Dodany: 04.07.2013 20:25|Autor: AnnRK

Książka: Zapomnij patrząc na słońce
Mlek Katarzyna

2 osoby polecają ten tekst.

Zapomnisz... Zapomnisz...


Okładka


Chciałabym wam opowiedzieć bajkę. O dziewczynce ze Śląska, małej, ładnej, zawsze uśmiechniętej. Pełnej życia, marzeń i zwariowanych pomysłów. Mogłaby mieć siedem lat. Mieszkać w bloku, przy którym rośnie jarzębina. Mieć tatę, który broniłby ją przed złem. I mamę, najczulszą, najukochańszą, dla której dziewczynka byłaby oczkiem w głowie. Mogłaby być Hanią, Haneczką, Hanusią. Nie zaś Hanką, którą nocą dręczą koszmary, a w dzień matka.

Nasza Hania rzeczywiście ma siedem lat i jarzębinę pod blokiem. Mieszka na Śląsku, w Katowicach. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Bajki nie będzie. Hankę nocą, we śnie, nawiedza ptaszysko, które swą obecnością przynosi autentyczny ból. W dzień bezbronna dziewczynka narażona jest na przemoc psychiczną i fizyczną ze strony matki. Sabina wszelkie frustracje wyładowuje na córce. A ojciec? Cóż, dziewczynka nie może liczyć na jego wsparcie. Zapracowany, podporządkowany żonie, może najwyżej nocą przytulić przerażone złym snem dziecko. Westchnąć i wyszeptać: "Popatrzysz rano na słoneczko, zapomnisz. Zapomnisz..."[1].

Nie wiem, na ile pocałunek w policzek i ciche zapewnienia o dobroczynnym działaniu słońca przynoszą ukojenie. Na wiele więcej dziewczynka liczyć nie może, a łatwo jej nie jest, bo matkę z równowagi wyprowadza byle drobiazg. Okruchy na podłodze, sposób, w jaki córka czesze włosy, cudza radość. Wszystko odbija się na dziecku. "Sabinowym worku treningowym"[2]. Lepiej więc uważać. Nie rzucać się w oczy, o nic nie prosić. "Sabina tak po prostu miała. Taka była. Musiała od czasu do czasu Hance podokuczać. Hanka musiała jakoś to znieść. Jakoś zdzierżyć szczypanie. Wytrzymać klapsy. Przetrwać szarpanie. To wszystko w końcu mijało. Poza tym nie ona jedna obrywała od rodziców. Każde dziecko na osiedlu potrafiło opowiedzieć o biciu. Kablem. Psią smyczą. Matka Hanki była jak inne matki. Prawda? Prawda?"[3].

Nieprawda, ale Hania o tym nie wie. Znosi bicie, czasami opuszcza lekcje, bo wstyd jej zjawiać się w szkole z siniakiem pod okiem lub spuchniętą wargą. Nie zna innej rzeczywistości, nie wie, że można żyć inaczej, że nie tak okazuje się miłość. Sytuację pogarsza ciąża Sabiny. Kobieta nie chce dziecka, jednak tym razem mąż stawia zdecydowany opór. Aborcji nie będzie. Rodzi się Bartek i choć życie rodziny w dalszym ciągu dalekie jest od choćby poprawności, nikt, nawet w najgorszym scenariuszu, nie przewidziałby, co może się zdarzyć...

Dorosła Hanna nigdy nie zapomni o tym, co przeżyła. O bólu, samotności, o tragedii, która położyła się cieniem na całym jej życiu. Nigdy też nie opuści jej koszmar z dzieciństwa. Zjawia się już nie tylko nocą, ale i za dnia. Kruk, który zwiastuje nieszczęście, przynosi cierpienie, sieje niepokój, śni się dziewczynce od lat, uosabiając wszystkie jej lęki. Zwykle dziecięce strachy mijają w miarę dorastania. Kruk został. Nawiedza Hankę coraz częściej, swym pojawieniem poprzedzając kolejną katastrofę.

Czarny kruk uważany jest za ptaka wróżebnego, proroczego. Zarówno Hania, jak jej matka miały okazję się przekonać, że nie są to jedynie ludowe wierzenia. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby przepowiednie kruka nie wiązały się z tragediami, ze śmiercią. Sabinie nie udało się powstrzymać mrocznej siły, jakie szanse ma więc dużo mniej doświadczona Hania? Kruk jednak nie tylko zwiastuje śmierć. W niektórych kulturach jest symbolem słońca. W powieści też nie jest do końca jednoznaczny. Dręczy Hanię i jej matkę, jest okrutny i trudno mu zaufać, ale też daje wskazówki, szansę na uniknięcie tragedii. Wspiera i krzywdzi. Czarny ptak może być symbolem czegoś jeszcze. Niewyobrażalnej krzywdy, jaką dorosły potrafi wyrządzić niewinnemu, ufnemu dziecku. I nagle może się okazać, że nie Sabina jest największym złem tej rodziny.

"Zapomnij patrząc na słońce" Katarzyny Mlek to poruszająca, pełna smutku powieść, w której beznadzieja codzienności miesza się z mrokiem siły, którą trudno określić słowami. Życie głównej bohaterki składa się z bólu i upokorzeń. Od najmłodszych lat Hania zna jedynie biedę, strach i niepewność. Nie ma wsparcia w rzeczywistości, nie znajduje ukojenia we śnie. Wplątana w sieć okrucieństwa i nieustannych strat, szamocze się, szukając ratunku. Bez skutku. Wejście w dorosłość nie stanie się dla niej ucieczką. Czekają ją kolejne próby. I niepewny koniec.

Na barkach Hani ciąży wielka odpowiedzialność. Wyobraź sobie, że możesz zapobiec katastrofie, w której ginie wielu ludzi. Musisz tylko rozwiązać zagadkę. Czas upływa bardzo szybko, a ty wciąż nie masz pojęcia, jak brzmi odpowiedź. Przegrywasz, a twoje sumienie obciążają cudze tragedie. Czujesz, jak twoje ramiona uginają się pod ciężarem winy.

"Zapomnij patrząc na słońce" to powieść społeczno-obyczajowa z onirycznymi wstawkami. Katarzyna Mlek bawi się konwencją, miesza realizm z magią. Tworzy historię zapadającą w pamięć, poruszającą trudne, ale przede wszystkim niezwykle ważkie tematy: przemoc w rodzinie, cierpienie niewinnych dzieci, biedę, brak perspektyw. Choć nie brak tu fragmentów magicznych, wszystkie wiążą się z dramatami, których przebieg śledziły swego czasu wszystkie media. Zawalenie się katowickiej hali, katastrofy górnicze czy sprawa Wampira z Katowic to tylko kilka z nich.

Katarzyna Mlek porusza wiele zagadnień, podsuwa temat do rozmyślań. Nie daje odpowiedzi, nie narzuca interpretacji. Kończy powieść niejednoznacznie, pozostawiając czytelnika w smutnej zadumie, w niepewności.

Każdy z nas ma swojego kruka, mówi w jednym z wywiadów autorka książki, ciążące nam wydarzenia z przeszłości, przeżyte tragedie, wspomnienia, które nie pozwalają nam w pełni cieszyć się życiem. Jeśli będziemy do nich wracać, dręczyć się, nigdy nie uwolnimy się od nich, nie ruszymy do przodu.


---
[1] Katarzyna Mlek, "Zapomnij patrząc na słońce", wyd. Oficynka, 2013, s. 15.
[2] Tamże, s. 16.
[3] Tamże, s. 45.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2453
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Marylek 04.07.2013 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym wam op... | AnnRK
Pięknie to napisałaś.

Jak na mój gust odrobinę za dużo Katarzyna Mlek nawrzucała do tego nioewielkiego worka, jakim jest jej książka, ale nie zmienia to faktu, że warto tę powieść przeczytać i warto się nad nią zastanowić. Duży potencjał, duże możliwości interpretacji. Jak dla mnie trochę za szybko i zbyt powierzchownie prześlizgnęła się autorka nad niektórymi fragmentami życia Hanki. Jeśli jednak jeszcze coś napisze - bardzo chętnie przeczytam.
Użytkownik: AnnRK 06.07.2013 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie to napisałaś. ... | Marylek
Dziękuję. :)

Dla mnie przykładem nagromadzenia zbyt wielu różnych wątków jest "Lilka" Kalicińskiej. Tam się nawet mafia zmieściła, ukraińska bodajże. ;) U Mlek tego nie odczułam. Natomiast bardziej rozbudowane fragmenty chętnie bym przeczytała. Niby niedosytu nie odczułam, ale czytało mi się świetnie, więc nie miałabym nic przeciwko, gdyby książka miała choć kilkadziesiąt stron więcej i mocniej przybliżyła życie bohaterki.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: