadnienia. Dla mnie bardziej istotne były kwestie związane z metodyką, a to na szczęście w większości jest tam poprawne, choć i tak specjaliści nie ze wszystkimi szczegółami się zgadzają, np. w kwestii nauki matematyki.

Mnie bardzo bulwersuje manipulowanie i moderowanie nieprzychylnych wypowiedzi oraz próba zaciemnienia obrazu. To jest wg mnie niedopuszczalne i stawia całość w bardzo złym świetle.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: