Porównania...Grey vs Cross
Przyznam szczerze, że pierwszą książka erotyczną, którą przeczytałam było "Pięćdziesiąt twarzy Greya", po tej trylogii poczułam obrzydzenie i wyczerpanie tematu, bo o ile seks w czystej postaci, w życiu codziennym kojarzy mi się bardzo miło, o tyle w tej książce zaczął mnie najzwyczajniej denerwować i prowokować do pominięcia stron. I zrobiłabym to, gdyby nie fakt, że to opisy seksu były kwintesencją książki, bo poza tym bohaterowie byli nudni.
Moja miłość do erotyki odżyła jednak wraz z Panią Day. Napisała tą książkę w tak fajny sposób, że przebrnęłam przez nią w kilka godzin i byłam niepocieszona, gdy dobiegła końca. Chociaż historie są bardzo, ale to bardzo podobne, to jednak bohaterowie są bardziej złożeni i w zasadzie, choć nie mogę się z nimi utożsamić, bo i gdzie mi do blondynki, miliardera czy homo-hetero...To jestem w stanie zagłębić się w historię ich życia, nie tylko seksualnego, ale i tego zwyczajnego - targanymi problemami. Ciekawa jestem natomiast,co na to inne miłośniczki pieprznych romansidełek?