Dodany: 25.08.2012 20:13|Autor: zsiaduemleko

Książka: Dzieci z Bullerbyn
Lindgren Astrid

2 osoby polecają ten tekst.

O tym, jak piękny, piękny to kurz


Raz, dwa, trzy na me wezwanie,
A za czwartym niech się stanie,
A za piątym niech tu będzie,
A za szóstym huknie wszędzie.

I stało się! I huknęło! Ponieważ jestem odważnym człowiekiem, w ramach kolejnego wyzwania czytelniczego sięgnąłem po lekturę, przy której poległo wielu trzecioklasistów. Między innymi ja sam, ale to tylko dlatego, że bałem się iść do szkolnej biblioteki. Tamtejsza pani szarpała niegrzecznych chłopców za baczki, więc wyszedłem z założenia, że lepsza pała w dzienniku niż jej starcze palce ciągnące boleśnie za moje "pekaesy". Teraz, zmotywowany przez pewną wesołą pannę, postanowiłem dzielnie zacisnąć zęby i przeczytać "Dzieci z Bullerbyn" – od początku do końca, bez wymówek, bez strojenia głupich min i omijania trudnych fragmentów. I się udało.

Bullerbyn, czyli Hałasowo, to zabita dechami wiocha gdzieś w Szwecji, nie szczycąca się w zasadzie niczym. To właśnie tam mieszkają główni bohaterowie opowiadań Astrid Lindgren – dzieci (a to zaskoczenie). Ośmioletnia Lisa jest uroczą narratorką i jak sama o sobie mówi: "Jeśli jedni uważają, że jestem za duża, a drudzy, że za mała, to pewno jestem w sam raz"[1]. Lasse i Bosse są braćmi Lisy. Ten pierwszy, zawadiaka, jest nieformalnym przywódcą grupki i pomysłodawcą wielu (mniej lub bardziej mądrych) zabaw. Bosse natomiast… cóż, on "czasami trochę wolno myśli"[2] – jak uczciwie przyznaje Lisa. Anna i Britta to siostry zamieszkujące sąsiedni dom, a Lisa obie lubi jednakowo (ale nieco bardziej Annę). Skład zamyka jedynak (przynajmniej początkowo) Olle, którego Lisa bardzo lubi, jednak wolałaby, aby miał włosy. Gościnnie w opowiadaniach pojawiają się inni bohaterowie i to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć w streszczeniu "Dzieci z Bullerbyn". Resztę stanowią perypetie różnego kalibru, niektóre zabawnejsze, inne mniej, ale wszystkie jednakowo beztroskie i wyciągające z zakamarków pamięci nasze własne zabawy z dzieciństwa.

Lisa rozbraja czytelnika swoim ciepłem, dziecięcą naiwnością, prostolinijnością (uf, trudne do przeliterowania słowo) i urzekającą logiką. Wraz z Anną i Brittą nieustannie rywalizuje z chłopcami, a ci nie przebierają w środkach. Biorą dziewczynki do niewoli, każą im lepić śnieżne kule, gotować obiady i nie dopuszczają ich do męskich tajemnic. Chłopcy podają także w wątpliwość iloraz inteligencji dziewczynek, a przoduje w tym łobuziak Lasse, porównując siostrę do owcy i twierdząc, że Svipp, wioskowy pies, "jest niemal tak mądry jak człowiek, a o wiele mądrzejszy od każdej dziewczynki"[3]. Jak bardzo to urocze? Mimo wszystko każda z dziewczynek już wie, którego z chłopców weźmie za męża. Ubolewają jednak nad faktem, że "chłopcy są tacy głupi i nie chcą się z nami ożenić"[4].

Na hasło "Dzieci z Bullerbyn" najczęściej pada odzew "książka mojego dzieciństwa!". Mam wrażenie, że w moim przypadku nieco już na to za późno (tak o włos!), ale doceniam czar tej książki. Wszak każdy czytelnik znajdzie tutaj dla siebie ulubione opowiadania, a może nawet odkryje pewne prawdy życiowe. Tak, tak, bo czyż nie jest celnym spostrzeżeniem wniosek Lisy, że "gdy chłopcy nie mają nic lepszego do roboty, wówczas się biją"[5]? Zbiór stymuluje w czytelniku wspomnienia z dzieciństwa - ten ból brzucha i biegunkę po objedzeniu się śliwkami, przynoszenie w trampkach piasku z piaskownicy, wyprawy do miasta w poszukiwaniu kapsli, kąpanie się w miejskich fontannach, drapanie bąbli po ukąszeniach komarów i przywilej nadawania ulubionym miejscom własnych nazw. Urokliwość opowiadań Astrid Lindgren przypomina tę z "Przygód Mikołajka", zmienia się jedynie płciowa perspektywa. Wniosek po lekturze jest wszakże ten sam: "Och, jakie to będzie nudne być dużą!"[6].

Ho, ho, tak, tak, trudno zaprzeczyć.



---
[1] Astrid Lindgren, "Dzieci z Bullerbyn", przel. Irena Szuch-Wyszomirska, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2011, str. 5.
[2] Tamże, str. 202.
[3] Tamże, str. 76.
[4] Tamże, str. 217.
[5] Tamże, str. 102.
[6] Tamże, str. 10.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2861
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: tomaszbzecibąk 27.03.2020 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Raz, dwa, trzy na me wezw... | zsiaduemleko
Halo bardzo gut dobra ksiazka, polecam. Lepszej ksiazki nie widzialam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: