Dodany: 28.03.2012 18:06|Autor: awiola
"Godziny"
Michael Cunningham to amerykański pisarz, który polskim czytelnikom najbardziej kojarzy się właśnie z powieścią "Godziny", która powstała w 1998 r. i jest trzecią w dorobku autora. Powieść ta uznawana jest za jego najlepsze dzieło, o czym świadczy wiele nagród, m.in. nagroda Pulitzera.
"Godziny" to opowieść o jednym dniu z życia trzech kobiet, żyjących w różnych czasach.
W roku 1923 Virginia Woolf rozpoczyna pracę nad książką życia - "Panią Dalloway". Mieszka na przedmieściach Londynu wraz z mężem, którego nie kocha. Przebyta choroba psychiczna nadal odciska na niej swoje piętno. Virginia nie czuje się szczęśliwa. Wie, że nie tak miało wyglądać jej życie. Uzmysławia sobie swoje skłonności homoseksualne. Wszystko to powoduje, że postanawia odebrać sobie życie.
Rok 1949: Laura Brown, matka małego Richiego, nosząca w sobie drugie dziecko, mająca kochanego męża, idealna pani domu - przed szarą rzeczywistością ucieka w świat książek, w szczególności w świat "Pani Dalloway". Zastanawia się, jakby to było, odebrać sobie życie jak autorka książki. Laura nie jest szczęśliwa, życie, które wybrała nie jest jej życiem. Po impulsywnym pocałunku przyjaciółki ona również odkrywa prawdę, która w niej drzemie.
Clarissa Vaugham to mieszkanka współczesnego Nowego Jorku. Od piętnastu lat trwa w związku homoseksualnym z inną kobietą. Ma zamiar wydać przyjęcie na cześć swojego przyjaciela - poety, dawnego kochanka, geja, chorego na AIDS. Zastanawia się, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby związała się ze swoim przyjacielem, który nazywa ją Panią Dalloway.
Wszystkie trzy bohaterki, jak widać, łączy powieść "Pani Dalloway" oraz skłonności homoseksualne. Autor bardzo umiejętnie wprowadził biografię Virginii Woolf, angielskiej pisarki żyjącej na przełomie XIX i XX wieku. Co prawda nie czytałam jeszcze żadnej jej powieści, ale sama jej postać nie jest mi obca. Virginia mieszkała pod Londynem z mężem Leonardem. Jej biografowie twierdzą, że była homoseksualistką, dlatego też nie była szczęśliwa w małżeństwie. W wieku 59 lat, napełniwszy kieszenie kamieniami, rzuciła się do rzeki blisko swojego domu. Pierwotnie "Pani Dalloway" - najsłynniejsze dzieło Woolf - miała nosić tytuł "Godziny". Pewnie stąd Cunningham wziął tytuł do swojej powieści; zauważyć w niej można bardzo wyeksponowany wątek homoseksualny. Nie bez znaczenia jest fakt, że Cunningham jest gejem, stąd takie szerokie nawiązania do homoseksualizmu.
Pisarz świetnie połączył trzy historie. Potrafił umiejętnie spleść trzy wątki w jedną całość. Bohaterki są bardzo realistyczne. Czytając ich historie, czułam się jakbym sama była Laurą czy Clarissą. "Godziny" to z pewnością studium psychologiczne kobiety. Wszystkie trzy zaplątane są w sieć upływających godzin, wypełnionych wspomnieniami przeszłego bądź nigdy nieosiągniętego szczęścia.
Godziny płyną. Jedna podobna do drugiej. Życie to wiele godzin, ciągle upływających. Od nas zależy, jak je wykorzystamy.
Dzięki "Godzinom" mam zamiar zabrać się do książek Virginii Woolf. Tę pozycję polecam, bez dwóch zdań.
Myślę, że każdy, kto przeczyta książkę, obowiązkowo powinien obejrzeć również film "Godziny" z 2002 r. w reżyserii Stephena Daldry'ego. Genialna obsada: Clarissa – Meryl Streep, Virginia – Nicole Kidman, Laura – Julianne Moore. Akcja dzieje się w 1941, 1951 i 2001 r. Jedyna różnica między książką a filmem to czas życia Clarissy. W książce jest to koniec XX wieku, w filmie rok 2002.
Powiem wam, że kompletnie zaskoczyła mnie Nicole Kidman. Po pierwsze, na początku jej po prostu nie poznałam, a po drugie, jej rola Virginii to dla mnie mistrzostwo świata. Nie bez przyczyny dostała za tę rolę Oscara (a sam film - 9 oscarowych nominacji). Prawie dwugodzinna ekranizacja wciągnęła mnie bez reszty. Jest po prostu jest świetna i tyle. Naprawdę warto obejrzeć po przeczytaniu książki. Balsam dla duszy.
Polecam!
[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.