Dodany: 15.03.2004 15:33|Autor: bazyl3

Książka: Palcie ryż każdego dnia
Hłasko Marek

1 osoba poleca ten tekst.

bez tytułu


Z trudem zmęczyłem tę książkę. Od samego początku nie podobał mi się główny bohater. Człowiek zraniony przez życie (tu prawdopodobnie kobietę i obcowanie z reżimem), wcale nie musi się w tak chorobliwy sposób odgrywać na wszystkich i wszystkim. Jeżeli dąży do samounicestwienia to niech nie miesza do tego innych. A w "Palcie ryż..." mamy macho z mroczną przeszłością, który się do każdego, przepraszam za wyrażenie, dopieprza, próbując dotknąć jak najbardziej. Ja rozumiem kontrasty, ale IMHO Hłasko przesadził i wyszedł mu podręcznik dla socjopatów.

Aha, książka pisana jakąś taką polszczyzną-niepolszczyzną, językiem nieskładnym i często niegramatycznym, co dodatkowo psuło mi przyjemność czytania.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13928
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: dagunia1 16.03.2004 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Z trudem zmęczyłem tę ksi... | bazyl3
To zadziwiające, Panie Bazyl, że spośród tysięcy książek wybieramy prawie zawsze te same pozycje. Będąc zatem świeżo po lekturze "Palcie ryż...", pozwolę sobie na mini-polemikę. Nie uważam tej książki za podręcznik dla socjopatów, raczej za relację z życia człowieka, który wiele przeszedł. Ból doznany, niejako wzięty w siebie, człowiek oddaje, nawet podświadomie. U Hłaski odbywa się to przy pełnej świadomości bohatera. Kreacja Andersona jest odrażająca, przyznaję rację, ale jednak zupełnie na porządku dziennym. Ta książka budzi w Panu sprzeciw swoja prawdziwością, co tu kryć.
Uważam poza tym, że momentami "Palcie ryż.." przypomina "Komu bije dzwon" Hemingway'a, najbardziej opisem stosunku miłosnego Andersona i Esther. Wspaniale skonstruowane.
A język książki.. cóz, miejscami może dyskredytuje całość, ale to też można podpiąć pod rodzaj literackiego ekseprymentu. Tym niemniej, nie odmawiam Panu ujemnego stosunku do Hłaski. W końcu, de gustibus etc. A to przecież tylko ksiązki są, żadne tam prawdziwe życie. Pozdrowienia
Użytkownik: Minok 14.07.2004 16:18 napisał(a):
Odpowiedź na: To zadziwiające, Panie Ba... | dagunia1
Muszę przyznac, że chociaz jestem czytelnikiem przychyknym literaturze buntu, bohaterom świadomie sprzeciwiającym się otaczającej ich rzeczywistości, to czytając ,,Palcie...'' miałem nieodparte wrażenie, że autor, miał parę pomysłów (bohater zza żelaznej bramy w mlekiem i miodem płynącej Ameryce poszukujący zdrowego uczucie u wciąż tej samej wypalającej go kobiety), to jednak ich nie rozszerzył. Sposób w jaki przeciwsatwia się światu, który udaje, iż nie widzi zła, czy krzywdy i nawet myśl o czymś takim eliminuje w zarodku jest niepełna, to co sprawdzało się na początku, później się nie rozwinęło, przez co Anderson po parudziesięciu stronach wydawał mi się troszkę infantylny. Jednak w tej sytuacji wziąłbym pod uwagę życiorys samego autora, który poza tym, że czasem pozował mówił na pewno dużo o systemie duszącym ludzi w Polsce i brak dystansu (pomimo odległości geograficznej) może usprawiedliwiać pewien anachronizm tej powieści.
Użytkownik: epikur 24.02.2006 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Z trudem zmęczyłem tę ksi... | bazyl3
Marka Hłasko "Palcie ryż..." jest książką opisującą samotność człowieka,jego próbą uświadomienia sobie marnej egzystencji.Bohater książki,probuje sobie z nią poradzić,ale miota się.Z jednej strony romantyczna idea,ktorą utożsamia zdanie:jedynym językiem jest miłość.Z drugiej strony otoczenie się murem,nienawiść do ludzi,awanturniczy styl życia.
Prozę Hłaski,ja osobiście,porównałbym do twórczości Charlesa Bukowskiego.Marek H.lawiruje pomiędzy ordynarnością,a dobrocią.W końcówce książki,odpowiada Ryanowi,że jedyną drogą jest dobro.
Anderson jest postacią tragiczną,żyjącą wśród kobiet,ale też nie umiejącym sobie radzić z nimi-"Wolę uslyszeć głos diabła upominającego się o moja duszę,od głosu śpiewającej i śmiejącej się kobiety".Wydaje się,że głos diabła był mu dobrze znany...
Palcie ryż każdego dnia.Niszczcie!Niszccie wszystko,tylko dlatego,że nie umiecie kochać!.Anderson tak robi.Niszczy wszystko obok.Niszczy ludzi obok.Nigdy się nie żegna.Ale czy kogoś on obchodzi?
A wiara?Wiara polega na tym,że wierzy się w coś,co nie może zdarzyś się nigdy.Życie jest pytaniem zadanym nam przed Boga,a nagrodą jest śmierć.Nagrodą od Boga w imię ucieczki od cierpienia.
Płacimy za wszystko.Płacimy za ludzkie cieplo.A drzewa zakwitają przed śmiercią.Drzewo przed domem Andersona próbowano uratować...
Zadziwiający koniec książki.Czyżby Anderson szukał nowej ofiary?Może nowego ucznia?...
Użytkownik: habeo 03.03.2006 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Marka Hłasko "Palcie... | epikur
"Palcie ryż..." to kolejna szansa, którą dałam Hłasce. Już kilkakrotnie wprowadzał ponury zamęt w mój młody optymizm, sprawiał, że po przeczytaniu książek potrzebowałam kilku dni, by powrócić do życia. Nie były to jednak powroty pozbawione egzystencjonalnej refleksji. Trudnej i bolesnej.
To powieść pełna sprzeczności: klaustrofobiczna przestrzeń duchowa głównego bohatera przeciwstawiona jego pozornej wolności, realizowanej w podniebnych przestworzach. Miłość i nienawiść, demoniczność i dobroć, namiętność i odraza. I wielka przyjaźń, która, przypieczętowana wyznaniem wzajemnej miłości, majestatycznie wieńczy utwór. Cała ta, nie do końca dla mnie jasna, symbolika latania, fakt, że "tam, na górze, czuję się lepszym człowiekiem"; samolot, który "zabawne, stąd, z dołu, wygląda jak krzyż"; przekonanie Helen, że "to jest dobry kraj",oraz płonące stosy wietnamskiego ryżu sprawiają, że utwór zdaje się być dramatycznym wołaniem do Boga. I może właśnie dlatego ta ostatnia powieść Hłaski jest mi w pewnym sensie bliska.
Użytkownik: alicja225 18.01.2012 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Marka Hłasko "Palcie... | epikur
Zadziwiająca była cała książka. Wiesz, ja nie zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Jakie znaczenie miała Helena? Może kiedyś uda nam się o tym porozmawiać:) Obawiam się, że do tego czasu zapomnę o co chciałam zapytać. Musze ocenić tą książkę, i tu pojawia się kłopot.
Użytkownik: Suzi 18.08.2006 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Z trudem zmęczyłem tę ksi... | bazyl3
To był pierwszy utwór Hłaski który przeczytałam (po "Oknie" w podręczniku od polskiego") i jeden z pierwszych które przezytałam świadomie (miałam 13 lat), językowi Hłaski można na pewno coś zarzucić, nie czyta się tego łatwo i na pewno nie napawa optymizmem, ale zrobił na mnie niesamowite wrażenie, zmienił moje podejście, ukierunkował na powazniejsze niż literatura dla dziewcząt książki i pobudził mnie do przewertowania jego bibliografii, na pewno nie uważam go ze bezwartościowy. Hłasko był człowiekiem specyficznym, tak jak jego utwory, dlatego opinia mnie nie oburza - ma miłośników i przeciwników i to jest oczywiste. Pozdrawiam.
Użytkownik: bili 12.10.2006 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Z trudem zmęczyłem tę ksi... | bazyl3
Po pierwsze Hłaskę sie lubi, albo nie. Obojetność jest tu może nie nieosiągalna, ale na pewno trudna. Śmieszy mnie trochę argument, że bohater się nie podoba... Nie jest raczej po to, żeby go lubic, prędzej, żeby próbować zrozumieć, albo poczuć to co on. Kwestia gustu czy się podoba czy nie, dla mnie to akurat jest zaletą, że nie jest szablonowym, lukierowanym, dobrym i szczęśliwym ojcem super-turbo amerykańskiej rodziny. Pozdrawiam.
Użytkownik: bazyl3 13.10.2006 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze Hłaskę sie lu... | bili
A kto powiedział, że "nie podobał" to to samo co, w tym wypadku, "nie polubił". Nie podobał mi się właśnie dlatego, że nie mogłem go zrozumieć, mimo że sam, pacholęciem będąc, stroiłem się na samotnika co to świata nienawidzi. Ja rozumiem, że przejścia, że kłody życie rzuca, ale jakoś tak... nie wierzę, żeby trzeba było od razu zostawać socjopatą. Wolę już lukrowanych ojców, cokolwiek to miało znaczyć, oni wydają mi się wiarygodniejsi ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: