Egzotyczny "Folwark zwierzęcy"
"Władca much" to bardzo mocna książka, wstrząsająca i niezwykle wymowna. Nie będę tutaj streszczać fabuły, bo nie o to przecież chodzi. Dzieło Goldinga to studium natury zła, gorzka refleksja o prawach rządzących ludzką zbiorowością i pesymistyczna wizja upadku człowieczeństwa. Oto pisarz przedstawia brutalną prawdę o nas samych. Jak niewiele jest różnic między nami - "ucywilizowanymi" a zwierzętami. Książka dotyka też odwiecznego problemu władzy. Problemu tak starego, jak i same społeczeństwa. Od zarania dziejów ktoś sprawował władzę, jakiś wódz plemienny, potem królowie; niestety, nie każdy potrafi tę władzę sprawować. A jeśli tak się dzieje, może dojść do katastrofy. Podczas czytania "Władcy" stanęły mi przed oczami sylwetki dawnych dyktatorów, Stalin, Hitler...
Nikt z recenzujących nie zwrócił uwagi na jedno - fakt, który wydaje mi się oczywisty. A mianowicie podobieństwo utworu Goldinga do "Folwarku zwierzęcego". Obie książki mają znaczenie symboliczne i w pewnym sensie dotykają tych samych problemów. Ludzka żądza uznania, władzy, szacunku społeczeństwa, która przeradza się w obłęd. Jeszcze jedno podobieństwo - świnie :). Na wyspie non stop biegają te zwierzęta - a to polowanie, a to ich głowy nadziane na kije. A przecież głównymi bohaterami "Folwarku" są m.in. świnie.
Tak czy inaczej, polecam obie te pozycje. Są bardzo wartościowe i dają wiele materiału do refleksji. Od razu człowiek zaczyna stawiać sobie pytania. Poniekąd retoryczne...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.