Dodany: 09.04.2012 13:51|Autor: joannasz

Perły na dnie karaibskiej prozy


Pełne romantyzmu kadry filmowe na twardej okładce, aureola noblisty nad głową autora, hiperboliczne recenzje, egzotyka miejsca akcji. Wydawało mi się, że to wyżyny światowej literatury, dlatego też trudno mi będzie opisać głębię rozczarowania, które przeżyłam w czasie lektury.

"Miłość w czasach zarazy", choć wypełniona bardzo sugestywnymi opisami materialnej rzeczywistości - jej soczystości i bogactwa - przedstawia odrażającą wręcz wizję życia ludzkiego. Oczywiście, niejedną książkę zaludniają parszywe postacie, jednak decydujący w ocenie wartości takich historii jest stosunek narratora do nich. W przypadku powieści Márqueza główny bohater - mężczyzna o sentymentalnej osobowości, który przez całe życie podtrzymuje w sobie uczucie do pięknej i niedostępnej Ferminy, nie widząc jednocześnie niczego złego w nieustannym oddawaniu się seksualnym zabawom z mniej lub bardziej ciekawymi dlań kobietami, cieszy się sympatią narratora i wywołuje uśmiech pobłażania na jego twarzy.

Człowiek Márqueza to istota złożona jedynie z ciała i uczuć, pozbawiona niekiedy rozumu, a już zupełnie ducha, amoralna. Dramatyzm walki dobra i zła, przygoda ludzkiej wolności i odpowiedzialności w tej książce nie istnieją. Z historii Florentina i Ferminy wieje przeraźliwą pustką.
Nie twierdzę, że powieść pozbawiona jest wartości artystycznych. Kolumbijski pisarz, obdarzony dużym talentem, świadomy jest mocy słowa. Potrafi przekonująco opowiadać o upływającym czasie i procesie fizycznego starzenia się człowieka, umie podnieść banalne sytuacje do rangi symbolicznych, posługuje się przepięknym językiem, z którego tworzy poetyckie perły ("płynęła przez uliczny chaos pod żaglami własnej przestrzeni"[1],"przetrzymał trudy podróży z obojętnością i spokojem minerału","Patio, wyidealizowane przez anyżówkę, falowało na dnie jakiegoś akwarium", "[...] panny młodej [...] w pienistym potoku welonu"[4],"składał kawałkami mapę żeglugi jej snów, wpływając między liczne wyspy jej sekretnego życia"[5], "[...] statkami unoszącymi się na wodzie tylko i wyłącznie dzięki niedopatrzeniu fatum"[6]). Ale to perły na dnie.

PS. Załamują mnie czytelnicy, którzy chcą brać przykład z Florentina cierpliwie oczekującego na miłość swojego życia. Florentino nie ma pojęcia, czym jest miłość, a swoje życie po prostu zmarnował.


---
[1] Gabriel García Márquez, "Miłość w czasach zarazy", przeł. Carlos Marrodán Casas, wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2008, s. 146.
[2] Tamże, s. 204.
[3] Tamże, s. 174.
[4] Tamże, s. 210.
[5] Tamże, s. 218.
[6] Tamże, s. 237.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2053
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: koczowniczka 12.04.2012 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Pełne romantyzmu kadry fi... | joannasz
Ponieważ należę do osób, które lubią i wychwalają "Miłość w czasach zarazy", odpowiem na niektóre Twoje zarzuty.

"podtrzymuje w sobie uczucie do pięknej i niedostępnej Ferminy, nie widząc jednocześnie niczego złego w nieustannym oddawaniu się seksualnym zabawom"

Tacy już są niektórzy mężczyźni. Nie widzą żadnego związku pomiędzy noszoną w sercu miłością do tej jedynej, wyidealizowanej, traktowanej z kultem kobiety a zmysłowymi, cielesnymi przygodami. Jedno nie przeczy drugiemu. A co miał zrobić Florentino w sytuacji, kiedy ukochana wyszła za innego? Miał zamknąć się w klasztorze czy popełnić samobójstwo?

"niejedną książkę zaludniają parszywe postacie, jednak decydujący w ocenie wartości takich historii jest stosunek narratora do nich"

A tu się też nie zgodzę. Czasy, kiedy autor potępiał lub wychwalał bohaterów swoich książek, odeszły w przeszłość wraz z Kraszewskim, Orzeszkową i tym podobnymi pisarzami. Dwudziestowieczni autorzy przedstawiają bohaterów w sposób bezstronny; czytelnik nie jest dzieckiem i sam decyduje, jak oceni zachowanie bohaterów.
I tak szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego postacie tej książki uważasz za parszywe i amoralne. Co oni takiego zrobili? Kurcze, przypomina mi się tylko uwiedzenie nastoletniej dziewczynki przez Florentina - tak, to było złe, ale... co jeszcze?

"Florentino nie ma pojęcia, czym jest miłość"

A mi się wydaje, że w przeciwieństwie do większości ludzi właśnie on ma pojęcie, czym jest miłość ;-)
Użytkownik: joannasz 12.04.2012 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ należę do osób, ... | koczowniczka
Odpowiadając na twój komentarz, muszę najpierw zadać dwa pytania, żeby cię lepiej zrozumieć. Jeśli masz ochotę na małą dyskusję, może spróbujesz coś napisać...
1) W postępowaniu Florentina nie widzisz niczego złego. Skąd wiesz, co jest dobre, a co złe? Dostrzegam u Marqueza banalizowanie zła, które w rzeczywistości jest czymś potwornie odrażającym. Pisarz jednak tego nie zauważa.
2)Dlaczego sądzisz, że narrator w tej powieści jest bezstronny? Przecież on całkiem wyraźnie okazuje sympatię swojej postaci,zachowanie Florentina uważa za godne zaakceptowania i zrozumienia. Jest to wyraźna ocena - aprobata.
Użytkownik: koczowniczka 26.04.2012 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiadając na twój kome... | joannasz
Skąd wiem, co dobre, a co złe? Intuicja mi to mówi.
To nie jest tak, że w postępowaniu Frolentina nie widzę niczego złego. Jego zachowanie wobec małoletniej kuzynki oceniam bardzo źle, nie mam dla niego żadnego usprawiedliwienia. Natomiast jeśli chodzi o jego przygody erotyczne z dorosłymi kobietami, uważam, że miał do nich prawo. Nie krzywdził nikogo, był człowiekiem wolnym, dorosłym, one też były dorosłe. Dlaczego jego zachowanie mamy uważać za bardzo złe, amoralne?
Jeśli chodzi o narratora, on chyba obdarza sympatią wszystkich bohaterów. Nie zauważyłam, by Florentino był wyróżniany.


Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: