Dodany: 23.02.2008 21:27|Autor: Emeczka
Furia, Po-Świecie i Szmul
Czasem się zdarza, że na wspaniałe książki trafiamy całkowicie przypadkiem. Tak było z "Chłopcem w pasiastej piżamie". Gdybym nie pracowała tam, gdzie pracuję, gdybym nie zajmowała się przychodzącymi do naszej czytelni nowościami, to nigdy - a przynajmniej bardzo długo - nie trafiłabym na książkę Johna Boyne'a.
Początkowo zainteresowała mnie okładka. Wydawnictwo Literackie ubrało powieść w sino-szare pasy. A to robi dość duże wrażenie, zwłaszcza jak już się doczyta, jaki tytuł widnieje na przodzie okładki. Zaraz potem rzut oka na tył książki, czy w nocie wydawniczej potwierdzą się moje domysły co do tematu powieści. Ale nota dość zagadkowa. "Nie chcą psuć przyjemności czytania". Hmmm... Zatem dobrze. Wejdziemy w powieść niemal w ciemno.
Zastanawiałam się, czy głównym bohaterem będzie dziecko z obozu. Zastanawiałam się, na ile będzie opisany koszmar II wojny światowej. I muszę powiedzieć, że treść powieści przerosła moje wyobrażenia. Ale nie bezmiarem okrucieństwa. Bo w zasadzie w całej powieści nie ma nawet jednego fragmentu mówiącego o zbrodniach, o torturach, o tragizmie tamtych lat, tamtych wydarzeń. Więc co mogło mną aż tak wstrząsnąć?
Może od początku. Głównym bohaterem książki jest chłopiec - nie ten tytułowy, w pasiastej piżamie, choć tytuł i akcja powieści są dość przewrotne, lecz chłopiec w bawarskich spodniach, białej koszuli, w lakierowanych bucikach. Chłopiec przyjaźniący się z Karlem, Martinem i tym trzecim, którego imienia już nie pamiętał. Chłopiec, który ma starszą siostrę - Beznadziejny Przypadek. (Tak naprawdę to Gretel). Wreszcie chłopiec, który musi przeprowadzić się ze swojego wspaniałego, trzypiętrowego domu, w którym jeszcze tyle było do odkrycia; z poręczą z samej góry do samego dołu, po której uwielbiał zjeżdżać przez caluteńki dom; z oknem za wysokim dla niego, ale przez które mógł podziwiać Berlin. A przeprowadzić musi się wraz z całą rodziną tylko dlatego, że jego ojciec nosi mundur, taki piękny, odprasowany, że Furia wiąże z jego ojcem duże nadzieje, że praca jego ojca jest najważniejsza dla państwa, a co za tym idzie, i dla rodziny.
Ale chłopiec nie rozumie, dlaczego wszystko musi być podporządkowane jakiemuś okropnemu Furii, małemu, ze szczątkiem wąsa pod nosem, jakby przypadkiem tam zostawionym, który traktuje wszystko i wszystkich, jak by nie warte było jego uwagi. A już szczególnie brzydko - w odczuciu Brunona (bo tak ma na imię główny bohater) - ów Furia traktuje przemiłą blondynkę o imieniu Ewa, z którą był u nich na kolacji. No, ale to już postanowione. Bruno wraz z całą rodziną przenosi się na wschód, gdzie nikomu się nie podoba, no, może poza ojcem. Jadą do jakiegoś Po-Świecia, gdzie nie ma się z kim bawić, gdzie jest pełno żołnierzy i ani jednego warzywniaka. Gdzie nie ma czego odkrywać, bo niemal niczego tu nie ma. No, poza dziwnymi budynkami w oddali. I jeszcze dziwniejszymi ludźmi w pasiastych piżamach. Ale... Ale...
Ludzie w piżamach w paski. Cały dzień w piżamach. Smutni ludzie w piżamach. Niemal przezroczyści. Jak można być cały dzień w piżamie i smucić się z tego powodu? Ooo, toż to wspaniała zagadka do rozwiązania. Na tyle wspaniała, że Bruno wyrusza naprzeciw przygodzie. Jedyne, co udaje mu się odkryć w czasie wyprawy, to kropka, która staje się punktem, który staje się plamką, która przybiera kształt, kształt chłopca w pasiastej piżamie. Szmul... Jego przyjaciel i jego zguba...
Co mnie urzekło w tej powieści? Urzekło mnie to, co mną wstrząsnęło. Niewinność wobec okrucieństwa. Spojrzenie niewinnych oczu na obóz, na wojnę, na Żydów i ich "stosunki" z żołnierzami, wreszcie na samych żołnierzy, ojca, Furię. Świat dziecięcych odkryć, marzeń w starciu z fanatyzmem, ideą nadludzi.
Czy niewinność może się obronić w takiej konfrontacji? Czy przyjaźń może połączyć chłopca w piżamie i chłopca w bawarskich spodenkach? Co przyjdzie wraz z taką przyjaźnią?
Gorąco polecam powieść Boyne'a.
Od dwóch dni nie myślę o niczym innym, tylko o niej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.