Mogło być dużo lepiej...
Temat mnie bardzo interesuje, książkę napisała znana hiszpańska dziennikarka (wniosek: pisać powinna raczej umieć, i to nieźle), a mimo to jestem okropnie rozczarowana :/. Niestety, nie znoszę książek, które zamiast opowiadać o jakimś temacie, koncentrują się na samym autorze. Jest to błąd niewybaczalny, zwłaszcza jeśli chodzi o książkę reporterską lub podróżniczą!
Z "Kobiet pustyni" za mało się dowiadujemy na temat faktycznej sytuacji Sahary Zachodniej, historii tamtejszego ludu i jego walki o wolność, na temat codziennego życia tych ludzi (autorka w końcu mieszkała w ich obozach przez jakiś czas, więc można by się spodziewać ciekawych relacji). Natomiast już na samym początku książki zetkniemy się ze stanowczo za długim wstępem na temat jej lotu do Maroka, czekania na lotnisku, warunków tam panujących, upału itd. Tego typu opisy znajdziemy w kilku miejscach w książce - stanowczo, strata papieru...
Nie pamiętam, gdzie się z tą kwestią zetknęłam, ale bardzo przypadła mi do gustu: "jeśli reportaż zaczyna się od »kiedy wysiadłam z samolotu...«. to w ogóle nie warto czytać dalej!". Tutaj książka zaczyna się jeszcze wcześniej - kiedy autorka dopiero czeka na lotnisku na samolot... Tak, to nie była dobra wróżba ;) i niestety się sprawdziła.
No i jeszcze forma. Książka niby pomyślana w ciekawej konwencji listów do przyjaciela, ale... jakoś to dobrze nie wypadło. Wydaje się sztuczne. Jakby to była jakaś poza, udawanie. Ta książka naprawdę mogła zostać napisana dużo lepiej... Szkoda, że tak wyszło, bo temat jest przecież bardzo istotny.
To znaczy nie myślcie, że książka jest totalnie beznadziejna! Są też rzeczy ciekawe i pouczające, zwłaszcza dla osoby, która o problemie Sahary Zachodniej słyszy pierwszy raz. Z pewnością warto ją przeczytać (pomijając fragmenty na lotnisku ;)), ale nie warto kupować...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.