bez tytułu
Zazwyczaj wygląda to tak: jest jakiś dzieciak, główny bohater i najczęściej uosabia wszelkie możliwe cnoty heroicznych. A zatem: kocha ojczyznę (Tomek Wilmowski), jest szarmancki wobec kobiet (Staś Tarkowski), zachowuje dobroć serca mimo przeciwieństw (Oliver Twist) i ogólnie jest aniołem w ludzkiej skórze, więc dziwimy się wielce, dlaczego tak świetlana postać żywcem nie idzie do nieba? A przynajmniej powinna roztaczać wokół siebie tę cudowną aurę niewinności, dzięki której wszyscy przestępcy będą wpadać w zachwyt i przyrzekać poprawę, zaś czytelnicy - w panice biec do toalety i jeszcze raz wspominać ostatni posiłek, choć już w nieco mniej przyjemny sposób.
Goscinny pisze zupełnie inaczej. Mikołajek jest prawdziwym dzieckiem, żadnym tam bohaterem! Kłóci się, bawi, wygłupia i bije z Euzebiuszem, Rufusem, Gotfrydem, Maksencjuszem, Kleofasem i Joachimem (z Alcestem i Ananiaszem nie, bo pierwszy na pewno je drugie śniadanie i nie ma czasu na wygłupy, a drugi ma okulary na nosie i nie można go bić tak często, jak by się chciało). Jest stuprocentowo prawdziwy. Tak, jak to się nie udało dotąd żadnemu innemu autorowi książek dla dzieci. A przecież "Mikołajek" jest nie tylko dla dzieci. Kto nie czytał, niech koniecznie to zrobi! :-)))
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.