Dodany: 04.05.2007 00:34|Autor: maggus
"Gra o tron"?
Takie to zachwalane, że aż dostało wyższy priorytet niż kilka napoczętych książek. Nie mogę powiedzieć, że było to złe działanie. Opasłe tomiszcze dało mi całkiem sporo zabawy. Raziły mnie dwie rzeczy: tłumaczenie (mój egzemplarz to książka wydana przez Zyska i S-kę w 1998 r., w przekładzie Pawła Kruka), takie smaczki jak ser zamiast sir... OK, dobra, po prostu trochę dziwnie się pisze, ale brzmi tak samo. Natomiast niekonsekwencji w tłumaczeniu imion i nazw własnych nie zdzierżę. Tego, co człowiek od przekładu powieści na nasz rodzimy język zrobił, darować po prostu nie mogę. Ale najbardziej rozbrajają mnie rzeczy typu "groszek włoski" (mogło być to jakieś inne zielone warzywo). W sumie nie wiem, jak bym sobie z takim problemem poradził, ale na szczęście nie jestem tłumaczem.
Teraz do rzeczy przyjemniejszych. 730 stron łyknąłem bardzo szybko. Zwrotów akcji jest wystarczająco dużo, żeby się nie znudzić, a i nie są one aż tak częste, żeby dostawało się oczopląsu skacząc od jednego wydarzenia do drugiego. Akcja ma jakiś tam swój rytm i mniej więcej cały czas idzie na zbliżonym poziomie. Czytanie tej książki jest po prostu przyjemne i tak jakoś nie wychodziło mi poprzestawanie na mniej niż 100 stronach na raz.
Średnio wyszła sprawa z zakończeniem. Szkoda, że nie jest zaskakujące. Tak ogólnie to zwroty akcji jako całość mogłyby być badziej zaskakujące. Często są po prostu łatwe do przewidzenia nawet dla średnio uważnego czytelnika. Inni pisali tu już o budowie powieści, nie wiem, czy uznać za zaletę, czy może wadę (mam mieszane uczucia) akurat takie podzielenie utworu... Tak czy siak, wątki związane z Nocną Strażą (wydarzenia widziane oczami Jona, bękata lorda Starka, jednej z głównych postaci), Tyrionem (syn potężnego lorda Tyriona Lannistera; jest karłem intelektualistą. W tych fragmentach nawet cynizm i ironia się pojawiają, może nie najwyższych lotów, ale na pewno nie pogarszają oceny całości) i Deanerys (taka dzioucha z wysokiego rodu; dręczona przez brata wyszła za mąż za przywódcę jeźdźców) wydały mi się najciekawsze.
Koniec marudzenia, chyba udało mi się przepchnąć kilka informacji. Książka w sumie udana i mogę ją z czystym sumieniem polecić miłośnikom gatunku. Tyle że nie jest to dla mnie jeden z "must have'ów" - kawał dobrego czytadła i tyle.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.