Dodany: 18.11.2011 23:08|Autor: misiak297

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

Hanna Kowalewska - Spotkanie nr 24


Spotkanie zakończone

Hanna Kowalewska jest pisarką niezwykle wszechstronną. Jej literacki dorobek obejmuje powieści (zarówno dla dorosłych jak i młodzieży), tomiki poetyckie, zbiór opowiadań, a także dramaty, słuchowiska i scenariusze filmowe.

Można śmiało stwierdzić, że to dzięki powieściom Hanna Kowalewska odniosła wielki sukces na rynku wydawniczym. Książka Tego lata, w Zawrociu zdobyła pierwsze miejsce w konkursie na powieść polską organizowanym przez Zysk i S-ka Wydawnictwo oraz "Świat książki". Z kolei Julita i huśtawki została uznana za książkę roku przez "Magazyn Literacki - Książki".

Powieść "Tego lata, w Zawrociu" stanowi pierwszą część pięcioksięgu o losach Matyldy Malinowskiej-Just, która natyka się na rozliczne tajemnice rodzinne - a wszystko związane jest mniej lub bardziej z posiadłością, którą dostała w spadku po fascynującej babce. W październiku ukazała się ostatnia część tego znakomitego cyklu: Przelot bocianów, której zwiastun można obejrzeć tutaj

Hanna Kowalewska jest autorką następujących książek:

a) Cykl o Zawrociu:

- Tego lata, w Zawrociu
- Góra śpiących węży
- Maska Arlekina
- Inna wersja życia
- Przelot bocianów

b) Cykl dla młodzieży "Letnia Akademia Uczuć"

- Anna i wodorosty
- Pięć najważniejszych słów

c) Tomiki poetyckie

- Winoroślinność
- Anna tłumaczy świat

d) Pozostałe:

- powieść Julita i huśtawki
- zbiór opowiadań
- opowiadanie "Z herbaciarnii" w antologii opowiadań współczesnych
Listy miłosne

Zapraszam do zadawania pytań. Hanna Kowalewska będzie na nie odpowiadać od 21.11.2011

Każde nowe pytanie zadajemy klikając dodaj komentarz. Przestrzegamy przy tym prostej zasady: 1 pytanie = 1 post

Spotkanie zakończone
Wyświetleń: 60518
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 150
Użytkownik: HannaKowalewska 28.11.2011 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Już na koniec zapytam o s... | misiak297
Babka nie ma pierwowzoru w moim otoczeniu. Paweł właściwie też, choć spotkałam ludzi posiadających jego najlepsze cechy - szlachetność, wrażliwość, talenty, akuratność - i jednocześnie zaplątanych, niosący jakieś traumy, tajemnice, usiłujący zmienić swoje życie - z różnym zresztą skutkiem.

Dodam, że i ja wyjątkowo lubię babkę Aleksandrę i Pawła - przede wszystkim za to, że są wyjątkowi. Nie są idealni, ale nie ma w ich życiu taniości, która jest znakiem naszych czasów. Za to cenię ich najbardziej - że potrafili się tej bylejakości, taniości, stereotypom i banałom oprzeć.
Użytkownik: misiak297 20.11.2011 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Chciałbym Panią bardzo serdecznie powitać w progach Biblionetki. W imieniu biblionetkowiczów powiem, że cieszymy się z Pani wizyty.

Pozwolę sobie otworzyć nasze spotkanie pierwszym pytaniem. Jest Pani autorką powieści, opowiadań, wierszy, słuchowisk, scenariuszy - jaka forma jest Pani najbliższa?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbym Panią bardzo se... | misiak297
Witam Pana i wszystkich biblionetkowiczów. Ja też cieszę się z zaproszenia na to forum.

Cudownie pisze się wiersze - tak blisko tu od natchnienia do realizacji. Lubię też opowiadania i słuchowiska - łatwo zapanować nad tymi formami, można w dodatku długo dopieszczać teksty, bawić się słowem. Powieść to żywioł. Zawsze autora trochę zniesie w bok. To też wyzwanie. Stwarzanie całego powieściowego świata. I może dlatego, mimo że uwielbiam krótsze formy, najbardziej cenię sobie powieści.
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 20.11.2011 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Pytanie, które chcę zadać, zawsze pojawia się na początku naszych "spotkań": jakich autorów czytała Pani jako dziecko, a jakich teraz ma Pani ulubionych pisarzy?
Użytkownik: norge 20.11.2011 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie, które chcę zadać... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
Bardzo mi sie podoba cykl o Zawrociu. Podziwiam piękny język, sposób budowania napięcia, wykreowanie nie zawsze konwencjonalnych i przewidywalnych bohaterów, wszystkie zaskoczenia, jakie pani czytelnikowi serwuje, zazębianie się poszczególnych tomów, no, jednym słowem wszystko budzi mój najszczerszy podziw, który zresztą wyraziłam w moich recenzjach.


"Przelotu bocianów" jeszcze nie czytałam, ale chciałabym zapytać, czy to już koniec? Czy rozstajemy się z Matyldą na dobre? Ciekawa również jestem, czy pracuje pani nad jakąś nową książką? Mam wielką nadzieję, że tak :) W związku z tym czy mogłaby pani uchylić rąbka tajemnicy i choćby bardzo ogólnie określić o czym ona będzie?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo mi sie podoba cykl... | norge
Zdaje się, że odpowiedź dla Pani "Olimpii" zawędrowała do Pani. Teraz już odpowiadam na Pani pytanie "Diano wrzosowa".

Tak, rozstaję się z Zawrociem i Matyldą. To niełatwe także dla mnie, ponieważ wymyśliłam Matyldę jako nastolatka i Zawrocie od zawsze było w moim życiu. Ale już czas.

W szufladach i w komputerze inni bohaterowie, którzy od lat domagają się zaistnienia. Mam kilka rozpoczętych powieści i w najbliższych tygodniach zdecyduję, która będzie następna. Może "Kompleks Minotaura", może "Anioły nie lubią dużych miast", a może coś jeszcze innego. Zdradzę tylko, że akcja "Kompleksu" dzieje się w przyszłości. Tajemnice i inne fajne rzeczy będą, choć to zupełnie inny świat niż w Zawrociu i trochę inny od tego, który za oknem.
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie, które chcę zadać... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
W dzieciństwie i wczesnej młodości czytałam m.in. Szklarskiego, Nienackiego, Fiedlera, Niziurskiego, Bahdaja, Siesicką, Sienkiewicza, Jurgielewiczową. W liceum wielkie wrażenie zrobiła na mnie proza Bruno Szulza, Gombrowicza i Witkacego, choć bardziej jego szalona biografia. I także opowiadania Iwaszkiewicza. A do tego klasyka literatury światowej - Mann i Dostojewski.

Teraz nie mam ulubionych pisarzy. Czytam dużo literatury faktu, pamiętniki, listy, książki podróżnicze. Aktualnie zaglądam do listów Mrożka i Lema (obu bardzo cenię). Podczytuję też biografię miasta - "Jerozolima" Simon Sebag Montefiore. W podróży na Dolny Śląsk, gdzie miałam spotkania autorskie, dla relaksu przeczytałam drugi tom "Millenium".
Użytkownik: misiak297 21.11.2011 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: W dzieciństwie i wczesnej... | HannaKowalewska
Cóż, pierwszy tom "Zawrocia" kojarzył mi się właśnie ze stylistyką rodem z Iwaszkiewicza. A samo Zawrocie? Dworek pełen tajemnic i namiętności, które przetrwały lata - zupełnie jak Wilko z opowiadania "pana na Stawisku":)
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, pierwszy tom "Zawroc... | misiak297
Ze stylistyką... to chyba nie, bo Iwaszkiewicz jest w prozie oszczędniejszy w metafory niż ja w "Tego lata, w Zawrociu". Za to klimat... tak, zwłaszcza, gdy myślimy o "Pannach z Wilka", bo w innych opowiadaniach u Iwaszkiewicza więcej smutku i nostalgii, więcej światłocieni. Ale tak, uwielbiałam Iwaszkiewicza w liceum, a przecież pierwsze strony Zawrocia powstały w tamtym czasie. W szarym peerelu zamarzył mi się trochę ładniejszy świat.
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie, które chcę zadać... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
"Olimpio", odpowiedź dla Pani przytuliła się do innej osoby - jest niżej, przy następnej uczestniczce forum.
Użytkownik: tynulec 20.11.2011 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Witam Panią serdecznie na naszym portalu!

Chciałabym zapytać, kiedy zaczęła Pani pisać i czy był ktoś kto zachęcił Panią do pisania? Jakie były te pierwsze próby pisarskie?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Panią serdecznie na... | tynulec
Zaczęłam pisać w wieku szesnastu lat. Pierwszy wiersz pojawił się po kłótni z przyjaciółką i okazał się doskonałym plastrem na zranienie. Kartka papieru jest nieskończenie cierpliwa. A w młodym wieku nie brakuje ran, kantów, zadrażnień i niewygód psychicznych. Nawet nie wiem, kiedy ta terapeutyczna działalność zmieniła się w pasję, potem nałóg, a teraz zawód.

Nikt mnie nigdy nie zachęcał do pisania, tak naprawdę myślę, że to moje przeznaczenie i tylko musiałam je odnaleźć. Ale oczywiście pierwsze próby były mierne. Pisanie to jest sztuka i trzeba się jej nauczyć. Nie ma innej drogi, jak pisać, pisać, pisać... A do tego dużo czytać i poznawać świat. Im więcej wiedzy, tym lepiej.
Użytkownik: ilia 21.11.2011 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Witam Panią :) Cieszę się, że jest Pani naszym gościem. Bardzo podobają mi się Pani książki, przeczytałam wszystkie powieści, mam też je na własność. Najbardziej jednak przemówił mi do serca cykl "Zawrocie". Może dlatego, że marzę o zamieszkaniu na wsi, interesują mnie sprawy szeroko pojętej Rodziny, no i ... tajemnice rodzinne. Każda rodzina posiada takowe. Pewnie niektórzy myślą, co moja zwyczajna mama, tato, babcia, dziadek, itd. mogą mieć za tajemnice? A jednak wielu by się zdziwiło. Sama "wytropiłam" kilka tajemnic mojej rodziny.
W związku z tym mam pytanie - czy pisząc, opiera się Pani na realnych postaciach, charakterach, zdarzeniach, wspomnieniach (oczywiście jakoś je przekształcając), czy wszystko to jest fantazją?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Panią :) Cieszę się... | ilia
Wszystko jest fantazją. Tak zwykle jest w moich utworach. Gdzieś w podświadomości z drobin przeróżnych, na które składa się wszystko, cokolwiek widziałam, słyszałam, przeczytałam, za czym tęskniłam i co tylko przeczułam, tworzy się bohater i przychodzi w błysku natchnienia. I tak właśnie było z Zawrociem i Matyldą. Pierwsze cztery strony letniego romansu, gdzie był już tytuł, Matylda i Zawrocie, powstało, gdy byłam jeszcze nastolatką. Wtedy ten tekst powstał pewnie z tęsknoty za dorosłym, samodzielnym życiem i miłością. Matylda nie przypominała mnie w niczym, ale pewnie chciałam być taka jak ona.
Użytkownik: norge 21.11.2011 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko jest fantazją. T... | HannaKowalewska
Czy oznacza to, ze cykl rozrastal sie wraz z uplywem czasu i ze piszac pierwsze tomy nie wiedziala pani ani jak ostatecznie rozwinie sie akcja, ani ile ksiazek o Zawrociu pani napisze? Czy tez byl jakis z gory okreslony plan na temat jak potoczy sie zycie Matyldy?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy oznacza to, ze cykl ... | norge
W chwili, gdy wymyślałam Matyldę i Zawrocie, nie miałam nawet planu na to, że zostanę pisarką. Gdy dokończyłam Zawrocie na wieść o konkursie opublikowanym przez Zysk i Ska oraz "świat Książki ("Tego lata, w Zawrociu" ten konkurs wygrało), nie planowałam dalszych części i wydawca też ode mnie tego nie planował. "Góra śpiących węży" przyszłą do mnie na spacerze po Kamiennej Górze w Gdyni grudniu czy listopadzie 1999, gotowy pomysł na rodzinę Malinowskich. Wcześniej miałam różne zapiski o Świrze, ale nie zamierzałam ich rozwijać. Po latach wyszła z tego "Maska Arlekina". "Innej wersji życia też nie planowałam". Zaczęłam pisać książkę, która teraz jest "Przelotem bocianów", ale pojawiły się pomysły i teksty, które nie sposób było w niej zmieścić i w końcu poddałam się i napisałam dodatkową książkę. Inna rzecz, że od jakiegoś czasu, chyba od "Masaki Arlekina" wiedziałam, jak chciałabym skończyć Zawrocie. Ale to nie znaczy, że byłam pewna, iż kiedykolwiek napiszę książkę, w którym to zakończenie będzie.

Użytkownik: Elfa 21.11.2011 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: W chwili, gdy wymyślałam ... | HannaKowalewska
Skoro "Zawrocie" rozrastało się z biegiem czasu, to może i cykl "Letnia akademia uczuć" będzie miał kolejne części?
A czy zna Pani osobiście inne polskie pisarki (a może nawet przyjaźni się z innymi autorkami)? Jeśli tak, to czy na prywatnych spotkaniach "konsultujecie" Panie ze sobą pomysły na kolejne powieści, żeby się nie zdublować tematycznie?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 16:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro "Zawrocie" rozrasta... | Elfa
Cykl "Letnia akademia uczuć" też już niestety zakończony. Ja również przywiązałam się do jego bohaterów. I to bardzo, bo "Annę i wodorosty", pierwszą część, pisałam ze dwadzieścia lat, a pierwsze strony powstały zaraz po powrocie z obozu w Bułgarii, na którym byłam jako licealistka. Moi bohaterowie wędrują po tych samych miejscach, które ja wtedy widziałam.

Jeśli chodzi o pisarki, to od lat przyjaźnię się Małgorzatą Karoliną Piekarską, autorką powieści dla młodzieży ("Klasa pani Czajki"), osobą o niespożytej energii i nieograniczonej pamięci. Bardzo lubię Basię Kosmowską ("Teren prywatny"), zwłaszcza jej poczucie humoru. Z pisarzy bliski jest mi Paweł Jurek, dramaturg ("Pokolenie porno"), scenarzysta i najlepszy kumpel, jakiego posiadam. Lubię też Marka Ławrynowicza, pisarza i satyryka ("Diabeł na dzwonnicy") i przede wszystkim bardzo ciepłego człowieka. Z Janem Grzegorczykiem ("Przypadki księdza Grosera") łączy mnie przyjaźń zawodowa, jest moim redaktorem i właśnie z nim dyskutuję o swoich książkach.

Znam oczywiście wiele innych pisarek, m.in. Olgę Tokarczuk, Zytę Rudzką, Izabelę Filipiak, Magdę Tulli, Annę Bolecką, ale rzadko się spotykamy, zwykle na targach książki, czy przy okazji imprez literacki. To są tak oryginalne pisarki, że nawet jakby się zdublował przypadkiem temat, wykonanie byłoby zupełnie inne.
Użytkownik: misiak297 21.11.2011 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: W chwili, gdy wymyślałam ... | HannaKowalewska
Diana mnie wyprzedziła, też byłem ciekaw, czy od razu miała Pani pomysł na cały cykl. Gdyby porównać pierwszą część Zawrocia do kolejnych, można zauważyć znaczące różnice. "Tego lata, w Zawrociu" nie tylko różni się objętością, ale również ma nieco inny charakter niż pozostałe tomy - tak ja to odbieram. Jednak w pozostałych tomach dominuje tajemnica, pewnego rodzaju suspens - w pierwszym wszystko dzieje się dużo wolniej, nieco bardziej refleksyjnie... Nie raz mówiłem - nie tylko na biblionetce - że pierwszy tom rokował dobrze, ale kolejne pokazały Pani rozwój jako powieściopisarki.
Użytkownik: misiak297 21.11.2011 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko jest fantazją. T... | HannaKowalewska
A w jakim stopniu Matylda ze znanego nam już "Zawrocia" przypomina Panią?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A w jakim stopniu Matylda... | misiak297
Nie mam jej tupetu, pewności siebie i aż takiego apetytu na życie. Mam za to jak ona podobną wrażliwość i dociekliwość. Jak Matylda jestem niezależna, lubię wolność i przyrodę.
Użytkownik: margines 21.11.2011 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Też serdecznie witam panią w wątku spotkaniowym:)
(Wirtualnie, ale może kiedyś będzie okazja spotkać się realnie:)).
Bardzo cieszę się, że Misiak w pewnym momencie przejął prowadzenie spotkań biblionetkowych.
Oczywiście nie umniejszając innym prowadzącym:)!
Póki co jestem po zapoznaniu się z piewszą częścią cyklu o "Zawrociu", do którego zaglądnąłem właśnie przez Misiaka. Po następne części sięgnę oczywiście, bo spodobał mi się ten cykl, ale może nie tak od razu - dam odpocząć bohaterom od mojego wścibstwa;]
... Zaskoczeniem (acz bardzo miłym) też dla mnie było, że pani książka była ukryta w ostatnim konkursie biblionetkowym:)
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Też serdecznie witam pani... | margines
Pytania nie ma, więc tylko serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej lektury - obojętnie kiedy ona nastąpi.
Użytkownik: margines 21.11.2011 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Właśnie!
Przychylam się do pytania, które zadała Diana - sam Misiak pisał ostatnio, że wydawcy potrafią narzucać pisarzom ilość stron - takie praktyki tu też miały miejsce?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie! Przychylam się ... | margines
Nie wyobrażam sobie sytuacji opisanej przez Misiaka. W moim przypadku to jest niemożliwe, nikomu nie pozwoliłabym niczego sobie narzucić, nawet zmiana przecinka jest ze mną konsultowana. To moje nazwisko jest na książkach i ja za nie odpowiadam. Mam na szczęście wydawcę, który nigdy nie próbował tak brutalnie ingerować w moje teksty, co nie znaczy, że nie prowadziliśmy nigdy dyskusji. Raz jeden przedmiotem wątpliwości mego wydawcy było zakończenie "Innej wersji życia". Jednak ostatnie słowo zawsze należy do mnie i nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Zawsze przecież można szukać innego wydawcy.
Użytkownik: tynulec 21.11.2011 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Skoro zaczęliśmy już pytać o Zawrocie proszę powiedzieć, skąd pomysł na taką dziwną nazwę miejscowości? Czytając, zastanawiałam się czy to Zawrocie ma być takim punktem zwrotnym w życiu głównej bohaterki? W Zawrociu miała właśnie zawrócić z drogi, którą do tej pory szła? A może nazwa jest przypadkowa i nie ma w niej ukrytego sensu?
Użytkownik: margines 21.11.2011 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro zaczęliśmy już pyta... | tynulec
Hehehe, mogę?
Mogę, mogę mogę?
Odpowiedzieć przynajmniej na piewszą część pytań?
Właśnie dziś rano sprawdziłem (wg mnie człowiek nie może wiedzieć wszystkiego i żadną ujmą nie jest przyznanie się do tego) i okazało się, że jest taka wieś Zawrocie:) http://pl.wikipedia.org/wiki/Zawrocie-Nowiny
To o tej wsi pisała pani Kowalewska?

Nie ukrywam, że odpowiedzi na dalsze pytania jestem bardzo ciekaw:)
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehehe, mogę? Mogę, mogę... | margines
W mojej okolicy nazwa Zawrocie przetrwała w postaci miejscowości Nowiny Zawrocie. Ta wieś zdaje się była częścią dawnego majątku Zawrocie, ale nie jestem pewna. Innych Zawroci nie znam.
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro zaczęliśmy już pyta... | tynulec
Zawrocie to nazwa majątku, który przed wojną był w moim miasteczku. Moja ulica nazywana była Dworską, bo prowadziła prosto do dworu. Majątek nie przetrwał wojny. Zostały czworaki, dworski sad i wspomnienia po życiu, które odeszło. Moje Zawrocie to nie jest rekonstrukcja, tylko wypełnienie pustki po czymś, co zniknęło bezpowrotnie. Jednak gdy jako nastolatka zapisywałam ten tytuł, nie towarzyszyły temu takie myśli. Przyplątała się ta nazwa i już.
Użytkownik: Simons 21.11.2011 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro zaczęliśmy już pyta... | tynulec
Co do nazwy miejscowości, to żeby było "zabawniej", odsyłam do pomyłki Zawrocia z Zawierciem (którą to sytuację opisała przed laty moja siostra):
Dla bibliotekarek i nie tylko - zabawne sytuacje zwiazane z ksiazkami.
Użytkownik: Simons 21.11.2011 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Czy dużo Pani powieści ukazało się w innych krajach? Wiem, że po niemiecku jest pierwsza część Zawrocia (jako "Polska sonata") - czy wiadomo coś o dalszych tłumaczeniach cyklu?
Użytkownik: margines 21.11.2011 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dużo Pani powieści uk... | Simons
Dzięki za informacje:)
Dobrze wiedzieć, że także "za miedzą" ukazały się książki autorki.
Przydatne to wieści:)
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dużo Pani powieści uk... | Simons
W Niemczech ukazało się się tylko "Tego lata, w Zawrociu". Na razie nie zanosi się na druk następnych książek z cyklu.
Powieść "Tego lata..." wyszła także we Włoszech.
Użytkownik: misiak297 21.11.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: W Niemczech ukazało się s... | HannaKowalewska
A jak krytycy przyjęli cykl o Zawrociu i "Julitę"?
Użytkownik: HannaKowalewska 21.11.2011 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak krytycy przyjęli cy... | misiak297
Krytycy raczej nie dostrzegli "Tego lata, w Zawrociu". Myślę, że wrzucili tę książkę do worka z napisem "czytadło" lub "książka kobieca" i nie zadali sobie trudu, by zajrzeć do środka powieści. Dostrzegli tę książkę za to "streszczacze" i "notatkowcy", którzy nie czytali powieści, za to umieszczali o niej informacje, często z licznymi błędami merytorycznymi. W Polsce media w ogóle nie są zainteresowane książkami środka, do których, moim zdaniem, należy cykl o Zawrociu. A to właśnie takich książek poszukują czytelnicy - dobrych książek do czytania.
Z "Julitą i huśtawkami" było lepiej, choć ta powieść, najlepsza w moim dorobku, też nie doczekała się wyczerpującego omówienia. Najwięcej pochwał zdobył mój tom opowiadań "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami". To było jeszcze przed opublikowaniem "Tego lata...".
Użytkownik: misiak297 21.11.2011 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Krytycy raczej nie dostrz... | HannaKowalewska
Właśnie, Dariusz Nowacki, jako przykład tzw. prozy środka (dla nieznających terminu: takiej, która zaspokaja zarówno potrzeby czysto rozrywkowe, jak i satysfakcjonuje tych czytelników, którzy lubią wgłębić się w tekst, poszukać jego drugiego dna, intertekstualności i wielu ukrytych znaczeń) podał właśnie cykl o Zawrociu. Myślę, że w Polsce proza pisana przez kobiety (kobieca) często i niesłusznie kojarzy się wyłącznie z infantylnymi chick-litowymi historyjkami o Kopciuszkach odnajdujących swoich ukochanych. A książki innych pisarek są wpychane do tego worka automatycznie, bezrefleksyjnie, choć często nie zasługują na chick-litowe sąsiedztwo.

A co Pani uważa za dobre książki do czytania? Jakie tytuły wymieniłaby Pani w prozie środka?


Użytkownik: norge 22.11.2011 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, Dariusz Nowacki,... | misiak297
Wiem, że to może nie wypada, ale skoro w wątku pojawił się temat krytyków i zauważanie lub niezauważanie przez nich książek, to odważę się napisać. Od kilku lat zachodzę w głowę dlaczego powieść (jestem jej zapalonym i nieubłagalnym krytykiem) typu "Dom nad rozlewiskiem" wywołała aż taki rezonans, powszechne zainteresowanie i promowanie, peany pochwalne niemal we wszystkich mediach, nakręcenie filmu na jej podstawie z niezłymi przecież aktorami itd. itd. Nie, nie, o poziomie filmu przez litość nie wspomnę :( A fantastycznie napisany cykl o Zawrociu, o podobnej przecież tematyce, bo i współczesna kobieca bohaterka, i ta wieś w tle - tak sobie po prostu niemal niepostrzeżenie przemknął przez rynek wydawniczy...

Nie jestem pewna, czy jest to tylko sprawa intensywnej i zręcznej promocji. Jak podejrzewam, chodzi też pewnie o to, że ogłupieni mediami zatraciliśmy (albo niektórzy zatracili) zdolność do krytycznej oceny tekstu pisanego i oto co mamy: polski czytelnik zachwyca się mdłą, lukrowaną, głupawą papką. Albo - to dla amatorów - przeintelektualizowaną, udziwnioną, wyglądającą na trudną i silącą się na oryginalność prozą. I właśnie, tak jak piszesz, misiaku, co z lieraturą środka? Dlaczego jej tak mało i dlaczego tak mało się ją dopieszcza?

Bardzo, bardzo się cieszę, ze choć trochę tu w BiblioNETce możemy przyczynić się do "lekkiego dpieszczenia" cyklu o Zawrociu :))))
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 01:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że to może nie wypa... | norge
Za dopieszczanie dziękuję.

Analizowałam kiedyś na potrzeby panelu dyskusyjnego, jakiego typu książki osiągnęły w ostatnich latach bardzo dużą popularność i doszłam do wniosku, że największą szansę mają książki pisane językiem potocznym, upraszczające psychikę bohaterów, ze szczęśliwym zakończeniem i o miłości. To jest w Polsce przepis na hit. I do tego jeszcze trzeba mieć szczęście. Jedni pisarze je mają, inni nie. Magia życia.
Użytkownik: misiak297 22.11.2011 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Za dopieszczanie dziękuję... | HannaKowalewska
I to jest właśnie smutne. Uważam, że współczesna literatura polska - a raczej mechanizmy nią rządzące - generalnie schodzi na psy. Księgarnie zalewają gnioty z nurtu "self-publishing" (co tu na biblionetce skrzętnie tępimy - powieści Lingas-Łoniewskiej, Dryjera czy też niejakiego Nikta), blogi zastępują rzetelne omówienia krytycznoliterackie (nie żebym miał coś przeciwko blogerom, ich teksty nieraz przyczyniają się do wzrostu czytelnictwa - gorzej, kiedy promują naprawdę kiepską literaturę, a to się często zdarza). Poza tym brak pewnej równowagi między tą literaturą elitarną, popularną i "środkową". Ta druga wydaje się uprzywilejowana. Mimo wszystko zamknę ten wywód pochwałą: dobrze, że publikuje się na nowo takich pisarzy jak Fleszarowa-Muskat czy Dołęga-Mostowicz. Dzięki temu ich twórczość może być na nowo przebadana.
Użytkownik: agatatera 22.11.2011 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie smutne.... | misiak297
Misiu, to wynika z jednego prostego zjawiska: rzetelnych omówień krytycznoliterackich dzisiaj by prawie nikt nie czytał. I tyle. Przecież teraz, to nie literatura i teksty o niej rządzą, tylko TV i internet. No i lekkie, i przyjemne życie. Stąd trend, o którym pisze Pani Hanna. Jak już spora grupa chce czytać, to chce czytać w stylu, w jakim prowadzi i widzi życie.
Użytkownik: Agis 23.11.2011 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie smutne.... | misiak297
Witam Panią serdecznie i od razu zacytuję misiaka: "blogi zastępują rzetelne omówienia krytycznoliterackie (nie żebym miał coś przeciwko blogerom, ich teksty nieraz przyczyniają się do wzrostu czytelnictwa - gorzej, kiedy promują naprawdę kiepską literaturę, a to się często zdarza)". No właśnie, jaki jest Pani stosunek do blogów literackich, czy zagląda Pani do nich, czy ma swoje ulubione, czy ceni zamieszczane na nich omówienia własnych książek?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Panią serdecznie i ... | Agis
Mam za mało czasu, by buszować po Internecie. Robię to rzadko, zwykle z okazji ukazania się nowej książki, kiedy szukam informacji, czy podoba się czytelnikom. Tak więc bywam na blogach okazjonalnie i tylko w jednym celu, trudno mi więc o jakąś opinię o nich. Jedno jest pewne, zdarza się, że zamieszczane tam recenzje są sensowniejsze niż te w innych mediach.
Użytkownik: misiak297 22.11.2011 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że to może nie wypa... | norge
Diano, myślę, że trzeba mimo wszystko odróżnić krytyków-zawodowców od czytelników, czytających po prostu dla przyjemności. Nie kojarzę, aby osławioną powieścią Kalicińskiej zajmowali się krytycy - chodzi mi o takie dobre przebadanie powieści i jej rzetelne omówienie. Chick lit zazwyczaj sytuuje się gdzieś poza głównym krytycznoliterackim nurtem, chyba że ktoś bada literaturę stricte popularną.

Zauważ, że "Domem nad rozlewiskiem" często zachwycają się czytelniczki a nie badacze - od samego zachwytu do rzetelnej krytyki literackiej jest jeszcze daleka droga. Zresztą podobnie jest z innymi książkami. Choćby "Nakarmić wilki" - czytelniczki się zachwycała, a krytycy - w tym ja - zjechali tę książkę. Podobny casus to np. powieścidła Lingas-Łoniewskiej czy gniot gniotów "Droga ślepców" Dryjera.

Skąd ten sukces "Domu nad rozlewiskiem"? Nie wiem. W ogranym schemacie fabularnym pt. kobiety, zmieńmy swoje życie o 180 stopni i bądźmy nagle szczęśliwe. Spotkajmy księcia z bajki, usuńmy przeszkody i happy ever after. I w samym schemacie nie ma nic złego. Na przykład bardzo podobne powieści Szwai to całkiem sympatyczne czytadła. Problem z Kalicińską polega na tym, że ten "Dom nad rozlewiskiem" jest napisany na żenującym poziomie - tak pod względem upraszczania, jednowymiarowych postaci, a także prostackiego języka. I moim zdaniem absolutnie nic nie ratuje tej książki. I sam się zatrważam, kiedy widzę kolejne plany ekranizacji, kolejne reprinty i nagrody przyznawane temu... temu czemuś. I jeszcze bardziej zdumiewają mnie te zachwyty.

Wracając do głównego wątku. Problem w tym, o czym pisze Pani Hanna, że często literatura środka również jest spychana na margines przez krytykę i nie doczekała się jeszcze krytycznego omówienia-przebadania.
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 01:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, Dariusz Nowacki,... | misiak297
Dobra książka do czytania? Ilu czytelników, tyle odpowiedzi. Inaczej odpowie kobieta, inaczej mężczyzna. Inaczej osoba wykształcona czy wyrafinowana, inaczej prosta. Itd.

Łatwiej odpowiedzieć na drugie pytanie. Proza środka to według mnie literatura, która trzyma dobry poziom językowy, nie upraszcza przedstawionego świata i problemów, wystaje ponad banał i przeciętność, pokazuje interesujących bohaterów, bawi, ale też trochę uczy, solidnie opisuje jakiś kawałek świata, nie goniąc za zbytnią oryginalnością, zwłaszcza formy.

Na własny użytek mam następujący, trochę żartobliwy podział powieści: czytadła, czytadło-męczydła i męczydła. Czytadło może być doskonałe, bardzo dobre, dobre, średnie, kiepskie i do niczego. Podobnie z innymi kategoriami. Może być doskonałe męczydło i naprawdę mierne. Przykładem doskonałych czytadło-męczydeł są książki Dostojewskiego, a doskonałe męczydło to na przykład "Czarodziejska góra". A "Przeminęło z wiatrem" to doskonałe czytadło.

W tym kontekście tak bym pogrupowała własne książki: kolejne Zawrocia uważam za bardzo dobre czytadła. "Julitę i huśtawki" za równie dobre czytadło-męczydło, a "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami", mój zbiór opowiadań, za bardzo dobre męczydło.
Użytkownik: lutek01 22.11.2011 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Krytycy raczej nie dostrz... | HannaKowalewska
Witamy w Biblionetce, :-)))


"Julita i huśtawki" to świetna powieść z retrospekcjami opisującymi życie w głębokim PRL. Genialne połączenie tego co teraz i tego co było kiedyś. Opisanie jak dojrzewali młodzi ludzie w tamtych warunkach może być niezwykle ciekawe dla młodszych czytelników, może być dla nich swojego rodzaju lekcją historii. Czy dużo jest w tej książce "Pani"?, tzn. Pani przeżyć, Pani doświadczeń związanych z tym okresem, czy któraś z bohaterek (a może któryś z bohaterów) jest do Pani podobny? Czy już wtedy myślała Pani o tym, żeby opisać tą szarą, siermiężną codzienność?

Pozdrawiam
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 01:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Witamy w Biblionetce, :-)... | lutek01
Owszem, dużo jest mnie w "Julicie", ale nie w konkretnej postaci czy wątku. Podobnie jak moi bohaterowie urodziłam się w małym peerelowskim miasteczku, tylko parę lat później. Moim rówieśnikiem jest narrator Koli, ale on też nie jest moim alter ego. Żyłam w podobnej, siermiężnej rzeczywistości i przeżywałam podobne rzeczy, jednak mało jest scenek bezpośrednio czy w całości przeniesionych z mego życia. To połączenie tego, co widziałam, z grą wyobraźni - z tego powstała nowa jakość, choć bardzo bliska tamtemu życiu. Bardzo chciałam opisać pewne pokolenie i w ogóle Peerel - wyjść poza jednostkowe doświadczenie. Napisać coś, z czym mogłoby się utożsami jak najwięcej ludzi, którzy żyli w socjalistycznej Polsce.


Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 01:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Witamy w Biblionetce, :-)... | lutek01
Dodam jeszcze, że pomysł na "Julitę i huśtawki" powstał jeszcze za czasów Peerelu, w 1987 roku, to były bardzo gniewne fragmenty, atakujące tamtą Polskę. Po latach, gdy przystąpiłam do pisania "Julity..." mój ton złagodniał, bo czas zrobił swoje, nie mówiąc już o tym, że miałam do przeszłości większy dystans i jednocześnie większy sentyment, bo przecież opisywałam czasy swojego dzieciństwa i młodości.
Użytkownik: misiak297 22.11.2011 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodam jeszcze, że pomysł ... | HannaKowalewska
Może to i lepiej - ta błyskotliwa ironia, która przepełnia te interludia świetnie Pani wyszła.
Użytkownik: misiak297 22.11.2011 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodam jeszcze, że pomysł ... | HannaKowalewska
Skoro jesteśmy już przy "Julicie i huśtawkach" chciałbym poruszyć pewien temat. Wydaje mi się, że Pani twórczość wpisuje się w nurt wymierzony przeciwko tradycyjnej rodzinie (przedstawicielami takiego nurtu wydają mi się np. Kuczok, Białkowski czy Ostrowska). W Zawrociu piętrzą się tajemnice, brakuje serdecznej więzi między matkami i córkami (Aleksandra-Krystyna, Krystyna-Matylda), nawet z pozoru idealna rodzina Malinowskich ma swoje tajemnice (brak akceptacji wobec homoseksualnego Maksa). Związki międzyludzkie też są jakoś poszarpane - Filip wiąże się z Matyldą niejako interesownie, ona sama wikła się w kolejne przelotne romanse... W "Julicie..." prawie każda rodzina (poza modelową rodziną Laskich) ma jakieś wstydliwe tajemnice, jakieś grzechy na sumieniu. Czy pani proza świadomie jest taka anty-rodzinna? Z czego to wynika?
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro jesteśmy już przy "... | misiak297
Model polskiej rodziny z poświęcającą się Matką-Polką i nieobecnym ojcem, który się nie interesuje wychowaniem dzieci i pomocą w codziennym życiu jest dla mnie nie do zaakceptowania. Z przykrością stwierdzam, że to często kochane mamuśki wychowują takich mężczyzn, przekonanych, że są oni stworzeni do wyższych celów niż zmiana pieluchy czy zmycie talerzy. Jestem za nowoczesną, dobrze funkcjonująca rodziną, w której obowiązki są podzielone sprawiedliwie, co nie znaczy, że obie strony muszą robić to samo. Jestem też za rodziną, w której docenia się wszystkich jej członków, rozmawia, szuka rozwiązań, szanuje odmienności, nie narzuca swego stylu. Tak, wiem, to ideał, ale może warto do niego dążyć. Mam wrażenie, że sporo młodych ludzi już jest na dobrej drodze i coś w rodzaju rodzinnego partnerstwa mieści im się już w głowie, a czasami nawet stosują to w życiu.
Nie jestem więc anty-rodzinna. Opisuję i obnażam złe rodziny, bo widzę je wszędzie wokół siebie. Chciałabym, by jak najwięcej było rodzin i związków lepszych.

Co do Matyldy... jest przykładem współczesnej singielki, którą życie doświadczyło tak mocno, że ona boi się kochać, dlatego wybiera przelotne związki i kończy je, gdy zaczyna się rodzić więź. W dzieciństwie straciła ojca, potem po jednym roku małżeństwa męża, tych start było w jej życiu zresztą więcej, wiec miłość skojarzyła jej się z bólem. Po otrzymaniu Zawrocia i pokochaniu babki znajduje siłę, by w kolejnych książkach zmierzyć się ze swoimi traumami. Nie ma innej drogi, by znowu otworzyć się na miłość.

Mam wątpliwości co do sformułowania, że Filip związał się z Matyldą niejako interesownie - potrzebował jej siły życiowej, jej pogody ducha, jej (w tamtej chwili) naiwności, beztroski, apetytu na życie i oczywiście jej miłości. W tym sensie wszyscy jesteśmy trochę interesowni, szukamy osób, które nas uzupełniają.
Użytkownik: norge 22.11.2011 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Model polskiej rodziny z ... | HannaKowalewska
A ja właśnie cenię pani książki za to przełamywanie schematów, za bohaterów, którym zdarza się zachowywać niekonwencjonalnie, "politycznie niepoprawnie". Absolutnie nie określiłabym Zawrocia jako "antyrodzinnego". Opisywany w nim świat jest taki, jaki w rzeczywistości jest, czyli nie czarno-biały, nie lukrowany, nie na pokaz...

O tym, jak POWINNA wyglądać normalna, porządna, polska rodzina gdzie wszyscy się kochają, wspierają i jest cudownie, wiem aż zanadto dokładnie. Na tyle dokładnie i dobitnie, że jakoś nie mam ochoty umacniać tej wizji poprzez czytanie książek, które taką idealną rzeczywistość opisują.
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie cenię pani k... | norge
W niedługim czasie być może dokończę książki, których akcja będzie działa się w niedalekiej przyszłości czy może w światach alternatywnych, trochę innych od naszego - i tam będzie sporo zupełnie innych rozwiązań społecznych niż te tradycyjne. Dobra rodzina to coś wspaniałego, ale może istnieją też inne rozwiązania dla ludzi, którzy nie mogą albo nie są w stanie jej zbudować. Gołym okiem widać, że wszystko wokół nas się zmienia - i ja postanowiła się przyjrzeć temu, w jakim kierunku to idzie.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Model polskiej rodziny z ... | HannaKowalewska
Z tą antyrodzinnością chodziło mi po prostu o to, że można odnieść wrażenie, jakoby w przekonaniu wielu współczesnych polskich pisarzy tradycyjna rodzina nie zdawała egzaminu, często była rodziną tylko z nazwy. Pani opisuje te złe rodziny, obnaża to podwójne dno, postuluje - jeśli mogę użyć takiego słowa - partnerstwo i więcej zrozumienia dla drugiego człowieka... Cóż, zdaje mi się, że się zgadzamy i mówimy o tym samym, ale innymi słowami.

Matylda przechodzi bardzo ciekawą i zaskakującą przemianę właśnie w "Przelocie bocianów", kiedy to musi się zmierzyć z nieoczekiwanym macierzyństwem. W swojej ostatniej powieści dokonuje Pani pewnego rodzaju desakralizacji ciąży - pani bohaterka nie potrafi pokochać dziecka, co wynika z traum wyniesionych właśnie z domu. Ciekaw jestem - tak na marginesie - jaką byłaby matką. Czy popełniłaby błędy Aleksandry czy Krystyny?

Co do tych związków... Czy miała Pani pokusę, żeby pchnąć Matyldę w toksyczny, wyniszczający związek z Igorem, to przeciwieństwo Świra? Igor znika, a Matylda jest bezpieczna. Czy pisząc "Inną wersję życia" myślała Pani nad innym poprowadzeniem losów swojej bohaterki?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 01:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tą antyrodzinnością cho... | misiak297
Tak, w kwestii rodziny zgadzamy się. Jestem przeciwko tradycyjnej polskiej rodzinie, ale nie przeciwko rodzinie w ogóle.

Muszę natomiast zaprotestować, jeśli chodzi o interpretację zdarzeń i uczuć w ostatniej książce. Chodzi mi o słowa "pani bohaterka nie potrafi pokochać dziecka". Prawdziwe jest zdanie, że Matylda potrzebuje trochę czasu, by je pokochać, co - ma Pan rację - wynika z wyniesionych z domu traum. Myślę w dodatku, że po przeczytaniu "Przelotu bocianów" jest mniej więcej jasne, jaką będzie matką. Ale tego już nie zamierzam tu zdradzać, trzeba sięgnąć po książkę.

Igora w ogóle nie miało być w "Innej wersji życia". Zjawił się jednak i trochę w tej książce pobył. Co do losów Matyldy... ona nie jest osobą, która zbyt długo mogłaby tkwić w toksycznej miłości. Jest na to zbyt pewna siebie i zbyt dumna. I także zbyt niezależna. Poza tym ona poznała prawdziwą miłość (Świr, ojciec) i myślę, że ta wiedza najbardziej chroni ją przed namiastkami. No i ma babkę Aleksandrę, swoje wewnętrzne lustro, w którym może się przejrzeć i zobaczyć, co jest mierne, a co warte zachodu.

Zawsze myślę nad wieloma rozwiązaniami wątków, ale często bohaterowie rządzą się w książkach sami - Matylda niewątpliwie do takich należy. Zawsze potrafiła mnie zaskoczyć.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 07:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, w kwestii rodziny zg... | HannaKowalewska
Oczywiście chodziło mi o to, że Matylda potrzebuje czasu, żeby dojrzeć do miłości macierzyńskiej - użyłem tylko niewłaściwego skrótu myślowego:)

Porozmawiajmy jeszcze o zakończeniu "Przelotu bocianów" i cyklu, bo myślę, że to się wiąże z tematem tej dyskusji. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu A jak Pani się na to zapatruje? Pytam, bo od czasu przeczytania "Przelotu bocianów" naprawdę mnie nurtuje, czy Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście chodziło mi o ... | misiak297
Drogi Misiaku, nie odpowiem Panu, bo obawiam się, iż zaciekawieni naszą ukrytą dyskusja czytelnicy zajrzą i dowiedzą się zakończenia, a przez to stracą niespodziankę. Mogę tylko powiedzieć, że w pełni akceptuję wybór Matyldy. I dodam jeszcze, że ludzie zwykle są szczęśliwi, gdy mają odwagę żyć po swojemu, bez oglądania się na to, co myślą inni, zwłaszcza jeśli swymi wyborami nikogo tak naprawdę nie krzywdzą.
Użytkownik: tynulec 22.11.2011 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Jest Pani również poetką. Proszę powiedzieć, skąd Pani czerpie natchnienie do pisania wierszy. Czy zdarza się, że wiersz rodzi się na przykład w kawiarni, pociągu czy przy słuchaniu muzyki? Czy jest jakiś poeta, który Panią inspiruje? A wiersze jakich poetów lubi Pani czytać?
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest Pani również poetką.... | tynulec
Ostatni wiersz napisałam w 2004 czy 2005 roku. Zakochałam się wtedy po raz pierwszy w życiu w mieście - Wilnie - i powstał dzięki temu krótki cykl.
Tak naprawdę przestałam pisać wiersze, gdy moją wyobraźnią zawładnęły niepodzielnie powieści. Wiersze są gdzieś w podtekście, blisko mnie, czasami nawet wpada odrobina poezji do prozy, ale za mało mam czasu, by je w pełni usłyszeć i zapisać.

Inna sprawa, że zawsze traktowałam pisanie wierszy jak bardzo intymną sprawę, niechętnie je drukowałam, są po prostu zbyt osobiste, dlatego w większości zostały w moich szufladach i dobrze się tam mają.

A wracając do pytania - pisałam kiedyś wiersze i w pociągu, i w głowie na spacerze, i słuchając muzyki. One mogą się rodzić wszędzie, choć myślę, że potrzeba do tego jakieś emocji - zachwytu, gniewu, olśnienia, zakochania, tęsknoty, zdziwienia, radości, smutku - mogłabym wymieniać jeszcze długo. I potrzebują otwartości na to, co wokół. Jeśli jesteśmy skupieni tylko na sobie lub na czymś konkretnym, wiersz raczej nie przyjdzie, a jeśli przyjdzie to i tak go nie zauważymy.

Tym, którzy chcieliby poznać jakieś moje wiersze, polecam zbiór "Anna tłumaczy świat" - całkiem niedawno wydany po raz drugi i jeszcze dostępny.
Użytkownik: koczowniczka 22.11.2011 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Bardzo lubię "Julitę i huśtawki". Innych książek jeszcze nie czytałam, ale w najbliższym czasie po nie sięgnę.
Chciałam zapytać, czy przegląda Pani książkowe serwisy w poszukiwaniu recenzji własnych książek? Czy niepochlebna recenzja sprawia Pani przykrość?
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo lubię "Julitę i hu... | koczowniczka
Po wydaniu każdej książki jestem oczywiście ciekawa opinii, ale bardziej mnie interesuje, jak reagują czytelnicy. Zaglądam więc przez jakiś czas na fora internetowe.

Krytycy słabo są zainteresowani moją twórczością, a ja jestem odporna na ewentualne niepochlebne opinie, jeśli uznam, że są niesprawiedliwe, powierzchowne lub wynikają z niezrozumienia tekstu. Konstruktywną krytykę przyjmuję i staram się ją przemyśleć.

Użytkownik: lutek01 22.11.2011 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Po wydaniu każdej książki... | HannaKowalewska
Poniższe pytanie jest od czytelnika, który z cyklu o Zawrociu zna na razie pierwszą część (na kolejne przyjdzie czas :-)

Kończąc "Tego lata w Zawrociu" miałem poczucie niedosytu, trochę jakby nie do końca wyczerpanego tematu. Fabuła jest świetna, postacie mi się podobają, jest tajemnica, piękne opisy, a wszystko w pięknej literackiej polszczyźnie. Pomyślałem: dlaczego taki fajny pomysł wgnieciono w niespełna 190 stron. Przecież można było rozwinąć wątki i pisać, pisać, pisać. Jakoś tak temat sam mi się o to prosił. Wiem, ze są dalsze części, które są niejako uzupełnieniem "Tego lata w Zawrociu", ale przecież kończąc tę powieść nie myślała Pani o jej ewentualnych dalszych częściach. Nie miała Pani wtedy ochoty albo możliwości bardziej rozbudować wątki tak aby powstała taka "bardziej smakowita cegiełka" ;-)?

Pozdrawiam
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Poniższe pytanie jest od ... | lutek01
"Tego lata, w Zawrociu" powstawało, gdy byłam jeszcze bardziej poetką niż prozatorką, pewnie dlatego ta powieść wydawała mi się dostatecznie długa. "Mniej" znaczyło dla mnie wtedy lepiej niż "więcej". I tak się zresztą nad nią dostatecznie namęczyłam kończąc ostatnie rozdziały na konkurs. To był czas, gdy kończenie czegokolwiek jakoś nie było wpisane w moje pisarskie przyzwyczajenia.

Teraz, gdy przystępuję do kolejnej powieści, marzę o tym, by raczyła się zamknąć w 250 stronach. A potem piszę dwa razy tyle. Niestety! Bo to oznacza kolejne miesiące pracy nad książką. Czemuż nie mogę napisać jakieś chudziny w miesiąc i opublikować dużym drukiem, by wyglądała trochę grubiej!
Użytkownik: tynulec 22.11.2011 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
W cyklu o Zawrociu w niezwykle poetycki sposób opisuje Pani przyrodę. Tych opisów jest bardzo wiele, ale mnie szczególnie urzekł namalowany słowem obraz morza zimą: "Zimowe morze. Z pozoru nic ciekawego. W zimie już sama myśl o dużej wodzie przyprawia o dreszcze - wilgoć i ziąb rozwłóczone aż po horyzont. Brr! A jednak warto było wyprawić się tego dnia nad Bałtyk. Lodowe czapy przy brzegu srebrzyły się w słońcu, pale mola zmieniały się w oblodzone stalagmity. Morze było tego dnia ciche, gotowe do zamarznięcia."

Czy powyższy opis, jak i wszystkie pozostałe to przelane na papier uczucia, przeżycia wywołane obcowaniem właśnie z tak wyglądającą przyrodą, a może to wytwór Pani wyobraźni? Proszę opowiedzieć o swoich kontaktach z naturą.

[Cytat pochodzi z książki "Góra śpiących węży"]
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: W cyklu o Zawrociu w niez... | tynulec
Kocham morze. To zdecydowanie wyraz moich uczuć i zapamiętanych chwil. Góry też zresztą kocham i opis z "Innej wersji życia", gdy Matylda wyleguje się na górskiej polanie, to synteza tych wszystkich momentów, gdy sama leżałam w trawie, oszołomiona zapachami kwiatów, które w górach są dużo intensywniejsze, bo muszą zwabić owady z daleka.

Czasami jednak pamięć zawodzi, pora roku jest inna niż ta w pisanej powieści i trzeba skorzystać z wyobraźni. "Przelot bocianów" pisałam zimą i wiosną, a w powieści jest wszechobecna jesień. Byłoby mi łatwiej, gdybym mogła wtedy wyjść i zainspirować się tym czy owym. Nic z tego. Zwłaszcza nad jesiennym niebem, które Matylda godzinami ogląda leżąc na werandzie w Zawrociu, mocno musiałam się napracować.

W Warszawie, gdzie teraz mieszkam, słabo widać niebo. I nic tu nie pachnie jak na prowincji. Namiastka wiosny i namiastka innych pór roku. Może dlatego w moich powieściach coraz mniej przyrody, a coraz więcej ludzkich spraw, z czego niekoniecznie jestem zadowolona. Staram się jak najczęściej wyjeżdżać poza Warszawę, ale powieściopisarstwo to zaborczy i wymagający zawód.
Użytkownik: ilia 22.11.2011 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Bardzo spodobał mi się Pani żartobliwy podział powieści na: czytadła, czytadła-męczydła i męczydła. Naprawdę zabawny :)
Czasem zadaje się ludziom pytanie - jaką książkę zabrałbyś na samotną wyspę. Ciekawi mnie jaką książkę (a może tym razem trzy książki) Pani by zabrała na samotną wyspę?
Użytkownik: HannaKowalewska 22.11.2011 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo spodobał mi się Pa... | ilia
Nie mam z tą listą żadnego problemu:
Biblię
Mitologię Greków i Rzymian
Czarodziejską górę

Myślę, że starczyłyby na lata.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam z tą listą żadneg... | HannaKowalewska
W "Zawrociu", a także w "Julicie i huśtawkach" stosuje Pani zabieg podwójnego zakończenia. To dobry chwyt - osobiście jako czytelnik czułem się za każdym razem, jakbym dostawał w twarz. Skąd pomysł na te drugie dna epilogów Pani książek?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 01:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Zawrociu", a także w "... | misiak297
To się narodziło przy okazji pisania zakończenia "Tego latam, w Zawrociu". Ta książka to także gra z konwencją czytadła i gra z czytelnikiem. Dlatego Matylda najpierw pisze zakończenie, które pasowałoby do klasycznego czytadła, a potem drugie, które tę konwencję rozbija. W kolejnych książkach Matylda już właściwe opowiada swoje historie bez gry, ale ja postanowiłam zachować tę regułę przy wszystkich książkach cyklu. Marzenie - i realne życie.
W "Julicie i huśtawkach" jest odwrotnie: realne życie - marzenie. Ale nie myślałam o tym w ten sposób, gdy je tworzyłam. Po prostu takie zakończenie przyszło mi do głowy, instynktownie, choć może też dlatego, że Koli, narrator tej powieści również prowadzi nieustanną grę z czytelnikiem, jak Matylda w pierwszej części Zawrocia.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: To się narodziło przy oka... | HannaKowalewska
Chciałem jeszcze - w kontekście tej dyskusji o rodzinie - zapytać, co Pani sądzi o tzw. współczesnej polskiej prozie zaangażowanej. Czy pisarz powinien poruszać aktualną problematykę społeczną - właśnie np. drugie dno polskiej rodziny, toksyczne związki? Albo inaczej - czy wierzy Pani w to, że literatura może zmienić rzeczywistość?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem jeszcze - w kont... | misiak297
Czasy, kiedy pisarz coś "musiał" czy "powinien" na szczęście już minęły. Dziś pisarz "może" - także pisać teksty zaangażowane, o ile chce i to mieści się w jego wizji czy celach, które sobie postawił. I tak jest dobrze.

Ja oczywiście wierzę w moc słowa. Jednak przy pisaniu ważniejszy jest dla mnie bohater niż jakiś "aktualny problem społeczny". Co nie znaczy, że moi bohaterowie ich nie przeżywają. Mój powieściowy świat przypomina ten rzeczywisty, więc nie brakuje tam problemów, jakie mają ludzie. Alkoholizm, anoreksja, przemoc w rodzinie, odrzucenie, osamotnienie, nadopiekuńczość - mogłabym długo wymieniać tematy rodzinne, wpisane w moje książki. Są też inne - opisałam peerelowskiego "kreta" (Mietek z "Maski Arlekina"), mechanizmy Peerelu w "Julicie i huśtawkach", mobbing ("Przelot bocianów") itd. To oczywiście nie zmieni świata, ale moim czytelnikom czasami przybliża coś, o jest także ich problemem.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasy, kiedy pisarz coś "... | HannaKowalewska
Moje pytanie wynikało z takiego mojego wewnętrznego poczucia "misji" literatury, odzwierciedlania życia, zmuszania czytelnika do refleksji. Może w poprzednim życiu działałem w grupie "Przedmieście":)

Chciałem jeszcze zapytać - troszkę w kontekście prozy środka - jeśli by Pani miała mówić o targecie swoich książek, jak by go Pani określiła?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje pytanie wynikało z t... | misiak297
Ja na pewno w poprzednim wcieleniu nie działałam w żadnej grupie. Jestem indywidualistką, choć odrobinę zaangażowaną... Pisząc, zwykle bardziej chcę zadowolić siebie niż kogokolwiek innego. Zakładam przy tym, że jest sporo ludzi myślących jak ja, lubiących te same czy podobne rzeczy i przejmujących się tymi samymi problemami, więc znajdę amatorów też na moją prozę. A "misja" - ja raczej o takich rzeczach nie myślę, gdy piszę, idę za bohaterem, stwarzam powieściowy świat. Choć moje książki niewątpliwie bawią, uczą, odzwierciedlają życie i zmuszają do refleksji, jak większość książek.

Może jedynie przy pisaniu "Julity i huśtawek" postawiłam sobie cel, by ta książka była koncentratem Peerelu, by na każdej stronie można było znaleźć jakiś aspekt tamtego czasu. I mocno się tego trzymałam. To była moja misja - pokazać tamten czas i to, jak się wtedy ludziom żyło.

A target? Trudne pytanie. Spotykam czytelników od 13 roku życia do bardzo podeszłego wieku. Znam dorosłych fanów "Letniej akademii uczuć" i nastolatków, którzy przeczytali wszystkie moje książki. "Julita i huśtawki" na pewno wymaga większej dojrzałości i cierpliwości przy czytaniu, a "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami" jest dla tych, którym niestraszne metafory i proza poetycka. Myślę, że nie ma ograniczenia wieku i płci, choć wśród moich czytelników jest więcej kobiet. Może tylko język moich książek może nastręczać trudności tym, którzy są mniej wyrobionymi czytelnikami.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja na pewno w poprzednim ... | HannaKowalewska
To zdrowy egoizm, żeby pisząc zadowalać przede wszystkim siebie:) Rozumiem, że to wszystko (tzn. poruszanie aktualnych problemów społecznych) wychodzi mimochodem i stanowi rzecz drugorzędną:)

A jeśli już o kreacji powieściowego świata... Zauważyłem, że tworzy Pani rzeczywistość, w której bohaterowie posługują się bardzo "poetyckim" językiem. W swoich sformułowaniach używają wielu obrazowych porównań, często widzą metafory, wygłaszają aforyzmy. To się nie zdarza tylko Matyldzie. Skąd pomysł na taką stylistykę? - piękną, ale mogącą czasem budzić wątpliwości, co do naturalności (w końcu nie każdy w otoczeniu mówi tak wyszukanym językiem)- Czy tutaj odezwało się Pani "ja" poetki? Dla porównania: bohaterom Julity też się zdarza myśleć metaforami (Metka pyta, gdzie były te dwa anioły Julity, kiedy ta najbardziej ich potrzebowała), tworzyć obrazowe sceny (mówię tu na przykład o Koli i samej końcówce powieści), ale jakoś rzadziej.
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To zdrowy egoizm, żeby pi... | misiak297
Ja po prostu jestem taką dziwaczką, że czasami zadowolenie i satysfakcję czerpie z poruszania czy opisywania całkiem poważnych spraw:)

Jeśli chodzi o dialogi, to staram się indywidualizować język, choć podstawą jest zawsze język literacki, najwyżej z elementami języka potocznego czy brutalizmów. Bohaterowie Zawrocia i "Julity..." to w większości ludzie wykształceni, więc nie jest to sztuczne. Inna sprawa, że Zawrocie to pamiętnik Matyldy i to ona narzuca styl wszystkiemu. Podobnie w "Julicie..." Koli, narrator powieści, to pisarz, "Julita.." to jakby jego powieść, nic więc dziwnego, że język jest wysoki i literacki. Ale czy "poetycki"? Może chwilami. Zepchnęłam w swoim życiu poezję do podświadomości, może czasami w taki sposób daje znać, że we mnie ciągle istnieje.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja po prostu jestem taką ... | HannaKowalewska
W pani wierszach, jak i opowiadaniach zauważyłem często pojawiający się motyw ślimaka. Czego symbolem jest dla Pani to stworzonko w muszli?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: W pani wierszach, jak i o... | misiak297
Ślimak - tajemnicze stworzonko, zawsze może schować się w swoim domku i robić tam nie wiadomo co, Do tego ta jedna noga - trochę mało. I powolność czy nieśpieszność. Rogi zabawne, ale rzadko je pokazuje i siedzi w zielonym...
"Deszczowy ślimak pełznie po szkle okna" - to cytat z opowiadania "Hotel Nowa Praga". Tam i gdzie indziej to symbol samotności, smutku, zamknięcia na świat, ślamazarności, pewnie i obcości.
Użytkownik: tynulec 23.11.2011 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Misiak zwraca uwagę na poetycki język, jakiego Pani używa, pisząc swoje książki. Niezwykle poetyckim językiem napisała Pani czternaście opowiadań zebranych w Kapelusz z zielonymi jaszczurkami (Kowalewska Hanna). Przyznam, że momentami gubiłam się w prowadzonej akcji, bohaterach, a wszystko to było spowodowane między innymi językiem. W głowie utkwiła mi historia upośledzonej dziewczynki Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Po przeczytaniu tego opowiadania, miałam w sobie wiele negatywnych uczuć, trudno było mi dać wiarę, że taka sytuacja mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. Skąd pomysł na taki temat i na inne, bardzo trudne, przygnębiające, pokazujące ciemne strony ludzkiej natury. A dodatkowo wszystkie zebrane w jednym tomie, co z jednej strony potęguje ich siłę, ale z drugiej pozwala na powątpiewanie w to, że to wszystko jest możliwe (za dużo zła, smutku, dramatu, tragedii w jednym miejscu).
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak zwraca uwagę na po... | tynulec
Tak, to prawda, język niektórych opowiadań z tomu "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami" jest trudny, bo zmetaforyzowany. Trzeba się czasami domyślać, co znaczą zdania czy frazy, uruchomić wyobraźnię. To po prostu proza poetycka, wiele tam niedomówień i symboli. To w dodatku opowiadania o ludziach postawionych w skrajnie trudnych sytuacjach, o emocjach, na które brakuje zwykłych określeń. Samotność, śmierć, zdrada, trójkąty, czworokąty, depresja, rozpad osobowości, traumy, rozstania. Ale też miłość, która nie przemija, dojrzewanie do zmierzenia się ze złudzeniami. Wyplątywanie się z toksycznych związków, miłość od przyrody, zwyciężające dobro, kiełkowanie nadziei. Nie wszystkim polecam swoje opowiadania, po prostu są dla tych, którzy chcą zagłębić się w takie światy, czasami bardzo mroczne, i posmakować artystyczną prozę.

A odnośnie "Bereniki i lwów" - tak, to opowiadanie pokazuje ciemne strony ludzkiej natury. Jednak jest z życia wzięte. Wystarczy postudiować gazety, by znaleźć podobne historie. Człowiek jest czy może raczej bywa najokrutniejszym ze zwierząt.
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to prawda, język nie... | HannaKowalewska
A właśnie - studiuje Pani czasem brukowce w poszukiwaniu ciekawych historii? Ponoć Wyspiański tak robił...
Użytkownik: HannaKowalewska 24.11.2011 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A właśnie - studiuje Pani... | misiak297
Brukowców nie studiuję, ale czasami w internecie czy telewizji trafiam na "brukowy" temat.
Użytkownik: ilia 23.11.2011 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Napisała Pani, że krytycy nie zauważyli "Zawrocia", a "Julicie" też nie poświęcili za dużo uwagi. Jest to przykre i można powiedzieć niesprawiedliwe. Zwłaszcza, gdy krytyka i środowisko opiniotwórcze wynosi pod niebiosa i prawie pieje z zachwytu nad niektórymi miernymi książkami np. nad gniotem nad gniotami, jakim jest książka p. Masłowskiej "Wojna polsko-ruska...", a nie zauważa tak doskonałej książki jaką jest "Julita i huśtawki".
Mam nadzieję, że obojętność tamtego środowiska wynagradzają Pani, czytelnicy.
Czy ma Pani jakieś "dowody" (poza sprzedażą książek) na to, że czytelnicy doceniają i lubią Pani książki?
Użytkownik: HannaKowalewska 23.11.2011 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisała Pani, że krytycy... | ilia
Mnie się książka Masłowskiej podobała, zwłaszcza jej język. Choć to, co się wokół niej działo, ten cały medialny i promocyjny cyrk, obnażyło w pełni słabość życia literackiego w Polsce.

"Julita..." została uznana za książkę roku przez "Magazyn literacki Książki" i nominowana do nagrody Wawrzyn Śląski. Jednak nie zaistniała w mediach tak mocno, jakbym chciała - szkoda, bo myślę, że to ważna książka, o ważnych rzeczach.

Od jakiegoś czasu jeżdżę dość intensywnie na spotkania autorskie i tam spotykam fanów tej książki. Jednak więcej jest zwolenników i czytelników Zawrocia. Więc z uporem promuję "Julitę", czytam fragmenty, zachęcam... Na ostatnich spotkaniach na Dolnym Śląsku zdziwiła mnie obecność większej liczby mężczyzn niż zwykle i to, że znali oni i bardzo chwalili właśnie "Julitę i huśtawki".
Użytkownik: misiak297 23.11.2011 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się książka Masłowsk... | HannaKowalewska
Podziwiam Panią za "Julitę i huśtawki" nie tylko przez fenomenalny język (ta ironia), autentyczne problemy, ciekawe ujęcie historyczne, ale może przede wszystkim za postaci. Nie tylko głównych bohaterów, ale również ich rodziców i rodzeństwa. Kilkanaście rodzin, z których każda jest inna i ma odmienne problemy - jak się Pani udało okiełznać tyle postaci? Czytelnik się w tym gąszczu jakoś nie gubi, a każda z nich jest wyrazista i niepowtarzalna. Jak się to Pani udało? Może to drobiazg, ale zawsze mnie zastanawiał:)
Użytkownik: HannaKowalewska 24.11.2011 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Podziwiam Panią za "Julit... | misiak297
Ta książka w większości powstała w chwilach natchnienia, postacie do mnie przyszły i już, może jedynie Róży Białej szukałam, aż się znalazła. I Medyka. Czasami śmieję się, że moje książki, doskonałe i piękne, stoją w metafizycznej bibliotece, a ja staram się je odczytać i zapisać. Udaje mi się to lepiej lub gorzej właśnie w tych momentach, gdy jest błysk natchnienia.

A mówiąc poważniej, to wszystko kwestia talentu i pracowitości. Moje książki powstają miesiącami, każdy akapit i zdanie jest przedmiotem wielokrotnych zabiegów. Poprawiam, poprawiam, poprawiam...
Użytkownik: misiak297 24.11.2011 08:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka w większości p... | HannaKowalewska
A właśnie, pytanie może też z tych metafizycznych: jak to się dzieje, że przychodzą do Pani postaci? Jak się rodzą? Jak wygląda ich kształtowanie?
Użytkownik: HannaKowalewska 24.11.2011 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A właśnie, pytanie może t... | misiak297
Chwile natchnienia trudno wytłumaczyć. Często między jawą i snem, gdy już prawie zasypiam, pojawia się jakiś pomysł albo kawałek tekstu. Czuję i słyszę frazę, dialogi, całe zdarzenie, wystarczy tylko zapalić lampkę i zapisać. No ale jest zwykle trzecia and ranem, sięgnięcie do przełącznika jest wysiłkiem. Ja to nazywam dyktowaniem. Teraz coraz mniej mój Dajmonion mi dyktuje, bo bardziej znam świat i ludzi, nie musi mi tak często pomagać. Gdy już znam bohaterów, jest pomysł i trochę podyktowanych fragmentów, już na jawie pracuję nad książką, dobudowuję to, czego brakuje, szukam rozwiązań na sceny, układam zdarzenia.

Większość swoich bohaterów wymyśliłam dawno temu. Miałam taki magiczny rok 1987, gdy pisałam niemal bez przerwy. Wtedy na przykład przyszedł do mnie pomysł na "Julitę i huśtawki". Niektóre postacie i książki czekają wiele lat - bo wymyślić to jedno, zapisać fragmenty też można, ale napisać książkę, stworzyć ją w całości to wymaga dojrzałości. Dlatego "Julita..." czekała na swoją kolej piętnaście lat, a inni bohaterowie jeszcze czekają. Są i tacy, którzy w tym moim wcieleniu nie doczekają się - rozproszę się na inne teksty, nie dojrzeję dostatecznie, będę zarabiać na życie i nie starczy mi czasu, itd.
Użytkownik: misiak297 24.11.2011 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka w większości p... | HannaKowalewska
"Zawrocie" w pewnym sensie stanowi nietypową sagę rodzinną. Lubi Pani ten gatunek?
Użytkownik: HannaKowalewska 24.11.2011 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: "Zawrocie" w pewnym sensi... | misiak297
Ja Zawrocie nazywam cyklem, bo to jednak osobne powieści, inne pod względem klimatu i problematyki, nie ma tu typowego dla sagi przemijania czasu. Akcja dzieje się w ciągu piętnastu czy szesnastu miesięcy gdzieś koło 2000 roku. Więc jeśli saga, to - ma Pan rację - bardzo, bardzo nietypowa. Matylda zagląda w przeszłość swojej rodziny i własną, mamy wgląd w trzy pokolenia i to może sprawiać wrażenie sagi. Myślę, że w Zawrociu można również odszukać cechy innych gatunków, choćby powieści detektywistycznej (zawsze jest jakaś zagadka do rozwikłania) czy psychologicznej.
Czy lubię sagi? Kiedyś je lubiłam. Teraz raczej taka klasyczna saga mnie nie pociąga.
Użytkownik: misiak297 25.11.2011 07:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Zawrocie nazywam cykle... | HannaKowalewska
Właśnie! Pani książki o Zawrociu odwołują się nieznacznie do konwencji kryminału (ta tajemnica rozsupływana wraz z biegiem stron...). Lubi Pani ten gatunek?
Użytkownik: misiak297 25.11.2011 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie! Pani książki o Z... | misiak297
A jak się Pani czuje po ukończeniu książki? Co Panią wypełnia? Radość? Szczęście? A może żal?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak się Pani czuje po u... | misiak297
Po skończeniu książki jestem potwornie zmęczona. A potem ją jeszcze poprawiam, uczestniczę w redakcji, przeglądam korektę i jestem jeszcze bardziej zmęczona. W tym roku w dodatku po zakończeniu prac związanych z książką, od razu musiałam wyruszyć na spotkania autorskie - na szczęście nad morze, więc trochę wypoczywałam. Dopiero teraz, gdy już książka jest dawno w księgarni, a ja już w domu po promocyjnej trasie, mogę się tak naprawdę cieszyć, że powieść już jest.
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie! Pani książki o Z... | misiak297
Owszem. Ale ja lubię też wiele innych gatunków: s/f, fantasy, książki historyczne, podróżnicze, etc. Mówię o czytaniu oczywiście.
Użytkownik: misiak297 25.11.2011 07:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Zawrocie nazywam cykle... | HannaKowalewska
Matylda w Pani książce prowadzi pamiętnik w formie monologu skierowanego do babki. Czy i Pani prowadzi/prowadziła pamiętnik?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Matylda w Pani książce pr... | misiak297
Prowadzę zapiski od 13 roku życia. Ale nie dla potomnych, są bardzo osobiste i nieliterackie, a w tej chwili to coraz bardziej dziennik moich książek niż mój.
Użytkownik: ilia 24.11.2011 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Byłam ciekawa, jak potoczą się losy Matyldy i Pawła. Miłości zakazanej, miłości między bliskimi kuzynami. Kiedyś, nawet częste były małżeństwa między kuzynami, teraz może nawet jest to zabronione prawnie, a na pewno jest to nie akceptowane społecznie, najłagodniej mówiąc.
Pisze Pani - ludzie zwykle są szczęśliwi, gdy mają odwagę żyć po swojemu, bez oglądania się na to, co myślą inni, zwłaszcza jeśli swoimi wyborami nikogo tak naprawdę nie krzywdzą.
Jest to bardzo piękne założenie, podpisuję się pod tym, i pewnie wiele osób też.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Czy nie uważa Pani, że tak zwana opinia społeczna, społeczeństwo, rodzina, odrzuciłoby ich, może wręcz zniszczyło. Że ich miłość mogłaby nie unieść, tego potępienia, jakie jeszcze u nas występuje odnośnie "innego"?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Byłam ciekawa, jak potocz... | ilia
Związki między ciotecznym rodzeństwem są sankcjonowane nawet przez kościół, więc w czym problem?
A tzw. opinia nie potrzebuje zbytniego powodu by niszczyć, drobiazg może ją uruchomić, rodzina też potrafi to robić z dużo błahszych powodów. Trzeba trochę siły psychicznej, by nie zwracać na to uwagi i żyć po swojemu, ale to wydaje mi się prostsze niż ludzie myślą. No i słaba to byłaby miłość, gdyby mogło ją zniszczyć coś takiego. Kto ma dwie ręce, zawód, dostateczne zdrowie i charakter poradzi sobie w każdych warunkach. Można szukać akceptacji, jeśli juz się jej tak bardzo potrzebuje, poza rodziną i znajomymi.
O Matyldzie nie chcę mówić z wiadomych powodów. Dodam tylko, że nie brakuje jej odwagi na każdy życiowy scenariusz.
Użytkownik: tynulec 25.11.2011 07:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
A gdyby nie była Pani pisarką, to jaki zawód wykonywałaby dzisiaj Hanna Kowalewska?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdyby nie była Pani pis... | tynulec
Bibliotekarka lub nauczycielka języka polskiego. Wykonywałam zresztą w przeszłości oba zawody, choć króciutko.
Użytkownik: lutek01 25.11.2011 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Bibliotekarka lub nauczyc... | HannaKowalewska
Na jednym z filmików na youtube, mówi Pani, że w pewnym okresie życia dużo podróżowała. Zdradzi Pani, jakie miejsca Pani zwiedziła? Które Panią zainspirowały? Które są dla Pani ważne?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Na jednym z filmików na y... | lutek01
Podróże? Tak, ale to nie były podróże egzotyczne - do ludzi, do miejsc, często tych samych, miesiąc w domu, miesiąc w podróży.
A jeśli chodzi o podróże turystyczne - niewątpliwie zainspirowała mnie Bułgaria. Byłam tam w licealnych czasach na obozie i podobny obóz - i oczywiście czarnomorskie wybrzeże opisałam w "Letniej akademii uczuć".
W książkach są też ślady fascynacji Bałtykiem i Tatrami. Byłam też w Związku Radzieckim za czasów Gorbaczowa, w Niemczech za czasów NRD i parę razy później, całkiem niedawno też odwiedziłam Szwecję i Włochy. Wiec skromnie jak na dzisiejsze rozpodróżowane czasu. Dodam jeszcze, że jeśli już się gdzieś wybieram, to nie dla zabytków, ale dla przyrody, a czasami dla ludzi.
Użytkownik: misiak297 25.11.2011 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bibliotekarka lub nauczyc... | HannaKowalewska
Jako polonista (co prawda z wykształcenia, a nie z zawodu) muszę o to zapytać: jak Pani wspomina ten "nauczycielski" okres?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako polonista (co prawda... | misiak297
Lubiłam młodzież i lubiłam uczyć, ale nie lubiłam wstawać do pracy na ósmą i grzebać się w uczniowskich wypracowaniach, długich, bo to było liceum. Zrezygnowałam po trzech latach, bo nie dało się pogodzić pracy pedagogicznej z pisaniem - i zostałam niebieskim ptakiem.
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdyby nie była Pani pis... | tynulec
A może jednak zostałabym malarką lub scenarzystką? To też czasami robię.
Użytkownik: tynulec 25.11.2011 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A może jednak zostałabym ... | HannaKowalewska
A co Pani lubi najbardziej malować? Ma Pani jakiś swój ulubiony motyw? Maluje Pani dla siebie, swoich bliskich, przyjaciół czy dla szerszej publiczności?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A co Pani lubi najbardzie... | tynulec
Najczęściej malowałam albo dziwolągi (dla siebie), albo pejzaże (dla znajomych). Ale to kompletna amatorszczyzna. Niemniej naprawdę to lubię - oleje, gwasze, pastele.
Użytkownik: tynulec 25.11.2011 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
W cyklu o "Zawrociu" fortepian pełni niezwykle ważną rolę. Proszę powiedzieć, dlaczego właśnie ten instrument postawiła Pani w domu babki Aleksandry? Czy ma Pani jakieś doświadczenia z muzyką fortepianową?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: W cyklu o "Zawrociu" fort... | tynulec
Nie gram na żadnym instrumencie. A fortepian? Cóż, w dworku z tradycjami nie mogło go zabraknąć. Najpierw postawiłam go w salonie babki Aleksandry jako ozdobę, a potem okazało się, że jest to jeden z najważniejszych sprzętów w jej domu. Paweł zjawił się w Zawrociu dużo później niż fortepian.
Użytkownik: ilia 25.11.2011 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Niektórzy pisarze piszą blogi, mają stronę www, konto na Facebooku.
Ja podczytuję bloga młodziutkiej pisarki Olgi Rudnickiej, która pisze książki kryminalno-obyczajowe. Ciekawe jest skonfrontowanie tego co/jak, pisze w książkach, z tym co pisze bardziej prywatnie na swoim blogu.
Czy ma Pani bloga lub zamierza pisać?
A strona w sieci? (nie znalazłam, może źle szukałam)
A konto na Facebooku?
Użytkownik: HannaKowalewska 25.11.2011 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Niektórzy pisarze piszą b... | ilia
Bloga nie mam i wątpię, bym go kiedykolwiek chciała założyć. Stronę internetową stworzyło ostatnio wydawnictwo, jeszcze jest bardzo skromna, ale powinna działać. Na Facebooku konto mam, ale rzadko tam zaglądam. Nie odpowiada mi życie na widoku i zapisywanie każdej mojej myśli czy wydarzenia z życia. Książki to jedno, a życie drugie. Właściwie nie miałabym nic przeciwko pseudonimowi i całkowitemu życiu w cieniu książek.

To podglądanie się stale w prywatnym życiu przez Internet to inna forma zaglądania przez płot do sąsiada. Atawizm, który się nasila, bo ludzie są pozamykani w mieszkaniach-pudełkach. Kiedyś człowieka otaczało plemię, potem wielopokoleniowa rodzina, a teraz ma godzinami obok siebie jednego, dwóch ludzi, albo i nikogo. Więc tworzy sobie sztuczne internetowe środowisko z ludzi, którzy najczęściej nie wiedzą o jego istnieniu.

Nie to, bym była całkiem przeciwko blogom. Niektóre są interesujące. Jednak zarówno do telewizji, jak i Internetu podchodzę z rezerwą, bo to złodzieje czasu. Wolę zresztą oglądać świat własnymi oczyma niż chłonąć papkę przepuszczoną przez umysły innych.



Użytkownik: misiak297 25.11.2011 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bloga nie mam i wątpię, b... | HannaKowalewska
Cykl o Zaworciu bardzo ładnie układa się pod względem osobowym. "Tego lata, w Zawrociu" opowiada o babce Aleksandrze i Matyldzie, "Góra śpiących węży" o ojcu Matyldy, "Maska Arlekina" o Filipie, "Inna wersja życia" w dużej mierze o Pauli - czy to przypadek, że "Przelot bocianów" znów dotyczy babki Aleksandry i oczywiście Matyldy, czy też celowa klamra kompozycyjna?
Użytkownik: misiak297 25.11.2011 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Cykl o Zaworciu bardzo ła... | misiak297
Dziwię się, że jeszcze nie padło to pytanie: jak u Pani wygląda sam proces tworzenia powieści?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziwię się, że jeszcze ni... | misiak297
Proces tworzenia? To zależy, co Pan ma na myśli - bo jeśli to, co się dzieje w mojej głowie, nadświadomości i świadomości to już częściowo opisywałam to wcześniej.
A jeśli chodzi o zewnętrzne rzeczy, to piszę w łóżku, podparta dwoma, trzema albo i czterema poduszkami, mam specjalną pisarską kołderkę, nie za ciepłą, nie za zimną, laptop oczywiście i godzinami stukam. Obok kawka albo zielona herbata. I tak codziennie przez parę miesięcy. To żmudny proces, niestety.
Użytkownik: koczowniczka 26.11.2011 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Proces tworzenia? To zale... | HannaKowalewska
Pisarska kołderka - to brzmi uroczo :-)

W "Julicie" jest taki fragment:

"... w czytankach najpierw umierają dzieci na gruzach Warszawy, potem latarnik i konik pana Morcinka, i Rozalka męczy się w imperialistycznym piecu... Smutek, rozpacz, śmierć!"

Chciałam zapytać, które z lektur szkolnych uważała Pani za ciekawe, wartościowe, a które za straszne, niepotrzebne lub słabe? A może wszystkie lektury się Pani podobały? I co myśli Pani o lekturach, w których są okrutne sceny - czy to nie podłe, że zmusza się dzieci do czytania o Antku i jego siostrzyczce wsadzonej do pieca, o psie Lampo zabitym przez pociąg? Mnie bardzo przerażały te książki.
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisarska kołderka - to br... | koczowniczka
Ponoć teraz lektury inne, ale jakie nie wiem, bo od lat nie uczę i nie mam dzieci.

A jeśli chodzi o moje własne lektury w przeszłości, to dlatego je tak negatywnie opisałam w "Julicie i huśtawkach", bo były, moim zdaniem, nieodpowiednie dla dzieci.
Użytkownik: misiak297 26.11.2011 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Proces tworzenia? To zale... | HannaKowalewska
Bynajmniej nie chodziło mi tym razem o sprawy techniczne:) Zdradziła nam już Pani jak przychodzą do Pani postaci, a jak z natchnieniem? I jak się rodzą pomysły? Jak to wygląda?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 01:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Bynajmniej nie chodziło m... | misiak297
Natchnienie przychodzi, kiedy chce. Nie da się tego opisać. Pomysł się pojawia i już. Czasami dlatego, że długo o czymś myślę i szukam rozwiązania, a czasami myślę o tym, że upał na dworze, a mnie skończyła się mineralna, a po chwili już mam gotowy pomysł na scenę i pół książki i w dodatku nie ma to nic wspólnego ani z upałem, ani mineralną.

Gdzieś w podświadomości toczy się proces lepienia z różnych drobin, a potem przesłanie już zlepionego do świadomości.
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Cykl o Zaworciu bardzo ła... | misiak297
"Przelot bocianów" to powieść bardziej o Matyldzie, jej "fasolce" i kobietach w ogóle. Ale tak, ma Pan rację, zaczynając pisać tę książkę, postanowiłam, że będzie ona nawiązywała w jakiś sposób, przynajmniej klimatem i niektórymi wątkami do "Tego lata, w Zawrociu". W "Przelocie..." mamy więc nie tylko więcej babki Aleksandry niż w poprzednich książkach cyklu, ale też Maurycego. Po to zjawia się - miedzy innymi - Wiktoria Krampp, tajemnicza kuzynka babki z Paryża. Tak więc to celowa klamra kompozycyjna.
Użytkownik: ilia 26.11.2011 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Dużo ludzi ma swoje ukochane miejsce - w górach, nad morzem, w swoich rodzinnych stronach, itp., gdzie udają się, gdy mają już dość swojego codziennego otoczenia lub są wyczerpani psychicznie.
Czy Pani też ma takie miejsce?
Czy wakacje spędza Pani właśnie w takim swoim zakątku, czy w zależności od okoliczności, w różnych miejscach Polski lub świata?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dużo ludzi ma swoje ukoch... | ilia
Mam swoje miejsce nad morzem, gdzie spędzam zwykle dwa tygodnie w lecie. I mam też swoje miejsce w górach na inne pory roku.
Czasami ciągnie mnie gdzie indziej, ale zwykle nie mam czasu zamówić terminu czy przejrzeć oferty i kończy się tam gdzie zwykle.
Użytkownik: tynulec 26.11.2011 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam swoje miejsce nad mor... | HannaKowalewska
A czy w Warszawie są miejsca, które Panią zachwycają i do których często Pani przychodzi?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy w Warszawie są miej... | tynulec
Miasta mnie raczej nie zachwycają. Są oczywiście takie miejsca w Warszawie, które lubię i gdzie czasami bywam. Nie powiem, gdzie one są, ale dodam, że lubię zielone, zwłaszcza, gdy to zielone jest przy wodzie. Lubię też miejsca, do których nie mają dostępu samochody, ta zakała naszej cywilizacji. I lokale z klimatem i dobrą zieloną herbatą. Ogólnie mówiąc, nie jestem zbyt "miejską" istotą, ale ułożyłam się z Warszawą i doceniam jej urok.
Użytkownik: ilia 26.11.2011 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Pani książki mogą wzbudzić silne emocje w czytelniku. Czy taki był m.in. zamiar?
Dotyka Pani wiele współczesnych problemów. Mnie szczególnie poruszyły, w książkach z cyklu "Zawrocie" relacje: matka-córki, siostra-siostra. Czytając "Przelot bocianów", ostatni tom cyklu, miałam ochotę silnie potrząsnąć matką Matyldy, a Pauli, siostrze Matyldy, po prostu (brzydko mówiąc) skopać ...
Są takie matki, które wielbiąc jedno swoje dziecko, nie zwracają uwagi na potrzeby innego dziecka. Zaniedbują je, i nawet kochając nie okazują tej miłości, nie umiejąc lub nawet nie chcąc jej okazać.
Czy było Pani intencją zwrócenie uwagi na taki problem?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 01:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani książki mogą wzbudzi... | ilia
Staram się pisać tak, by wywoływać emocje. I opisuję rodzinne problemy. Ale - jak już pisałam wcześniej - idę za bohaterem i to jego charakter i życie wyznacza, jakie problemy opisuję. Bo książka to nie publicystyka. Bardziej obchodzi mnie stworzenie sensownego, ciekawego i emocjonującego powieściowego świata, niż naprawianie tego, w którym żyjemy.

Z drugiej strony w moich powieściach krzywda dziecka wraca wielokrotnie - to nie jest przypadek. Sama jestem na to wrażliwa, więc nic nic dziwnego, że wpisuję to w powieści.

Użytkownik: tynulec 26.11.2011 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Czy ktoś w Pani rodzinie również zajmuje się pisarstwem, zatem czy odziedziczyła Pani talent po swoich przodkach?
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś w Pani rodzinie ... | tynulec
Nikt poza mną nie zajmuje się w mojej rodzinie pisaniem ani inną twórczą działalnością i nie słyszałam, by ktoś to robił w przeszłości.
Użytkownik: ilia 26.11.2011 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Czy nie jest Pani zawiedziona, że tak mało osób z biblionetki bierze udział w spotkaniu z Panią?
Ja jestem bardzo zdziwiona i muszę powiedzieć, że nie rozumiem tej sytuacji. Bo często zdarza się w biblionetce, że ktoś rozpoczyna dyskusję o jakiejś książce lub autorze, i wypowiada się kilkadziesiąt osób (zdarza się, że dyskutują nawet osoby nie znające danej książki), jest nawet po kilkaset wpisów.
A teraz mamy spotkanie ze znaną, dobrą pisarką, której książki czytało kilkaset biblionetkowiczów, i bardzo wielu oceniło jej książki na szóstki i piątki. I gdy można porozmawiać z autorką książek, które nam się podobały lub nam się nie podobały i uważamy je za mierne/przeciętne, jakoś nie widzę tych dyskutantów, którzy czasem namiętnie, piszą elaboraty na niekiedy błahe tematy.
Użytkownik: HannaKowalewska 26.11.2011 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy nie jest Pani zawiedz... | ilia
Nie śledziłam innych dyskusji w BiblioNetce, więc nie zdawałam sobie sprawy, że bywają tu tak liczne dyskusje. No może szkoda, że nie więcej. Ale cóż...
Użytkownik: bogna 26.11.2011 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie śledziłam innych dysk... | HannaKowalewska
Mielikki napisała o dyskusjach na forum, nie można ich porównywać ze spotkaniami.
Okienko - Spotkanie z pisarzem - założyłam w lutym 2006 i cały czas śledzę wszystkie rozmowy. Wiele osób czyta i będzie czytać tę rozmowę. Jeszcze spotkanie się nie skończyło, a już tych tekstów jest więcej niż w czternastu innych spotkaniach. Na forum wszyscy czują się swobodniej, a na takim spotkaniu niektórych "zjada" trema, brak odwagi i nie zadają pytań. A szkoda...
Audytorium tego spotkania nie jest porównywalne ze spotkaniem w realnym świecie. Tam też nie wszyscy zadają pytania, tylko słuchają, ale tu ilość zaglądających na tę stronę jest ogromna!
Serdecznie pozdrawiam!
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 02:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Mielikki napisała o dysku... | bogna
Brzmi sensownie. Więc wszystko w porządku z tym spotkaniem. A poza tym ilość nie znaczy jakość. Dziękuję tym, którzy zadają pytania i pozdrawiam tych, którzy tylko zaglądają.

Inna sprawa, że nie poradziłabym sobie z większą ilością pytań :) Sporo działo się w moim życiu w tym tygodniu.
Użytkownik: misiak297 26.11.2011 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie śledziłam innych dysk... | HannaKowalewska
Moim zdaniem Mielikki nie ma racji. Prowadzę spotkania od niedawna, ale teraz jestem naprawdę miło zaskoczony frekwencją - uważam, że sporo biblionetkowiczów bierze w tym udział, a przeliczanie tego na statystyki nie ma sensu. Uważam, że spotkanie jest bardzo udane. Myślę, że możemy zamknąć ten temat, bo niewiele wnosi do dyskusji.
Użytkownik: misiak297 26.11.2011 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie śledziłam innych dysk... | HannaKowalewska
Wracam po całodziennych wojażach:) I chciałem tym razem zapytać o "Letnią Akademię Uczuć" - czy pisze Pani inaczej dla młodzieży, a inaczej dla dorosłych? Jakich tematów nie poruszyłaby Pani w książce dla młodzieży. Pytam, bo zauważam różnicę między tym cyklem, a np. Zawrociem.
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 02:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wracam po całodziennych w... | misiak297
Myślę, że można poruszyć w powieści dla młodzieży każdy temat, tylko niektóre tematy trzeba poprowadzić inaczej niż w powieściach dla dorosłych - seks, śmierć, choroby, trudne problemy polityczne, skomplikowane problemy psychologiczne, wymagające większej wiedzy - to wszystko można wprowadzać, ale w przemyślany sposób.

Użytkownik: misiak297 27.11.2011 09:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że można poruszyć ... | HannaKowalewska
Ma Pani sporo siostrzeńców i siostrzenic - czy pisząc "Letnią Akademię Uczuć" "podpatrywała" Pani zachowania dzisiejszej młodzieży? (np. właśnie dzieci sióstr?)
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ma Pani sporo siostrzeńcó... | misiak297
"Letnią akademię uczuć" zaczęłam pisać, gdy sama byłam nastolatką i pisząc ją potem przez lata przede wszystkim odwoływałam się do wiedzy wyniesionej ze swojej młodości. Czasy i okoliczności się zmieniają, a uczucia pozostają niezmienne, a obie "Letnie" to przecież książki głównie o emocjach i uczuciach.

Ale obecność siostrzenic i siostrzeńców odkrywała przede mną oczywiście inne (nowsze) aspekty nastoletniego życia. Jednak nigdy nie "podpatrywałam" jakoś specjalnie ich i innych znanych mi młodych ludzi, co najwyżej korzystałam z tego mimochodem. A to dlatego, że charaktery moich bohaterów ukształtowały się bardzo dawno temu, właśnie gdy ich wymyśliłam, i potem potrzebowałam co najwyżej - przy pisaniu "Letniej 2" - nowej scenerii zdarzeń.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "Letnią akademię uczuć" z... | HannaKowalewska
A których z młodych bohaterów lubi Pani najbardziej? Moi faworyci to bliźniacy:)
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A których z młodych bohat... | misiak297
Lubię wszystkich bohaterów "Letniej" bez wyjątki. Bawiło mnie pisanie obu tych książek. Zwłaszcza pierwsza część to takie słoneczne pisanie, bez twórczej męki. Za oknem listopad paskudny albo grudzień, a ja z moimi bohaterami na plaży w Bułgarii...

Gdy pracowałam nad pierwszą częścią "Letniej..." gorzej mi się pisał o Wiesiu i Czarnej Jagodzie, a doskonale o bliźniakach, Kaśce i Baśce, także o grupce: Małgorzata, Marcin, Bogdan, Anna i oczywiście Agnieszka. Lubiłam też wątek dojrzałej miłości i docierania się Zuzy i Tymka. Gdy po latach wzięłam się za drugą część, okazało się, że najbardziej interesuje mnie właśnie Wiesio i Czarna Jagoda, jakbym wreszcie dojrzała do zajęcia się tak skomplikowanymi i poranionymi osobami.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię wszystkich bohateró... | HannaKowalewska
A z jakimi reakcjami na tę dylogię spotkała się Pani wśród młodych czytelników?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: A z jakimi reakcjami na t... | misiak297
Sądząc po sporych nakładach, z dobrymi. Jednak z młodzieżą spotykam się rzadziej, więc trudno mi powiedzieć, czy tak jest naprawdę.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Letnią akademię uczuć" z... | HannaKowalewska
Pisała Pani o swoich lekturach - a być może miała Pani jakieś "literackie" miłości?:)
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisała Pani o swoich lekt... | misiak297
Dużo czytałam w młodości, potem na polonistyce jeszcze więcej, dotąd czytam, tyle było tych książek, małych i większych fascynacji, cenienia tego czy innego autora, ale chyba żadnej poważnej miłości na dłużej czy na zawsze.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dużo czytałam w młodości,... | HannaKowalewska
To odwrócę pytanie - który z bohaterów Pani książek, jest Pani najbliższy, w którym jest najwięcej Pani samej?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: To odwrócę pytanie - któr... | misiak297
Misiaku, ależ Pan trudne mi pytania dzisiaj zadaje :)

Najbliższy mi bohater? Nie ma pojęcia - wielu jest mi bliskich. Na pewno wszyscy głowni bohaterowie "Julity" z Bazylim, Różą Białą, Julitą i Metka na czele. Narrator Koli oczywiście też. I Anita. I Celestyna z opowiadania "Pierwsza miłość Celestyny". Długo mogłabym wymieniać.

Ale równie dobrze mogłabym odpowiedzieć, że Nathaniel z "Kompleksu Minotaura, Born z "Roku zielonego słońca", czy paru innych bohaterów, którzy spoczywają w moich szufladach i komputerowych plikach.

Matyldy i bohaterów Zawrocia nie wymieniam, bo Zawrocie to dla mnie jakby jakiś inny byt. Traktuję je jak stały zaułek mojej wyobraźni.

A w którym z bohaterów jest mnie najwięcej? W każdym po trochu.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dużo czytałam w młodości,... | HannaKowalewska
W "Masce Arlekina" dużą rolę odgrywają haiku. Czy często Pani je pisze, czy też był to eksperyment na potrzeby powieści?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Masce Arlekina" dużą r... | misiak297
Lubię haiku i kiedyś je pisałam. Cudownie oszczędna forma, klimatyczna, nastrojowa. Teraz już ich nie piszę, ale na potrzeby "Maski Arlekina" przypomniałam sobie tę dawną umiejętność.
Użytkownik: tynulec 27.11.2011 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie zakończone ... | misiak297
Być może czepiam się szczegółów, ale czytając cykl o Zawrociu zastanawiałam się, dlaczego Matylda mówi o dziadku Maurycym - Maurycy, o swojej matce zawsze Krystyna, zaś o babce Aleksandrze zawsze mówiła babka Aleksandra, jakby bała się używać tylko imienia Aleksandra. Czy to przypadek?
Użytkownik: HannaKowalewska 27.11.2011 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może czepiam się szcz... | tynulec
Babka Aleksandra to osoba, która stwarzała dystans miedzy sobą i światem - i Matylda to szanuje. Z mojej strony to celowy zabieg. Babka Aleksandra jest w tej powieści traktowana szczególnie, to punkt odniesienia, lustro, w którym Matylda stale się przegląda, ktoś, kto stał na straży wartości i ktoś, kto potrafił stworzyć Zawrocie, choć nie był pozbawiony wad jak wszyscy.
Użytkownik: misiak297 27.11.2011 23:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Babka Aleksandra to osoba... | HannaKowalewska
Już na koniec zapytam o swoje ulubione postaci z Zawrocia. Czy babka Aleksandra i Paweł mają jakieś swoje pierwowzory? Może jakieś wyjątkowe osoby z Pani rodziny? Czy po prostu przyszli, tak jak inne postaci?
Użytkownik: HannaKowalewska 28.11.2011 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Już na koniec zapytam o s... | misiak297
Odpowiedziałam, ale tekst powędrował nie wiadomo gdzie, więc jeszcze raz...

Babka nie ma w moim otoczeniu pierwowzoru. Paweł właściwie też, choć spotkałam osoby o podobnych cechach - szlachetność, wrażliwość, talenty, ale też trochę zaplatanych, z traumami i tajemnicami, usiłujących zmienić swoje życie z różnym skutkiem.

Dodam, ze i ja bardzo lubię babkę Aleksandrę i Pawła, przede wszystkim za to, że to postacie wyjątkowe, które potrafią oprzeć się bylejakości i taniości życia.
Użytkownik: HannaKowalewska 28.11.2011 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiedziałam, ale tekst... | HannaKowalewska
Kochani Biblionetkowicze!
Nasze spotkanie dobiegło końca. Dziękuję wszystkim za stworzenie tylu interesujących wątków i możliwość opowiedzenia o swoim pisarstwie. Szczególne podziękowanie dla Misiaka, który nad wszystkim czuwał. Książka bez czytelników to tylko gadżet, który stoi na półce i zarasta kurzem - może ożyć tylko w wyobraźni czytelnika. Więc jeszcze na koniec pozdrawiam wszystkich, którzy czytają moje powieści i pozwalają im żyć kolejny raz.
Użytkownik: misiak297 28.11.2011 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochani Biblionetkowicze!... | HannaKowalewska
W imieniu swoim oraz Biblionetkowiczów serdecznie dziękuję Pani Hannie Kowalewskiej za udział w spotkaniu i odpowiadanie na nasze pytania. Mam nadzieję, że - tak jak dla Nas - był to dla Pani wyjątkowy czas.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: