Dodany: 22.10.2013 13:57|Autor:

nota wydawcy


Dolny Śląsk, poniemiecka przeszłość, spalona słońcem ziemia, intensywna, mieniąca się kolorami jesień i małe miasteczko u stóp gór. Tam przyjeżdża on, mężczyzna, który wciąż ucieka. Kiedyś wydarzyło się coś, przez co już nigdy nie będzie mógł normalnie żyć, nie zazna spokoju. Ale spotyka ją, śliczną nauczycielkę, której brakuje wiary w siebie i którą dusi małomiasteczkowy konwenans. Ich spotkanie jest jak cud, jesień wybucha, słońce pali, rodzi się miłość.

Ale los zadrwi znowu, z obojga.


[Wydawnictwo Filia, 2013]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6533
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 40
Użytkownik: carmaniola 23.10.2013 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dolny Śląsk, poniemiecka ... | gosiaw
Łomatko! :)
Użytkownik: aleutka 23.10.2013 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Łomatko! :) | carmaniola
Prawda ze brzmi bardzo Tredowato? Tylko konia czarnego jak lawa brakuje. Ciekawe, czy misiak przeczyta. Bardzo lubie jak to robi, bo wydlubuje zabawne kawalki i potem nie musze sie przedzierac przez calosc.
Użytkownik: carmaniola 24.10.2013 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda ze brzmi bardzo Tr... | aleutka
Brzmi! Aż się zachłysnęłam. I też się zastanawiałam czy Misiak odprawi masochistyczne rytuały... Mnie już po tej nocie przechodzi ochota na najmniejszą próbę wkraczania w prozę tej autorki.
Pozdrawiam :)
Użytkownik: koczowniczka 25.10.2013 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda ze brzmi bardzo Tr... | aleutka
Okazuje się, że ta książka zdobyła nagrodę internautów jako najlepsza powieść obyczajowa na jesień 2013...
Użytkownik: zoozia25 22.01.2014 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Okazuje się, że ta książk... | koczowniczka
Hahahah wcale mnie to nie dziwi. Autorka lubi się promować w sieci, a te wszystkie blogerki opłacane przez wydawnictwa zachwycają się jej twórczością, aby nie popaść w niełaskę ;)
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Hahahah wcale mnie to nie... | zoozia25
Tak na marginesie - och, jakby było cudnie, gdyby wydawnictwa płaciły blogerom za recenzje, oj, przecudnie! Nie musiałabym już od lat pracować na etat!

A tu ni hu hu, ani złotówki, kurna :/
Użytkownik: zoozia25 22.01.2014 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak na marginesie - och, ... | agatatera
Złotówki to nie jedyna zapłata jaką można dostać i nie udawaj, że o tym nie wiesz. Zwyczajny czytelnik za książki musi płacić, a wynajmowane przez wydawnictwa "recenzentki" - nie, bo dostają je nie płacąc ani złotówki. I jak tu brać na poważnie takie ochy i achy za łapówkę?
Moja przyjaciółka kiedyś w tym siedziała, więc wiem, jak wygląda ta zależność. Gdy ona napisała niepochlebną recenzję, to babka z wydawnictwa do niej zadzwoniła oburzona i współpraca się zakończyła. No i fakt, niepochlebnych recenzji blogerów jeszcze nie widziałam. Największe gnioty są tak wychwalane, że aż człowiek zaczyna się zastanawiać, czy czytał tę samą książkę. Przejechałam się nie raz na tych "recenzjach". Straciłam czas, pieniądze i zaufanie. Dotyczy to również kilku pozycji pani Agnieszki na które się skusiłam. "Łatwopalnych" nie czytałam i nie zamierzam. Bo nawet gdyby była polecana jako najlepsza tej autorki i rzeczywiście taka była, no sorry zwyczajnie nie wierzę i nikt mnie już nie przekona.
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Złotówki to nie jedyna za... | zoozia25
No cóż, jeżeli wiesz lepiej (wprawdzie tylko 'ze słyszenia", niż z doświadczenia), to nie ma o czym dyskutować, bo żal czasu. Można poczytać. Albo napisać. Albo...
Użytkownik: zoozia25 22.01.2014 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, jeżeli wiesz lepi... | agatatera
A jak bardzo "z doświadczenia" miałyby być te informacje? Czy jedna z blogerek powinna osobiście się przyznać do tego, że dostaje książki od wydawnictwa? I że w sytuacji, gdy napisała niepochlebną recenzję, została skrzyczana przez kogoś z wydawnictwa? No to wejdź sobie w komentarze do książki Angelfall Susan Ee i przestań udawać, że nie wiesz o czym mowa. Każdy głupi wie, czego wydawnictwa oczekują nawiązując współpracę z takowym recenzentem.

I w żadnym wypadku nie oczekuję dyskusji z tobą, ponieważ widzę, że nie potrafisz przytoczyć rzeczowych argumentów. Czy jakichkolwiek. Piszę jedynie by uprzedzić innych, by czytając takowe recenzje brali poprawkę, że jest to rodzaj promocji przez wydawnictwo, a nie recenzja napisana z własnej woli.
Użytkownik: lutek01 22.01.2014 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak bardzo "z doświadcz... | zoozia25
No to teraz ja się wtrącę i napiszę, że doskonale trafiłaś!
Skoro nie ufasz blogowym recenzjom, masz pewność, że na BiblioNETce nie znajdziesz kupionych recenzji, bo ich tu nie ma! Pełny obiektywizm!
PS. Zajechało reklamą, ale nie całkiem o to mi chodziło... :-)
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No to teraz ja się wtrącę... | lutek01
Sorry, Luteczku, ale biorąc pod uwagę taki tryb myślenia, to i recenzjom literadarowym ufać nie można, bo książki recenzenci dostają za darmo od wydawnictw!
Użytkownik: lutek01 22.01.2014 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Sorry, Luteczku, ale bior... | agatatera
Ale ja nie rozliczam nikogo! Niech biorą, skąd chcą! Wcale nie uważam, że książki pochodzące od wydawnictwa mają podkupione recenzje, a przynajmniej nie zawsze.
Chodziło mi tylko o to, że u nas w Biblionetce stawia się na obiektywizm i to widać. Co do reszty się nie wypowiadam, bo nie jestem blogerem ani recenzentem.
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie rozliczam niko... | lutek01
No wiesz, ale i tutaj są przeklejane recenzje z blogów, które ponoć są złe ;)
Użytkownik: anek7 22.01.2014 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz, ale i tutaj są ... | agatatera
Co więcej dostają te paskudy nagrody, czego przykładem moja skromna osoba...
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Co więcej dostają te pask... | anek7
Istna chryja i poruta! :D
Użytkownik: misiak297 22.01.2014 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak bardzo "z doświadcz... | zoozia25
Wiesz, znam wielu blogerów/krytyków/recenzentów, którzy dostają książkę od wydawnictwa i nie ma to w ogóle znaczenia. Recenzja jest albo pozytywna, albo negatywna. Wydawnictwo też musi się z tym liczyć. To co opisujesz, to jakaś kuriozalna sytuacja, a już na pewno raczej wyjątek niż reguła.

Podpisano: ktoś, kto dostaje książki od wydawnictwa, pisze różne recenzje i nie obchodzi go, czy książkę ma od wydawnictwa, od autora czy od kogokolwiek innego.
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak bardzo "z doświadcz... | zoozia25
No dobrze, chcesz rzeczowych argumentów, to bardzo proszę. I nie będą z serii powyższej, czyli "tata, a Marcin powiedział" (chociaż tamte były przynajmniej zabawne)

Ponad 4,5 roku bloguję, zaczynałam w momencie, gdy prawie nikt o współpracy nie słyszał. W sumie współpracowałam - dłużej lub krócej - z ponad 20 wydawnictwami, księgarniami i sama nie wiem, iloma autorami. Nikt nie zerwał ze mną współpracy tylko dlatego, że coś mi się nie spodobało. Mało tego, nikt nie próbował mi mówić, co mam pisać! Takie dziwy...

Co do przelicznika "książka za recenzję", to jest on - delikatnie ujmując - śmieszny. Gdybym miała brać taką stawkę godzinową, jakby wychodziło przeliczając książkę na czas jej czytania i opisywania, to bym dawno z głodu umarła. Normalnie takie kokosy, że boki zrywać. Mój czas jest cenniejszy i totalnie nie kumam dlaczego miałabym komuś w tyłek włazić dlatego, że wyśle mi książkę. To chyba jakieś kompleksy wyłażą w takim myśleniu. Ja tu widzę czysty układ, w który do tej pory nie ingerowało u mnie żadne wydawnictwo, a z niektórymi pracuję od samego początku. Nikt do mnie nie dzwoni, nie pisze, nie histeryzuje i nie wymaga niczego poza samym faktem ukazania się recenzji (a i to nie zawsze).

W trakcie tych kilku lat poznałam dobrze kilkudziesięciu blogerów. I większość z nich nigdy w życiu nie usłyszała słowa od wydawnictwa na temat pozytywnej recenzji. Nikt nie stosował na nich szantażu emocjonalnego czy też nie dzwonił i nie groził ;) Dziwne, prawda?

Przechodząc dalej - a co z książkami innego typu? Czy prezent oznacza, że Mama Cię zaszantażowała i musisz to opisać pozytywnie? A pożyczona od przyjaciółki książka to pewnie też szantaż emocjonalny? Biblioteczna też?

A co z recenzentami biblionetkowego Literadaru? Albo innych magazynów czy portali? A co z mediami innego typu? Wszyscy dostają darmowe książki do recenzji, wręcz masowe ilości. I co z nimi?

A idąc na jeszcze dalszy spacerek - od prawie 2 lat pracuję dla wydawnictw, na stałe i na zlecenia zewnętrzne. W sumie dla pięciu. I - znowu sprawa niewiarygodna - nigdy żaden szef czy zleceniodawca nie poprosił mnie, bym wymagała samych pozytywnych recenzji od blogerów, czy też w jakikolwiek inny sposób wpływała na treść ich publikacji. Ba, w jednym z wydawnictw nawet nagrodziliśmy negatywne recenzje w konkursie na recenzje!

Więc wybacz, ale oparcie się o zdanie Twojej jednej koleżanki mnie nie przekonuje. Czy to są wystarczająco rzeczowe i z doświadczenia podane argumenty?
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, chcesz rzeczow... | agatatera
A, i żeby była już jasność w 150% książek Pani L-Ł nie czytałam, nie recenzowałam i nie zamierzam, więc nic mnie nie interesują. Ale to, jak powierzchownie i niesprawiedliwie traktuje się całą, fantastyczną grupę użytkowników internetu już mnie interesuje.
Użytkownik: zoozia25 22.01.2014 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, chcesz rzeczow... | agatatera
Pisać co to nie ja, każdy sobie może. To nie są żadne argumenty, tylko przykłady z kosmosu, których nie sposób sprawdzić. Ja wiem to od osoby, którą znam osobiście od wielu lat i byłam świadkiem jej współpracy z wydawnictwami, więc to jest dla mnie wiarygodna osoba, w przeciwieństwie do ciebie.

Gdybyś rzeczywiście znała tylu recenzentów, wydawnictw itd. to spotkałabyś się z wieloma takimi sytuacjami. Bo ja znam garstkę, a spotkałam się z aż dwoma (patrz również wspomniane wcześniej Angelfall i tamta blogerka, której nie znam i jest to pierwszy lepszy przykład, na który trafiłam, nawet nie szukając).

Ja nie twierdzę, że nie ma recenzji niepochlebnych, bo piszę w końcu o konsekwencjach ich pisania. Ale skoro recenzenci sami się przyznają do tego, że wydawcy dzwonią do nich z wyrzutami, czy że wiedzą o istnieniu takich recenzentów, którzy celowo zawyżają ocenę książek do recenzji ze zlecenia, no to sorry, ale twoje gadanie, to tylko puste słowa, skoro obalają je nawet twoje koleżanki po fachu.

Co z tego, że są tacy, co piszą szczerze, skoro jest pełno takich, którzy uginają się pod presją wydawnictwa i wychwalają gnioty. Zwykły czytelnik, nie mający pojęcia o takich metodach promocji przez wydawnictwa nie wychwyci co jest prawdą, a co nie. I kupi gniota. I straci zaufanie. Jak ja.
Dlatego nie czytam już recenzji, wolę ograniczać się do noty wydawcy i rankingu na Biblionetce, a opinię o książce wyrobić sobie sama.



Użytkownik: agatatera 22.01.2014 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisać co to nie ja, każdy... | zoozia25
No tak, Twoja koleżanka jest wiarygodna. Ja i wszyscy wypowiadający się tutaj z doświadczeniem osobistym - nie. Pisać "co ja" - to źle. Pisać "co koleżanka" - dobrze. Zabójcza logika argumentacji.

Czy znam, czy nie znam - bardzo łatwo sprawdzić. No, ale trzeba chcieć się wystawić na konfrontację z rzeczywistością.

W każdym razie - gratuluję, że na podstawie jednostkowych przypadków wrzucasz do jednego worka dobrych 600 (jak już nie więcej) blogów o książkach. Świetna robota.

A teraz dobranoc.
Użytkownik: misiak297 22.01.2014 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisać co to nie ja, każdy... | zoozia25
Nie sposób sprawdzić? Naprawdę? Wielu blogerów pisze pod własnym nazwiskiem...
Użytkownik: ktrya 22.01.2014 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak bardzo "z doświadcz... | zoozia25
"Każdy głupi wie, czego wydawnictwa oczekują nawiązując współpracę z takowym recenzentem."
Tak, każdy wie, że wydawnictwa oczekują reklamy. Nawet negatywna recenzja też robi reklamę książce, im większe kontrowersje budzi dany tytuł, tym więcej osób jest zainteresowanych, aby przekonać się "na własnej skórze", co to za powieść. "Każdy głupi", cytując Ciebie, domyśla się, jakie są zasady marketingu.


Chcesz konkretów, proszę, Trafny wybór (http://moje-recenzje-ksiazek.blog.onet.pl/2012/12/30/trafny-wybor-j-k-rowling/) oceniłam na 2,5, z wydawnictwem współpracuję stale od 6 lat i nigdy nikt z wydawnictwa nie zarzucił mi, że jakąś ich książkę oceniłam za nisko czy źle, recenzja jest sprzed roku, od tego czasu otrzymałam od nich sporo innych tytułów. Od innego wydawnictwa też jeden tytuł oceniłam na 2,5 (http://moje-recenzje-ksiazek.blog.onet.pl/2012/01/07/jak-przeciwstawiac-sie-zlu-demonologia-na-dzisiejsze-czasy/) [linki wrzucam tylko dlatego, że użytkowniczka chce konkretów]- nie wymówili mi współpracy, dziwne nie? I wiele więcej jest książek ocenionych poniżej 4, nikt z wydawnictwa, poza jedynym przykładem, o którym napiszę poniżej, na mnie nie krzyczał.

Raz zdarzyła mi się negatywna reakcja "sponsora" książki na niską ocenę, (jeden raz w ciągu sześcioletniego doświadczenia w współpracy z wydawnictwami i innymi firmami) pewien dystrybutor książki miał pretensje do recenzji i ostatecznie wymusił usunięcie wzmianki o jego firmie w recenzji. Ale wiesz co, z takimi firmami to ja nawet nie chcę współpracować, bo a) współpraca oparta na kłamstwie nie jest dla mnie, [szczególnie jeśli "współpracodawca" próbuje Ci wmówić, że nie przesłał egzemplarza recenzenckiego po to, abyś napisała recenzję na blogu ;-)], b) szkoda mi czasu na czytanie badziewia.

Nie twierdzę, że blogerów piszących recenzje, by przypodobać się wydawnictwu nie ma. Ale zwykle po roku, dwóch takie blogi znikają, bo przez ten czas nazbierają satysfakcjonującą ilość książek, a głównie taki cel oni mają w prowadzeniu bloga.

Ale oczywiście, na szczęście nie tylko na blogach można czytać recenzję, dobrze, że są takie wolne od oszczerstw miejsca, gdzie można przeczytać rzetelne opinie. Dlatego dobrze, że jeszcze ufasz recenzjom na biblioNETce. :)
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Każdy głupi wie, czego w... | ktrya
Ktrya - ale przecież one też po części bazują na książkach od wydawnictw ;) Mało tego, jest grupa aktywnie wklejających tutaj recenzje blogerów ;) Więc wiesz... :>
Użytkownik: ktrya 22.01.2014 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktrya - ale przecież one ... | agatatera
Ja to dobrze wiem, sama tutaj czasem kopiuję, ale to dlatego napisałam, że biblioNETka to miejsce jeszcze wolne od takich oszczerstw. Umieszczona tutaj recenzja skopiowana z bloga jest bardziej wiarygodna niż ta na samym blogu. ;-) (To wychodzi nawet na to, że kopia jest rzetelniejsza od oryginału.)
Użytkownik: agatatera 22.01.2014 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja to dobrze wiem, sama t... | ktrya
Ano, na to wychodzi ;)
Użytkownik: niebieski ptak 22.01.2014 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak bardzo "z doświadcz... | zoozia25
Polecam jakieś krople uspokajające ale podwójną dawkę bo ta podstawowa może nie wystarczyć. Dusisz szpaka i pakujesz wszystkich do jednego worka. Świat jest ciut bardziej skomplikowany niż możesz to sobie wyobrazić. I rzeczywiście dobrze, że nie oczekujesz dyskusji bo jesteś niegrzeczna i napastliwa. Rzeczowych arg. zapewne Enga by Ci dostarczyła i nie tylko. Gorzej, że niestety możesz mieć pewne problemy bo jak mawiał Zappa umysł powinien być niczym spadochron - otwarty a to może być jednak problem dla Ciebie. Dlatego okop się w swoim szańcu i tkwij tam dalej.
Użytkownik: Agis 23.01.2014 08:00 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, jeżeli wiesz lepi... | agatatera
Mam wrażenie, że obie strony ciągną w swoją stronę, nie próbując nawet zrozumieć drugiego stanowiska. Zgadzam się z tym, że jest wielu rzetelnych i wiarygodnych blogerów, ale zgadzam się też z tym, że czasem trudno na nich trafić i można się w gąszczu powstających i znikających blogów zagubić. Jest problem z trafieniem na rzetelne recenzje, prośby o adresy wiarygodnych blogów się powtarzają, ostatnio trafiłam na taki wątek na forum o książkach na portalu gazety. Myślę, że zamiast bezsensownej przepychanki, ta dyskusja mogła mieć formę rozważań na temat umiejętności i możliwości wyławiania z sieci wiarygodnych informacji o książce.
Użytkownik: oisaj 22.01.2014 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Złotówki to nie jedyna za... | zoozia25
No jak to tak, muszę się upomnieć o swoje!
Istnieją także podli "recenzenci", a nie tylko "recenzentki"! A już chyba najgorsze jest to, że niektórzy z tych blogerów są tak bezczelni, że piszą o książkach co myślą!
A jako przykład tych zawsze pochlebnych poniżej linki do dwóch książek od wydawnictwa:
http://www.tramwajnr4.pl/2013/12/najwiekszy-kryminalny-zawod-tego-roku.html
http://www.tramwajnr4.pl/2014/01/sensacja-dla-dzieciakow.html

Podpisane
bloger z trzyletnim stażem :)
Użytkownik: koczowniczka 22.01.2014 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Złotówki to nie jedyna za... | zoozia25
Zooziu25, z całym szacunkiem, ale to trochę niesprawiedliwe, co piszesz. Owszem, są blogerzy, którzy wychwalają słabe książki, ale przecież nie wszyscy! Ja też prowadzę bloga i czasem dostaję książki od wydawnictwa, ale nigdy nie chwalę pozycji, która mi się nie podoba.
POdam Ci przykład recenzji książki otrzymanej od wydawnictwa: http://koczowniczkablog.blogspot.com/2013/12/296-slady-krwi-jan-polkowski_27.html. Chyba nie powiesz, że ta recenzja jest pochlebna?
A na koniec dodam, że twórczości Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i Katarzyny Michalak nie znoszę :)
Użytkownik: ktrya 22.01.2014 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Złotówki to nie jedyna za... | zoozia25
A co do książek p. Lingas-Łoniewskiej, ja przeczytałam jedną i nie jestem zainteresowana kolejnymi pozycjami, bo kiepskich romansów nie lubię. Ale wielu znajomych (w tym i blogerzy), z którymi rozmawiałam osobiście, rzeczywiście uwielbia książki tej autorki i byłam świadkiem, jak kilku z nich rzucało się na jej tytuły w promocyjnych cenach podczas Targów Książki. Więc może warto przyjąć to, że mamy różne gusta i preferencje.
Użytkownik: Aleena 22.01.2014 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Złotówki to nie jedyna za... | zoozia25
Twoja opinia, do której masz prawo, przypomina mi powiedzenie: "Jedna baba drugiej babie..." Masz koleżankę, która w tym siedziała... i na tej podstawie wysnuwasz wniosek o jakości recenzji i uczciwości mnóstwa ludzi.

Jak dla mnie, to mocno schematyczne myślenie: też prowadziłam bloga, współpracowałam z wydawnictwami i nigdy nie usłyszałam złego słowa na niepochlebną recenzję. Czy takich recenzji było dużo? Nie, ale to nie z powodu obawy przed utratą obrosłych w legendę "profitów": zwyczajnie tak jestem skonstruowana, że szkoda mi czasu na złe książki, więc rzadko doczytuję coś co mi się nie podoba, do końca. Jak więc pisać o czymś, czego nie przeczytałam? Trochę dziwne i powtarzam, szkoda mi było na to czasu i energii. I jakoś zawsze tak było, że dobrze pisało mi się jedynie o tym, co wywarło na mnie pozytywne wrażenie. "Zła" recenzja wymagała ode mnie więcej wysiłku, więc jedynie naprawdę kiepskie, w mojej ocenie, książki doczekały się notki na blogu.

Czy to oznacza, że się sprzedałam? Że jestem nieuczciwa? Ośmielam się nie zgodzić. Żadne wydawnictwo nie stawiało mi warunków: raz jedyny się zdarzyło, że sami wysłali mi książki, których nie wybrałam i oczekiwali, że je przeczytam. Nie zgodziłam się na to, bo nie jestem zawodową recenzentką; książki to moje hobby, więc to ja wybieram, co i kiedy chcę czytać.

Czy są wydawnictwa, które oczekują pozytywnych recenzji? Pewnie tak, chociaż mnie to nie spotkało. Ale jest też mnóstwo ludzi, którzy czytają kiepskie, w moim odczuciu, książki i są nimi zachwyceni, do czego maja prawo. Nawet niedawno była o tym dyskusja na forum. Czy każdy, kto napisze, że podoba mu się książka "Łatwopalni" jest od razu na usługach wydawców? Ja tak nie uważam, chociaż ta książka to zdecydowanie nie moja bajka. I żeby to stwierdzić wystarczył mi opis a owe pozytywne recenzje też mnie tylko utwierdziły w tym, że to nie jest tytuł dla mnie.

Niedawno w blogosferze wybuchła afera o "stosiki": autorka artykułu łatwo podzieliła sobie świat na tych, co na bloga wrzucają fotki stosików i tych którzy tego nie robią. Oczywiście stosikowcy są ble i passe. Ta łatwość w porządkowaniu rzeczywistości wokół siebie zawsze mnie zadziwiała. Czyżby świat faktycznie był czarno-biały?
Użytkownik: zoozia25 22.01.2014 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Twoja opinia, do której m... | Aleena
Cóż, jak to mówią uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Usprawiedliwiajcie się i wybielajcie ile chcecie, skoro uspokaja to wasze sumienie.
Pozdrawiam.
Użytkownik: misiak297 22.01.2014 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, jak to mówią uderz w... | zoozia25
A może to nie "uderz w stół"? Pomyślałaś, że może zwyczajnie nie masz racji albo - co najmniej - zbyt uogólniasz? To nie jest żadne usprawiedliwianie. Pozdrawiam.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 22.01.2014 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A może to nie "uderz w st... | misiak297
Otóż to. ;)
Użytkownik: niebieski ptak 22.01.2014 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A może to nie "uderz w st... | misiak297
Wtedy musiałaby dopuścić taką opcję, że może nie mieć racji ale czytając te posty raczej takowej nie dopuszcza. Dwa to jakaś trollica!
Użytkownik: mattid 23.01.2014 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, jak to mówią uderz w... | zoozia25
A może każdy sądzi po sobie? ;P
Użytkownik: Aleena 23.01.2014 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, jak to mówią uderz w... | zoozia25
Strasznie się cieszę, że w dzisiejszych czasach ludzie mają jeszcze autorytety. Pozdrów więc swoją koleżankę, bo ewidentnie szanujesz jej zdanie i nic nie jest w stanie Cię przekonać do zastanowienia się nad kwestiami, o których wcześniej pouczyła Cię znajoma blogerka. To aż wzruszające...


A co do przysłów, ja też mam staropolskie powiedzenie na tę okazję: tylko krowa nie zmienia zdania.
Pozdrawiam.
Użytkownik: zoozia25 23.01.2014 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Strasznie się cieszę, że ... | Aleena
Zmieniłabym zdanie, gdybym miała podstawy. A ich, niestety brak. Wszyscy twierdzą, że są święci, natomiast przyznają, że faktycznie istnieją recenzenci, którzy zachwalają książki na wyrost, a wydawnictwa kręcą nosem na niepochlebne recenzje i można mieć z tego powodu do słuchania. Czyli w którym miejscu nie mam racji? W tym, że nie mam zaufania już do żadnych recenzji, bo trafiłam na pochlebne opinie o tragicznych książkach i się przejechałam?

Co więcej, z tej dyskusji dowiedziałam się jeszcze paru innych ciekawych rzeczy, jak np. tego, iż zdarzają się nawet blogerzy leniwi, którym nie chce się pisać krytycznych opinii, bo to od nich wymaga wysiłku. Rzeczywiście, nic tylko traktować takich recenzentów poważnie i szanować ich zdanie. Przecież, jak książka jest tragiczna to tym bardziej należy ostrzec czytelników, że lektura grozi stratą czasu i pieniędzy. A skoro to jest ponad możliwości recenzenta, to co to za recenzent? No żaden, którego opinia byłaby wartościowa.

I nie o uogólnianie w tym wszystkim chodzi, lecz o przypadki, które podają w wątpliwość autentyczność wszystkich recenzji. Bo skąd czytający opinie wklejane na różne strony, czy księgarnie internetowe ma wiedzieć na jaką recenzentkę trafił - tę rzetelną, która traktuje swoją pasję poważnie, czy taką co sobie olewa, bo jej się nie chce wysilić, lub zachwala na wyrost coś kiepskiego?
Widzę na różnych stronach, że podobne zarzuty pojawiają się coraz częściej, a ludzi, którzy są rozżaleni tym, że zostali zwyczajnie oszukani jest coraz więcej.
Więc wasze oburzenie radziłabym kierować na osoby, dzięki którym macie taką opinię, a nie na tych, co je wygłaszają.

Tyle w tym temacie. Dziękuję za dyskusję, z której dowiedziałam się że jest gorzej niż myślałam.
Żegnam.
Użytkownik: Futbolowa 23.01.2014 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmieniłabym zdanie, gdyby... | zoozia25
Oj, blogerzy, po co dajecie się sprowokować i wdajecie w dyskusję z kimś, kto ma zerowe pojęcie o danym temacie i tylko nakręca się swoją marną prowokacją? :) Każdy bloger dobrze wie jak jest, jaki jest więc sens w tłumaczeniu się komuś, kto i tak nie pojmie najprostszego argumentu?

zoozia, na zdrowie, żyj w swej mydlanej bańce i wierz w co chcesz. Może Twoja koleżanka zechciałaby operować nazwiskami, bo póki co taki pozbawiony konkretów osąd wygląda na kolejną wyssaną z palca bzdurę. Ale dzięki Ci za Twe wywody, dobrze jest się czasem mieć z czego pośmiać :)
Użytkownik: Aleena 23.01.2014 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmieniłabym zdanie, gdyby... | zoozia25
Ech, świecie! Kolejny raz kłania się umiejętność czytania ze zrozumieniem i wyciągania wniosków.

"Przecież, jak książka jest tragiczna to tym bardziej należy ostrzec czytelników, że lektura grozi stratą czasu i pieniędzy."

Czyli mam czytać wszystkie tragiczne książki, by Cię ostrzec?! Boskie! Mam w końcu misję do wykonania, dzięki. Moje życie przed Tobą było takie puste i bezwartościowe.

Pomyślałaś nad tym, co napisałaś?

Nie recenzowałam złych książek, bo ich nie doczytałam, bo nie mam zwyczaju się katować, gdy tyle ciekawych książek czeka. Nie pokazywałam ich na blogu, nie wspominałam o nich - tak samo, jak nie wspominałam o złych książkach wypożyczonych z biblioteki czy kupionych przeze mnie. To też grzech i powód do wstydu?
W jaki sposób zaprzedałam się wydawcom?


Kurczę, żebym mogła spać spokojnie to muszę zacząć czytać kiepskie książki i ostrzegać przed nimi potencjalnych czytelników...

W zasadzie nic więcej nie muszę dodawać, sama się pogrążyłaś. Zwłaszcza, że większość czytelników jest na tyle rozgarnięta, że nie musi polegać na ostrzeżeniach. Wystarczy choć nikła orientacja w literaturze. Nie przyszłoby mi do głowy sięgać po "Łatwopalnych", bo znam swój gust. Ty o swoim dowiadujesz się od innych?

Leniwa blogerka

Ps Również żegnam, bo faktycznie pachnie mi to wszystko jednym wielkim trollowaniem. Tyle osób się wypowiedziało, ale wiadomo, że wszyscy kłamią i są w spisku. Aż zal nie zacytować: wszystkiemu winni Żydzi, masoni i cykliści.

Ty jedna masz monopol na prawdę.
Miłego życia


Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: