Dodany: 24.11.2011 06:12|Autor: anek7

Podróż w świetnym towarzystwie


Chyba każdemu zdarzyło się przynajmniej raz w życiu podróżować w nieznane - nie chodzi mi tu o wyprawę w amazońską dżunglę czy na Grenlandię, ale np. o wyjazd na studia do nieznanego miasta, pierwszą podróż za granicę czy pierwsze wakacje nad morzem. I pewnie nie powiem nic nowego ani odkrywczego twierdząc, że w czasie takiej wyprawy dobrze mieć przy swoim boku wypróbowanego przyjaciela - wszystko jest wtedy łatwiejsze, mamy na kogo liczyć w kłopotach i mamy z kim dzielić radosne chwile.

Krzysztof Materna i Wojciech Mann oprócz tego, że bardzo często ze sobą współpracowali (robią to zresztą do dnia dzisiejszego) są od wielu lat dobrymi przyjaciółmi. Zdarzyło im się nie jeden raz podróżować wspólnie – czy to służbowo czy prywatnie, a garść wspomnień z tych wojaży można znaleźć w ich wspólnej książce „Podróże małe i duże czyli jak zostaliśmy światowcami”.

Większość wyjazdów o których mowa w tej publikacji odbywała się w czasach dla niektórych całkiem zamierzchłych, bo w latach 70-tych i 80-tych i dla młodszego czytelnika wymowa tych felietonów może być nie do końca zrozumiała. Przykład pierwszy z brzegu – rejs „Batorym” po Morzu Śródziemnym dla ówczesnych pasażerów nie był bynajmniej okazją do wypoczynku i podziwiania cudów architektury tamtego regionu, ale przede wszystkim wielką wyprawą handlową, która turystom miała nie tylko zwrócić wyłożone fundusze ale jeszcze dać wcale niezły zarobek.

Autorzy podeszli do swojego utworu z ogromnym poczuciem humoru, przy lekturze uśmiech nie schodził mi z twarzy – książka zapewniła mi kilka godzin świetnej zabawy. Perypetie Wojciecha Manna z transportowanym przez Stany Zjednoczone samochodem, kulinarne przyzwyczajenia Krzysztofa Materny, szatański pomysł z plotką o nałożeniu cła na plastikowe dywany, próby zrobienia majątku w branży remontowo-budowlanej - długo by można jeszcze wymieniać perełki zawarte w tej publikacji. Dodatkową atrakcją są liczne fotografie zamieszczone w książce a pochodzące z prywatnych zbiorów satyryków.

Książka to świetna lektura na jesienne i zimowe wieczory - zarówno dla tych, którzy pamiętają czasy PRL-u, ale również dla tych (a może przede wszystkim dla nich), którzy mieli szczęście dorastać w wolnej Polsce, którzy mogą, o ile tylko domowy budżet pozwala, podróżować bez większych problemów po świecie, dla których dobrze zaopatrzony sklep nie stanowi ósmego cudu świata - niech zobaczą jak to drzewiej bywało...

[Recenzję opublikowałam na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1345
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: