Dodany: 29.12.2013 18:50|Autor: maggie.p

Książka: Ostatni sędzia
Grisham John

1 osoba poleca ten tekst.

Inny Grisham


Południe Stanów Zjednoczonych Ameryki, lata 70. ubiegłego wieku. Okres segregacji rasowej, wzmożonej korupcji, potęgi pieniądza. Okres, kiedy otrzymując wyrok podwójnego dożywocia, wychodzi się z więzienia po dziewięciu latach. Może nie wszędzie, ale na pewno w niedużym miasteczku Clanton, w stanie Missisipi.

Dyskryminacja rasowa została prawnie usankcjonowana w tzw. Jim Crow laws jeszcze w czasach wojny domowej, głównie w południowych stanach. Trwała aż do lat 60. XX wieku. Ludność o czarnym kolorze skóry była zmuszona do korzystania z innych biali szkół, publicznych toalet, ławek w parkach, pociągów czy też miejsc w restauracjach. Niedopuszczalne były również „mieszane” małżeństwa.

Segregacja rasowa została zakończona formalnie dzięki pracy takich działaczy na rzecz praw człowieka, jak Rosa Parks i Martin Luther King. Wiele z tych działań polegało na tzw. obywatelskim nieposłuszeństwie, skierowanym na łamanie praw segregacyjnych, jak siadanie na miejscach dla białych – czy to w autobusie (Rosa Parks), czy w pociągu, czy w restauracjach. Mimo przyjęcia w 1964 roku ustaw o prawie do głosowania i prawach obywatelskich, segregacja rasowa była w latach 70. jeszcze powszechnie stosowana.

Nic dziwnego, że temat dyskryminacji rasowej pojawia się w powieści Johna Grishama. Ten amerykański prawnik i pisarz urodził się przecież 8 lutego 1955 w Jonesboro w stanie Arkansas, w którym, jak w większości stanów południowych, była ona bardzo popularna, a w wieku 12 lat wraz z całą rodziną przeniósł się do Southeven w stanie Missisipi. W roku 1981 ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Stanowym Missisipi. W 1983 roku został wybrany do Parlamentu stanu Missisipi z ramienia Partii Demokratycznej. W tym czasie prowadził również praktykę prawniczą w Southaven.

W 1988 roku opublikował swój pierwszy thriller sądowy, „Czas zabijania”, w nakładzie 5000 (!) egzemplarzy. Pracował nad nim trzy lata. Jednak kolejna jego powieść, „Firma”, znalazła się już w 1991 roku na siódmym miejscu na liście bestsellerów. W tym też roku Grisham zrezygnował z urzędu i praktyki prawniczej i zajął się już tylko pisarstwem. Nic dziwnego, bo do tej pory sprzedał ponad 60 milionów egzemplarzy swoich utworów. Tylko w Stanach Zjednoczonych w 1991 roku „Raport Pelikana” rozszedł się w ilości ponad 11 milionów egzemplarzy (!!!).

John Grisham jest pisarzem bardzo płodnym. Niemal co roku ukazuje się jego kolejna powieść. Prawie wszystkie można zaliczyć do kategorii thrillerów sądowych. Ale nie wszystkie… czego przykładem jest właśnie „Ostatni sędzia”.

Jego bohater, 23-letni Willie Traynor po pięcioletnich, nieukończonych studiach ląduje w miasteczku Clanton w stanie Missisipi i rozpoczyna tam pracę w podupadającej miejscowej gazecie. Wkrótce potem gazeta staje na skraju bankructwa, co umożliwia Williemu jej kupienie za pożyczone od babki pieniądze. Oczywiście za bezcen.

Willie miał szczęście. Co prawda z wielkim zapałem zabrał się za uzdrawianie gazety i doprowadził do niewielkiego wzrostu nakładu, ale gdyby nie pewne wydarzenie, nie osiągnąłby sukcesu tak szybko. Tym wydarzeniem było brutalne zgwałcenie i zamordowanie młodej kobiety, Rhody Kassellaw, dokonane na oczach małych dzieci przez Danny’ego Padgitta.

Gazeta Williego otrzymała szansę od losu. Doskonały temat i to na dłuższy czas. Proces o gwałt i morderstwo, relacjonowany przez „Ford County Times”, pozwolił na podwojenie nakładu.

Oto pierwszy (jeśli nie podstawowy) wątek powieści – historia rozwoju i przekształcenia mało poczytnego, wypełnionego głównie nekrologami tygodnika w dobrze prosperujące, poczytne, świetnie prowadzone i pisane czasopismo. Dzięki „Timesowi”, a przede wszystkim jego właścicielowi, poznajmy proces przemian społecznych na amerykańskim Południu w latach 70. ubiegłego wieku.

Mimo że „Mieszkańcy hrabstwa Ford akceptują nowego dopiero w czwartym pokoleniu”[1],
Willie zdołał zaprzyjaźnić się z mieszkańcami miasteczka. Szczególnie ważną postacią wśród miejscowej społeczności jest czarnoskóra Callie Ruffin, kobieta niezwykle szlachetna, prawdomówna i wierząca. Willie, który na łamach gazety zamierzał zaprotestować przeciwko segregacji rasowej, postanawia napisać obszerny artykuł na temat życia tej niezwykłej Murzynki i jej rodziny. Callie od najwcześniejszej młodości, podobnie jak jej mąż i synowie, czynnie uczestniczyła w egzekwowaniu praw kolorowej ludności. Wkrótce Willie zaczyna traktować rodzinę Ruffinów jak swoją własną. Dzięki temu poznajemy mentalność żyjącej niejako poza nawiasem ludności murzyńskiej, jej zwyczaje, problemy, poglądy religijne, a także codzienne życie. Jest to kolejny wątek niemający nic wspólnego z thrillerem, decydujący o zaliczeniu „Ostatniego sędziego” do powieści obyczajowych.

Callie jest elementem łączącym wątek typowo obyczajowy z elementami thrillera sądowego. Otóż zostaje ona wybrana do grona przysięgłych w procesie Danny’ego Padgitta i wraz z pozostałymi sędziami skazuje go na podwójne dożywotnie więzienie. Jakże mało adekwatny wyrok w stosunku do popełnionego przestępstwa – wszyscy spodziewali się kary śmierci. Zwłaszcza że w Missisipi skazany na dożywocie może opuścić więzienie warunkowo już po dziewięciu latach. I tym bardziej jest to przerażająca perspektywa, że Danny pożegnał się z przysięgłymi tymi słowy: „Skażecie mnie, a dorwę każdego z was!”[2]. Rzeczywiście po dziewięciu latach pobytu w więzieniu Danny zostaje zwolniony warunkowo i wraca na wyspę, gdzie wcześniej mieszkał razem ze swoją wszechmocną, wpływową i potężną rodziną. Wkrótce ginie dwóch przysięgłych i… na tym zakończę, bo nie chcę zdradzać dość zaskakującego finału powieści. Czy rzeczywiście zabija Danny? Co czeka pozostałych sędziów przysięgłych, w tym Callie, którą na pewno każdy z czytelników „Ostatniego sędziego” bardzo polubił? Jak potoczą się dalsze losy gazety i jej właściciela? O tym już przeczytajcie sami…

Jak wspomniałam wcześniej, „Ostatni sędzia” jest inny niż większość utworów Grishama. Moim zdaniem ma niewiele wspólnego z thrillerem sądowym, jest natomiast świetną powieścią obyczajowo-psychologiczną z elementami powieści kryminalnej. Autor wskazuje na luki w systemie prawnym amerykańskiego Południa; luki, które są doskonale wykorzystywane przez ludzi o wysokim statusie majątkowym – szczególnie tych, którzy wzbogacili się w nielegalny sposób i już od dawna są z prawem na bakier. Bardzo ważnym elementem, na który również zwraca uwagę, jest korupcja obejmującą urzędników na różnym szczeblu władzy. „Ostatniemu sędziemu” brakuje tak typowego dla innych powieści Grishama szybkiego tempa, akcja toczy się bardzo powoli, majestatycznie – podobnie jak życie w tym małomiasteczkowym środowisku. Jest tu wiele momentów, które mnie znużyły, czego nigdy nie zaznałam przy lekturze poprzednich, „prawdziwych” bestsellerów autora. Nie jest to na pewno lektura dla zwolenników thrillera – raczej dla czytelników gustujących w powieściach obyczajowych.

Dużym atutem jest na pewno język – bardzo plastyczny, a jednocześnie na tyle prosty, że każdy zrozumie, co autor chciał nam w danym rozdziale przekazać. Duże brawa dla tłumacza powieści, p. Jana Kraśki, dzięki któremu możemy stwierdzić, ze Grisham jest mistrzem pióra. Nie zauważyłam w utworze żadnych błędów stylistycznych ani literówek, a ostatnio niestety dość rzadko to się zdarza. Bardzo mi się podobało to, że powieść została napisana w pierwszej osobie. Dzięki temu poznajemy lepiej głównego bohatera, jego myśli, spostrzeżenia i całą dziesięcioletnią historię.

Czy polecam tę książkę? Zagorzałym fanom thrillerów – jak już napisałam – na pewno nie, ale pozostałym czytelnikom, którzy lubią Grishama i powieści o bardziej refleksyjnej naturze – zdecydowanie tak!!! Można przy niej odpocząć, oderwać się od trudów dnia codziennego i przenieść się na parę godzin do innego świata – świata, gdzie życie płynie powoli z dala od wielkomiejskiego gwaru i pośpiechu.


---
[1] John Grisham, „Ostatni sędzia”, przeł. Jan Kraśko, wyd. Amber, 2004, str. 16.
[2] Tamże, str. 127.


[Recenzja opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1469
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: