Dodany: 16.02.2008 13:36|Autor: ta-miza

Ogólne> Matury

1 osoba poleca ten tekst.

Literatura kobieca?


Przygotowując temat maturalny dotyczący porównania świata przedstawionego w literaturze kobiecej dawnej i dziś zorientowałam się, że:
1. Niezwykle trudno znaleźć definicję "literatura kobieca" - w słownikach nie figuruje...
2. Termin "literatura kobieca" jest rozumiany bardzo pejoratywnie, jako pospolite, płaskie i ckliwe romansidła oddzielone od reszty grubym murem wydumanych "babskich problemów" i kojarzy się z powieściami typu "Dziennik Bridget Jones"
Co Wy o tym sądzicie? Jestem bardzo ciekawa.

Byłabym też wdzięczna za wszelkie sugestie, również jeśli chodzi o opracowania... Mam problem z wyborem tekstów reprezentujących dzisiejszą literaturę kobiecą, bo z dawniejszej wybrałam "Dumę i uprzedzenie" Jane Austen, "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte i zastanawiam się jeszcze nad "Błękitnym zamkiem" Lucy Maud Montgomery... Ale co z DOBRA, współczesną literaturą kobiecą? Pomóżcie!

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Biblionetkowiczów!
Wyświetleń: 18201
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 69
Użytkownik: ta-miza 16.02.2008 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
A co sądzicie o twórczości Hanny Kowalewskiej?
Użytkownik: Natii 16.02.2008 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Może coś Manueli Gretkowskiej? Ale ja nic jej nie czytałam, więc trudno mi to definitywnie stwierdzić.
Użytkownik: edward56 16.02.2008 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Przeczytaj moją wypowiedź w biblioetce z 2007-12-07 z godz 22.15
Użytkownik: mademoiselle.el 17.02.2008 02:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
w wysokich obcasach jest za to dzisiaj art o sporze między między różowymi (autorki chick lit, w stylu bridget jones i diabeł ubiera się u prady) a "poważnymi" pisarkami.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.02.2008 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Mnie szczerze mówiąc denerwuje pojęcie "literatura kobieca". No bo niby co to ma znaczyć? Na zdrowy rozum, skoro np. "literatura skandynawska" oznacza utwory napisane przez autorów mieszkających w określonym regionie geograficznym, a "literatura barokowa" - przez twórców żyjących w określonym przedziale czasowym, to analogicznie "kobieca" winno oznaczać: pisana przez kobiety. W takim razie powinna być i "literatura męska". Ale czy tak naprawdę płeć autora ma aż tak duże znaczenie, jak epoka, w której tworzy i region, w którym zamieszkuje? Czy jest sens sprowadzania do wspólnego mianownika kryminałów Agathy Christie, esejów Marii Janion, poezji Wisławy Szymborskiej i harlekinów pisanych taśmowo przez trzeciorzędne autorki, tylko dlatego że wszystkie są kobietami? Oczywiście nie. Dlatego rzeczywiście sporo ludzi pod terminem "literatura kobieca" rozumie to, co określiłaś w punkcie 2. Ale w tym tkwi znowu duże uproszczenie, bo nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko powieści (a co z poezją? a co z publicystyką?) pisane przez kobiety, z kobiecego punktu widzenia i o tematyce, która na ogół mężczyzn nie interesuje, okaże się, że wiele kobiet po ten podgatunek literacki w ogóle nie sięga (czytając za to publicystykę historyczną czy polityczną, literaturę faktu itd.) a jeśli sięga, to wybiera zeń tytuły aspirujące do miana dobrej literatury (exemplum: wybrana przez Ciebie "Duma i uprzedzenie", jak zresztą wszystkie inne powieści Austen).
Gdybym ja się wzięła za taki temat, to przede wszystkim usiłowałabym udowodnić, że "literatura kobieca" zdefiniowana w p.2 jest po prostu literaturą przeznaczoną dla mało wymagających czytelników płci żeńskiej, tak jak kiepskie thrillery polityczne adresowane są przede wszystkim do analogicznej grupy płci męskiej, natomiast dobra literatura pisana przez kobiety jest w stanie zadowolić każdego, niezależnie od płci. Przykłady współczesne: beletrystyka: Olga Tokarczuk (zwłaszcza jej ostatnia powieść "Bieguni"), Magdalena Tulli ("Sny i kamienie", "Tryby"), Margaret Atwood (np."Pani Wyrocznia"); poezja: Wisława Szymborska, Ewa Lipska, Julia Hartwig, Sylvia Plath; publicystyka/ reportaż: Naomi Klein ("No Logo"), Hanna Krall ("Zdążyć przed Panem Bogiem", "Tam już nie ma żadnej rzeki"). Tyle mi się nasuwa "na gorąco", ale może jeszcze mi coś wpadnie do głowy.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.01.2017 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie szczerze mówiąc dene... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na onecie trafiłem artykuł (nie będę linkował, bo nie lubię nabijania klików) "10 książek, które powinna przeczytać każda kobieta". Może to zdefiniuje "literaturę kobiecą"? Oto lista:

Druga płeć (Beauvoir Simone de)
Duma i uprzedzenie (Austen Jane)
Dziennik (Frank Anne)
Dziwne losy Jane Eyre (Brontë Charlotte (Brontë Karolina; pseud. Bell Currer))
Małe kobietki (Alcott Louisa May)
Pani Bovary (Flaubert Gustave (Flaubert Gustaw))
Pani Dalloway (Woolf Virginia)
Przeminęło z wiatrem (Mitchell Margaret)
Szklany klosz (Plath Sylvia)
Wichrowe Wzgórza (Brontë Emily Jane (pseud. Bell Ellis))

Pochwalę się, że 6 z nich czytałEM i zasadniczo były to dobre lektury, a 2 dalsze mam w planach. Tylko czemuż akurat dla kobiet, a nie dla każdego? I co tu mamy nadreprezentowane tematycznie, a co niedoreprezentowane?
Użytkownik: Marylek 05.01.2017 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Na onecie trafiłem artyku... | LouriOpiekun BiblioNETki
Czy to oznacza, że kobiety powinny czytać jedynie książki pisane przez inne kobiety? To prędko by nam się lektury skończyły, biorąc pod uwagę proporcje płci w skali historycznej. ;)

Dziennik (Frank Anne) obok Małe kobietki (Alcott Louisa May) - jedno i drugie jako literatura kobieca? Cóż to w ogóle za kryterium doboru? Sezon ogórkowy nastał, czy co?

Ech... Czy nie lepiej, żeby każdy czytał to, co go interesuje?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.01.2017 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to oznacza, że kobiet... | Marylek
To ciekawe spostrzeżenie - czyżby mężczyźni nie pisali (klasyki) dla kobiet? Teraz chyba to inaczej wygląda. Ale myślałem, że może coś więcej jest w tym - brak pewnych gatunków, tematyka taka a nie inna?

Napisałem "zasadniczo dobre", bo u tych 6 ocenionych mam jedną "6.0", cztery "5.0" i tróję dla "Małych kobietek" ;)

Natomiast oczywiście to jest tylko jakaś heureza, propozycja dla miłośników zestawień, albo (i za to chwała) zachęta do przeczytania CHOCIAŻ TEGO. Dla nas cóż? Czy potrafilibyśmy wymienić w 10-elementowej liście np. ulubione książki czy najbardziej wartościowe w jakiejś mierze?
Użytkownik: Marylek 05.01.2017 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe spostrzeżenie ... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Czy potrafilibyśmy wymienić w 10-elementowej liście np. ulubione książki czy najbardziej wartościowe w jakiejś mierze?"

My, Biblionetkowicze? Sądzę, że tak :)

Chociaż to zależy też od rzeczonej miary, bo gdyby mnie, na przykład, poproszono o wymienienie 10 książek najlepiej popularyzujących matematykę, obawiam się, że miałabym problemy ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.01.2017 08:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy potrafilibyśmy wymie... | Marylek
Nie tak dawno zresztą wymienialiśmy swoje ulubione dziesiątki - najlepsze ze wszystkich: 10 najważniejszych książek
i w kategoriach tematycznych, o ile pamiętam, były popularnonaukowe, literatura faktu i coś tam jeszcze, ale tych, dziwna rzecz, znaleźć nie potrafię.
Użytkownik: Marylek 06.01.2017 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno zresztą wym... | dot59Opiekun BiblioNETki
Moja lista biografii i inne listy
Użytkownik: Anna125 06.01.2017 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja lista biografii i in... | Marylek
Podziękowania za link do wielu list :D
Użytkownik: Marylek 06.01.2017 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Podziękowania za link do ... | Anna125
No własnie, sama miałam kiedyś ten problem - te listy zupełnie się pogubiły, a szkoda. To była taka świetna inicjatywa! Z pomocą wielu osób zebrałam je sobie w czytatce, ale - dlaczego tylko "sobie"? Korzystajmy wszyscy! :)
Użytkownik: Anna125 06.01.2017 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No własnie, sama miałam k... | Marylek
:D. Wrzuciłam sobie link do wielu list do obserwuję i już go nie zgubię :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.01.2017 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy potrafilibyśmy wymie... | Marylek
Chodziło mi o grubszą granulację kategorii, typu "najlepsze książki polskich autorów", "ulubione książki na podróż", bo wiadomo, że zawsze da się zrobić taką kategorię, że przy dowolnych poszukiwaniach lista będzie nie dłuższa niż jednoelementowa, dajmy na to "książki, w których każde słowo tytułu i inicjały autora to ta sama litera" ;)
Użytkownik: Czajka 05.01.2017 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to oznacza, że kobiet... | Marylek
Gustav Flaubert, wbrew plotkom, nigdy nie był kobietą. :D
No ale co zrobić, jeżeli statystyczną kobietę interesują przygody uczuciowe, a statystycznego mężczyznę wojenne? Cytat z rozmowy pewnej znanej mi pary (relacja z filmu):
Ona - No i pojechał na wojnę, bardzo wzruszający film.
On - I walczyli z Japończykami. Bardzo poruszające, naprawdę.
Ona - No i ta miłość
On - Tam była jakaś miłość??

No, była, potwierdzam, przez mniej więcej pół filmu.
Podkreślam jeszcze raz - mówię o statystycznych preferencjach, nie o nałogowych czytaczach. Zresztą wśród nałogowych zdarza się reakcja statystyczna (mam nadzieję, że Sznajperek się nie obrazi w razie gdyby przeczytał moją wypowiedź) i nawet Sznajper miał traumę po Ani z Zielonego Wzgórza. :)
Użytkownik: Marylek 05.01.2017 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Gustav Flaubert, wbrew pl... | Czajka
"Gustav Flaubert, wbrew plotkom, nigdy nie był kobietą."

Ha! Tu mnie masz! :-)))
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.01.2017 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gustav Flaubert, wbrew p... | Marylek
Niekoniecznie - w końcu Flaubert powiedział "Pani Bovary to ja!", więc w jakiejś mierze uznawał się za kobietę ;)
Użytkownik: Monika.W 07.01.2017 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Niekoniecznie - w końcu F... | LouriOpiekun BiblioNETki
Podobno Flaubert nigdy tego nie powiedział. W każdym razie nie znaleziono takiej jego wypowiedzi w żadnym ze źródeł - tak twierdzi jeden ze specjalistów od Flauberta: albo Lis Renata, albo Barnes Julian (pseud. Kavanagh Dan). Nie pamiętam u kogo o tym czytałam.
Użytkownik: Anna125 05.01.2017 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Na onecie trafiłem artyku... | LouriOpiekun BiblioNETki
Onet niemądry (moim zdaniem). W pełni za to podzielam Twoje zdanie "...Tylko czemuż akurat dla kobiet, a nie dla każdego?..."
Nadreprezentatywne: kobiety interesują się tylko swoją płcią, miłostkami, relacjami z mężczyznami. A kto się pod tą listą podpisał?
Użytkownik: Czajka 05.01.2017 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Na onecie trafiłem artyku... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ja czytałam z nich 8, a kilku znanych mi mężczyzn nie przeczytałoby ani jednej z tej listy. Czyli jednak chyba to kobieca literatura.
Moim zdaniem skromnym istnieje różnica w upodobaniach (wiem, dostanie mi się, ale co tam, w moim wieku mi to nie szkodzi na honor) i nie ma w tym nic złego. Ja nie widzę nic złego w tym, że NIE interesuje mnie technologia, ani samochody, ani książki wojenne (chociaż kilka przeczytałam w życiu). Nie widzę nic złego w tym, że interesują mnie historie o miłości (chociaż teraz akurat mniej).
To co jest ewidentnie złe, to że termin literatura kobieca ma znaczenie pejoratywne, bo wrzuca się w nią po prostu złą literaturę.
Jeżeli ktoś Jane Eyre zaklasyfikuje jako kobiecą, albo Anię, proszę bardzo, mogę tylko współczuć mężczyzną. Jeżeli określamy Harlequiny jako kobiece to proszę od razu zrobić półkę na męską badziewną. Ciekawe co w niej by wylądowało?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.01.2017 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam z nich 8, a k... | Czajka
A znalazłoby się trochę męskiego badziewia, znalazło! Na pierwszy ogień wszystkie mega-nawalanki z obowiązkowym udziałem agentów KGB usiłujących zaszkodzić wspaniałemu państwu amerykańskiemu (bo takie coś tylko Amerykanie płci męskiej pisują, choć czyta i reszta świata). Swoją drogą, i nawalanka może być dobrze napisana - weźmy takiego Childa na przykład; niby to męska literatura, z byłym komandosem w roli głównej, trup ściele się wcale niejednostkowo, trzaskają łamane palce i szczęki, ale jak się to fajnie czyta! I nie jestem jedyną kobietą, która o tym zaświadczy :-).
Użytkownik: Monika.W 07.01.2017 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam z nich 8, a k... | Czajka
"interesują mnie historie o miłości "...
Historie i miłości są w prawie każdej wielkiej powieści XIX i początków XX wieku. A pisali je w 90% kobiety. Wszyscy wielcy pisarze XIX wieku byli kobietami?
Użytkownik: Monika.W 07.01.2017 09:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "interesują mnie historie... | Monika.W
Korekta: "A pisali je w 90% mężczyźni".
Tiaaak. No nie powiem, jaka to omyłka. Czyżby kryterium podziału jednak słuszne, a oni wszyscy byli na prawdę i w głębi duszy kobietami? Taki Tołstoj czy Prus?
Użytkownik: Czajka 10.01.2017 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Korekta: "A pisali je w 9... | Monika.W
Ależ skąd. To jest bardzo ciekawe w ogóle. Właśnie czytam teraz pamiętniki Kraszewskiego (wyciąg oczywiście) i sobie pomyślałam, że chyba dawniej nie było tak drastycznego podziału na to co męskie a co niemęskie (w sensie, co wypada, a co nie). Nie wiem. Tak sobie myślę nie znając się na rzeczy, że może to właśnie od emancypacji mężczyźni (nie wszyscy rzecz jasna) tak się odcięli od wrażliwości i powstał model maczo?
Bo kiedy kobieta siedziała w domu na swoim miejscu, nie czuli się zagrożeni jako dominująca rasa. Może to trochę teoria spiskowa, ale jakoś do mnie przemówiła.

W każdym razie jasne jest, że nie można się odwoływać wprost do tego okresu - wrażliwość tamtych ludzi była zupełnie inna.

PS Tołstoj jednak oddał co męskie w "Wojnie i pokoju" ;)
Użytkownik: Anna125 05.01.2017 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie szczerze mówiąc dene... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mnie też, mnie też denerwuje taki podział! Kiedyś myślałam, że istnieje lecz mój nauczyciel dobitnie i zabawnie ukazał mi rewers.
Pozwolę sobie, go zacytować: "...Wyobraź sobie, że wchodzisz do tramwaju, autobusu, czy miejskiej kolejki i widzisz pasażerów - wszyscy mężczyżni czytają harlekiny (wersja książkowa, nie ebooki, inaczej jednym spojrzeniem nie dałby się tego ogarnąć - mój dopisek). Co myślisz?..." Generalnie wpadłam w popłoch, a nie myślenie.

Literatura jest dla wszystkich, książki dzielą się na lepsze i gorsze, a nie kobiece i męskie. Teraz tak sądzę i kiedy czasem niegrzecznie zaglądam przez ramię pasażerom w środkach komunikacji publicznej spotykam całe spektrum. Kropkę nad "i "postawił poranek po owym nauczycielskim pytaniu. Chłopak obok mnie czytał "Dumę i uprzedzenie" w wersji ebookowej, dziewczyna (tu musiałam się trochę postarać, aby zobaczyć na czytniku fragment książki) - "Trzej żołnierze" Johna Dos Passosa.
Gdybym miała postawić tezę pracy to spróbowałabym obronić rewolucyjną "Literatura dla wszystkich" lub bardziej naukowo "Każda książka ma ściśle dedykowany krąg czytelników i wszyscy czytają książki skierowane do nich." Ta druga teza wymagałaby znacznego wygładzenia i uściślenia.
Użytkownik: Czajka 05.01.2017 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też, mnie też denerw... | Anna125
No ale to jest ciekawy przykład - nie ma takiej opcji, żeby mężczyźni czytali Harlequiny, czytaliby, no właśnie, nie ma określenia na męskie odpowiedniki romansideł. I tu jest dyskryminacja. Nawet najgorszy kryminał czy thriller pozostaje kryminałem.
Użytkownik: Anna125 05.01.2017 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale to jest ciekawy pr... | Czajka
Czajko :), wyobrażnia nie zna granic. A co by było, gdybyś zobaczyła ich czytających harlekiny? Ten obraz i jego konsekwencje w postaci mojego myślenia "o" wprawił mnie w stupor pt. "I co ja na to?". I przyznałam im i sobie prawo czytania wszystkiego, bez podziału. Ciekawe, czy "Pani Bovary" byłą napisana z myślą o kobietach?

Od owej nauczki nauczycielskiej :) stałam się "natrętem" kukającym w treści czytane przez osóby obce. Jeśli zobaczysz nieznośnika "zapuszczających żurawia" przez ramię to niestety :( mogę być ja. Ludzie czytają różne książki: "Hugon wie dlaczego te, a nie inne" - tak mawia mój przyjaciel.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko :), wyobrażnia nie... | Anna125
Osobiste granice ma i tu właśnie leży moja. :D
Takie mi przyszło porównanie - nie ma nic złego w tym, że mamy buty damskie i męskie, prawda? Oczywiście, mogę sobie wyobrazić, że kupuję męskie, bo są wygodne, ale na ogół jednak kupuję damskie. Problem w mojej opinii pojawiłby się wtedy gdyby zaczęto mówić, że buty damskie są beznadziejne. Myli się przeznaczenie czy charakter z wartością.

Wyobrażasz sobie, że wsiadasz do tramwaju, a tam wszyscy mężczyźni w szpilkach? ;)
Albo wchodzisz do przedszkola, a tam sami panowie przedszkolankowie? Ja się upieram, że płcie się różnią zgodnie ze swoją nazwą odmienną i bardzo mnie to cieszy. :D
Użytkownik: aleutka 06.01.2017 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Osobiste granice ma i tu ... | Czajka
Och słynna była w swoim czasie ta dziewczynka która napisała list do którejś sieci obuwniczej, bo chciała kupić buty w dinozaury ale buty w dinozaury były w sekcji dla chłopców. Pisała coś w stylu że ja też lubię dinozaury, dlaczego zakładacie, że to dla chłopców, a dla dziewczynek diamenciki i tak dalej? Dlaczego dziewczynki muszą takie buty kupować w sekcji dla chłopców? Można uznać, że to drobiazg, tylko że tak nie jest. Od dziecka uczy się dziewczynki, do czego wolno im aspirować i czego powinny pragnąć. Jej matka wrzuciła ten list na facebooka i rozpętała pozytywną burzę, ponieważ odezwały się kobiety naukowcy i zaczęły wrzucać zdjęcia swoich butów "terenowych" (ani jednych szpilek wśród nich oczywiście) i ta sieć zmuszona była do uznania, że to jest rzeczywiście niesprawiedliwe, takie klasyfikowanie. Buty powinno się klasyfikować ze względu na rodzaje a nie płeć. Chłopcy też mogą pragnąć różowych adidasów w Hello kitty ale presja społeczna jest taka, że wolą się do tego nie przyznawać. Już w przedszkolu. Bo oczywiście jeśli chłopiec chce czegoś "kobiecego" to jest to jakaś degradacja, bo rzeczy kobiece są gorsze.

I o to właśnie chodzi że w kontekście literatury czy odzieży kategoria "kobieca" jest rozumiana w sposób bardzo ograniczający, wykluczający jako coś gorszego. Była tak rozumiana bardzo długo i najczęściej jest nadal.

Kiedy przyznano Pulitzera Eleanor Catton ktoś powiedział wprost: tak, ona jest kobietą, ale jej literatury nie można uznać za kobiecą, to prawdziwa sztuka.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Och słynna była w swoim c... | aleutka
Podpisuję się pod każdym słowem.

O tę - jakże niesłuszną! - presję właśnie chodzi.
Użytkownik: jolekp 06.01.2017 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Och słynna była w swoim c... | aleutka
Z tymi dziewczęcymi zachciankami u chłopców, to problemem jest chyba co innego. Nie wiem do końca z czego to wynika, ale panuje jakieś takie przekonanie, że człowiek, który wykazuje zainteresowania "niezgodne" ze swoją płcią, prawdopodobnie jest homoseksualistą.
Moja bratowa wybuchnęła kiedyś świętym oburzeniem, gdy jej syn dostał od jednej z cioć w urodzinowym prezencie bluzkę w kolorze malinowym. Bo przecież nie będzie ze swojego dziecka geja robić i jak ktoś w ogóle śmiał kupić coś takiego. Ciężko mi sobie też wyobrazić, żeby dorosły mężczyzna mógł się publicznie przyznać, że np. lubi robić na drutach, bez narażenia się na niewybredne komentarze.
Ale to też jest problem obojga płci, choć pewnie w przypadku kobiet akceptacja społeczna jest większa. Aczkolwiek z kupieniem butów problemy mają nie tylko małe dziewczynki - w przeciętnym sklepie stosunek szpilek do butów na płaskiej podeszwie jest co najmniej zastanawiający. Tak jakby zupełnie oczywistym było, że kobieta w obcasach chodzić ma i basta. Kobieta krótko ostrzyżona, bez makijażu, w niespecjalnie kobiecym stroju też w wielu ludziach budzi jednoznaczne skojarzenie.

A "literatura kobieca" kojarzy się negatywnie przez pryzmat tych wszystkich płaskich romansów w różowych okładkach, które nie oszukujmy się - są adresowane do kobiet. Co nie oznacza, że nie mogą takich rzeczy czytać mężczyźni, ale to nie oni są grupą docelową. Moim zdaniem istotą problemu nie jest to, że nie powinny powstawać książki adresowane głównie do żeńskiego odbiorcy, ale jakość tych książek, a ta, nie oszukujmy się, jest w większości raczej marna.


Użytkownik: misiak297 06.01.2017 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tymi dziewczęcymi zachc... | jolekp
"A "literatura kobieca" kojarzy się negatywnie przez pryzmat tych wszystkich płaskich romansów w różowych okładkach, które nie oszukujmy się - są adresowane do kobiet Co nie oznacza, że nie mogą takich rzeczy czytać mężczyźni, ale to nie oni są grupą docelową".

Nie, właśnie istotę problemu poruszyłaś tutaj. Owszem, nikt nie zabroni, ale wracamy do wizerunku faceta z harlekinem w tramwaju. Tak jak z malinową bluzką. To jest niemęskie, a zatem "nie przystoi" i ktoś, kto nosi koszulki w kolorze malinowym albo czyta "literaturę kobiecą"* zaraz będzie uznany za "dziwaka", "gorszego", "niemęskiego" lub będzie się musiał tłumaczyć. Niby można się nie przejmować, prawda? Ale jednak nie każdy potrafi, a żyjemy w czasach, gdzie dinozaury są dla chłopców, a diamenciki dla dziewczynek i to się nam wbija do głowy od dziecka.

*inna sprawa, że obok różnej jakości czytadeł w ten obręb wliczane są też często arcydzieła literatury światowej.
Użytkownik: aleutka 06.01.2017 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tymi dziewczęcymi zachc... | jolekp
No a stereotyp jest przecież taki, że mężczyzna który jest homoseksualistą jest "zniewieściały". Znowu - porównanie do kobiety jest deklasyfikujące. Kobieta która nie nosi tradycyjnie kobiecych ubrań czy makijażu jest nadal często zbywana pod hasłem że "trzeba jej chłopa" (ten stereotyp odnosi się także do kobiet homoseksualnych).

No dobrze literatura kobieca jest utożsamiana z prymitywnymi, źle pisanymi romansidłami. Ale sam fakt że nie ma odpowiednika literatura "męska" na określenie tej całej masy przeładowanego testosteronem chłamu kiedy jeden dzielny mężczyzna z karabinem (albo drużyna dzielnych mężczyzn z karabinami) ratuje świat (i jakieś laleczki zalicza na boku) o czymś świadczy. Męska literatura jest określeniem generalnie pozytywnym.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Och słynna była w swoim c... | aleutka
No i właśnie to jest świetny przykład brnięcia przez kobiety w wartościowanie. To jest dla mnie nie do pojęcia (to znaczy teraz, z wiekiem, bo wcześniej tkwiłam po uszy w tym mechanizmie) - dlaczego diamenciki? Dlaczego nie mają aspirować do diamencików?
W nas samych tkwi to przekonanie, że męskie jest fajniejsze a kobiece gorsze.
Na miejscu Catton bym się obraziła. Czy komukolwiek przyszłoby coś takiego do głowy w przypadku autora mężczyzny?? Nigdy.
"Od dziecka uczy się dziewczynki, do czego wolno im aspirować i czego powinny pragnąć" - tak, bo powinna aspirować do czegoś męskiego, bo tylko dinozaury są poważne. Nie tędy droga moim zdaniem. Powinno się podnosić wartość diamencików i różowego. I odnajdować w tym urok. I powiedz mi, Aleutko, to że kobiety pokazują buty terenowe, o czym świadczy? I do czego prowadzi? Chyba do tego, że kobieta w szpilkach albo w balerinach z diamencikami będzie na starcie czuła się głupsza. No, nie o to chodzi.

Najdziwniejsze i najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeżeli mężczyzna chodził w biżuterii, to świadczyło o jego prestiżu, szacunku, stanowisku, władzy. Jak kobieta, to od razu jest pustą gęsią. Jak mężczyzna gotuje, to jest wielkim kucharzem, jak kobieta, to jest kurą domową.
Dopóki nie przestaniemy się ścigać z mężczyznami, dopóty same będziemy się spychać na margines. To pisałam ja, ofiara ścigania.

Producentów obuwia rozumiem. Żyjemy w pewnych określonych realiach stylu i mody. Łatwiej mi kupować, bo idę do działu damskiego i mam o połowę fasonów do przeglądania mniej. Równie dobrze sałata mogłaby się poczuć dyskryminowana, że nie leży na półce razem z masłem. Jest przecież równie świeża.

"Bo oczywiście jeśli chłopiec chce czegoś "kobiecego" to jest to jakaś degradacja, bo rzeczy kobiece są gorsze" - cała prawda, ale jak to zmienić? Przecież nie poprzez likwidację kobiecego, tylko dowartościowanie. Tak ja to rozumiem.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie to jest świe... | Czajka
Ale to nie jest tylko problem kobiet i balerinek. W przypadku mężczyzn też to działa, tylko inaczej (przykład Aleutki z butami z "Hello Kitty", czy niedźwiedzia z tobołem o malinowej bluzce.

"Chyba do tego, że kobieta w szpilkach albo w balerinach z diamencikami będzie na starcie czuła się głupsza. No, nie o to chodzi."

A może kobieta bez mężczyzny, bez dzieci, bez zamiłowania do gotowania (oczywiście trochę upraszczając, ale w konwencji wymagań społecznych) będzie się czuła na starcie gorsza? Och, tak dużo znam właśnie takich kobiet!

To nie jest tylko kwestia rywalizacji z mężczyznami. Wszystko, o czym piszesz, jest pochodną sztywnego podziału świata, w którym płeć warunkuje wszystko - oczekiwania, marzenia, aspiracje, role społeczne.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to nie jest tylko pro... | misiak297
No ale rywalizacja wynika z tego, że nie chcemy tego podziału zaakceptować, dodatkowo wprowadzamy wartościowanie.
Ja jestem w stanie zaakceptować presję społeczną. Uważam, że ma ona uzasadnienie i sens. I powiem Ci, że Bernard z plecakiem z misia pandy, zawsze mnie będzie dziwił. Chodzi tylko o to, żeby po tym pierwszym odruchu zdziwienia nie zdyskwalifikować tylko za wygląd (czy za rolę społeczną, jaką przyjmuje). W końcu jesteśmy istotami społecznymi. Musimy się identyfikować jakoś. I z kimś.
To, że płeć nas warunkuje, nie uważam za nic złego.

Teraz płeć nie ogranicza tak bardzo - kobieta może pracować i w pracy i w domu, i na budowie. Nie wiem czy bym chciała na budowie (biorąc pod uwagę te baleriny).
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale rywalizacja wynika... | Czajka
Ale właśnie jeśli akceptujemy presję społeczną, wielu Bernardów nie będzie Barnardami (czyt.: sobą), bo nie będą w stanie przeskoczyć presji. To będą ci wszyscy chłopcy, którzy będą chcieli buty z "Hello Kitty", a w odpowiedzi usłyszą od rodziców (wychowanych w określonych społecznych normach): "co ty, baba jesteś". I te wszystkie dziewczynki, które chcąc butów z dinozaurami, usłyszą: ale to jest dla chłopców. Chodź, kupimy takie ładne z diamencikami.

Od presji społecznej i "jedynej słusznej normy", z której przekraczania trzeba się tłumaczyć (bo to takie dziwne, bo osoba, która nie podporządkowuje się normie - vide "niedźwiedź" - uważana jest za dziwadło), to już wolę utopię zaproponowaną przez chomika. I niestety nierealną - dopóki będziemy niewolnikami presji społecznej.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale rywalizacja wynika... | Czajka
"Teraz płeć nie ogranicza tak bardzo - kobieta może pracować i w pracy i w domu, i na budowie. Nie wiem czy bym chciała na budowie (biorąc pod uwagę te baleriny).".

Przypomina mu się urywek z pewnego filmu dokumentalnego. Dziewczyna chciała reperować samochody, miała wykształcenie zawodowe, ale zdała sobie sprawę, że jest bez szans - powiedziała coś w rodzaju: "wszyscy moi znajomi powiedzieli mi, że babie by auta nie oddali do naprawy".
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "Teraz płeć nie ogranicza... | misiak297
I to ją powstrzymało? Mnie nie, teraz po latach nie wiem czy słusznie. Powiedzmy, że słusznie, bo żyłabym w poczuciu porażki. A tak sprawdziłam i wiem. Satysfakcja, kiedy się pomoże takiemu panu, który nie chce za nic trafić w ręce kobiety (a mam takich do dziś) - bezcenna. Jednak.
:D
No ale Misiaku, jak się tak zastanowić, to właśnie tak to działa - awangarda nie ma nigdy łatwo.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2017 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale rywalizacja wynika... | Czajka
"Teraz płeć nie ogranicza tak bardzo - kobieta może pracować i w pracy i w domu, i na budowie". Raczej gender niż płeć - ale dalej by ograniczał, gdyby wszyscy się podporządkowywali presji społecznej.
Użytkownik: jolekp 06.01.2017 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie to jest świe... | Czajka
"Powinno się podnosić wartość diamencików i różowego. I odnajdować w tym urok. I powiedz mi, Aleutko, to że kobiety pokazują buty terenowe, o czym świadczy? I do czego prowadzi? Chyba do tego, że kobieta w szpilkach albo w balerinach z diamencikami będzie na starcie czuła się głupsza. No, nie o to chodzi."

Nie, nie, to chodzi o to, żeby kobieta, która nie odnajduje się w klimacie szpilek i diamencików nie czuła się na starcie jak wybryk natury. I mówię to z mojego doświadczenia - jako kobieta, która nie nosi sukienek i obcasów, nie używa makijażu, nie umie gotować i (o zgrozo!) nie wyobraża sobie siebie w roli matki, jestem przez wielu uważana, delikatnie mówiąc, za dziwadło. Bo przecież powinnam marzyć o białej sukni i stadzie potomstwa. I nie chodzi o to, że kobiety, które o tym właśnie marzą są głupie i ograniczone. Chodzi o to, żeby im nie wmawiać, że MUSZĄ o tym marzyć, bo w przeciwnym wypadku coś jest z nimi nie tak.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Powinno się podnosić war... | jolekp
I znów - tylko się podpisać.

Prawie to samo napisałem w poniższym komentarzu.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "Powinno się podnosić war... | jolekp
Chodzi o to, że muszą im wmawiać to, w co wierzą i co sami uważają za wartość. Tak samo jak wmuszają szpinak. Tak do działa. Nie ma w tym niczego złośliwego, ani okrutnego. A że nie potrafią podnieść wartości rodziny bez deprecjonowania drugiej opcji? Bo tak jest najłatwiej.
Sama zresztą stosujesz tę metodę, pisząc o "stadzie dzieciaków". To jest po prostu wszechobecna taktyka. Kiedy nauczymy się chwalić swoje, nie poniżając innego, będziemy na dobrej drodze. :)
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi o to, że muszą im ... | Czajka
"Chodzi o to, że muszą im wmawiać to, w co wierzą i co sami uważają za wartość. Tak samo jak wmuszają szpinak. Tak do działa. Nie ma w tym niczego złośliwego, ani okrutnego."

Złośliwego - nie. Bo przecież zawsze w dobrych intencjach. Ale okrutnego? Na pewno nie?

Czy nie jest okrutne - dajmy na to - wmuszanie kobietom partnera/potomstwa? Te ciągłe pytania - kiedy twój ślub, kiedy biała suknia? A potem - kiedy dzieci? Wywieranie coraz większej presji? Tak samo jak reklamami szczęśliwych rodzinek, mówieniem (to chyba u Musierowicz?), że życie nie było nic warte bez macierzyństwa. Nie wyjdziesz za mąż - będziesz starą panną. Jeszcze nie masz chłopaka? Coś z tobą chyba nie tak. Przecież córka sąsiadów właśnie wychodzi za mąż. Jak to nie jesz mięsa, mięso zawsze się jadło. Jak to nie chodzisz do kościoła, przecież bez Boga itp.

Improwizuję, ale to są przykłady, o których się sam przekonałem.

Takie wmawianie (czegokolwiek), to nie jest zresztą problem współczesności.

Niedźwiedź podała przykład z malinową koszulką. To też jest niby wmawianie w to, w co się wierzy. A jednak budzi sprzeciw.

Użytkownik: Czajka 06.01.2017 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: "Chodzi o to, że muszą im... | misiak297
Jeżeli założymy dobrą wolę, reszta jest kwestią taktu.
Omatko, Misiaku, spójrz na to bez emocji - czy wmuszanie dzieciom szpinaku (przykładowego) jest okrutne? Wmuszanie im wiedzy? Wszystko to się robi z przekonania, że to pomoże im przetrwać. Dziecko to też jeden z lepszych (bo nie doskonały, to jasne) zabezpieczeń na starość. I pomyśl, że to nie tylko "wmuszanie" kobiecie potomstwa, ale walka o wnuki.

"Takie wmawianie (czegokolwiek), to nie jest zresztą problem współczesności." - Tak, bo ludzie przekazują sobie wiedzę. Gdybyśmy byli kukułkami, całą wiedzę mielibyśmy w genach. ;)

Nie no, Misiaku, musisz przyznać, że długonogie blondynki też się w reklamach pojawiają. :D
Pojawia się to, co przemawia do większości. Bo przyznasz, że chęć posiadania rodziny (nie rodzinki), przejawia większość? Przynajmniej w dzisiejszych czasach.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli założymy dobrą wol... | Czajka
Ależ ja nie wątpię, że i z wielkim taktem można komuś robić krzywdę. I dla specyficznie rozumianego czyjegoś "dobra". Tak to się przecież zazwyczaj dzieje. I nie potrafię na to spojrzeć bez emocji - bo to jest często nasza codzienność.

Oczywiście, że i blondynki w reklamach się pojawiają - piękne, długonogie wymuskane. Jak to cudnie kształtuje wzorce i wcale nie wpędza w kompleksy...

Wiesz, nie wiem, na ile chęć posiadania rodziny większość przejawia a) z realnej potrzeby b) z biologii c) ze względów ekonomicznych d) właśnie z tego, że taki jest "jedyny słuszny" wzorzec, w który ludzi się wtłacza. Wzorzec wedle którego kobieta = matka, facet musi oczywiście spłodzić syna, nie płakać, być twardy itp.

W każdym razie znajdą się ludzie podpadający pod wszystkie te kategorie.


Użytkownik: Marylek 06.01.2017 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli założymy dobrą wol... | Czajka
Wiedzy nie trzeba wmuszać. Każde dziecko, nie tylko ludzkie, jest w naturalny sposób zainteresowane zdobywaniem wiedzy. Wystarczy nie zniechęcać.

"Nie zadawaj głupich pytań!"
"Będziesz starszy, to zrozumiesz."
"Zostaw to, bo zepsujesz!"
"Daj, ja to zrobię, ty nie umiesz."
etc.

Najbardziej zniechęca szkoła. Przez przymus właśnie.
Użytkownik: jolekp 06.01.2017 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi o to, że muszą im ... | Czajka
"Stado dzieciaków" sama zauważyłam już po wysłaniu komentarza i gdybym mogła to zedytowałabym to (na ogół raczej staram się wypowiadać bardziej neutralnie), bo faktycznie nie brzmi to dobrze. Byłam ciekawa czy ktoś zwróci uwagę ;).

Ale właśnie - dlaczego muszą? Niby co w ten sposób można osiągnąć? Przecież nie da się kogoś zmusić, żeby przyjął określony sposób myślenia, a postawa w stylu "musisz wierzyć w to, co ja, bo tylko tak jest słusznie i poprawnie" moim zdaniem nie prowadzi do niczego dobrego i może skutkować tylko buntem i obniżeniem poczucia własnej wartości.
Użytkownik: misiak297 06.01.2017 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "Stado dzieciaków" sama z... | jolekp
"tylko buntem i obniżeniem poczucia własnej wartości" - a jak ktoś jest za słaby na bunt, to później dzieją się takie historie - buciki z diamencikami zamiast wymarzonych dinozaurów, matki, które nie powinny mieć dzieci, ludzie, którzy przymuszeni do ślubu nie potrafią ze sobą wytrzymać... itd. O tym tu mówimy:)
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "tylko buntem i obniżenie... | misiak297
Ja tylko powiem dla porządku, że nieprzymuszeni często też nie mogą. :)
Generalnie życie jest trudne, a człowiek strasznie kombinuje i wcale nie ma przez to łatwiej.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "Stado dzieciaków" sama z... | jolekp
:)

Jeżeli Twoim zdaniem coś jest dla kogoś dobre, a ten ktoś jest Ci bliski, to starasz się go przekonać. A nuż to coś da. :)


Użytkownik: jolekp 06.01.2017 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Jeżeli Twoim zdanie... | Czajka
Ja akurat mam taki charakter, że kiedy ktoś próbuje mnie przekonać do czegoś, czego wybitnie nie chcę, z czystej przekory robię dokładnie na odwrót :D
Użytkownik: Marylek 06.01.2017 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Jeżeli Twoim zdanie... | Czajka
Jeżeli ktoś jest mi bliski, to staram się go zaakceptować. Nie zmieniać. Nie przekonywać do czegoś, bo cała ta dyskusja pokazuje, że nie da się przekonać przekonanych do czegoś innego. Pozwólmy sobie różnić się. Lubię szpinak, ale ktoś bliski może go nie znosić. To nie ma znaczenia. Ważne, żebyśmy się wzajemnie nie zmuszali do polubienia czegokolwiek na siłę. Do fałszu.

Jeśli ten ktoś bliski, to moje dziecko, to staram się go kochać i zbudować w nim od najmłodszych lat poczucie własnej wartości. Dzięki temu być może da radę bronić własnych przekonań, szukać własnej drogi i nią podążać. Bez tego - nie.
.............

Całkiem obiektywnie i naukowo: im wyższy obcas buta, tym bardziej zdeformowane stopy. Szpilki nie są obuwiem zdrowym ni sprzyjającym komfortowi chodzenia. Niszczą stopę, ewolucyjnie nie jesteśmy przystosowani do takiego jej ułożenia, żeby ciężar ciała spoczywał głównie na palcach. Ale kobieca łydka pięknie wygląda w szpilkach. Dla kogo?
Być może męska też by pięknie wyglądała, nikt nie chce tego sprawdzać.

Dla przyjemności panów, panie niszczą sobie stopy.
Dla przyjemności rodziców, dzieci jedzą szpinak (który wcale nie zawiera tak wiele żelaza, jak się sądzi).
Dla przyjemności tychże, czynią ich dziadkami?

Na szczęście nie wszystkie.

Pomysł, że dziecko to "zabezpieczenie na starość" jest bardzo smutny. I błędny. "Nie ma dziecka, jest człowiek", jak mówił jeden taki. Traktowanie dzieci jako zabezpieczenia i źródła ewentualnych wnuków (o które należy "walczyć") to pomysł równie kuriozalny, co fałszywy.
Użytkownik: Czajka 06.01.2017 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś jest mi blisk... | Marylek
Och Marylku, oczywiście, że akceptujesz dziecko we wszystkim i je wspierasz. Alet jeżeli uważasz, że robi sobie krzywdę? Hm. Wtedy nie wiem.

Na temat obcasów są różne teorie, z niektórych wynikałoby, że mężczyźni ich nie noszą, bo są wyżsi (czy to w ogóle poprawne politycznie jest?). Jak wygląda męska łydka na obcasie chyba każdy widział - niezbyt powabnie (Pół żartem pół serio oczywiście)
Teraz, jak słyszałam, kobieta nie niszczy sobie stóp dla mężczyzny, tylko dla siebie. Żeby się czuć zadbana traci czas na farbowanie włosów, niszczy paznokcie, żeby się miło czuć. I generalnie trend jest - myśl o sobie. Realizuj siebie. Miej czas dla siebie. Wyglądaj ślicznie i młodo dla siebie.
Nie myśl o przyjemności rodziców - myśl o swoich przyjemnościach. Słyszałam to już nie jeden raz i nie wiem, czy mi się to podoba.

"Pomysł, że dziecko to "zabezpieczenie na starość" jest bardzo smutny. I błędny" - a w tym błędzie tkwimy od starożytności. W dodatku prawo nasze też tkwi zobowiązując dzieci do opieki nad starymi rodzicami.
Straszny offtopic się tu zrobił. Idę poczytać.

Użytkownik: Marylek 06.01.2017 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Och Marylku, oczywiście, ... | Czajka
"akceptujesz dziecko we wszystkim i je wspierasz. Ale jeżeli uważasz, że robi sobie krzywdę?"

Jasne, że jeśli to niemowlę, czy małe dziecko, to chronię. Ale jeśli dorosłe? Uważasz, że jesteś w stanie zabronić dorosłemu człowiekowi robienia sobie krzywdy? Nawet jeśli ten dorosły jest Twoim dzieckiem?

Myślę, że dalej bym wspierała, umacniając w przekonaniu, że jestem po jego stronie, jako człowieka. Choć niekoniecznie po stronie czynów, których nie akceptuję. Jak ta matka mordercy, która płacze nad ofiarą, ale paczkę do więzienia zaniesie, bo to wciąż jest jej syn.


Czytałam gdzieś niedawno, że szpilki dają kobiecie podwójną radość: najpierw gdy je zakłada - przez świadomość, że świetnie wygląda; a potem gdy je zdejmuje - przez ulgę, jaką odczuwa.


"W dodatku prawo nasze też tkwi zobowiązując dzieci do opieki nad starymi rodzicami. "
I jak to z prawem bywa, różnie wygląda jego egzekwowanie w praktyce.

:)
Użytkownik: Monika.W 07.01.2017 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś jest mi blisk... | Marylek
Szpilki noszę dla przyjemności swojej. Żeby mi się moja łydka podobała. Tak samo jak dla przyjemności swojej ćwiczę - zarówno, żeby lepiej się czuć, ale i żeby lepiej wyglądać. Lubię.
Użytkownik: Anna125 06.01.2017 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie to jest świe... | Czajka
Miałam już się nie odzywać ale Czajko sformułowanie kapitalne :).
"...Równie dobrze sałata mogłaby się poczuć dyskryminowana, że nie leży na półce razem z masłem. Jest przecież równie świeża..." roześmialam się na cały głos. Wyobraziłam sobie ich rozmowę.
Odnośnie meritum chyba ukochałam świat, w którym docelowo wszystko byłoby dla wszystkich. Nikt nikogo nie musiałby dowartościowywać, a ze swoich różnic śmielibyśmy się będąc ciekawi dlaczego tak. To utopia i po części zdaję sobie z tego sprawę. Kategorie mnie prowokują do ich łamania i wyjścia poza schemat i zobaczenia co też jest pod spodem, albo gdzie indziej.
Kwestia przynależności do określonej kategorii jest poważna. Fajna (w znaczeniu daje spokój, przepis zachowań i inne) tylko wtedy, jeśli nie muszę tkwić w tym określonym pudełku. Pamiętam, jak kiedyś przy edycji firmowego kalendarza postanowiliśmy złamać tyle stereotypów, ile uda nam się zidentyfikować. Zabawa była przednia, a i efekt w postaci kalendarza niezwykły. W rewolwerowców z Dzikiego Zachodu wcieliły się panie z Biura Zarządu, typowo męski wydział przywdział stroje z francuskiego lupanaru i tańczył kankana, osoby z kontroli i audytu przebrały się za aniołki itd.

Nie wiem jak u Was - u mnie za oknem - pada piękny śnieg w słońcu. Niebo niebieskie. Tak dawno tego nie było, ciekawe, czy zimno. Muszę to koniecznie sprawdzić - spacer.
Użytkownik: jolekp 06.01.2017 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam już się nie odzywa... | Anna125
Chciałabym taki kalendarz. Boski pomysł :D
Użytkownik: Anna125 06.01.2017 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym taki kalendarz... | jolekp
Dużo było radości owego roku, kiedy przewracaliśmy kartki kalendarza. I chyba troszkę to nas wszystkich zmieniło. Z nowym rokiem wróciliśmy w stare koleiny lecz chyba poszerzone, a kalendarze rozlosowano, bo chętnych do wzięcia na pamiątkę było dużo. Teraz niekiedy "kalendarz" wraca komentarzach, w zamkniętym dla nowych osób języku. "Oj, do anioła to ci jeszcze daleko, a gdzie skrzydła posiałeś?", "Bez make-upu ani rusz!", "Może lepiej zatańcz kankana.", "A rewolwer gdzie ukryłaś?"
Użytkownik: aleutka 06.01.2017 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie to jest świe... | Czajka
Ależ Czajko przecież nikt nie mówi, że NIE MAJĄ pragnąć diamencików. Jeżeli aspirują do diamencików są wręcz wspierane społecznie. A dziewczynkom powinno się zapewniać WYBÓR. Mówić im, że jeśli chcą mogą ganiać za tymi przysłowiowymi dinozaurami w butach zdobnych w diamenciki. (Wśród tych zdjęć butów o których pisałam były też takie martensowate w kwiatki). Ale na razie to tylko diamenciki. Jeśli spojrzysz w różnych Lidlach czy Aldi to ubrania dziecięce są klasyfikowane bardzo jasno. Dla chłopców (rozmaita) przygoda, dla dziewczynek TYLKO moda i bycie słodką księżniczką. Musimy dążyć do wyrównania szans i zapewnienia wyboru - równocześnie dążąc do rehabilitacji tego co tradycyjnie kobiece, oczywiście. Bo ta rehabilitacja jest niestety konieczna. Bo niestety jest takie niepisane przekonanie, że co tradycyjnie kobiece to z definicji gorsze, podczas gdy głupie jest jedynie uznawanie tego za gorsze. (to wariant moich rozmaitych i zawsze bardzo gorączkowych dyskusji o Kopciuszku zresztą).

No właśnie to przekonanie, że co tradycyjnie kobiece to gorsze tkwi w nas. W kobietach i mężczyznach. I to my musimy to kwestionować. Jedyna droga.

Catton była bardzo dotknięta. Zresztą nie tylko ona. I właśnie o to chodzi, że o mężczyźnie nikt by tak nie napisał, ale o kobiecie jak najbardziej wolno, proszę bardzo. Pisząc o jej Bookerze czy Pulitzerze można pół artykułu poświęcić na to jak ta kobieta wygląda. Bo oczywiście to jest najważniejsze. I jest na to przyzwolenie społeczne, a kiedy kobiety się buntują to "przesadzają".

I nie chodzi o to żeby się ścigać z mężczyznami tylko obie płcie miały takie same szanse i prawo wyboru, żeby o te szanse nie musieć za każdym razem walczyć z opinią społeczną, tylko raczej liczyć na wsparcie w całej ich różnorodności.

I miałabyś tyle samo butów do przeglądania gdybyś zamiast butów "męskich" pominęła sportowe, półbuty, sztyblety, mokasyny, czy jeszcze jakieś i przeszła od razu do półki z tymi na szpilkach, słupkach czy jeszcze czymś innym czego twoja dusza pragnie. Ale to tak na marginiesie.
Użytkownik: Marylek 17.02.2008 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
W najnowszych (16 lutego) "Wysokich Obcasach" jest artykuł nt. tzw. "chic lit", czyli literatury łatwej i prostej, o laseczkach kupujących buty i ciuszki, dla laseczek kupujących buty i ciuszki. I o walce z taką pseudo-literaturą. Przeczytaj, będzie w sam raz do tego tematu.
A z ważniejszych nazwisk jakie tam padają warta wymienienia jest Margaret Atwood.
Użytkownik: ta-miza 17.02.2008 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Bardzo Wam wszystkim dziękuję, przeczytałam wszystkie Wasze sugestie bardzo uważnie, również te z 2007-12-07. Jestem bardzo wdzięczna za pomoc :)

Sama już nie wiem, jak ten nieszczęsny termin zdefiniować...

A co do artykułu, to już na niego trafiłam, bardzo mi się przyda, dzięki :) A tak na marginesie, w tych samych Wysokich Obcasach jest zadziwiający artykuł o pianistce-oszustce, sama gram na fortepianie, więc doznałam wielkiego szoku - kto by pomyślał, że w poważnym świecie klasyki takie rzeczy się zdarzają! :P No bo, że gwiazdki pop śpiewają z playbacku to wszyscy wiemy, ale w muzyce poważnej... Niesamowite.

Jeszcze raz bardzo dziękuję i mam nadzieję, że jak Wam coś wpadnie do głowy, to napiszecie. Pozdrawiam!
Użytkownik: 00761 17.02.2008 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Wam wszystkim dzię... | ta-miza
Skoro nie ma ostrej definicji, Ty nie masz obowiązku jej stworzyć. Zasygnalizuj we wstępie, że pojęcie "literatura kobieca" jest rozumiane niejednoznacznie i określ, że na potrzeby pracy przyjęłaś rozumienie... [Tu definicja, ku której się skłaniasz.] I będzie dobrze. :)
Użytkownik: ta-miza 17.02.2008 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro nie ma ostrej defin... | 00761
Masz rację, tak zrobię :) Co ja bym bez Was zrobiła?! :*
Użytkownik: fine_mary 29.11.2015 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
a może biografie znanych, cenionych i lubianych kobiet, jak Aktorki Portrety Ł. Maciejewskiego? mnie się ta książka bardzo podoba.
Użytkownik: Czajka 05.01.2017 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Ale tu są dwa aspekty - literatura dla kobiet i literatura tworzona przez kobiety. Chyba należałoby to uwzględnić, a to są dwie całkiem różne sprawy.
I w ogóle przyszło mi na myśl, że literatura kobieca nie ma zacięcia filozoficznego, uniwersalnego. I sobie pomyślałam, że dlatego właśnie W poszukiwaniu straconego czasu i Kubusia Puchatka musieli napisać mężczyźni. :)
Użytkownik: basienka25 26.01.2017 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Może jakaś książka Joanny Sapkowskiej?
Użytkownik: SaszaZ 01.02.2017 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygotowując temat matur... | ta-miza
Może przyda Ci się takie opracowanie o zbliżonej tematyce [usunięty link - spam]
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: