Dodany: 23.02.2008 21:27|Autor: Emeczka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Chłopiec w pasiastej piżamie
Boyne John

Furia, Po-Świecie i Szmul


Czasem się zdarza, że na wspaniałe książki trafiamy całkowicie przypadkiem. Tak było z "Chłopcem w pasiastej piżamie". Gdybym nie pracowała tam, gdzie pracuję, gdybym nie zajmowała się przychodzącymi do naszej czytelni nowościami, to nigdy - a przynajmniej bardzo długo - nie trafiłabym na książkę Johna Boyne'a.

Początkowo zainteresowała mnie okładka. Wydawnictwo Literackie ubrało powieść w sino-szare pasy. A to robi dość duże wrażenie, zwłaszcza jak już się doczyta, jaki tytuł widnieje na przodzie okładki. Zaraz potem rzut oka na tył książki, czy w nocie wydawniczej potwierdzą się moje domysły co do tematu powieści. Ale nota dość zagadkowa. "Nie chcą psuć przyjemności czytania". Hmmm... Zatem dobrze. Wejdziemy w powieść niemal w ciemno.

Zastanawiałam się, czy głównym bohaterem będzie dziecko z obozu. Zastanawiałam się, na ile będzie opisany koszmar II wojny światowej. I muszę powiedzieć, że treść powieści przerosła moje wyobrażenia. Ale nie bezmiarem okrucieństwa. Bo w zasadzie w całej powieści nie ma nawet jednego fragmentu mówiącego o zbrodniach, o torturach, o tragizmie tamtych lat, tamtych wydarzeń. Więc co mogło mną aż tak wstrząsnąć?

Może od początku. Głównym bohaterem książki jest chłopiec - nie ten tytułowy, w pasiastej piżamie, choć tytuł i akcja powieści są dość przewrotne, lecz chłopiec w bawarskich spodniach, białej koszuli, w lakierowanych bucikach. Chłopiec przyjaźniący się z Karlem, Martinem i tym trzecim, którego imienia już nie pamiętał. Chłopiec, który ma starszą siostrę - Beznadziejny Przypadek. (Tak naprawdę to Gretel). Wreszcie chłopiec, który musi przeprowadzić się ze swojego wspaniałego, trzypiętrowego domu, w którym jeszcze tyle było do odkrycia; z poręczą z samej góry do samego dołu, po której uwielbiał zjeżdżać przez caluteńki dom; z oknem za wysokim dla niego, ale przez które mógł podziwiać Berlin. A przeprowadzić musi się wraz z całą rodziną tylko dlatego, że jego ojciec nosi mundur, taki piękny, odprasowany, że Furia wiąże z jego ojcem duże nadzieje, że praca jego ojca jest najważniejsza dla państwa, a co za tym idzie, i dla rodziny.

Ale chłopiec nie rozumie, dlaczego wszystko musi być podporządkowane jakiemuś okropnemu Furii, małemu, ze szczątkiem wąsa pod nosem, jakby przypadkiem tam zostawionym, który traktuje wszystko i wszystkich, jak by nie warte było jego uwagi. A już szczególnie brzydko - w odczuciu Brunona (bo tak ma na imię główny bohater) - ów Furia traktuje przemiłą blondynkę o imieniu Ewa, z którą był u nich na kolacji. No, ale to już postanowione. Bruno wraz z całą rodziną przenosi się na wschód, gdzie nikomu się nie podoba, no, może poza ojcem. Jadą do jakiegoś Po-Świecia, gdzie nie ma się z kim bawić, gdzie jest pełno żołnierzy i ani jednego warzywniaka. Gdzie nie ma czego odkrywać, bo niemal niczego tu nie ma. No, poza dziwnymi budynkami w oddali. I jeszcze dziwniejszymi ludźmi w pasiastych piżamach. Ale... Ale...

Ludzie w piżamach w paski. Cały dzień w piżamach. Smutni ludzie w piżamach. Niemal przezroczyści. Jak można być cały dzień w piżamie i smucić się z tego powodu? Ooo, toż to wspaniała zagadka do rozwiązania. Na tyle wspaniała, że Bruno wyrusza naprzeciw przygodzie. Jedyne, co udaje mu się odkryć w czasie wyprawy, to kropka, która staje się punktem, który staje się plamką, która przybiera kształt, kształt chłopca w pasiastej piżamie. Szmul... Jego przyjaciel i jego zguba...

Co mnie urzekło w tej powieści? Urzekło mnie to, co mną wstrząsnęło. Niewinność wobec okrucieństwa. Spojrzenie niewinnych oczu na obóz, na wojnę, na Żydów i ich "stosunki" z żołnierzami, wreszcie na samych żołnierzy, ojca, Furię. Świat dziecięcych odkryć, marzeń w starciu z fanatyzmem, ideą nadludzi.

Czy niewinność może się obronić w takiej konfrontacji? Czy przyjaźń może połączyć chłopca w piżamie i chłopca w bawarskich spodenkach? Co przyjdzie wraz z taką przyjaźnią?

Gorąco polecam powieść Boyne'a.

Od dwóch dni nie myślę o niczym innym, tylko o niej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 21228
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 35
Użytkownik: carmaniola 25.02.2008 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem się zdarza, że na ... | Emeczka
Dziękuję za polecankę. Nie jestem, co prawda, przekonana, czy gotowa byłabym ponownie wejść w taki świat, ale tytuł zapamiętam jako wart zainteresowania. Może kiedyś nadejdzie dla niego TA chwila. :-)
Użytkownik: Emeczka 25.02.2008 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za polecankę. Ni... | carmaniola
Mnie ta chwila "wzięła" z przypadku i naprawdę nie żałuję. ;)
Użytkownik: carmaniola 25.02.2008 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie ta chwila "wzię... | Emeczka
Ja się boję tematu i muszę się do niego psychicznie przygotować. :-)
Użytkownik: Emeczka 25.02.2008 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się boję tematu i musz... | carmaniola
No to życzę w miarę szybkich przygotowań, bo warto ;)
Użytkownik: krysiron 26.02.2008 00:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się boję tematu i musz... | carmaniola
Nie musisz się zaraz bać:) Chociaż myślę, że to źle, że wiesz o czym jest ta książka. Powolne odkrywanie wraz z chłopcem (a często szybciej od niego) wszystkiego dookoła jest jedną z większych zalet książki. Moim zdaniem autorka recenzji za dużo zdradziła. Z ciekawości zerknąłem też na Twoja ocenę "Oskara i pani Róży" i zważywszy na Twój umiarkowany zachwyt, nie jestem do końca pewien czy w tym przypadku nie będzie podobnie.
Użytkownik: Emeczka 26.02.2008 07:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie musisz się zaraz bać:... | krysiron
Jeśli za dużo zdradziłam, to przepraszam. Choć mi z kolei wydaje się, że niekoniecznie za dużo. ;)
A tak po prawdzie inny człowiek, może co innego w tej książce znaleźć dla siebie. :) Pozdrawiam wszystkich czytających.
Użytkownik: krysiron 26.02.2008 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli za dużo zdradziłam,... | Emeczka
Na pewno każdy znajdzie coś swojego:)
Użytkownik: carmaniola 26.02.2008 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie musisz się zaraz bać:... | krysiron
Myślę, że sam tytuł sugeruje temat i początek książki potwierdziłby moje skojarzenia, więc i tak będzie to zapewne odkrywanie odkrywania dziecka. :-)

Uważasz, że "Chłopiec..." i "Oskar i pani Róża" są do siebie w jakiś sposób podobne? Hmmm... Jak przeczytam, to o tym pomyślę. Takie skojarzenia są zupełnie osobiste i mnie może się ta książka skojarzyć (nawet absurdalnie)z zupełnie czym innym. Znam takie przypadki. :-)
Użytkownik: krysiron 26.02.2008 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że sam tytuł suger... | carmaniola
Chyba nie do końca zrozumiałaś o co mi chodziło, ale to dobrze:) Jeśli dobrze pamiętam to niemal do połowy książki nie jest na 100% pewne o czym ona jest i to mi się podobało, chociaż oczywiście uważny i obyty historycznie czytelnik dość szybko się domyśli. I właśnie ta recenzja zbytnio nakierowuje, ale to tylko moje wrażenie.
Myślę, że te dwie książki są podobnie napisane i wywołują, przynajmniej u mnie, podobne emocje. Ale "Oskar..." podobał mi się bardziej, może dlatego, że najpierw po niego sięgnąłem.
Użytkownik: carmaniola 26.02.2008 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie do końca zrozum... | krysiron
>Chyba nie do końca zrozumiałaś o co mi chodziło, ale to dobrze:)

A dlaczego dobrze?! ;-)

Przeczytam, to się przekonam jak to z podobieństwami i emocjami jest. Książka zamówiona, przepadło. :-)
Użytkownik: krysiron 26.02.2008 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: >Chyba nie do końca zrozu... | carmaniola
Ależ czytaj na zdrowie:) To dobra książka. A zważywszy jakim połykaczem książek jesteś to 2 godzinki i przeczytana:) Miło i szybko się czyta. A powiedziałem "dobrze", bo stwierdziłem, że może jednak jest szansa, że nie dowiedziałaś lub domyśliłaś się jeszcze wszystkiego, więc to chyba dobrze, jeśli jeszcze Cię czymś zaskoczy.
Użytkownik: carmaniola 26.02.2008 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ czytaj na zdrowie:) ... | krysiron
To już lepiej nic nie pisz! Niech mi coś do przeczytania zostanie. :-)
Użytkownik: jakozak 20.05.2008 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: >Chyba nie do końca zrozu... | carmaniola
Przeczytaj Carmaniolo.
Ja też bałam się okładki i tytułu. Mówiłam sobie, że odłożę "gdy tylko się zacznie". Piękna, smutna książeczka, która na początku pozwala wiele się domyślać. Dziecięca w swej prostocie i przez to bardzo urocza. Nie potrafię znaleźć innego słowa, jak urocza właśnie, chociaż nie za bardzo to słowo pasuje do tematyki.
Oskar i pani Róża? Mały książę? Trochę tak, trochę tak. Oceniłam na piątkę i polecam każdemu.
Użytkownik: carmaniola 20.05.2008 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytaj Carmaniolo. ... | jakozak
Przyznam się, Jolu, że miałam w ręku i... odłożyłam. I nie ze względu na tematykę, ale sposób narracji i kreację głównego bohatera. Nie przeczytałam wiele, ale ten chłopiec wydał mi się tak sztuczny, tak na siłę "udziecinniony", że nie byłam w stanie oglądać, jego oczami, tamtego świata. Nie mogłam i już. :(
Użytkownik: Aurora Borealis 20.05.2008 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam się, Jolu, że mi... | carmaniola
Może to kwestia tego, na co się nastawiasz? Niektórzy zarzucają tej książce, że jest... jak by to określić?... nieprawdopodobna. Że chłopiec w tym wieku nie mógł być aż tak nieświadomy i... niewinny. Dla mnie to bardziej baśń niż dokument, wydaje mi się, że nie można analizować tej historii pod kątem: "czy mogło się to wydarzyć naprawdę?". Namawiam Cię, żebyś dała "Chłopcu..." jeszcze jedną szansę ;-)
Użytkownik: carmaniola 20.05.2008 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to kwestia tego, na ... | Aurora Borealis
Właśnie tak jak piszesz, tę nadmierną, w moim odczuciu, nieświadomość, niewinność odebrałam jako sztuczną i nieprawdopodobną. Pewne książki do nas po prostu nie przemawiają, bo nie potrafimy się wczuć w sposób myślenia i psychikę bohatera. Tak jest chyba ze mną w przypadku „Chłopca…”. Może jeszcze kiedyś dorosnę (lub zdziecinnieję), by móc odebrać ją inaczej? ;-)
Użytkownik: KasiaFu 22.11.2008 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie tak jak piszesz, ... | carmaniola
A mnie się wydaje,iż nie należy rozpatrywać tej książki pod tym kątem:czy chłopiec w tym wieku byłby nie świadomy otaczającego go świata i reguł nim rządzących.Moim zdaniem nie miałoby większego znaczenia jeśli bohater miałby 2 lata mniej czy więcej.Chodzi tu o zderzenie niewinnego,naiwnego i pełnego ufności świata dziecka z brutalną rzeczywistością kreowaną przez dorosłych.
Użytkownik: carmaniola 25.11.2008 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydaje,iż nie ... | KasiaFu
Ja jej nie rozpatrywałam. Ja jej "nie czułam". To ogromna różnica. I rady na to nie ma. Jak na jesień. :-)
Użytkownik: Emeczka 20.05.2008 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to kwestia tego, na ... | Aurora Borealis
Jeśli mogę. Mi właśnie wydaje się, że niewinność tego chłopca jest wielce prawdopodobna. To, że jest Niemcem. To, że jego ojciec jest wysoko postawionym oficerem. To, że w jego domu bywa sam Hitler. To jeszcze nie oznacza, że mały Niemiec jest tak samo zły, jak "duży", że jest tak samo świadomy tego, co się dzieje w państwie, w historii, jak "duży".
Bo gdyby był tak samo świadomy, to jak wytłumaczyć w domu obecność Żydówki? Bo według mnie służąca rodziców chłopca, jest Żydówką. I to Żydówką, która zawdzięcza życie temu wysoko postawionemu oficerowi.

Tak sobie myślę, że kreacja tego dziecka, jego obraz, jego niewinność jest jak najbardziej możliwa. A dlaczego? Bo jest stworzona przez jego rodziców. Tak, Oni żyją w okrutnym świecie, gdzie odmawia się prawa do życia wielu ludziom za kolor skóry, za przekonania, za wiarę, pochodzenie. Tak, często są zmuszani do zachowań wbrew sobie (bo nie sądzę, żeby na świecie było tylu zwyrodnialców, którzy czerpią radość z nieszczęścia innych). Tak, muszą być posłuszni swemu wodzowi, bo jeśli nie, to ich można spotkać równie okrutny los. Ale są też przede wszystkim rodzicami. Rodzicami, którzy chcą chronić swoje dzieci, chronić ich dzieciństwo, często właśnie trzymając ich z daleka od "spraw dorosłych".

I to może być taka powieść o próbie zachowania dzieciństwa, o próbie ochronienia niewinności dziecka, o nadmiernej miłości rodziców, która - w efekcie - szkodzi dziecku, zamiast je chronić. A szkodzić może w różny sposób. W jaki? Nadal zachęcam do przeczytania książki. Naprawdę warto.
Użytkownik: Aurora Borealis 21.05.2008 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli mogę. Mi właśnie wy... | Emeczka
Nie jestem najlepsza z historii (może ktoś bardziej obeznany się wypowie), ale wydaje mi się, że dzieci w tamtych czasach były ostro "tresowane". Wpajano im jak być "dobrym" Niemcem, że Żyd to wróg itd. Nie bardzo mogę uwierzyć, żeby chłopiec w wieku Bruna mógł być kompletnie nieświadomy, co się dzieje wokół niego. Ale dla mnie to nie jest wada, nie odbieram tej książki jako literatury faktu, tylko jako "czarną baśń".
Użytkownik: Emeczka 21.05.2008 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem najlepsza z hi... | Aurora Borealis
A ja z kolei nie piszę o wszystkich dzieciach. Piszę o tym jednym konkretnym, piszę o tym, że są rodzice, którzy za wszelką cenę chcą chronić swoje dzieci przed okrucieństwem tego świata, choćby sami wyczyniali, Bóg wie, jakie okurcieństwa. I tak właśnie odbieram tę rodzinę - "dobra, my jesteśmy gnidami, które nie potrafią przeciwstawić się reżimowi, ale niech nasze dziecko jak najdłużej pozostanie niewinne i nieświadome tego, co tak naprawdę się dzieje".
Myślę, że nawet wtedy rodzice, nawet rodzice-Niemcy, mogli mieć właśnie takie podejście do całej sprawy.

Ostatnio przewodniczka w Muzeum Powstania Warszawskiego powiedziała nam takie słowa: "Kobiety walczyły z Niemcami na różne sposoby. Jednym z nich było dbanie o siebie, o ubiór, o "pozory". Tak o pozory. By pokazać Niemcom, że oni nic nie znaczą, że ich atak nic nie zmienił w naszym życiu, że są tylko epizodem". Dziwne słowa, ale jednak coś w tym jest. Zachowywać się tak, jakby to, co dzieje się wokół nas, nas samych nie dotyczyło. My żyjemy w tym dobrym świecie, gdzie wszyscy są równi, gdzie ludzie się wspólnie radują, a nie - zabijają. O coś takiego mi chodziło. Zresztą to i tak moje subiektywne odczucie :)
Użytkownik: Aurora Borealis 27.05.2008 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja z kolei nie piszę o ... | Emeczka
Na pewno byli rodzice, którzy chcieli chronić swoje dzieci przed taką ideologią - nie każdy Niemiec był zaciekłym "nazi". Wydaje mi się jednak, że nie w tym przypadku. Ojciec Bruna, nawet w domu, kazał mu witać się pewnym charakterystycznym gestem prawej dłoni... Zresztą wychowanie to nie tylko dom, ale również szkoła - nie bardzo chce mi się wierzyć, że dziecko w tym wieku nie wie, kim jest ten pan z charakterystycznym wąsikiem. Jeżeli miałabym koniecznie tłumaczyć sobie jakoś tą "brunową" niewiedzę, to dla mnie byłby raczej chłopcem żyjącym w swoim świecie (może trochę zbyt dziecinnym jak na swój wiek?). Ale ja nie czuję potrzeby takiego tłumaczenia - odbieram tę książkę jako rodzaj baśni. Kojarzy mi się trochę z filmem "Labirynt Fauna". Ale oczywiście każdy "czuje" książki po swojemu :-)
Użytkownik: jakozak 20.05.2008 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam się, Jolu, że mi... | carmaniola
Nie odczułam tego.
Książeczka opowiadana przez dziecko ma swój głęboki sens.
Użytkownik: carmaniola 20.05.2008 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie odczułam tego. Książ... | jakozak
Pewnie, Jolu! Świat widziany oczyma dziecka ma jak najgłębszy sens. Rzecz w tym, że ja nie potrafię patrzyć nań oczyma tego właśnie chłopca. Nie w każdą skórę można wskoczyć.
Użytkownik: jakozak 20.05.2008 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, Jolu! Świat widzi... | carmaniola
No jasne, przecież każdy jest inny.
Ja tylko chciałam Cię zachęcić, z lekka przypierając do muru. Już nie będę. :-)
Użytkownik: carmaniola 20.05.2008 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No jasne, przecież każdy ... | jakozak
:-) Przypieranie do muru czasem dobrze robi. :-)
Użytkownik: izafilipiak 05.02.2009 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) Przypieranie do muru ... | carmaniola
Bardzo podobne odczucie towarzyszyło mi podczas lektury tej książki, choć nie zmieniło ono faktu, że oceniam ją wysoko (5). I nie chodzi tu dla mnie do końca o brak świadomości chłopca (mógł pewnych rzeczy po prostu się nie domyślać), ale właśnie o tę jego nieco infantylną postawę, o to jego "udziecinnienie". Trochę przesadzone, trochę na wyrost, trochę zbyt baśniowe, zwłaszcza dla tych, którzy za takim stylem nie przepadają (przyznam, że nie jestem wielbicielką "Oskara i pani Róży"). Druga rzecz, która mnie zastanowiła, to sposób narracji. Być może nie to miałaś, Carmaniolu, na myśli, ale dla mnie jest ona trochę zbyt lekka w stosunku do treści. Zrzucam to jednak na karb naszych doświadczeń czytelniczych, które w tym temacie opierają się przede wszystkim na drastycznych, dokumentalnych relacjach, lub przynajmniej opowieściach po części na nich bazujących, podczas gdy tutaj mamy do czynienia w całości z literacką fikcją i spojrzeniem "z drugiej strony". To tak, jakbym miała trochę wyrzuty sumienia, że taką treść przyswajam zbyt lekko, zbyt przyjemnie, ale przecież wiem, że nie powinnam zamykać się na nową, inną formę. Dlatego mimo tych dwóch wątpliwości sądzę, że książka zasługuje na dobrą ocenę, gdyż jest dobrze pomyślana i dobrze skonstruowana. Doceniam oryginalny pomysł autora.
Użytkownik: carmaniola 06.02.2009 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo podobne odczucie t... | izafilipiak
Wiele racji masz pisząc o zderzeniu doświadczeń czytelniczych bazujących na drastycznych często dokumentach i spojrzeniu "z drugiej strony". To jednak chyba nie to... Uwielbiam powieści Remarque'a, bywa też, że sięgam po książki adresowane do dzieci - taką jest właśnie "Chłopiec" - i w tym chyba tkwi kłopot.
Nie każdą taką książkę jestem w stanie przyswoić. Wielbicielką "Oskara i pani Róży" też nie jestem, ale dotrwałam do końca bez wielkich boleści; z zainteresowaniem zanurzyłam się w krótkie, proste zdania "Złodziejki książek", którą starałam się ocenić tak, jak oceniłabym ją zapewne mając lat naście - uważam, że to wartościowa książka, chociaż nieadresowana do mnie - osoby dojrzałej.

"Chłopca w pasiastej piżamie" jednak w ten sam sposób odebrać nie potrafię. Mimo że, z tego, co zdążyłam przeczytać oceniam ją jako potrzebną i zdaję sobie sprawę, że wielu osobom podoba się i podobać się będzie. Przyczyna zatem tkwi we mnie samej, a nie w książce. I na to już rady nie ma. :-)
Użytkownik: Marylek 15.03.2009 05:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele racji masz pisząc o... | carmaniola
Nie wiem, czy "Chłopiec..." jest książką adresowana do dzieci.

Wasza dyskusja potwierdza, że wiele zależy od nastawienia do książki przed jej przeczytaniem. Ja byłam nastawiona krytycznie, a rozczarowałam się bardzo pozytywnie. Jeszcze po 4/5 książki wciąż wydawało mi się, że to taka próba prostego dotarcia do pokoleń, które za wiele nie wiedzą o niedawnej historii. Idąc tropem Twoich skojarzeń książkowych - tym właśnie jest, niestety, "Złodziejka książek". "Chłopiec..." jest jednak czymś więcej. Jest próbą odwrócenia perspektywy, co jest trudne, bo wszyscy za dużo wiemy.

Porównanie z "Oskarem..." moim zdaniem - bezzasadne. Schmitt wykorzystuje podstawowe ludzkie emocje, czyniąc narratorem dziecko, każąc mu dojrzewać w przyspieszonym tempie, licząc na utożsamienie się czytelnika z jego losem. Wartością "Oskara..." jest jedynie tematyka, jaką porusza, rzadka, odrzucana przez wielu, a podana w formie, która pozwala ją zaakceptować. Ale autor manipuluje czytelnikiem i to mi się nie podoba.

U Boyne'a znacznie trudniej jest się utożsamić z którymkolwiek z bohaterów, nie tylko dzięki zastosowaniu trzecioosobowej narracji. Przyjęta przez autora łatwiutka forma pozostaje jakby w opozycji do treści, przez co czytelnik (wiedzący za dużo) utrzymuje dystans. Zaskakujące jest dopiero zakończenie opowieści i to ono prowokuje te wszystkie dyskusje.

Czy historia Bruna i Szmula jest prawdopodobna historycznie? Myślę że nie. Ale nie ma to żadnego znaczenia.
Użytkownik: carmaniola 15.03.2009 09:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy "Chłop... | Marylek
Marylku, nie wiem, które porównanie jest zasadne, a które nie. Nawiązuję do tego, co podrzucają mi rozmówcy i tego co znam, bo "Chłopca..." po prostu nie przeczytałam. Tak bardzo nie potrafiłam się w tę książkę wczuć, że postanowiłam ją po prostu odłożyć - jak wiele innych, być może doskonałych ale nie_dla_mnie.
Użytkownik: Marylek 15.03.2009 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, nie wiem, które ... | carmaniola
Przecież po to jest tyle książek, żeby każdy znalazł coś dla siebie, no nie? :) Też mam takie książki, przez które nie przebrnęłam, albo - co gorsza - brnęłam niepotrzebnie.Tę przeczytałam, mimo oporów własnych, i podobała mi się.

Chciałam tylko zaprotestować przeciwko takim łatwym porównaniom. Sam autor kończy książkę tak: "Rzecz jasna zdarzyło się to wszystko dawno temu i nie powtórzy się już nigdy." Ani "Oskar...", ani "Złodziejka książek" nie mogłyby się tak skończyć; za mocno osadzone są w rzeczywistości.
Użytkownik: carmaniola 15.03.2009 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież po to jest tyle ... | Marylek
Ale nie ma łatwych porównań! Są tylko jedyne możliwe. :-)
Tylko do własnych doświadczeń doświadczeń czytelniczych można się odnieść, a one są jakie są - skojarzenia wymuszone. Bo o porównanie tych doświadczeń/odczuć chodzi, a nie książek. Porównywanie książek jest, wg mnie, w ogóle bez sensu.
Użytkownik: Pingwinek 08.09.2014 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale nie ma łatwych porówn... | carmaniola
Bardzo mi się podoba to, co tu napisałaś :-)
Użytkownik: KasiaFu 22.11.2008 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie musisz się zaraz bać:... | krysiron
Nie wydaje mi się,że recenzja zbyt wiele odsłania.Od początku wiemy kim jest główny bohater,co się znajduje za ogrodzeniem,kim jest chłopiec w pasiastej piżamie,a kim Furia i Ewa(w momencie kiedy tylko się pojawiają).Ogromnym zaskoczeniem jest natomiast zakończenie.Opowiedziana historia robi naprawdę duże wrażenie.
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 01.03.2008 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem się zdarza, że na ... | Emeczka
Po lekturze wielu książek dotyczących eksterminacji mogę powiedzieć, że "Chłopiec w pasiastej piżamie" to powieść wyjątkowa. Spojrzenie na temat jest wręcz dziewicze lecz jakże pełne i bogate w swojej prostocie.
To co widzi dziecko przepuszczone przez pryzmat doświadczeń i wiedzy dorosłych prowadzi, w zasadzie, do tej samej konkluzji. A fakt, iż jest to literacka fikcja nie ma tu znaczenia - na pierwszy plan wysuwa się pytanie: jak można było ubrać wszystkich w pasiaste piżamy...jak i po co? Tego nie jest w stanie zrozumieć nie tylko dziecko.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: