Dodany: 14.02.2012 08:33|Autor: Wiktor P

Personifikacja owiec a owcza perspektywa


Zaczynając czytać „Sprawiedliwość owiec” byłem pełen niecierpliwej nadziei na dużą dawkę absurdalnego humoru. Co więcej, podtytuł „filozoficzna powieść kryminalna” pozwalał oczekiwać, że będzie to również humor przewrotny i inteligentny. W końcu „niedorzeczny” pomysł umieszczenia akcji książki w świecie owiec nie może zaowocować jakąś smętną opowieścią. Do tego doszły automatycznie narzucające się skojarzenia ze świetną kreskówką (nie tylko dla dzieci) pt. „Baranek Shaun”. Wszystko to sprawiło, że poprzeczka poziomu oczekiwań co do omawianej pozycji zawisła dość wysoko.

I stało się! Książkę przeczytałem i odstawiłem na półkę, gdzie czasem, podczas odkurzania, przypomina o swojej obecności. Czas teraz zadać sobie pytanie: czy się rozczarowałem i zawiodłem, czy też jestem zachwycony i urzeczony? Ani jedno, ani drugie.

„Sprawiedliwość owiec” czyta się dość łatwo i przyjemnie, aczkolwiek niezbyt wyrazisty, momentami infantylny styl sprawia, że czasem można odczuć znużenie. Co dziwne, odniosłem też wrażenie, że jeśli chodzi o formę, końcowa część jest znacznie lepsza niż reszta. Jak gdyby autorka skorzystała z pomocy kogoś bardziej doświadczonego niż ona i cenne porady zaowocowały lepszym tekstem. Ale może to tylko moje wrażenie?

Przejdźmy jednak do treści. Stadko owiec, zajmujące się rozwikłaniem zagadki śmierci ich pasterza, niewątpliwie wzbudza sympatię. Mam jednak wielką wątpliwość, która wywołuje u mnie pewien dysonans poznawczy. Chodzi konkretnie o to, czy autorka, nadając owcom ludzkie cechy - chociażby umiejętność abstrakcyjnego myślenia, rozumienia ludzkiej mowy, kierowania się emocjami charakterystycznymi dla homo sapiens - dążyła do opisania zachowań ludzi, czy też po prostu nadała zwierzętom cechy człowieka, aby opisać rzeczywistość z owczej perspektywy, uzyskując tym samym dystans potrzebny do charakterystyki naszego gatunku?

Świat ludzki i zwierzęcy przenikają się w powieści. Rzeczywistość stada owiec łączy się z rzeczywistością stada ludzi tworzących społeczność miasteczka. Łącznikiem jest pasterz o imieniu George, który należał do obu tych grup. Jednak to z owcami łączyły go bardziej przyjacielskie i zażyłe stosunki (niektórzy mieszkańcy miasteczka podejrzewali, że stosunki te mogły być bardzo bliskie…). Teraz George nie żyje, został najprawdopodobniej zamordowany. W końcu o czym innym może świadczyć wystający z jego tułowia szpadel? Jego owce próbują zrozumieć, co się stało, a te bardziej dociekliwe - znaleźć przyczynę zabójstwa pasterza.

Moim zdaniem, personifikacja owiec nie służyła w tej książce opisywaniu ludzkich cech, jak to miało miejsce w „Folwarku zwierzęcym” Orwella czy w bajkach Krasickiego. Jakkolwiek zachowania owiec są niekiedy łudząco podobne do zachowań ludzi, to jednak pozostają tu one tylko owcami. Próbują poznać nasz świat, zrozumieć motywy ludzkich zachowań. I te próby są niewątpliwie zaletą powieści. Można się niejednokrotnie uśmiechnąć, czytając przewrotne czasem komentarze owiec, próbujących dociec sensu zjawisk występujących w ludzkim świecie. Niestety owce nie wszystko mogą zrozumieć. I kiedy zagadka śmierci pasterza zostaje rozwiązana (przy ich znacznym udziale), nie są w stanie pojąć tego, co się stało.

Co do absurdalnego i inteligentnego humoru, mogę powiedzieć, że w książce występuje. Jest go jednak zdecydowanie za mało. Sądzę, że autorka zaprzepaściła wielką szansę i z trochę zbyt dużą powagą potraktowała to sympatyczne stado. Weźmy chociażby owcę, która zjada „działkę trawy”. Nie chodzi tu bynajmniej o codzienne pożywienie owiec, a o trawę, której posiadanie może skończyć się pobytem w niezbyt przyjemnym miejscu odosobnienia zwanym więzieniem. Można by po tym oczekiwać czegoś więcej niż tylko twardego snu. Być może autorce zabrakło odwagi, aby przyozdobić powieść większą dozą pikanterii.

Do zalet książki można z pewnością zaliczyć ciekawie przedstawioną postać czarnej owcy, a raczej barana o ponadprzeciętnej inteligencji (niektórzy ludzie mogliby mu pozazdrościć) i intrygującej przeszłości. Dość zaskakujące zakończenie również stanowi mały plus omawianej powieści.

„Sprawiedliwość owiec” to książka dla tych, którzy w przerwie lektury Kanta chcą przeczytać coś lekkiego, łatwego i przyjemnego. Może nie zachwyca, a porównanie do „Folwarku zwierzęcego” poczynione przez wydawcę (Amber, 2006) jest dość groteskowym chwytem reklamowym, jednak jest na tyle dobra, abym skusił się na przeczytanie następnej historii o przygodach wesołego stadka.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2856
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pingwinek 12.06.2020 01:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynając czytać „Sprawi... | Wiktor P
Lepsza końcówka to nie tylko Twoje wrażenie. Początkowe rozdziały, bardzo niemrawe, strasznie mnie zniechęcały. Ale potem czytanie zaczęło mi się układać i to z powodu zaskakującego rozwiązania zagadki znacznie podniosłam ocenę.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: